Zrobiłam sobie dzisiaj na podwieczorek dużą ilość jogurtu naturalnego z miodem i wiórkami kokosowymi, zapomniałam, że to lubię, a kaloryczne to w sumie jest, a jakoś lepiej trawione przeze mnie niż orzechy na przykład.
Właśnie, kiedyś przytyłam prawie 10 kg w niedługim w miarę czasie dzięki orzechom właśnie, bardzo je lubię, mogę je zjeść praktycznie w każdej ilości, ale teraz nie najlepiej się po nich czuje, ten mój żołądek strasznie wydelikacony się zrobił.
O, w lodówce mam masło orzechowe z roosmannna, może otworzę i zobaczę jak się po nim czuję? Chociaż nie wiem, straszne jest jak ogranicza strach przed tymi potwornymi niewyjaśnionymi mdłościami 🙁 .
JAGA, może masz rację, spróbuję z moczonymi orzechami. Kiedyś też obiło mi się o uszy, że migdały są dobre na mdłości, może spróbuję.
Z imbirem jakiś czas temu się pożegnałam, bo nie czułam się po nim lepiej, ale może spróbuję znowu.
[edytowane 14/2/2014 od hipiska]
Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze
Cześć hipiska,
Jeśli masz "wrażliwy" żołądek to produkty mleczne mogą być ciężkostrawne, podobnie orzechy, także w niewielkich ilościach.
Czy masz bóle żołądka po posiłkach?Wzdęcia, gazy?
Od jak dawna masz problemy z żolądkiem.
Tak, niestety stres nie jest pomocny, więc warto w tym kierunku też zadziałać.
Możesz napisać jak wygląda Twój jadłospis, co dzisiaj jadłaś?Jak często jesz?Regularnie?
Imbir powinien pomóc na mdłości, nie wiem dlaczego masz po nim problemy, jak go jesz, suszony?
Podobnie jak osoby tutaj, jestem drobnej budowy, w dzieciństwe szczupła, i nadal, więc i dla mnie przytycie bywa trudniejsze, ale możliwe 🙂
Także damy radę!
[edytowane 18/2/2014 przez Lotus]
Dzisiaj na przykład o godzinie 12 (wiem, że późno, ale tak bywa, zwłaszcza jak awanturka 😉 ) kasza manna na mleku zwykłym, krowim (ale za to chociaż eko, z lidla 😉 ) z syropem klonowym, do tego czarna herbata syropem klonowym.
Drugiego śniadania nie było, bo wiadomo, że pierwsze zbyt późno, zresztą nerwy zupełnie odbierają mi apetyt. A, miętę wypiłam, bo mnie brzuch rozbolal 😉 .
Obiad- ciecierzyca w szpinaku, jaglana, marchewka gotowana, herbata z miodem i miętą.
Podwieczorek- wielki kubek mleka, zwykle jadam treściwsze rzeczy, np. owoce z jogurtem, bitą śmietaną, budynie, galaretki, czekolady, ciastka itp., ale dzisiaj kompletnie nie miałam na nic ochoty.
Kolacja- duuuuuża grahamka z masłem i dwoma jajami i melisa.
Bóle żołądka mam rzadko, wzdęcia, gazy również, jedynie te mdłości.
Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze
Hipiska,
Lepiej w Twoim przypadku zjeść śniadanie.
Nie chodzi tylko o ilość a jakość pożywienia, dobrze, jeśli jest ono treściwe, np. jeśli zjesz mało treściwe, dobrze jest zjeść drugie danie.
Dodawać trochę tłuszczu, orzechów, pestek, ziaren do dań, dodatkowe kalorie i bardziej treściwy posiłek.
Do zup jakieś zagęszczenie, drobne kasze etc.
Pozdrawiam
Napisałaś co, ale nie napisałaś w jakiej ilości.
Co to jest duuuża grahamka? Jaka masa tej bułki?Ja mam takie wrażenie, że Ty jednak nie jesz zbyt wiele, tylko tak Ci się wydaje.
[edytowane 18/2/2014 przez cienkun]
Też mi się tak zdaje. Jedna bułka, nawet duża, dla osoby, która chce przytyć, to zdecydowanie za mało.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Gramatury nie znam, ale wszyscy wokół mówią, że jem duże porcje, więc stąd mój wniosek, że jem sporo.
Co do zwiększania kaloryczności, to posypuję ziarnami, tłuszczu również nie żałuję, jem masło, warzywa z pary do obiadu zawsze polewam oliwą.
Może faktycznie jakoś bardzo dużo nie jem, ale myślę, że 2000 kcal będzie.
Co do śniadań- zawsze miałam z tym problem. Jem późno kolacje i rano nic mi nie wchodzi, zawsze jem tak najwcześniej o 10, a nie rzadko koło 12:30.
Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze
Właśnie co do zwiększania porcji, to te które jem już są dla mnie dość obciążające, tzn. potrafię na raz zjeść bardzo dużo, ale źle się później czuję, mdłości się nasilają.
Pewnie najlepszą taktyką byłoby w moim przypadku jedzenie mało, ale często, kiedyś jadłam nawet 7 posiłków dziennie, ale teraz jakoś nie mogę się na to przestawić, zresztą przyzwyczaiłam się do jedzenia rzadziej, ale do syta, chociaż w sumie przerwy między głównymi posiłkami nie przekraczają 3,5-4 h (większe, czyli śniadanie, obiad, kolacja, mniejsze, czyli drugie śniadanie, podwieczorek, jakieś przekąski).
Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze
Kiedyś, jak jeszcze jadała mięso i musiałam przytyć, miałam dietę 3000 kcal, nie mogłam złapać kilogramów, dopiero jak włączyłam nutridrinki i dochodziło do 3800 kcal na dzień to waga zaczęła rosnąć. No, ale wtedy to była inna sytuacja- organizm był skrajnie wyniszczony.
Teraz głównie "zżera" mnie stres, pewnie jak się trochę u mnie ustabilizuje (o retyyyy, jak ja o tym marzę!), to będzie łatwiej.
Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja