hej wszystkim!
Kiedy z dnia na dzień postanowiłam zostać wege moi rodzice bardzo się zdenerwowali i próbowali wybić mi ten pomysł z głowy!!!naszczeście im sie to nie udało!!cała rodzina była przeciwko!!teraz już jest lepiej chociaz czasem ktoś mi zle o tym mówi.jestem wege od 2 lat ale jeszcze niektórym nie przeszła chec na wybicie mi tego z głowy
opowiedzcie jak na ten temat zareagowali wasi rodzice i cała rodzina
pozdrawiam natalka 🙂
[edytowane 26/11/2007 przez Admin]
natalka
chociaz nie bylo to tak dawno temu (ok. 5 lat) to nie pamietam reakcji mojej rodziny.A oznacza to,ze nie moglabyc taka zla:) Pamiętam,ze moja mama często marudzila gdy np. nie miala pomyslu na obiad albo nie chcialo jej sie gotowac dwoch obiadow.Ale wkrotce to sie zmienilo,bo od kilku dobrych lat sama gotuje,zawsze lubilam to robic.A dalsza rodzina...babcie calkiem w porzadku,lubily nasze (moja siostra tez jest wege) potrawy-w sumie nie traktowaly naszego wegetarianizmu jako nic wielkiego i nadzwyczajnego.Niektorzy do dzis żartuja w jakis glupi sposob,a ja staram sie w ogole nie poruszac tego tematu.No i jadna z moich kuzynek przyznala po roku,ze nie wierzyla ze wytrzymamy.Ale od tamtej pory minelo prawie pięć lat i "jakoś" wytrzymalysmy:)
moja rodzina dała sobie spokój dopiero po 2 latach(chociaz moze nie do końca bo czasem spotykam się z niezbyt miłymi komentarzami na ten temat).troche sie juz przyzwyczaiłam i sama nie zaczynam tego tematu bo mogłabym się pokłócić z kimś o to!!!nie dawno wlasnie tak było kiedy przyczepił sie do mnie jakiś chłopak i ciągle gadał że jestem jakaś dziwna ze nie jem miesa itp.troche sie z nim pokłóciłam bo juz dłuzej nie wytrzymałam!!
natalka
Domownicy w zasadzie spoko. Brat czesto wczina ze mna wege obiadki, mama przyzwyczaila sie gotowac dwa obiadki juz nawet tata nie wyglasza swoich teori ze bede miec anemie itp. Tylko niekiedy jak mamy jakis gosci na obiedzie jakos dziwnie sie patrza na moj talerz ale to jest raczej zabawne.
A co do babci to moja niec niewie, bo pewnie zaragowala by jak twoja Machcinie 🙂
Oj zapomnialam, na samym poczatku moja mama myslala ze jest sprytna ugotowala mi "vege"zupke na miesie 😀 mieso wylowila z garnka i myslala ze sie niezorientuje. J siedzac nat talezem zobaczylam jakis taki maciupenki kawaleczek miesa, podziekowalam za zupe i poprosilam o drugie.Bylam wtedy na nia strasznie wsciekla ale juz wiecej nigdy nie probowala takich sztuczek.
[edytowane 2/4/2006 od ana:)]
Ja mam na to sposoby, choć przyznaję, że nie działają na wszystkich 😎 . Np. kiedy mamy gości, stosuję metodę: zastaw się, a postaw się. A to marchewki w pomarańczach, a to warzywka ślicznie przystrojone, a to zieleninka do dekoraci, a co - szalejemy! I tylko słyszę od przyjezdnych, którzy dostali przy tym samym stole marnego kotleta z ziemniakami i surówką: "ja również poprosze o tak wykwintne danie" albo: "Może byś do mnie przyjechała na jakiś czas trochę pogotować?". Dzięki temu, moja mam jest ze mnie dumna, jest dumna z tego, że nie jem mięsa i nawet zaczęła ludziom o tym opowiadać 🙂 . A jeśli chodzi o reszte rodziny i życie codzienne:
Moja rodzina chyba powoli się przekonuje do stylu wege. Często słyszę pozytywne opinie mej szanownej rodzicielki, jak to smaczny obiadek mi wyszedł i jak to ona ma dość już tego mięsa i woli zjeśc ze mną 😎 😎 😎 . Poza tym, spotykają się przy mnie z warzywami, o których nie mieli dotąd pojęcia (zresztą, ja, dzięki nim, też nie). Marzeniem byłoby przeciągnąć całą rodzinę na wege, ale to się nie uda. Jeśli chodzi o względy etyczne, pozostaje na ich twarzy uśmieszek i pobłażanie. Cóż, nie ma ideałów, cieszę się z tego, co mam. Często wystarczy drobna manipulacja 😎 , bo o etycznych aspektach słyuszeć nie chcą. Obiadów dwóch nikt nie gotuje, sama krzyczę, że sobie zrobię, bo nie chcę tam znaleźć trupa "z przypadku". Zresztą, wolę pokaząc, że z wege można sobie świetnie radzić, nie będąc pełnoletnim. Cieszy mnie to, że mama powoli przestaje krzywo na mnie patrzeć, a zaczyna się cieszyć razem ze mną z bycia wege. Dostarcza mi to ogromnej satysfakcji...
P.S. Tragicznie się rozpisałam, wiem. Po prostu aż mnie duma rozpiera czasem z tych moich małych mięsożerców (choć nie czuję nad nimi przewagi :p).
myślałam,że po pól roku im juz przejdzie..ale niestety...
Wprawdzie moja mama tylko czasmi marudzi,że nie jem mięsa..ale jej komentarze nie śa juz agresywne,narzucające..jest to raczej objaw jej troski i nie złoszczą mnie.
dziadek wciąz mówi mi moze zjesz"tego pysznego kotlecika z pomidorków"...natężenie tych niby nie groxnych haseł wkurza.ale najgorzej jest z babcią..kilka dni temu wylałam przez nią sporo łez:był u mnie mój chłopak,miałąm gotowy mój obiad,babcia narzucała sie z propozycją swojego "normalnego" obiadu...ale powiedziałąm jej ,że ja mam wszytsko gotowe i nie chce zadnego miesa....ale ona i tak wpadąła ze zwłokami+ziemniaki itd na talerzu mówiąc mu żeby zjadł coś normalnego..po skoro ja mam swoje wydzimisie to nie znaczy,ze inni mają tolerowac moja nienormalnośic itd...zaczeła sie przymilać z tym mięchem do niego totalnie ignorując moje prosby zeby nie robiął mi przykrości(ja byłam bliska płaczu,on mówił wciąz że nie chce bo grzeje nam sie już obiad-a poza tym z szacunku do mnie raczej nie je mięsa gdy jestesmy razem i nie jest to moje narzucenie,ale jego własna decyzja...a babcia dalej pieprzy swoje o potrzebie zjedzenie jej pysznego kotlecika..."a ona niech sobie zje swoje,nią się nie przejmuj...")..może jak to pisze to nie wydaje sie Wam to czymś przykrym,ale w wydaniu mojej babci i biorąc pod uwagę wiele innych rzeczy które usłyszałm wtedy,jak równeiż fakt,że ona jest teraz na mnie śmiertelnie obrazona(razem z dziadkiem uważają,że byłam niegościnna wobec swojego chłopaka ,a do tego zmuszam innych do mojej odmienności:"jak Ty chcesz sobie wydziwiac to nie ma sprawy,ale inni chcą normalnie funkcjonowac...") ...nic dodac nic ując pełna akceptacja
z moją babcią nie spotykam się zbyt często.sama nie wiem czy ona o tym wie!!chyba tak ale pwnie mysli ze to tylko chwilowe!!!!teraz juz jest lepiej bo na początku to moi rodzice i siotry krzywo na mnie patrzyły kiedy oznajmiłam ze nie jesm mięsa i ryb!!stwszyscy stwierdzili ze mi sie w głowi przewróciło!!teraz juz sie troche przyzwyczaiłam do niezbyt miłych komentarzy!!!!chociaz czasem nie moge wytrzymać i sie zaczynam z kimś kłócić
pozdrawiam natalka 🙂
natalka
moja babcia rowniez stwierdzila, ze jestem w sekcie... 🙂 i caly czas mi gada "dziecko...jesli wplatals sie w jakies klopoty mi przeciez mozesz powiedziec.." ja probuje sie tylko powstrzymac od smiechu...albo slysze teksty w stylu "rozumiem, zeby w piatki nie jesc miesa czy nawet caly post, ale cale zycie?? niedlugo sie przelamiesz, zobaczysz!" jakos do tej pory sie nie przelamalam i wszyscy chyba powoli zaczynaja sie przyzwyczajac do tego 😉
Jak tak czytam wasze wypowiedzi to sie ciesze, że ja nie miałem takich problemów 🙂
U mnie było to tak, że jak powiedziałem, że przechodze na wege mama lekko się uśmiechając powiedziała "zobaczymy ile wytrzymasz". Nie miałem problemów z gotowaniem bo od jakiejś 3 klasy podstawówki gotowałem sam, bo jak przychodziłem ze szkoły to rodzice byli jeszcze w pracy a człowiek głodny no to za gary i coś się tam pichciło 😀 Wśród zajomych też nie mam problemów bo 3/4 z nich to wege co niektórzy z kilkunastoletnim stażem, więc jak jest jakaś impreza to jestem w 100% przekonany, że nie będzie w jedzoniu jakiejś niemiłej "niespodzianki". Widze, że macie problemy z babciami ja to załatwiłem w jeden dzień. Ponieważ rzadko odwiedzam babcie a wiadomo jakie są (może placuszka, może zupki, może kanapki idt.) powiedziałem jej, że jak zrobi mi coś na mięsie i mi nie powie to się do końca życia do niej nie odezwe (a jestem jej jedynym wnuczkiem). Teraz jak ide do niej to mi mówi, że nie ma nic dla mnie bo gotowała na kościach czy tam zakrasiła skwarkami.
Na początku nie było łatwo, ale bez przesady. Mama coś tam pomarudziła, że wegetarianizm wcale nie jest łatwy, że sobie nie poradzę i takie tam bla bla bla. Z tatą było gorzej, stwierdził, że jestem głupia ;/ brat to samo. Teraz jest spoko, mama chyba przekonała się, że sobie radzę, tata już się nie odzywa, a brat czasem tam coś powie, ale nie słucham go.
Z babcią i dziadkiem totalny luz. Babcia nawet sama chce przejść na wege. Tak więc u mnie większych kłopotów nbie było.
Pozdrawiam
I believe in angels
ja dopiero moją mame musze przekonać,że można jeść same ryby i nie mieć niedoborów.
co za myślenie :casstet:
przecież ryby mają lepsze białko niż mięso sto razy
ja już nawet nie marze o pełnym wegetarianizmie,co dopiero o weganizmie 🙁
[edytowane 13/8/2006 od CounTry]
założyłam właśnie nowy temat,żeby przekonać moją mame,że ryby mają pełnowartościowe białko.
byłabym wdzięczna,gdyby ktoś tam naskrobał troche rzeczy na ten temat(oczywiście prawdziwych),żeby się przekonała.podaje link i z góry dzięki:
http://www.wegetarianie.pl/XForum-viewthread-tid-545.html
[edytowane 10/6/2006 od CounTry]
🙂 To skąd ja to znam!! Wszyscy mi mówia, że mi odbija i że to paranoja, ale ja sie nie poddam. Moim zdaniem to ich jedzenie jest paranoją, żeby mordować biedne zwierzęta 😡 I bede wege wbrew wszystkim 🙂 pozdro i trzymajcie się..mam nadzieje, że niedługo świat zrozumie swój błąd
kika
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja