No tak, nasze babcie należą do zupełnie innego pokolenia. Wtedy nie łatwo było o jakiekolwiek jedzenie zwłaszcza w czasie wojny. Rozumiem więc tę troskę o to by wnusiom niczego nie brakowało na talerzu a zwłaszcza mięska....
Ale wyrozumiałość i tolerancja to inna sprawa 🙂
W dzisiejszych czasach jest łatwiej nie jeść mięsa i cieszę się z tego. Chociaż w "zamierzchłej" przeszłości żyli wegetarianie i świetnie "dawali sobie radę" chociażby Maria Pawlikowska - Jasnorzewska czy Lew Tołstoj ...
[url=http://www.forumveg.webd.pl] [img]http://www.forumveg.webd.pl/album_pic.htm?pic_id=321[/img] [/url]
Shaero, też ważę 42 kilo, a moja mama miała już na mój temat tyle cudownych (cudacznych?) teorii, że nie sposób tu wszystkich wymienić. A wcale się nie odchudzam, nie mam anoreksji ani bulimii i nawet chciałabym przytyć, ale każdy z trudem uciułany kilogram tracę przy byle okazji (np. stres).
Miała dziewczyna depresję, a w depresji apetyt słabnie lub się zwiększa, akurat Oli się zmniejszył. Wyjdzie na dobre z depresji - powróci do optymalnej dla niej wagi. Trzymam kciuki za babciową sytuację, ptakubezglowy:)
podskoczyć i nie trafić w ziemię
Hmm ...moi dziadkowie robią się juz dziwni chyba... :/ Qrczę moj dziadek dziś palnął tekst: oo Asia ty schudłaś - no jo to dlatego ,ze nie jesz mięsa.Pamiętaj (i tu uwaga powalający argument:D) w naszym klimacie trzeba jesc mięso,(!!!) ,a ty już przestań się odchudzać....Booże, no ja juz wymiękam ....brak słów.Ja mu na to : wiesz sa tacy co mięsa nie jedza od dziecka i to nic dziwnego i wierz mi oni sie nie odchudzają przeciez przez całe życie....;/ na to dziadek juz nic nie odpowiedział...A więc ptaszkubezgłowy - nie przejmuj się ,nie tylko ty masz takie problemy - poprostu trzeba to przeboleć....wiem,że czasem trudno, ale trzeba i już 🙂
Pozdro:D
Ja byłam u mojej kuzynki (a mieszka tez z babcią) i szykowałyśmy się na koncert i babcia przyszła i sie skarży jaka to chora jest i takie tam... a za chwile zjesz zupki a ja nie a ona to moze mieso i ziemniaczki a ja nie dziekuje babciu... wolałam jej nie przypominac że jestem wegetarianka... dla niej to by był kolejny powód do rozpaczy i takie tam :/ ah..
[edytowane 24/10/2006 od Elitesse]
Owo ja bym tego tak nie tłumaczyła. Moi rodzice jakiś czas temu zostali dziatkami i kompletnie oszaleli na punkcie wnusi...i ta cała troska to z czystej miłości.
Ależ jedno nie przeczy drugiemu! chodzi o to, jak sądzę, że dziadkowie często nie potrafią w inny sposób okazać uczucia. Zwłaszcza jeśli mają swoje lata, przeżyli wojnę, głodowali... Mój dziadek co roku na święta robi nam wykład na temat "wy nie wiecie co to głód". Więc dla takiej osoby podawanie komuś jedzenia jest wyrazem najwyższej troski i miłości, ponieważ pożywienie ma dla nich bardzo wysoką wartość.
podskoczyć i nie trafić w ziemię
Ojej jaki piękny odzew (:
Ja sobie poradzę... znam takie sytuacje bardzo dobrze, najgorzej bylo po prostu zacząć... moja druga babcia to bardzo tolerancyjna osoba, znam więc dwa rodzaje babć^^
Teraz na pewno pójdzie z kopyta... bede zabierac ze sobą kotlety sojowe (swiat sie nie skonczyl, choc mam wrazenie kompletnej martwoty jak zawsze po 'awanturach')... a mięsa nie tkne... bylam taką "wege" na kredyt, mieso jadlam tylko u dziadkow, dosc juz.
Ale kiedy tylko nauczyłam się dystansu, to opanowalam go do tego stopnia ze nie tylko czuje już spokoj o siebie, ale widze ze moja babcia jest wręcz literacką osobą.
ps. wlasnie w związku z wariowaniem na punkcie wnusi... zawsze czulam ze strony dziadkow (od strony mamy) żarliwość, ale mialam też uczucie plytkości kontaktu... teraz już wiem że tak się to nazywało. babcia nigdy nic o mnie nie wiedziala, a jeśli wiedziala to zapominala zaraz... albo nie interesowala się tym. a mimo wszystko potrafi do dzis plakac wspominajac o moim zabiegu na oczy (mialam 8 lat... i dziś mam piekne wspomnienia) To taka egoistyczna miłość. Wielu dziadkow chyba tak ma.
[edytowane 26/10/2006 od ptakbezglowy]
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja