Moi rodzice jak usłyszeli że chciałabym zostać wegetarianką to wpadli w furię! Tłumaczyli mi , że to głupota że mam dopiero 15 lat, krzyczeli, dawali przeróżne kary...Jednak po kilku miesięcznym przekonywaniom ich że to nie jest nic złego, że będę dbała o swoja dietę itd. Jednak jestem już wegetarianką od kilku miesięcy, a oni wciąż się nie pogodzili z tym że nie jem mięsa. Ciągle mi próbują wbić do głowy że żadnego zwierzęcia nie uratuje, że krzywdze samą siebie, że niedługo będę wyglądać jak anorektyczka. Jak po kolei moja rodzina się dowiadywała to tak samo uważała, do tej pory wmuszają we mnie na siłę mięso. Minimum raz dziennie słyszę, że żyję we własnym świecie, że jestem anorektyczka, że się po prostu zabijam.
To nie jest jeszcze najgorsze, czasem mi mówią że zabijam własną rodzinę(wykańczam ich psychicznie) dla zwierząt których nawet nie znam, a które i tak zostaną zamordowane. Jak na razie nie daję sobie z tym rady i nie wiem jak sobie z tym poradzić....Zazdroszczę wam wszystkim którzy macie tak, bardzo tolerancyjnych rodziców:)
Roqsana, może spróbować znaleźć jakiegoś lekarza-wege (o ile pamiętam, w Wegetariańskim Świecie są zamieszczane adresy gabinetów przyjaznych wegetarianom) i namówić rodziców na spotkanie? Rozmowa z kimś, kto "zna się na rzeczy" zwykle nieco pomaga. Myślę, że spokojna konsekwencja ich przekona. To, że zwierzęta giną codziennie, to przecież żaden argument. Giną też ludzie, ale twoi rodzice nie łapią za broń, żeby w tym pomagać, prawda? Niektóre decyzje podejmujemy dlatego, że wydają się nam słuszne. Ty postanowiłaś przejść na wege i otoczenie powinno to uszanować. Można też przekonywać do wege pokazując, że to fajne. Ja gotowałam różności dla dalszej rodziny i teraz już nikt się nie dziwi, że na warzywach można przeżyć. 😉
"Truth hurts, remember this: we are pooling our faith."
Właśnie 'rozmawiałam' z mamą. (bo ta rozmowa jakoś tak dziwnie przebiegła) I jej zachowanie niezmiernie mnie zdziwiło. Ale od początku. Na wege przeszłam ledwo dwa tygodnie temu. 😛
Właściwie wtedy nie było żadnych próśb, rozmów, nic. Po prostu przestałam jeść mięso i ryby. Zaczęłam trochę gotować. Zrobiłam wegańską pomidorówkę dla wszystkich, mama mi trochę pomagała... Podczas obiadu oczywiście usłyszałam, że 'jemy zupę Nic' itp. Próbowałam im to wyperswadować mówiąc że to nie jest zupa na niczym, tylko na warzywach. Tak jak Ty, mamo robisz zupę na mięsie i warzywach, to ja na samych warzywach. Miałam wrażenie, że oni sądzą że bez mięsa nie da się zrobić smacznej zupy. Jak pytałam czy im smakuje to mówili że 'może być'. Kilka dni wcześniej jeszcze kupiłam sobie tofu i usmażyłam tacie i sobie do obiadu (mama była w pracy). A w ogóle kilka tygodni wcześniej zrobiłam kotlety sojowe kilka razy.. (długo się przymierzałam do przejścia na wegetarianizm) No i było ok. Niedawno zrobiłam zupę soczewicową, która tak średnio mi wyszła... 😛 No i rodzice zaczęli się trochę zastanawiać co takiego mi się w mózgu przestawiło, że zaczęłam w ogóle gotować(!) i to jeszcze takie dziwne rzeczy.
No a dziś... wróciłam z tatą z miasta i oczywiście zastał nas nowy, świeży obiadek. Zupa grzybowa na mięsie i (na szczęście) naleśniki. Mamie udało się wmusić we mnie tą zupę... Zjadłam 🙁 Będziecie się śmiali, ale trochę się jej boję 😛 Mam przed nią taki respekt, bo to ona rządzi w domu. Taka Desperate Housewife xD Oczywiście chyba ociągałam się z tym z 15min, a jak już zaczęłam to trochę to trwało i widać było po mnie że robię to niechętnie.. Mamę to zdziwiło, bo zawsze uwielbiałam zupę grzybową. Pytała mnie czemu nie jem, że zrobiła dla mnie specjalnie, bo dawno nie było...
No a pół godziny temu siedziałyśmy przed telewizorem i ona w końcu mnie zapytała dlaczego nie chciałam zjeść tej zupy... Bojąc się jej reakcji powiedziałam, że nie chciałam jej zjeść dlatego, że była na mięsie. Mama mówi:
-"Nooo... to znaczy, że piersi z kurczaka odpadają?"
-"No. I w ogóle mięso"
-"A dlaczego?"
-"Ponieważ to nie jest zgodne z moimi poglądami. (mama zna moje zamiłowanie do natury, zainteresowania i 'działalność' ekologiczną) To tak jakbym szła na manifestację przeciw testowaniu kosmetyków na zwierzętach z hamburgerem w ręku. Ratuję zwierzęta i jednocześnie je zjadam, no przecież to jest paradoks!"
-"No to ja już nie mam po co gotować, gotuj sobie teraz sama."
-"No jak to? To gotowałaś tylko dla mnie?"
-"Mhm"
-"No a tata? xD A dla siebie nie gotowałaś?"
-"Ja tam jem w pracy"
-"No a jak nie idziesz do pracy przez 3 dni to co będziesz jadła?"
-"No wtedy cośtam sobie zrobię... Tata zje jak będzie chciał, a Ty nie wiem, ugotujesz coś sobie."
No szczerze mówiąc to myślałam, że zacznie krzyczeć. 😛 Ale widać poszło lepiej niż myślałam. ^^ No i uff, mam to już z głowy i mogę nazwać się wegetarianką z czystym sumieniem. (: Tylko teraz muszę nauczyć się gotować, a nie mam do tego szczególnego talentu. xD
[img]http://img190.imageshack.us/img190/7118/thebeatlesbanwa4.jpg[/img]
Moja mama to dostaje szału kiedy nadchodzi obiad (a zazwyczaj jest to coś z mięsem) bo oczywiście ja nie jem tego co cała rodzina je i dlatego biorę kanapkę na obiad albo płatki... no bo oczywiście mama osobnego obiadu mi nie będzie robiła... trudno ja się tam tym nie przejmuje. 😉 Mama cały czas gada w kółko to samo, że "Ja nie będę z tobą do lekarza chodziła , nie będę, zobaczysz ! ciekawe jak długo jeszcze będziesz taka głupia!! zobacz jaka blada jesteś!! " .. ja się tym nie przejmuje... mój stary też zaczyna gadać że to przez koleżanki że w szkole takie mam towarzystwo... oni są po prostu żałośni... jakbym miała kase to bym sobie normalne jedzenie kupowała.. ale czasem to nawet głupiego kieszonkowego nie dostaje...:[ oni są że tak powiem posrani!! czasem to mam ochotę coś sobie zrobić z tego braku zrozumienia z ich strony. Urodziłam się na wsi ale to nie znaczy że będę robiła , żyła i wgl. jak typowy wieśniak.. a co do rozmowy z moimi starymi to nie ma co mówić... oni po prostu nie umieją rozmawiać i wgl.... NA BANK NIE wrócę do jedzenia mięsa!!! ale oni tego nie rozumieją i ciągle ze mną walczą... 🙁
Kasia
Podpisuje się pod słowami xxl. Jak mieszkasz na wsi to masz lepszy dostęp do wege żywności niż mieszczuchy :). Swoje warzywka, jajka, nabiał bez chemii. Gotowanie jest proste. Nawet chłop - taki jak ja;) - potrafi, to Ty nie będziesz umiała?:D.
dlatego biorę kanapkę na obiad albo płatki...
Jak będziesz tak jadła to wykitujesz na bank i tylko się ośmieszysz. Musisz pokazać że można być zdrowym wegeludkiem :).
biorę kanapkę na obiad albo płatki... no bo oczywiście mama osobnego obiadu mi nie będzie robiła... trudno ja się tam tym nie przejmuje. 😉
_________________________________________________________________
Gotowanie na prawdę nie jest trudne. Wystarczą chęci,
Podpisuję się pod xxl i bułek Mają racje.
Poczytaj troszkę u nas przepisów, sama coś pokombinuj, to nie jest takie trudne.
Moja mama też mi nie gotuję, sama sobie doskonale radzę 🙂
Pozdrawiam 🙂
Bardzo bałam się reakcji moich rodziców kiedy powiem im że przechodzę na wege. Byłam w wielkim szoku jak zobaczyłam ich reakcje. Nawet się nie sprzeciwiali bo widzieli że i tak postawię na swoim i nie będą w stanie zmusić mnie do jedzenia mięsa. Mama sama kupuje mi kotlety sojowe itd. Tylko czasem woła mnie na jakąś zupę( oczywiście na mięsie) bo jej "taka dobra wyszła".
Także jestem dumna z moich rodziców. 🙂
U mnie masakra ;(
Dziś była kolejna awantura, że wyląduję w szpitalu, zachoruje, że są za mnie odpowiedzialni, że trzeba jeść różnorodnie, ble ble ble.
W końcu tata powiedział, że mięsa mogę nie jeść, ale że ryby muszę 🙁
Ja mam w dupie cos takiego.
A i mówili cos, że się w internecie bzdur naczytałam itp.
I tak nie mam zamiaru jeśc ryb.
Napiszę Wam tak sama jestem matką. Oczywiście wychowywałam syna na diecie wegańskiej na początku pod stałą pediatryczną kontrolą.
Kiedyś mój synek przyszedł ze szkoły i powiedział tak- mamo sprzedają tan hamburgery (jeszcze go nie uświadomiłam skąd jest mięso, po pierwsze mamy dużo zwierzaków do których jest bardzo przywiązany, po drugie ma dopiero 7 lat i nie wiem jakby zareagował, ja się do tego dopiero psychicznie przygotowuję 🙁 ) mogę sobie kupić, powidziałam kup i nie zjadł, powiedział, że bardzo mu to jakoś śmierdzi i nawet ugryź nie mógł, ja na to o.k. nie musisz jeść tak jak wszyscy.
Wielu z Was pisze o swoich rodzicach z brakiem szacunku, pewnie przez bardzo młody wiek, jakiś okres buntowniczy, ale gdyby moje dziecko miało o mnie takie zdanie byłoby mi na prawdę przykro 🙁 bardzo przykro
wydaje mi się, że po pierwsze trzeba wykazać się dojrzałością, wyręczać rodziców z wielu domowych prac by uwierzyli, że jesteście odpowiedzialni i świadomi, a przede wszystkim sytematyczni i można na Was polegać. Potem trzeba dużo rozmawiać bez "szczeniackich tekstów i sprzeciwu" tak,żeby nie odebrali Was jako nieodpowiedzialnych dzieciaków, którzy sami nie wiedzą co już ze sobą robić bo sorry, ale niektórzy z Was tak brzmią
Ja w sumie trzy razy próbowałam zostać wegetarianką. Za pierwszym razem rodzice skuteczenie mnie w ciągu jednego dnia zniechęcili, ale co się dziwić maiałam może 12latek, poźniej jak miałam około 16 to jadłam same orzechy niewiedzieć czemu. naturalnie to podejście również zakończylo się porażką. No i teraz od roku dzielnie trwam przy wegetarianizmie (można by powiedzieć veganizmie). Rodzice moi nie robili spejalnych problemów. Tata tylko zawsze pyta czy mi korzonków na obiad nie wykopać trochę, a mama się uspokoiła jak zobaczyła wyniki badań. Za to z teściami jest doslownie masakra.....ciagle słyszę, że urodzi mi się chore i kaliekie dziecko 🙁 🙁 nawet po nocach zaczyna mi się to snić 🙁
Nie było aż tak źle jeśli chodzi o mamę . Gorzej z dziadkami ... co niedziele "rodzinnie" jemy obiad gdy się dowiedzieli że ich ukochana wnuczka nie zje schabowego byli zawiedzeni . Ciągle pytali "a może jednak?", "no patrz jakie pyszne" itp. Wkońcu im powiedziałam że jak będą komentować to przestane przychodzić na obiad ... no i skończyli 🙂
[edytowane 21/6/2010 przez kingajkari]
[edytowane 21/6/2010 przez kingajkari]
Czyż nie ma hipokryzji w tym, że upominamy dzieci gdy krzywdzą kotki czy pieski, podczas gdy sami zasiadamy do stołu, na który zabito dziesiątki stworzeń?
Ja gdy powiedziałam mamie, że zostaję wege zadawała mnóstwo pytań,szukała argumentów ,aby odciągnąć mnie od tej decyzji.Jednak kiedy wytłumaczyłam jej to 20 razy przestała mieć coś przeciwko.Jednak gdy tata się dowiedział wybuchła w domu awantura.Mówił, że "Jestem chuda i jeszcze teraz myśleć nie będę!" oraz ,że "Mięso jeść trzeba", a co gorsza tata pracuje w zakładach mięsnych.Ale mama mówiła, że go przekona i tak się stało.Więc teraz piszę tu z wami na forum.I bardzo się z tego cieszę.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja