Akcja pizza 8)
Z osobą mi towarzysząca zamawiamy pizzunię na spółę- z racji różnych upodobań kulinarnych, ja Wegetarianę, on z salami.
Na mojej połówce wyczaiłam jeden plasterek salami- to go prawowity właściciel ściągnął i zeżarł- tyle, że okazało się, że jeszcze jeden skrawek salami, był u mnie ukryty pod serem :/
Pewnie osoba robiąca z przyzwyczajenia posypała po całości a potem nie wyzbierała wszystkiego co było na "wegetariańskiej " stronie.
Co już miałam w pysku łyknęłam, resztę wydłubałam(reasumując, moja strona wegetariany miała 1,5 plasterka)
Niesmak- strasznie to niedobre. Musiałam zapić sokiem. Jednak wegetarianizm zmienia upodobania kubków smakowych
Białowieska się Puszcza.
Mówiły jaskółki że niedobre są spółki ;). Kiedyś groziła mi spółka pizzowa, ale sprzedawca dobrze zaproponował - wziąć dwie najmniejsze pizze i wyjdzie to samo. Cenowo wegetariańska (bez sera) była droższa o 0,50-1 zł? ale chociaż trupa na niej nie uświadczyłem :D.
Gdybyś Fatty nie zjadła całej to zawsze można zawinąć w papier i wziąć na potem :).
miałam przygodę z salami na pizzy, co prawda nie zjadłam, ale się wtopiło trochę w ciasto, niesmak okropny, .
to wyraziste w swej "niedobrości".
Zdarzenie z wczoraj, nie zjadłam, ale uczulam ludzi czasem stołujących się w Sphinxie żeby mocno akcentować co się chce 😛
Dla trawojadów tam mało, zamówiłam więc "Bajeczną misę warzyw" a dostałam "Bajeczną misę warzyw z kurczakiem" czy jakimś tam mięchem 😛
Podejrzewam, że pomyłka wynikła stąd iż rzadko ktoś wybiera wersję bezmięsną wiec kelner z przyzwyczajenia zakodował, co zakodował 😉
Pomyłkę wnet zgłosiłam pan talerz zabrał i przyniósł z powrotem- mięsko było na wierzchu, zostało wyzbierane 😛 Jak ktoś ma problem z tym, że jego posiłek stykał się z mięsem to naprawdę warto uczulić, ze chce się tę potrawę BEZ MIĘSA bo kelner z przyzwyczajenia, do nazwy potrawy resztę dopowiada sobie sam 😛
Białowieska się Puszcza.
Ostatnio na obozie dostałem na kolacje fasolkę w jakimś sosie. Pytam "co to jest?"
Dostaję odpowiedź że fasolka, wegetariańska. Próbuję. Smakuje nie najgorzej. Po czym, za 3 zanurzeniem łyżki, wyciągam cos, co wygląda jak kawałek mięsa. Badam to cos dotykowo. To prawie na pewno jest kawałek mięsa. Nie polecam stołować się w ośrodku "Przystanek Alaska" W Gliśnie Wielkim. Choć sam ośrodek jest bardzo fajny, jeżeli ktos lubi prostotę i kontakt z naturą.
Wrrrr... jestem wściekła. Zajechałam do chłopaka po wielogodzinnej podróży, głodna jak wilk. Słyszę, że jest zupa i ponoć że JA ją mogę zjeść, spytałam kilka razy czy NAPEWNO nie ma w niej mięsa. Rzucam się na talerz, smak podejrzany. Pytam jeszcze raz. Słyszę, że jestem przewrażliwiona. Po czym wyciągam z między zębów... O zgrozo, kawałek kości (!!!). A ten mi dalej wmawia, że jakby tam był kawałek kości to pies miałby resztki mięsa w misce a nie ma. Co to ma być do cholery za tłumaczenie?
Co raz częściej myślę nad rozwodem, bo ta rodzinka mnie doprowadza do szału swoim czarnogrodem myślowym.
I jeszcze usłyszałam ostatnio, że "ten biedny chłop to będzie miał ze mną przejebane, bo będę musiała 2 obiady gotować osobne". Ta, już biedaczkowi będę schabowego smażyć, figa z makiem i niedoczekanie. Przez takie osoby co raz bardziej nie lubię polskiej wsi.
I jeszcze usłyszałam ostatnio, że " [b] ten biedny chłop to będzie miał ze mną przejebane, bo będę musiała 2 obiady gotować osobne". [/b]Ta, już biedaczkowi będę schabowego smażyć, figa z makiem i niedoczekanie. Przez takie osoby co raz bardziej nie lubię polskiej wsi.
Ja pierdzielę!
Niezależnie od wegetarianizmu, spieprzałabym z rodziny dla której jest oczywiste, że to kobieta gotuje. A tego, że to on będzie miał przerąbane, bo Ty będziesz musiała gotować to szkoda komentować.
Podobny dialog miała ostatnio moja córka ze swoim chłopakiem. Tylko, że on jest na tyle dobry, że w tej dobroci swojej zauważa, że to ona będzie miała przerąbane, bo będzie musiała gotować dwa obiady.
A ja ostatnio kupiłam ser żółty. Dopiero w domu sobie uzmysłowiłam, że przy tej cenie jest całkiem duże prawdopodobieństwo, że podpuszczka jest naturalna. 🙁
call me Amber
Poczęstowałam się oponką - po smaku stwierdzam, ze chyba na smalcu smażona :/
Tyż nieco odstraszają mnie rodziny gdzie jest model- baba od garów 😉 Szczególnie, że sama pochodzę z rodziny gdzie mój ojciec i gotować umie(i to świetnie) i pierze swoje rzeczy 😛
Mój obecny chop gotować nie umie, ale niechaj się nie łudzi, ze mu kotleta usmażę- jak raz przyjechał do mnie na obiad to smażone tofu dostał 😉
Białowieska się Puszcza.
"Babciu... Wiesz, że jestem wegetarianką, prawda?"
"Oczywiście kochanie. Śmiało jedz. Pamiętałam o tym."
No to git. Jedna łyżka zupy... Coś podejrzanego wyczuwam. Ale cóż. Babci ufam. Druga łyżka. Trzecia. Wchodzi wujek.
"Paulina, myślałem, że jesteś wegetarianką."
"No bo jestem."
"Więc dlaczego jesz rosół gotowany na mięsie gołębia?"
Poker Face...
Oczywiście babciu, że pamiętałaś. :/
"Babciu... Wiesz, że jestem wegetarianką, prawda?"
"Oczywiście kochanie. Śmiało jedz. Pamiętałam o tym."
No to git. Jedna łyżka zupy... Coś podejrzanego wyczuwam. Ale cóż. Babci ufam. Druga łyżka. Trzecia. Wchodzi wujek.
"Paulina, myślałem, że jesteś wegetarianką."
"No bo jestem."
"Więc dlaczego jesz rosół gotowany na mięsie gołębia?"
Poker Face...
Oczywiście babciu, że pamiętałaś. :/
Jak ja nie chciałam jeść rosołu na komunii, to mi mówili, że przecież "to nie mięso, tylko sam wywar" 🙂
Tu, na Słowacji na szczęście sama gotuję WSZYSTKO (bo taniej i jestem zdana sama na siebie) 🙂
Ale w Polsce owszem, chcieli mnie karmić mięsem...
Sałatka u cioci "bez mięsa" z kiełbasą.
Nawet, jak zmówiłam w restauracji kebaba wegetariańskiego, to wśród kalafiora i brokuła w panierce "zaplątał" się kawałek mięsa.
"Zostawcie świat trochę lepszym, niż go zastaliście"
Ostatnio zimno, wiec wielka chcicę mam na żarcie ciepłe- więc wraz ze współpracownikami zamawiamy sobie jakieś papu z dowozem. Dziś wybór padł na pierogi ruskie- czymsik były maszczone. Dziabnęłam- cieżko wyczuć czym. Ja głodna, pieróg ciepły- stwierdziłam, ze MAM NADZIEJĘ, że to olej i zeżarłam.
Przy przedostatnim znalażłam skwarka.
Wim, wim- lepiej, pewniej i taniej (oj taniej 🙁 )brać do pracy jedzonko własne, ale gdy jest chłodno tak chcę w środku dnia zjeść coś CIEPŁEGO że aż mnie telepie. Muszę znależć coś innego.
Białowieska się Puszcza.
czytam, czytam i stwierdzam, że zupa na mięsku, kości, która niby jest wege to klasyka tematu. też sie na taką nacięłam i oczywiście u babci (nie, żeby to był jakiś stereotyp i stąd to "oczywiście":P)
w ogóle rzadko spotykam się z sytuacją, żeby ktoś wege napastował mięsożercę czymś, czego on nie je.
dajmy na to mięsożerca nie lubi szpinaku, a tutaj nagle dostaje szpinak zapakowany w naleśnika i jeszcze mu się w żywe oczy kłamie, że to coś innego....
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja