kiedyś byłam bardzo konserwatywna w kwestii wegetarianizmu. Byłam chyba trochę takim wege-faszystą:P Dostawałam szału jak ktoś z moich współlokatorów brał moją gąbeczkę do naczyń i mył nią swój talerz po mięsnej zupie, albo nie wzielam du ust czegos co zostalo zamieszane łyżeczką która wczesniej być moze miala stycznosc z mięsem. Teraz mam wiecej luzu. Owszem nadal nie jem niczego z żelatyną, nie jem podpuszczki, ale np ostatnio kiedy mialam ochote na truskawkową czekoladę to mimo zawartosci koszenili, kupiłam ją. A gobęczkę na spółkę używam z mięsnożernymi współlokatorami. Butów ze skóry nie mam, torebek również.
No to ja chyba jestem radykalna...bo odkąd przestałam jeść mięso rzuciłam wszystkie słodycze z żelatyną, koszenilą, lecytyną sojową itp. Sprawdzam sery, pizzy na mieście nie zjem, tak samo ciasta czy drożdżówek.
Najbardziej żal mi czekolady... :(( ale patrząc na wiadomości niektóych wegetarian z tego forum, których uważam za inteligentnych to chyba na Święta skosztuję czekolady z okienkiem. 🙂
ja chyba tak mniejwiecej jak wiekszosc tutaj:
- zelatyny nie, zelkow, glalaretek, sernikow na zimno - aczkolwiek kiedy ktos mnie poczestuje ciachem (w ktorym nie ma ewidentnej galaretki) to nie wnikam w to czy krem nie byl czyms usztywniany
- aleeeee z kolei kiedy kupuje np jogurty serki itd to czytam, zawsze sklad i takiego gdzie stoi "zelatyna" nie zjem, nie kupie za nic
- sery - wychodze z zalozenia ze skoro kupuje te najtansze to podpuszczka w nich nie jest naturalna albo jej nie ma w ogole
- koszenila (nie wiem czy dobrze napisalam) generalnie sie nia nie przejmuje jakos mega, ale tez nie kupuje owocowych deserow, slodyczy takich roznych koorowych soki tez rzadko(jak juz to warzywne albo bananowe, marchewkowe) wiec w sumie nie za bardzo mialabym gdzie na nia trafic
- cukier - unikam, ale z racji jego kalorycznosci
- czekolada- i inne rzeczy z lecytyna - zakladam ze jest wege i sie nia nie przejmuje
....a jajka zazwyczaj dostaje od babci od szczesliwych wiejskich kurek - rzeczywiscie mam opory kupowac te fermowe(choc zdarza sie czasem)
co do naczyn, sztuccow - mieszkam z miesozercami, przymykam oko, nie mozna dac sie zwariowac - tzn myje naczynia przed uzyciem, ale nie jakos paranoicznie 🙂
i tak - pare razy zdarzylo mi sie zdjac z kanapki plasterek szynki i zjesc reszte bo niczego poza taka kanapka nie bylo a zoladek sie domagal (na imprezach tak sie czasem zdarza)
mała lady punk
aha - buty ze skory mam - ale wszystkie aktualnie noszone sa z odzysku (kupione jako uzywane) i pasek skorzany tak samo - uwazam, ze donaszanie czegos co mialoby juz isc na przemial jest dobra rzecza...pod wzgledem eko...a nie ma co sie oklamywac (niestety) komfort i trwalosc obuwia ze skory jest wieksza niz syntetykow (chyba, ze ten sntetyk kosztowal majatek)
mała lady punk
Czesc!
Jestem nowy na forum. Wiec tak. Ja, jesli chodzi o wegetarianizm, a dokladniej laktoowowegetarianizm, mam ostre podejscie 🙂 Tzn. wiadomo, na początku wyeliminowalem tylko podpuszcze, zelatyne itd.
Jestem wege od 4 lat. Jednak dopiero kilka miesiecy temu dowiedzialem sie o innych produktach. Z dnia na dzien wyeliminowalem wszystkie slodycze, nie jem konserwantow E (wiem, ze nie wszystkie sa pochodzenia zwierzecego, ale nie chce mi sie sprawdzac,ktore dokladnie, wiec w ogole ich nie jem), zero cukru.
Praktycznie nie musze sie wysilac z dieta, bo i tak jem raz dziennie 🙂 Dlatego salatki, warzywa, owoce, chleb, owsianka i to tyle.
No i cukier zastapilem miodem. Do czego szybko sie przyzwyczailem 🙂
[edytowane 4/1/2011 przez Exploited]
U mnie tak jak u większości. Ostatnio zaczęłam zwracać większą uwagę na koszenilę, ale wynika to z tego że staram się przejść na weganizm i po prostu czytam dość dokładnie składy.
Radykałem z pewnością nie jestem - kupuję buty te, które są wygodne i ładne niezależnie od tego czy ze skóry czy sztuczne, czasem skuszę się na czekoladę czy inny słodycz nie wnikając dogłębnie w jego skład. Zjem też pierogi ruskie, krokiety czy naleśniki jeśli akurat dostanę je w paczce od mamy (która uważa, że mleko i jajka w takich produktach nie są sobą :o) - bardzo nie lubię marnować jedzenia i jest to dla mnie gorsze niż zrezygnowanie na parę posiłków z weganizmu.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja