Na szczęście Boże Narodzenie- a zwłaszcza Wigilia- daje ogromne pole do popisu, jeśli chodzi o potrawy wegetariańskie, a nawet wegańskie 🙂 . U mnie na pewno będzie barszcz z uszkami, jakieś pierogi i bigos- nad resztą jeszcze pomyślę. A propos bigosu- zawsze rolę "mięsa" odgrywała "tektura" sojowa- teraz dla odmiany chciałam dodać tofu wędzone, tylko obawiam się, że w trakcie wielokrotnego odgrzewania (jak to bywa z bigosem 😉 ) może się rozpaść na atomy. Ma ktoś jakieś doświadczenie? (Moja wege koleżanka dodaje ciecierzycę, ale moim zdaniem to już nie to).
Dzięki, Jaguś, o czerwonej fasolce nie pomyślałam. Wypróbuję jednak tę metodę następnym razem, bo do listy potraw postanowiłam dodać jeszcze fasolę duszoną w warzywach a'la "ryba po grecku". A jak jest za dużo kapusty i fasoli, to wiesz co 😉 . Chyba na razie zaryzykuję z tofu. Trzymaj kciuki 🙂
Jaguniu, pierogi wprost uwielbiam!! Przez wiele lat odnosiłam na tym polu kolejne porażki, bo za radą babci dodawałam letniej wody (ale babcia wrzucała jeszcze jajko, a ja nie). Ale kiedyś zaryzykowałam z gorącą wodą i to był strzał w dziesiątkę! Robię w mące gniazdo, sypię przyprawy (sól, ew. curry- zależy od farszu), dolewam prawie wrzątek i gniotę, gniotę, gniotę....Żeby się nie nudzić włączam w trakcie muzykę. 🙂 Acha, zawsze dodaję do ciasta odrobinę oleju. Na ok. 50 pierogów rozlatuje się średnio 1-2.
W kwestii złotych rad kulinarnych: od lat wszystko robię "na żywioł" albo "na oko" i wtedy wychodzi smacznie, a jak sie trzymam sztywno przepisu, to czasem jestem na pograniczu totalnej masakry 😡
P.S. Lisku: śliwki koniecznie, ale ta cukinia jakoś mi nie pasuje..
[edytowane 16/12/2009 przez rubia]
[edytowane 16/12/2009 przez rubia]
U mnie świąteczny bigos to prostu kapusta z suszonymi grzybami ( robimy na wigilię a potem zajadamy przez święta ). Jeśli mam mało grzybów to dodaję pieczarki i też jest dobre.Nigdy nie robiłam z teksturą ( jakoś mi nie pasi).
Za to barszcz czerwony najbardziej smakuje mi z białą fasolą i taki jadam raz w roku.Nie wiem czy gdzieś jeszcze jest taka tradycja bo w naszych stronach to raczej nie . Chyba przywędrowała do nas wraz z babcią z drugiego krańca Polski.
Pierogi to od jakiegoś czasu tylko według tego samego patentu co Rubia czyli mąka , gorąca woda ,sól ( ja nie dodaję oleju ) i wychodzą świetne.Tutaj dokładny przepis.
Ciasto na pierogi
Też bez jaj, tylko mąka, sól i woda, ale prawie wrzątek. Robię zagłębienie na środku w mace, którą najpierw solę i powoli wlewam wrzątek z czajnika mieszając od razu nożem. Jak trochę ostygnie, to zagniatam rękoma. Najpierw robi się taka klucha, ale powoli wyrabia się ciasto i jak za rzadkie trzeba dosypać maki, jak za gęste, to dolać wody, wszystko przyjmie i się wyrobi. Wyrobione ciasto odpoczywa pod miska ok. pół godziny i dalej kawałkami się wałkuje, resztę trzymając pod miską, aby nie wyschło.
Takie ciasto da się rozwałkować bardzo cieniutko, jest elastyczne i nie rwie się. Ja nie smaruję brzegów wodą, bo wykrawam po kilka krążków na raz i nie zdążą obeschnąć, a nawet gdyby, to obeschnięty krążek przewracam "na lewą stronę" i jest w sam raz. Nadaje się do słonych i słodkich pierogów i pierogi świetnie się trzymają.
Można zrobić zawczasu i nawet trzymać kilka tygodni w zamrażalniku, (nic nie stracą na smaku
) - o ile rodzina nie wypatrzy. Ponieważ ciasto zostało zaparzone, to pierogi od zawrzenia są gotowe w 3-4 minuty. Do przechowania pierogi ugotowane należy wyłożyć na folię tak, aby się nie stykały i muszą dokładnie ostygnąć. Zimne zawinąć w folię (ja używam plastikowej) z odstępami pomiędzy nimi, żeby się nie stykały, np. w porcjach po 10. Tak opakowane wkładam do zamrażalnika, jedna paczka na drugiej.
Można zrobić na miesiąc przed świętami
i mieć gotowe, jeśli domownicy ich nie odkryją.
Wyjęte z zamrażalnika wrzuca się do wrzątku i jak wypłyną - gotowe i jak dopiero co zrobione. Można tez bezpośrednio smażyć
na patelni, jeśli ktoś woli, bez wrzucania do wrzątku.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja