Mój facet zaczął jeść więcej mięsa 🙁 Do tej pory jadał tylko kurczaka i ryby i to rzadko, inne tylko u rodziców lub na wyjeździe, teraz je często - twierdzi, ze mu posmakowało i ma po nim więcej energii. Ostatnio sporo ćwiczy (ćwiczenia siłowe), więc może zwiększyło mu się zapotrzebowanie na białko. Dałam mu trochę izolatu białka sojowego, żeby sobie dodawał do potraw, może to pozwoli mu zmniejszyć ilość mięsa. Miałam nadzieję, że kiedyś zostanie wege, ale ta wizja się oddala :/ A nie chcę go zmuszać ani nachalnie indoktrynować.
Pocieszam się, że gdy zamieszkamy razem, to głównie ja będę gotować (bo on nie lubi a ja owszem) i jeśli będę to robić dobrze (smacznie i wystarczająco energetycznie) to nie będzie czuł potrzeby jedzenia mięsa.
[b] Azmarek[/b], więc masz szeroki wybór wolnych dziewczyn na forum;-D
Byłam z mięsożercą, ale też gotował dla mnie "specjalne" jedzenie.
Teraz jestem sama, a wege-obiadki czasem serwuje moja mama, jak przyjadę w odwiedziny:)
"Zostawcie świat trochę lepszym, niż go zastaliście"
Ale to aż tak przeszkadza?
Mnie akurat wydaję się, że na etapie samego związku różnice w dietach to nie problem, ja akurat nie rozkminiam kandydata na partnera pod kątem jest wege czy nie, bardziej się liczą inne aspekty.
Natomiast rozumiem, że jeżeli jednostka Wege i Niewege machną sobie dziecię, to mogą być niesnaski nt. jak karmić, szczególnie że akurat w tym aspekcie lobby mięsne w postaci cioć, babć, prababć i innych bedzie slne 😉
Białowieska się Puszcza.
dla niektórych wegetarianizm to coś więcej niż jedzenie...
ależ ja to rozumiju 😎
Chodzi mi o to, że można napotkać kogoś wartościowego, być może też działającego dla zwierząt i kasować go ze względu na fakt spożywania mięsa to taki trochu strzał w kolano 😉 😎 Wszak za pomocą odpowiednich działań, a takze nęcenia smakami można by takiego osobnika na wege przekabacić 🙂
Nie zawężajta sobie pola do łowów 😛
Białowieska się Puszcza.
Machną sobie dzieciaka? Jeżeli z kimś jestem, to traktuję tego kogoś poważnie, a jeżeli traktuję poważnie to znaczy że przyszłościowo. Nie, nie lubię dzieci i ich nie planuję, ale nie wiem co będzie za 10 lub 20 lat. A wiążąc się z kimś muszę za to ponosić odpowiedzialność. Że gdy za 20 lat jednak mi się odwidzi i zachce mi się dziecka, to "widziały gały co brały" gdy wiązały się z mięsożercą.
Pewnie powiesz -to okropne- zrzucisz winę na innych, potem zaśniesz spokojnie
Zakochanie, a bycie z kimś w związku na dłuższą metę, to dwie różne sprawy...
A "przyjaciel" to trochę zbyt mocne słowo, by używać go w liczbie mnogiej (jak dla mnie oczywiście).
[edytowane 9/12/2012 od MannaPoranna]
Pewnie powiesz -to okropne- zrzucisz winę na innych, potem zaśniesz spokojnie
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja