2 lata temu próbowałam zostać wegetarianką. Nie miałam wtedy dostatecznej wiedzy na ten temat, nie jadłam mięsa i tyle. Skutki były kiepskie. Włosy mi się przerzedziły i oklapły, snułam się wiecznie zmęczona po domu itp. Rodzice zmusili mnie do powrotu na mięsną dietę, a ja nawet za bardzo się nie broniłam. Potem jakoś udało mi się uśpić sumienie. Teraz jednak chciałabym być wege. Niestety, rodzice po poprzednich doświadczeniach twardo utrzymują, że mięsa się zastąpić nie da, zwłaszcza w moim wieku (mam 13 lat). Na razie tylko delikatnie napomykam od czasu do czasu, by wybadać teren, ale mam dość tej ostrożności. Jak im o tym powiedzieć i przekonać do swoich argumentów?
Witam Ankaraa.
Jeżeli sama nie przygotowywujesz sobie posiłków to będzie ciężko się uniezależnić.
Polecam mojego chomika, tam są tłumaczenia książek.
www.chomikuj.pl/jedrus1a
Trzeba zadbać o takie rzeczy jak:
Omega-3 (siemię lniane, nasiona konopii lub chia) jest o tym na forum.
Siarka i selen (orzechy brazylijskie 2-3 dziennie)
witamina B12 (suplementacja) jest o tym na forum
Pozostałe rzeczy są w moczonych i podkiełkowanych nasionach,
warzywach (liściowe, korzeniowe), owocach (niesłodkie i słodkie).
Pozdr.
Jędruś wegano-witarianin + B12
Zwolennik soku marchewkowego własnej roboty.
:yltype:
jesteś jeszcze BARDZO młoda, więc będzie ci BARDZO trudno. ale jeśli czujesz się na siłach, to czas odrobinę dorosnąć 🙂
po pierwsze - MUSISZ nauczyć się gotować. poszukaj przepisów na puszka.pl albo na blogach (vegespot). podstawą są dania jednogarnkowe (łatwo przygotować wcześniej, mieć na kilka dni, zamrozić, szybko odgrzać itd), proste zupy, pasty do chleba. wegetarianizm jest prostszy niż weganizm, więc wiele rzeczy możesz kupić w zwykłym sklepie, ale oczywiście musi to być w granicach finansowych twoich rodziców.
dopiero gdy będziesz radziła sobie w kuchni, wiedziała, czym podkręcić swoją dietę (siemię lniane, orzechy, pestki), możesz pozwolić sobie na rozmowę z rodzicami. świadomość, że gotujesz (co na pewno zauważą) będzie dla nich znakiem, że jesteś odpowiedzialna i poradzisz sobie sama.
a potem - wiadomo. trochę możesz zjeść z nimi, część dogotować na własną rękę. zawsze warto częstować, gdy coś wyjdzie 🙂 ale rozmowy umoralniające i "jak wy możecie jeść zwierzątkaaaa?????" zazwyczaj odnoszą odwrotny od zamierzonego skutek.
powodzenia
Podstawą jest współpraca z dietetykiem. Samemu bardzo trudno ułożyć dietę wegetariańską i można się doprowadzić do wielu niedoborów. Z tego co piszesz to przeżyłaś coś takiego. Trzeba iść do dietetyka, który odpowiednio zbilansuje Ci dietę i wytłumaczy Twoim rodzicom i nie ma w tym nic niebezpiecznego i dieta jest zbilansowana. Odpowiednio zbilansowana dieta wegetariańska jest o wiele lepsza od "zwykłej" pod każdym względem. Ale musi być zbilansowana, a tego nie zrobisz sama. I rodzice na pewno też inaczej do tego podejdą gdy lekarz, bo dietetyk to też lekarz(a Polsce to akurat jedna z niewielu specjalizacji, które stoją na wysokim poziomie) zapewni ich o tym, że to wszystko jest bezpieczne.
Gotować nie musisz umieć. Moje gotowanie ogranicza się co najwyżej do ugotowania ryżu lub makaronu czy odparowania szpinaku. I nie mam żadnych niedoborów, wyniki badań podręcznikowe, mam tyle energii, że jestem w stanie robić sobie 2 razy dziennie 2 godzinny trening. Sam koszt diety nie jest jakiś wygórowany, u mnie 500 zł miesięcznie ale to ze względu na nietolerancję glutenu, a chleb bezglutenowy jest około 10 razy droższy niż wasz. Dlaczego 100 zł minimum idzie na sam chleb tylko dla mnie. Więc 400 zł miesięcznie, to na pewno nie jest dużo.
Dobrze widzieć, że ktoś tak młody chce przejść na wegetarianizm. Może ten świat nie jest jeszcze stracony, i nie mówię tu tylko o wegetarianizmie. Wydajesz się być bardzo dojrzała jak na swój wiek. Dobrze widzieć, że głupota jeszcze nie wszystkich ogarnęła, bo jak tak patrzę na dzieciaki z podstawówki i gimnazjum, to aż strach mnie opanowuje na myśl, że prawdopodobnie kiedyś będę musiał codziennie wysyłać w takie miejsca moje dziecko.
Z własnego doświadczenia wiem że dość skutecznym sposobem przejścia na wegetarianizm jest stopniowe odrzucanie mięsa. Jeżeli jesteś młodą osobą (13-16 lat) i pewnego dnia nagle oznajmisz swoim rodzicom że przestajesz jeść mięso to umówmy się, ale raczej nikt nie potraktuje tego poważnie. Zresztą jak wiemy, wielu było nastoletnich, tygodniowych wegetarianów. W moim przypadku wyglądało to tak, że w wieku około 15 lat zacząłem odrzucać najpierw te odmiany mięsa które mi nie smakowały tj. wieprzowina, wołowina no i w szczególności wątróbka (hahah to chyba powinno zostać zakwalifikowane jako specjalny, niejadalny gatunek mięsa fuuuj) i nic nie wspominałem mamie o moich vege zamiarach. Po prostu mówiłem że mi kompletnie nie smakuje i nie będę jadł, więc na talerzu obiadowym musiało lądować coś innego. Kolejno poleciały wszelkiego rodzaju wędliny oraz kiełbasy. Wykluczenie ich spowodowane było w tym przypadku nie walorami smakowymi, ale świadomością jak powstają i co zawierają. Było to stosunkowo łatwe, gdyż wszelkiego rodzaju posiłki w stylu kanapki itp. wykonywałem sam, więc mogłem wybierać co chcę. Koło 17 roku życia byłem już w miarę niezależny, a co za tym idzie potrafiłem już całkiem sporo rzeczy sobie ugotować. Postanowiłem wszystkim obwieścić że przestaje jeść mięso. Siostry podeszły do tego obojętnie, a nawet wydaje mi się z lekkim podziwem, natomiast mam przez pierwsze kilka miesięcy stwarzała problemy. Jednak argumenty w stylu że nie będzie mi gotować „takich rzeczy”, nic nie mogły zdziałać, ponieważ byłem już samodzielny, a wszelkie teorie zdrowotne nie miały kompletnie szans w dyskusji z moim konkretnymi argumentami, popartymi badaniami naukowymi. Z czasem jak już mama dostrzegła że to nie chwilowy wymysł i traktuję to całkiem poważnie, pogodziła się z tym i sama zwracała się czasem z propozycją czy znajdę jakiś przepis który mogłaby mi przygotować na obiad Mam wrażenie, że matki gotowanie swoim dzieciom utożsamiają chyba z wielką przyjemność... nie wiem. No ale takim oto sposobem moja mama nauczyła się przygotowywać najpyszniejszą zupę z soczewicy oraz najlepsze kotlety z kalafiora. Ja sam nie jem mięsa już ponad 7 lat, czuję się świetnie, pływam, biegam, jeżdżę na deskorolce a na imprezach potrafię wypić więcej niż reszta hahah, ale to chyba nie z powodu diety. Podsumowując. Kluczem do spokojnego oraz skutecznego przejścia na dietę bezmięsną w przypadku młodych osób jest przede wszystkim pełne zapoznanie się najważniejszymi informacjami dotyczącymi właściwego odżywiania. Dieta wegetariańska to nie jest normalna dieta pozbawiona mięsa, należy uzupełniać wszystkie wartości, które nie ukrywajmy ale są łatwo dostępne większości przypadków tylko z produktów mięsnych. Drugim warunkiem jest wykazanie się sprytem i spokojem. Jeżeli rodzice stwarzają problemy, to nie można iść z nimi na wojnę, gdyż zwycięstwo może być bardzo ciężkie do osiągnięcia, a najczęstszym wynikiem takiego starcia jest całkowite pogrzebanie naszych vege aspiracji. W swoim zachowaniu należy wykazać się wiedzą, spokojem a także nad wyraz odpowiedzialnością, która doprowadzi nas do zdrowej oraz właściwej postawy życiowej.
Odświeżam.
Na pytanie postawione w temacie poznałam ostatnio dość dużo podobnych odpowiedzi. Mam kilku znajomych, których dzieciom podoba się to, że jestem wegetarianką. (Są to same dziewczynki ...) I kilka razy padało przy mnie pytanie w stylu "mamo, a czy pozwoliłabyś mi nie jeść mięsa tak jak ciocia?"
I o dziwo, koleżanki twierdzą, że byłyby jak najbardziej za tym, żeby tylko ich dzieci chciały jeść warzywa, strączki i zdrowe jedzenie. Nawet używają tego potem, kiedy dzieci grymaszą nad obiadem. Wiecie, coś w stylu "przecież chcesz być wegetarianką, a oni jedzą takie rzeczy "
Dziwi mnie to przede wszystkim dlatego, że nie mam znajomych wegetarian, a mało kiedy już słyszę pitolenie, że niby mięso jest potrzebne w diecie szczególnie dzieciom.
🙂 🙂
Coś się powoli zmienia 😉
Przynajmniej w moim środowisku 🙂
[edytowane 3/9/2015 przez Samanya]
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja