Ja brokuły w prostej formie tak średnio, ale w formie kotleta zacne są, oj zacne 🙂

Dzisiaj jednak nie kotlet - bazowałam na obiadku rodziców, żurek zagryzałam kapuśniakiem.

Leczo z czymś - ryżem albo makaronem. Chodzą też za mną smażone ziemniaczki 🙂 Może więc leczo z ziemniaczkami?

sabji :D. ziemniak + marchewka + kapucha + cukinia :D. z jaglanką

Duszone warzywa (marchewka + zielona fasolka + kalafior + brukselka + cukinia) z kuskusem.

Kasza kus-kus, kotlety z soi, i pomidorki (takie pachnące....) 🙂

Zupa krem z dyni i ziemniaków, grzanki.

Solidnie doprawiona wege grochówka na podsmażonych z cebulą parówkach sojowych- mega! Nawet mojemu mięsożernemu wybitnie tacie smakuje!! Coprawda zagryza ją kromką z boczkiem, ale jednak 😀 😛

ruskie wegańskie domowej roboty 🙂

Reiha, tradycyjnymi ruskimi zawsze plułam, ale wegańska wersja po prostu kopie tyłki 🙂

Dzisiaj jadłam gulasz warzywny z grochem, doprawiony głównie wędzoną papryką, do tego kasza jaglana.

Jutro będę za to bardziej wydziwiać- biorę się za domową produkcję falafeli i chlebków pita 🙂

Sycąca, gęsta zupa z pieczonej papryki i domowej roboty przecieru pomidorowego 🙂 konsumowana z grzankami prażonymi a suchej patelni.

Nie obiadowo, ale równolegle gotowałam groch łuskany na pastę do kanapek 😀 Posmakowała mi ostatnio 😀

Dzisiaj na drugie pierwszy raz robłem kotleciki z ryżu i otartych, ugotowanych uprzednio ziemniaków z pokrojoną natką pietruszki, panierowanych w mielonym sezamie. z frytkami.
Całkiem dobre.
A na pierwsze (dzisiaj wyjątkowo mi się chciało obiadu z dwóch dań) zupa z pieczonej dyni i pomidorów.
(dziękuję szanownej nauczycielce za przepis, jeżeli to czyta 😉 )

[edytowane 16/9/2013 przez cienkun]

Dla mnie dwudaniowe to jakieś abstrakcja 😛 Pewnie kwestia wychowania 😉 U mnie w domu zawsze jednodaniowo się obiady odbywały

Tak po prawdzie, to u mnie na ogół też. Wyjątkiem były święta i okazje.
Jednak czasem mam ochotę na obiad z dwóch dań. W końcu idzie zima i znów podejmuję próby przytycia choćby 2 kilo. :red:

Dziś nieskomplikowanie się weganie 😛

Na obiad pochłonęłam pół paczki dronkowych warzyw na patelnię , urozmaiconych domowym przecierem pomidorowym(mam na niego fazę, coś czuję, że bedzie stanowił nieodłączny element większości obiadów 😀 ) + kotlety sojowe bez panierki ( po ugotowaniu pokroiłam na paski, obficie przyprawiłam i wrzuciłam na chwilę opalania na patelni(. Posypałam pietruchą i z dziką rozkoszą zjadłam 🙂

Ostatnio stwierdziłem, że kotlety sojowe dobrze smakują w panierce z mąki kukurydzianej posypane ostrą papryką.