W pensjonacie, do którego jeżdżę co roku na ferie i na wakacje wszystkie zupy gotowane są na kościach. Pensjonat jest zaprzyjażniony, więc mogę poprosić, abym do drugiego dania dostawała jajko sadzone lub kotleta sojowego zamiast mięsa, no ale nikt nie będzie mi gotował osobnej zupy przecież. I RODZICE ZAPOWIEDZIELI MI, ŻE ALBO BĘDĘ JADŁA ZUPY Z MIĘSEM, ALBO NIGDZIE NIE JADĘ! To pierwsza taka sytuacja, bo jestem wege dopiero od września. JAK MAM ICH PRZEKONAĆ?? Ostatecznie siądę i powiem, że po prostu tego nie zjem, ale wolałabym załatwić to pokojowo...
U mnei też często sa takie groźby że jak nie zjem to gdzieś tam nie pójde. Poprostu jak oni powiedzą 'albo jesz albo nie jedziesz' to Ty powiedz no to nie jade w takim razie. Ja zawsze tak robie i i tak jade 😀 To działa. Głupio im przecież byłoby Cie zostawić.
A zup nie musisz jeść. jak przez dwa tygodnie bedziesz jadła tylko drugie dania to przecie.ż przeżyjesz. Albo kupuj sobie zupki chinskie wegetariańskie 😀 Pozdraiwam
Czy wykonując wyrok na mordercy nie popadamy w błąd, jak dziecko, co bije krzesło, o które się uderzyło?
Ja tez powiedziałabym, ze w takim razie nie pojade (:. Moi rodzice czasem są oporni i z niektórymi sprawami musze pare lat poczekać, ale w takim przypadku wiem, ze wiekszosc opiekunów zostawiając pocieche samą miałoby wyrzuty sumienia. A na miejscu przeciez Ci nie beda wlewali zupy do gardła (: Wszytko będzie dobrze. Przywyczają sie.
koskaan
A ja jeżdziłam i po prostu nie jadłam tego na co nie miałam ochoty. Spokojnie majunto. Nikt w ciebie na siłę nic wciskać nie będzie. Myślę też, że rodzice dla świętego spokoju i w trosce o twoje dobro postarają się tobie dostarczyć to czego się będziesz domagać... Przecież im najbardziej zalezy na miło spędzonym czasie. 😉 W moim przypadku tak właśnie było 😉 Powodzenia i udanych wakacji:)
[edytowane 7/1/2007 od TAO]
dokladnie jakos sie prezyje, zawsze znajdzie sie cos wege 😀 jakas salatka czy jakies proste danie. Nawet jak jest apre skladnikow na stole to mozna samemu cos zrobic. Zreszta rodzice przywykna. Na poczatku zawsze tak jest, a pozniej sami juz mowia gospodarzom ze nie jesz miesa 😀
jak jedziesz bez rodzicow to olej sprawę i zrób na miescu po swojemu. Jak jedziesz z rodzicami, to właściwie zrób to samo. Przecież nie będa ci przy każdym obiedzie robić awantury, a z pewnością nie będziecie tam sami. Przecież to wolny kraj i nie maja prawa narzucac ci co masz jeśc...ja bym tak powiedziała...
Don't let me detain you.
Rodzice sie przwyczajają. W tym roku wybieramy się w upragniona podróż mojej mamy do Francji i od razu Jej powiedziałam ze pół torby to będzie jedzenia dla mnie :D(tak więc możecie wziąc wege papu ze soba i problem z głowy)
właśnie, nie orientujecie się może jakie ceny sa we Francji? Bo nie mam pojęcia jak się nastawic do tej wycieczki, nie chciałabym ani przeciązyć autobusu(tak, jestem do tego zdolna :P) ani głodowac. Pozdrawiam (:
koskaan
ja na szczęście nie mam takiego problemu..., ze swoją innością zostałam już w pewnym stopniu zaakceptowana, nikt mi niczego nie wciska. Kiedy ostatnim razem pojechałam z klasą na obóz narciarski, zabrałam ze sobą pół torby jedzenia, bo oczywiście ja zawsze mam takiego farta- w ośrodku po prostu mnie olali - albo jesz, albo nie - twoja sprawa. Mój wychowawca oczywiście też ma to gdzieś, niczego nie rozumie( on ogólnie nie przejmuje się naszą klasą). Obiady na stołówce zwykle kończyły się na jakiejś surówce(o ile nie została polana jakmś okropieństwem) i ziemniakach. Zup tradycyjnie nie jadłam, bo oczywiście na mięsie, a śniadanie to też załamka - same wędliny, sery, a z warzyw to kawałek sałaty i plaster pomidora 😡 Całe szczęście nie głodowałam, jedzenie zabrane z domu mi wystarczało. Codziennie na narty dawali dwie kanapki, sok i batona, z czego kanapki odpadały( z masłem, mięsem lub serem), baton też. Tak więc zostawał mi tylko sok, a jak chciałam kupić owoce w pobliskim sklepie, to nie nadawały się do spożycia. Ostatniego wieczoru przed powrotem do Warszawy było ognisko z ,,przepysznymi'' kiełbasami, a mi nie pozwolono na nie nie pójść. Siedziałam przez ponad godzinę na mrozie, a jak wychowawca spytał mnie, czy ,, nawet takiej kiełbaski nie zjem'', to mnie dobił. Na dodatek dwaj idioci z klasy mi dogryzali tekstami w stylu ,,o, jaka pyszna świnka!", jedząc kanapkę z szynką. Jak na niektórych forach czytam, jak jacyś wege gdzieś wyjeżdżają i mają zapewnione wspaniałe jedzenie, to na prawdę robi mi się smutno, mam taki niefart. Współczuje ci, majunta,że jesteś w takiej sytuacji,ale myślę,że z upływem czasu twoi rodzice przekonają się o tym,że wegetarianizm nie jest twoim chwilowym kaprysem.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja