Zawsze kiedy idę na przyjęcie lub po prostu jako gość do kogoś mam ten sam problem - postrzegana jestem jak ufoludek, dziwak, kłoptliwy osobnik gdyż nie jem tego, co zostało podane. Ja już nie wiem jak mam się wykręcić z tej sytuacji, która czasem jest bardzo niezręczna, zwłaszcza, gdy gospodyni bardzo napracowała się nad potrawą. Staram się wówczas usprawiedliwić niestrawnością czy czymś w tym stylu, ale tej wymówki nie można stosować zawsze. A najgorsza jest sytuacja, gdy osoba wydająca przyjęcie oświadcza mi, że zrobiła coś "wegetariańskiego" specjalnie dla mnie, po czym przynosi pastę jajeczną, sałatkę z serem żółtym niewiadomego pochodzenia i innymi podejrzanymi składnikami i jest bardzo dumna z siebie z tego powodu! Wtedy to już jestem kompletnie "spalona". Co Wy robicie w takich sytuacjach??? Nie chcę być wiecznie postrzegana jako kłopot, który wybrzydza i nic nie je. Gospodarzowi też jest wtedy głupio, czuje się jakby o mnie nie zadbał. Ogólnie koszmar!!! Może ten temat był już przez Was omawiany, ale nie mogłam znaleźć nic tego typu, natomiast bardzo jestem ciekawa jak radzicie sobie z tym problemem...
Ostatnio byłam na imprezie. Jadłam jabłka bo nic innego wegańskiego nie było.
Ale zazwyczaj jak ide do kogoś to uprzedzam go wcześniej że jestem weganką, mowię co jem a czego nie. Zazwyczaj jest tak że gospodarz przygotowuje mi jedzonko 😉 🙂 I wtedy jest ok.
Rada dla Ciebie. Uprzedzaj znajomych co jadasz a czego nie przed imprezą. 🙂
[edytowane 23/11/2006 od waszakicia]
tylko, ze nawet 'uprzedzeni' znajomi nie sa w wiekszosci swiadomi do konca co jest weganskie a co nie.
nawet taka glupia wg nich kostka rosolowa czy jakas przyprawa w tym stylu przeciez kest przezemnie niejadana
przyznaje sie, ze czesto juz nawet nie pytam o dokladny sklad potrawy, bo po prostu mi glupio, tak jak napisala mell
a jeszcze gorzej sie czuje jak po raz enty dopytuja sie mnie co ja zjem a czego nie, bo nie wiedza co dla mnie zrobic
przeciez zawsze cos sie znajdzie, chociazby te jablka 😉
no ja ostatnio trafiłam na jakis dosc ekskluzywny mini bankiet. Potrawy typu kurczak w serze, ze 4 rodzaje ryb, schabów w owocach i tym podobnych ohydztw(dla miesolubnych RARYTASY=\\). Zaprzyjaźniłam sie z sałatka (co prawda miała ser fete, ale nie jestem weganka, bo z reguły nie przyjmuje witamin w tabletkach, wiec jestem zmuszona jesc nabiał...) i sokiem z grapefruita. I co sie okjazało? Po godzinie, kiedy ja zjadłam no spora ilosc tejze sałatki(jednak była to normalna porcja, co by sie w miare najesc) inni zataczali sie z przejedzenia, nazekali na brzuchy. A ja byłam zadowolona, najedzona i czułam sie dobrze. Wegetarianizm jest wspaniały pok kazdym wzgledem. I na imprezie takze. Zawsze kmozna wziac cos ze soba. 😛
koskaan
Właśnie! Dokładnie o to mi chodzi! Po pierwsze nie zawsze wypada komuś tak wprost powiedzieć "pamiętaj o moim wegetariańskim menu!", a poza tym nawet jak ktoś wie że jestem wege, to wie tak ogólnie - że nie jem mięsa. Ale o lecytynie sojowej czy koszenili przecież nie ma pojęcia. Kupuje specjalnie dla mie jakieś ciastka, sok z czerownych pomarańczy albo kroi sałatkę tym samym nożem co przed chwilą kiełbasę. A kiedy ktoś się naprawdę stara a mimo wszystko nie jestem w stanie tego zjeść, to jest naprawdę niezręczna sytuacja!
Kto wymyślił dobre wychowanie...
Pomyślcie. Nawet, gdyby na ekskluzywnym przyjęciu pojawiłoby się coś trującego, to nie "wypadałoby" tego odmówić... Oczywiście przesadzam, ale wkurza mnie trochę ta konieczność niewybrzydzania... no, ale goście nie mają prawa mieć gustów... 😡
Chociaż rozumiem też gospodarzy... przecież to byłby pewien problem, dostosowywać potrawy do wszystkich gości...
[url]www.cleopata.deviantart.com[/url]
Heh skąd ja znam takie sytuacje 😉 ...chyba każdy z nas tak miał (lub nadal ma - niestety)No taak jest to naprawdę niezręczna sytuacja,ja staram sie wcześniej poinformować ludzi, którzy mnie goszczą, że nie jem miesa,no ale jest jak jest...bo tak jak tu pisaliscie skad oni niby maja wiedzieć o koszenili,żelantynie itd...No coż pozostaje nam zabrać sie za jedzonko ,co do którego jesteśmy przekonani,np jakis owoców...
Ja zawsze zabieram coś ze sobą - niby takiego "gościńca", i w ostatecznosci jem to co przyniosłam.
A na ekskluzywnych przyjęciach zawsze bywają sałatki, choć teraz prawie do wszystkiego dorzucają paskudztwa :casstet:
Pewnego razu znajomy (mężczyzna) specjalnie dla mnie zrobił sałatkę grecką - jestem przeciez wegetarianką - oliwki nadziewane były rybkami 🙁
...oprócz Drogi szerokiej
oprócz Góry wysokiej
oprócz kawałka Chleba
oprócz błękitnego Nieba
nic mi dzisiaj nie potrzeba...
dzisiaj kumpela zapraszala mnie na 1szy dzien swiat, i ostrzeglam ja zeby nie liczyli ze jakies mieso zjem, a ona na to ze sledzie beda 😮
(w zeszlym sezonie bylam jeszcze semiwege)
oczywiscie jak jej powiedzialam ze za sledzika tez podziekuje to doszla do wniosku ze mi kompletnie "odbija"... nie ma to jak tolerancja...
[img]http://imagegen.last.fm/pencilauto/recenttracks/luca_rudegirl.gif[/img]
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja