Moja mama też uważa, że robię sobie krzywdę będąc weganką...
Niestety, nie potrafi zrozumieć, że mi z tym naprawdę dobrze, i że nie umrę od mojego stylu żywienia.
Ale... powoli jej chyba przechodzi, a przynajmniej tak chcę myśleć:)
"Zostawcie świat trochę lepszym, niż go zastaliście"
Moi rodzice wmawiają mi, że wegetarianizm jest tylko fanaberią, bo ludzie od zawsze jedli mięso i bez niego człowiek umiera. No cóż... Uwarunkowania kulturowe wzięły górę - tak im wmówiono i już; oraz brak wiedzy. Zajmuję się na co dzień molekularnym aspektami życia i prawda jest zupełnie inna od tej, którą podawano w latach '70 w szkołach. Ja stosuję metodę zdartej płyty - ciągle powtarzam, że to mój wybór itp. A jeśli chodzi o wege jedzenie, to wcinają, aż miło patrzeć 😀
czeremcha
Ja sama na samym początku mówiłam rodzicom, że po prostu chcę się zdrowo odżywiać. Gotowałam zdrowe potrawy, stopniowo wykluczając z nich mięso, aż w końcu całkiem z niego zrezygnowałam. Rodzice myśleli, że to tylko taka moja chwilowa fanaberia. Z czasem widzę, że chyba się przyzwyczaili 🙂 Przejęłam kuchnię i gotuję dla nich zdrowe posiłki, z czego są bardzo zadowoleni, tym bardziej że się odchudzają.
Wydaje mi się, że właśnie pokazanie im kolorowego, bogatego w warzywa jedzenia wpłynęło na to, że zaakceptowali mój wegetarianizm. Jeszcze rok temu byłoby to zupełnie niemożliwe (jak mówiłam, że nie chcę jeść mięsa, reakcja była jaka była- "bez dyskusji, masz jeść mięso i koniec.").
Wystarczy trochę pokombinować z potrawami, to świetny "myk" żeby przeciągnąć rodziców na naszą stronę 🙂
Jeszcze sprawa chodzenia w gości. Z reguły uprzedzam, że nie jem mięsa, jeśli jednak dostanę jakąś mięsną potrawę, jem to co mogę, a mięsko odkładam na bok talerza. Nietaktem byłoby powiedzenie "fuj, tu jest mięso, ja tego nie zjem!", a że mam szacunek do gospodarzy oraz ich kuchni, to nigdy nie odmawiam przygotowanej przez nich potrawy (chyba, że w ostateczności np. zupa gotowana na mięsie). Bo równie dobrze ktoś może nie chcieć spróbować wege-dania, które ja przygotowuję. To działa w dwie strony. Zazwyczaj na koniec znajduje się jakiś amator tego, co zostawiłam (np. pies, czy tata :)) także nie ma problemu.
Nadchodzi czas świątecznych spotkań z rodzinką bliższą i dalszą, myślę, że rodzinne dyskusje może uprzyjemnić ta gierka:
http://www.otwarteklatki.pl/bingo/
A w temacie - u mnie rodzina nawet dobrze przyjęła mój wegetarianizm, po prostu przyjęli to do wiadomości. Nawet czasem coś zjedzą jak ugotuję 🙂 Siostra i szwagier stwierdzili, że dzięki mnie się ich repertuar kuchenny powiększył - niektóre moje potrawy weszły na stałe do ich menu 🙂 Ale jak zaczynam wspominać o weganizmie to patrzą na mnie jak na wariatkę 😮
Witajcie! Mam 34 lata... oj, prawie 35;P W czerwcu ubiegłego roku moja 12-letnia córka zakomunikowała, że już nie będzie jadła mięsa... Ok., zakładaliśmy się z narzeczonym kiedy jej się znudzi, nie namawialiśmy, nie robiliśmy wyrzutów, postanowiliśmy przeczekać. Dziś mój 17 dzień w akcji Zostań wege na 30 dni! Zgadnijcie kto mnie namówił?:)
Moi rodzice absolutnie "nic nie mają" do tego, że prowadzę taki styl życia, jaki prowadzę - wręcz przeciwnie, są raczej pełni podziwu, bo kiedyś odżywiałam się takimi rzeczami, że szkoda gadać, zresztą właśnie to doprowadziło u mnie do (na szczęście było - minęło) nadwagi :).
Nie namawiają mnie do spożywania mięsa, ale chyba nigdy do nich nie dotrze, że nie trzeba mi proponować udka z kurczaka albo schaboszczaka na obiad, gdy odpowiedź jest zawsze ta sama. ; )
Szanują tę decyzję, ale, jak to powiedzieli, sami nie potrafili by tak "wydziwiać", no cóż ... 🙂
Wstawaj! Życie to surfing, więc nie bój się fal.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja