nie wyobrażam (choć nie wykluczam, że jest to możliwe) sobie wychowywania dzieci z niewege partnerem. Wegetarianizm to nie jest dla mnie taka tylko fanaberia...ale ważne wartości, bardzo emocjonalnie do tego podchodzę. Czasami potrafię rozpłakać się tłumacząc komuś, że zwierzęta nie są od tego żeby je jeść.
Podziwiam ludzi,którzy potrafią żyć obok mięsożernych "jak gdyby nigdy nic". Tzn mam większość niewege znajomych, rodzinę itd Ale jak np słyszę w rozmowie z mamą " wiesz wszystko mam przygotowane już na jutrzejszą imprezę, tylko jeszcze muszę jechać po wędlinę" to w głowie dopowiadam "padlinę". A gdy ktoś opowiada jak to kocha na Wigilię jeść ryby, z których wycieka taki smaczny tłuszczyk 😡 nie potrafię znieść takich sytuacji.
W sumie to co napisałeś Bułku- bardzo pokrywa się z tym co myślę,czuję. Nawet też jest owo-wege 😉 I bardzo chciałabym żeby moja już niedługo pełna rodzina szanowała nie tylko życie zwierząt przeznaczonych na rzeź, ale także życie/warunki egzystencji mlecznych krów i ich dzieci. Gdy dwoje rodziców ma takie same wartości, empatyczne podejście to wychowanie dziecka staje się takie autentyczne...
p.s W gruncie rzeczy to... (muszę się pożalić) przeraża mnie moja rodzina, już teraz mam koszmary że dają do picia mojemu małemu dziecko mleko i kiełbasę do ręki. Naprawdę się boję.
Nie wykluczam związku z mięsożercą (nigdy nie wiem co mnie spotka w życiu) ale od razu przed oczami mam wizję wspólnego wychowywania dzieci i jak to ma wyglądać? Mamusia nie je mięska bo uważa to złe a tatuś wcina ile się da.... 😮
[edytowane 15/5/2010 przez Bellis_perennis]
Wspólne życie ludzi o odmiennych poglądach może być jeszcze do zniesienia, ale wspólne wychowywanie potomka, gdzie te przeciwności będą się ścierać to wyższa szkoła jazdy. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.
Ja nie chce mieć dzieci, bo nie czuje potrzeby ich posiadania. Od zawsze tak uważałem, ale nie wykluczam że nie może ulec zmianie. Jeśli już to nie z mięsożercą. Innej opcji po prostu nie ma, bo po co sobie utrudniać życie. 😛
Wspólne życie ludzi o odmiennych poglądach może być jeszcze do zniesienia, ale wspólne wychowywanie potomka, gdzie te przeciwności będą się ścierać to wyższa szkoła jazdy. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.
Podobnie może być w parze pomiędzy wojującym ateist(k)ą a osobą głęboko wierzącą.
W gruncie rzeczy to... (muszę się pożalić) przeraża mnie moja rodzina, już teraz mam koszmary że dają do picia mojemu małemu dziecko mleko i kiełbasę do ręki. Naprawdę się boję.
Z jednej strony się nie dziwię ale z drugiej nie ma się co martwić na zapas bo to może jedynie zaszkodzić.
Ja mam podobne do Ciebie obawy, chodzi mi tatę. On uważa, że wszystko wie najlepiej i próbuje mi wiele rzeczy narzucić i mnie zdominować.
Dzieciom też musimy dawać przykład 🙂 Myślę, że nawet jedna osoba wege w związku wystarczy aby wychować małego wegetarianina 🙂 Jeśli już przyrządzamy potrawy dla siebie to i możemy dla swojego dziecka.
Kłania się matematyka klasa 1 podstawówki. Tyle samo osób w wege związku wystarczy aby wychować małego wegetarianina co małego mięsożercę.
Jak dotrzemy gdzieś do 5 klasy i procentów oraz podstaw statystyki, to dowiemy się że żyjąc w cywilizacji gdzie wszyscy w otoczeniu jedzą mięso mamy takie same prawdopodobieństwo aby nim też zostać.
Ja niestety ciagle nie moge znaleźć nikogo odpowiedniego. I szczerze mówiąc trace powoli nadzieje, że uda mi sie poznać [u] normalnego [/u]wege chłopaka, z którym będę mogła spędzić życie.
Zamieściłam na stronce ogłoszenie i owszem czasem się ktoś odzywa, ale zwykle nic z tego nie wychodzi. Najgorsze jest jak ktoś się po prostu przestaje odzywać, czyli traktuje cię jak śmiecia, któremu nie należą się żadne wyjaśnienia czy pożegnanie, pomimo tego, że przedtem wydawało się, że nawiązała się jakas nić kontaktu, wspólne zainteresowania i hobby, podejście do życia. Potem spotkanie, na którym równiez, przynajmniej ja, fajnie się bawię, i koniec 😡 Nigdy w życiu nie miałam takiego doświadczenia z normalnymi nie wege facetami, których poznałam na studiach czy poprzez znajomych. Więc nie wiem czy to kwestia osobowości wege facetów czy tego, że w czasach internetu ludziom coraz trudniej nawiązać bezpośredni kontakt.
Przez takie coś, zawsze tracę cząstkę siebie, tacy ludzie sprawiają że czuję się gorzej i nie mam ochoty na kontakty z jakimikolwiek wege. I mimo iż drażnią mnie nieco ludzie jedzący mięso, ich ignorancja i bezmyslność, to zaczynam się zastanawiać czy nie lepiej szukać tego jedynego wśród mięsożerców, a nie cierpieć przez wege 🙁
supergirl;)
Pocieszę Cię tym, że też mam konto na portalu randkowym dla wege i nikt do mnie nie pisze no dobra jeden koleś napisał ale po krótkiej konwersacji zauważyłam u niego objawy lekkiej schizofrenii 😉
Potem spotkanie, na którym równiez, przynajmniej ja, fajnie się bawię, i koniec
A mnie zawsze tak robili mięsożercy :mad2:
No co poradzisz.... 🙁
Ksiezyc, o jaka zmiana zdania :p a na poczatku tematu tak sie zapierales:p hehe:P.
Ja bym mogla byc z nie-wege faciem, sama nie jestem 100% wege bo za bardzo smakuje mi mieso(ale tlyko jak juz nie wyglada i w dotyku jezyka nie jest jak miso, bo tak mnie obrzydza) po prostu nie zwiazalabym sie z glupkiem, tylko z kims madrym, a na madrych dzialaja madre argumenty, wiec 100% wegetarianizm mam nadzieje zaczne, z nastepnym zwiazkiem 😉
Hehe, i tak źle i tak niedobrze 😉
Ja tam rozumiem, że ktoś może nie być w czyimś typie. Mi też nie zawsze ktoś się podoba, choć ja staram sie patrzeć nie tylko na wygląd, ale tez na zbieżność poglądów, zainteresowania, itp. ale można jakoś przyjemniej zakończyć znajomość, a nie po chamsku 😡 Zwłaszcza, że gdyby się miało patrzeć tylko na wygląd to nie wszyscy z tych panów nadawaliby się na Mr World 😉
supergirl;)
@nova.nike - piszesz że ciężko o normalnego wege chłopaka, a Ja Ci napiszę że w drugą stronę też jest oto trudno.
Nie wiem od czego to zależy, ale większość wegetarianek które zdarzyło mi się spotkać na swojej drodze to przynajmniej z wyglądu takie jakieś "dziwne".
Jakoś zbytnio nie trawię osób z dredami, włosami przefarbowanymi na nienaturalne kolory (czerwony, zielony, różowy etc.), opiercingowanych (pewnie źle to napisałem) w każdym możliwym miejscu, czy poubieranych grobowo lub w inny nienormalny sposób.
Co do samego charakteru to poznałem w sumie tylko normalne wegetarianki (niestety bardzo znikoma liczba ich była), ale to pewnie dlatego że wystrzegałem się rozmów z tymi osobami które opisałem wyżej ;p
Wracająć do głównego wątku tematu to oczywiście wolałbym związać się z "normalną" wegetarianką, ale niestety raczej będzie trudno taką znaleźć.
Maq rozumiem, że taki wygląd może się nie podobać (ja akurat nie mam nic przeciwko) aczkolwiek nie uważam aby wegetarianki wyglądały tak jak piszesz. Znam jedynie jedną z dredami (dodam, że bardzo ładną) więc nie schizuj że trudno taką (dla Ciebie normalną) znaleźć 😛
[edytowane 17/7/2010 przez Bellis_perennis]
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja