Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

co na to że jesteś wege twoja rodzina?  

Strona 6 / 17 Wstecz Następny
  RSS

piekna-iluzja
początkujący
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 18
31/01/2008 12:53 pm  

ja nie mam już 15 lat, ale gdy powiedziałam rodzicom, że będę weganką, tato przyjał to spokojnie ["dorosła jest"], a mama: znowu będzie ci słabo 😛


OdpowiedzCytat
Natasha
stały bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 513
20/02/2008 4:16 pm  

"nie pytam cię o zdanie, tylko informuje". to cytat z jednej z książek Katarzyny Grocholi i powtarzam to nagminnie gdy informuje kogoś że nie jem mięsa 😛
gdy przechodzłam na wegetarianizm, a potem weganizm \\ nie powiedziałm "czy mogę zostać wegetarianką?" bo dla mnie to absurdalne żeby moja mama kazała lub zabraniała mi cos jeść więc powiedziałam "od dziś jestem wegetarianką, mamo" i tyle. oczywiście potem były długie "dyskusje" że "Jezus jadł ryby" z których nie raz wychodziłam wściekła i z płaczem ale i tak robiłam swoje.

Naszym celem musi być wyzwolenie się... poprzez rozszerzenie kręgu współczucia na wszystkie żywe istoty i na cały cudowny świat natury. Albert Einstein

http://delicious.blog.pl/ - zapraszam na mojego bloga kulinarnego 😀 wiem że trochę mało ale założy


OdpowiedzCytat
badba
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 160
20/02/2008 5:43 pm  

U mnie też musieli zaakceptować mój sposob bycia, no i przede wszystkim moje menu... Gorzej było w pracy (bo w szkole jak to w szkole jesz czy nie nikt się tym prawie nie interesował). Jak siedzisz po 12 godzin to musisz coś zjeść. No i jak wytłumaczyć ludziom żeby nie zamawiali dla mnie tych okropnych tłustych i mięsnych obiadów. Z początku było trudno, ale z czasem się przyzwyczaili.

SEMPER FI


OdpowiedzCytat
Stanisław
weteran forum
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 1576
20/02/2008 6:03 pm  

Bardzo przykro mi się robi i żal mi Was jest, że tak traktowani jesteście przez swoich rodziców. Z jednej strony trzeba ich zrozumieć bo przecież ze swojego punktu widzenia chcą dla Was dobrze. Boją się o Wasze zdrowie i nie ma im się co dziwić, że zmuszają Was do jedzenia mięsa. Konflikt wynika z braku wiedzy i nieświadomości Waszych rodziców. Dlatego pierwsze miesiące zdrowego stylu życia musicie po prostu przetrzymać aby rodzice przyzwyczaili się i w końcu zaakceptowali Wasz wegetarianizm. Później zobaczą, że mimo niejedzenia mięsa jesteście zdrowi i funkcjonujecie normalnie. Oczywiście musicie zwrócić uwagę na spożywanie dużej iliści surówek oraz roślin strączkowych aby pokryć zapotrzebowanie na białko. Zresztą myślę, że do tej pory sięgneliście do niejednego źródła wiedzy na temat prawidłowego , wegetariańskiego odżywiania. Wychodzę również z założenia, że organizm jest takim wspaniałym urządzeniem dającym wyraźne sygnały w przypadku niedoborów witaminowych. Jeśli w danym momencie mam apetyt na kapustę kwaszoną tzn. że brakuje mi w organiźmie witamin, które ta kapusta ma. Jest to jeden z drogowskazów prawidłowego odżywiania. Pozdrawiam. 😎

Zdobywać majątek za cenę zdrowia znaczy to samo co odciąć sobie nogi by kupić za nie parę butów.


OdpowiedzCytat
vegetena
stały bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 964
20/02/2008 8:23 pm  

O tak, zgadzam się, co do tej kapusty, organizm mądry jest, nie pozwala się czasem zaniedbać 🙂

Swoją drogą, jestem ciekawa jak się układają relacje między rodzinami, a osobami, które wypowiedziały się w tym wątku.... Od napisania przez niektórych tych postów sporo czasu minęło, jak to jest po zmianach, może pozytywnie, a może ktoś się wyprowadził, bo ma dość... Zdajcie relacje, może coś zmierza w dobrym kierunku, może już jest dobrze?
U mnie obie z mamą jesteśmy wegankami, po wielu sporach na temat mojego wegetarianizmu, wtedy jeszcze we wczesnym stadium. Coś, co wydawało mi się kiedyś nieosiągalne zmieniło się na lepsze, takie lepsze, którego sobie w najśmielszych marzeniach nie wyobrażałam. Przechwalam się? Nie. Po prostu chcę dać choć zarodek nadziei tym, którzy mają problemy pomiędzy rodzinami, przyjaciółmi, a swoim wegetarianizmem - czyli Wami samymi
Także nie traćcie nadziei i walczcie o swoje! 🙂


OdpowiedzCytat
Likwidator
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 263
20/02/2008 9:02 pm  

HeadUp! 🙂
Od prawie dwóch lat jestem wege-, na początku było trudno (nikomu o tym nie mówiłem ale samo się wydało), lecz na wszystko jest sposób: na zaczepki/dogryzanie reaguję jak głuchy, nieprzyjemne niespodzianki w jedzeniu mam już za sobą (dopiero kiedy straciłem zaufanie, rodzinka zrozumiała swój błąd)
Ostatnio nawet ojczym zauważył że mięsa nikt nie chce, a więcej surówek/warzyw "znika" :thumbup: 😛 Oczywiście nikogo do niczego nie namawiałem, ale moje rodzeństwo chyba nazbyt często słyszy wojny na argumenty jakie prowadze z rodzicami

20 years from now you'll be more disappointed by the things that you didn't do than by the ones you did do. So throw off the bowlines. Catch the trade winds in your sails. Explore. Dream. Discover.


OdpowiedzCytat
Natasha
stały bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 513
20/02/2008 10:07 pm  

ja mam już wszystko za sobą, nawet dziadek dał mi spokój 😉 teraz jet w domu nawet lepiej niż przed moim przejściem na nową dietę (przedtem też nie było zbyt fajnie) bo w końcu wszyscy swoje żale podczas kłótni wykrzyczeli i jest spokuj, miłość i przyjaźń... no może przesadzam ale w każdym razie po prawie 8 miesiącach wegetarianizmu (z czego 6 przypada na weganizm-nawet i z tym nie ma już w domu dyskusji)odzyskalśmy spokuj a nawet jak babcia robi leczo to mi odkłada część bez szynki 😉

[edytowane 20/2/2008 przez Natasha]

Naszym celem musi być wyzwolenie się... poprzez rozszerzenie kręgu współczucia na wszystkie żywe istoty i na cały cudowny świat natury. Albert Einstein

http://delicious.blog.pl/ - zapraszam na mojego bloga kulinarnego 😀 wiem że trochę mało ale założy


OdpowiedzCytat
obasan69
początkujący
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 13
15/03/2008 11:02 pm  

Moja rodzina jest nadal na etapie myślenia, że nie jem, bo chcę schudnąć :p Myślą, że z jakiegoś tajemniczego powodu umartwiam swoje ciało i duszę odmawiając sobie "kotlecików".

Szczerze mowiąc, oni hamuję rozwój mojego wegetarianizmu. Bo nigdy do końca nie wiem, czy pewnego dnia nie dodadzą mi do jedzenia coś pochodzenia zwierzęcego (dlatego muszę się baaaaaaaaaaaaardzo pilnować). Jak się wyprowadzę to mój wegetarianizm "rozwinie szkrzydła" :D. Bo na razie czuję się tak trochę dziwnie, taki osobnik, na którego wszystkie babcie i ciocie patrzą z przerażeniem i mówią "ona nie je mięska!". Cieszę się, że poznaje coraz więcej wegetarianów. Dzięki temu jest mi łatwiej :*

- Nosce te ipsum -


OdpowiedzCytat
/ula/
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 140
16/03/2008 1:56 am  

Ja nie miałam dużego problemu z przekonaniem rodziców do mojego wegetarianizmu. Z mamą był tylko malutki problem na początku.Nie wierzyła,że ja w tym wytrwam,mówiła, że za chwilę odpuszczę, a ja nie odpuszczam już od 17 miesięcy:) Nie miała obaw co do mojego zdrowia, chyba oboje moi rodzice zdają sobie sprawę, że wegetarianizm to zdrowa dieta:) Mama martwiła się jedynie, że musi mi oddzielnie gotować,bo już miała podobny problem z moim bratem,który nie je mięsa od dziecka,ale on ma w ogóle dziwne upodobania kulinarne(np.nie lubi wielu warzyw). Często jednak sama gotowałam, a i mama przyzwyczaiła się do gotowania zup na bulionie warzywnym:) Problem był z dalszą rodziną, te wszystkie ciocie proponujące, że wybiorą mięso z sosu... Koszmar. Ale mam jedną ciocię, która okazała się cudowna pod tym względem-gdy zaprasza mnie na obiad, przygotowuje zawsze bardzo urozmaicone, wegetariańskie posiłki i nigdy nic złego nie mówi o byciu wege:) Teraz mieszkam sama (w sensie bez rodziny), więc problem w ogóle znika, a jak przyjeżdżam raz na jakiś czas do domu, mama jest tak szczęśliwa, że z chęcią robi mi wege-pierożki itp.:)


OdpowiedzCytat
justa
początkujący
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 14
24/03/2008 2:51 pm  

A ja musze sie pochwalic, ze moja rodzinka jest kochana az sama jestem w szoku 😮
bo moja mama jak sie dowiedziala ze przechodze na wege to zaczela mi przyrzadzac jedzonko osobno bez zadnych pytan To chyba mam szczescie:)


OdpowiedzCytat
kamma
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 669
24/03/2008 6:08 pm  

Mój chłopak został wege wcześniej ode mnie i teraz w domu słyszę, że to "przez niego", że niewolniczo go słucham,

Mój chłopak został wege pod moim wpływem, a teraz mamy nawet wege-córkę 🙂 Wprawdzie moja rodzina nie mówi tego głośno, ale jestem przekonana, że uważają mojego M. za chłopca pod pantoflem. Bo mimo że jestem wege już od 15 lat i nikt już mi nie truje, to jednak zawsze jestem na uboczu rodzinnym. Cóż, przynajmniej już nie proponują mi padliny.

podskoczyć i nie trafić w ziemię


OdpowiedzCytat
Aki
 Aki
początkujący
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 8
03/04/2008 12:15 am  

Loviisa-chan, ja mam podobnie. Dopiero od 1,5 miesiąca nie jem mięsa (czasem jeszcze jem ryby), więc może jeszcze rodzice się z tym oswoją... Chociaż jak narazie nic tego nie zapowiada 🙁 Uważają mnie za nienormalną, o czym nie zapominają mi regularnie przypominać... Tyle się kłócimy, że wytrzymać nie można.
Zabawne, ale przestałam jeść mięso pod wpływem mojej młodszej (17-letniej) siostry, która od zawsze bardzo kocha zwierzęta i od dłuższego czasu mówiła że nie chce ich jeść. Ale tylko mówiła, bo, choć z wielką niechęcią, jadła nadal mięsne obiadki. Ja wtedy zaczęłam dużo czytać o byciu wege (i ogólnie o zdrowym odżywianiu się - gdziekolwiek nie zajrzałam, wszędzie wychwalano wegetarianizm :)) obejrzałam też kilka wstrząsających filmików... Zdecydowałam, że przestanę jeść mięso i tak jakoś moja siostra razem ze mną. Przez to moja mama obwinia o "nasz" wegetarianizm tylko mnie, że niby to ja w to siostrę wciągnęłam (a właściwie było odwrotnie), nagadałam jej głupot, itd... Mój tata mówi: "To jest nienormalne! Jak jakaś sekta" 😐
Ja wiem że przynajmniej moja mama chce dla nas jak najlepiej i martwi się o nasze zdrowie. Ona po prostu myśli że jak nie będziemy jadły mięsa to zaraz umrzemy (ciągle to powtarza xD). Nie wiem jak do niej trafić, niczym nie można jej przekonać. Ostatnio widziałam jak czytała magazyn "Vege" (artykuł "co powinny jeść dzieci") który zostawiłam na stole, strasznie mnie to ucieszyło! Ale... niby było dobrze, po kilku dniach znowu zaczęły się te same kłótnie. Nie rozumiem tego 🙁 Żaden argument nie trafia do moich rodziców. Normalnie jak grochem o ścianę.
Wybaczcie że się tak rozpisałam ^^" Mam nadzieję że prędzej czy później wszystko się jakoś ułoży.

Tak w ogóle to jestem tu nowa, miło mi Was wszystkich poznać 🙂


OdpowiedzCytat
Tigresse
początkujący
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 17
04/04/2008 12:34 am  

Na początku nikt nic nie wiedział, bo szczerze mówiąc, nie wiedziałam, jak mam im to powiedzieć ;> Wyrzucałam kawałki kurczaka do śmietnika, oddawałam wątróbkę kotu... Po jakimś tygodniu oznajmiłam mamie, żeby nie dawała mi na talerz kotleta. "Dlaczego?" - spytała. "Bo zostałam wegetarianką". W sumie spotkałam się z całkowitą obojętnością z jej strony. Troche gorzej było z ojcem. Oczywiście, z jednej strony, doskonale wiedział, że mięso to nic dobrego, bo czyta dużo książek o zdrowiu. Aczkolwiek wiedział też czym grozi niewłaściwa "dieta bezmięsna" (to jego terminologia - ja nie lubię w ten sposób mówić o wegetarianiźmie). Bardzo się bał, że popadnę w jakieś choroby przez wegetarianizm w tym wieku i ochrzanił, że nie posiadłam odpowiedniej wiedzy przed oficjalnym przejściem na niemięsożerstwo - i w sumie miał rację, no ale cóż, w moim przypadku nie było żadnych wcześniejszych przemyśleń, to się stało z dnia na dzień, a i swojego zdrowia nie miałam wtedy zbytnio na względzie. Ojciec myślał też na początku, że chcę w ten sposób się odchudzić, zacząć zdrowy tryb życia czy coś w tym rodzaju... I próbował mi to wyperswadować, ale wyjaśniłam mu ostatecznie, że chodzi o względy etyczne, a nie zdrowotne. Oczywiście pierwsze co zrobił, to zadzwonił do swojego kolegi, który jest maniakiem zdrowego żywienia i wręcz ekspertem w tej dziedzinie. Dowiedział się wielu rzeczy iiii.... Został moim aniołem stróżem, jesli chodzi o moją lodówkę ;> Kupował mi mnóstwo sojowych produktów, witaminy, gotował obiady... Teraz jest w Niemczech. Mama, mimo iż zaznaczała przed jego wyjazdem, iż kompletnie nie ma zamiaru się mną przejmować i będzie gotowała co tylko będzie chcieć, teraz też częściowo sie przestawiła (choć o tym nie mówi ;>) i gotuje po wegetariańsku...
Tylko czasami wspomina, że będzie chciała mnie namówić, żebym jadła ryby przynajmniej raz w miesiącu... Chyba do końca nie rozumie mojej motywacji ;> Ilość, częstotliwość czy rodzaj mięsa nie mają znaczenia... Jak nie jeść zwierząt to nie jeść żadnych.


OdpowiedzCytat
Lily
 Lily
Famed Member
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 4163
04/04/2008 12:47 am  

A co to zmieni, że raz w miesiącu zjesz rybę?

http://szydelkoikoraliki.blogspot.com


OdpowiedzCytat
Tigresse
początkujący
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 17
04/04/2008 12:59 am  

Nasłuchała się od ojca, jakie ryby są ważne w żywieniu i widząc, że i tak nie zmusi mnie, bym jadła je regularnie, w akcie desperacji zaproponowała, bym jadła je raz w miesiącu...


OdpowiedzCytat
Strona 6 / 17 Wstecz Następny
  
Praca