Niby rodzina wie, ze nei jem miesa... ale ale... Wesele kuzyna- ciociu bedzie cos wega bo jak nie to ja sobie wezme cos z domku dla siebie- jasne Martus, ze bedzie!- i nie bylo nic... Strasznie mi przykro sie robi kiedy ide do kogos znajomego a tam same potrawy miesne, nie wiem czy to brak szacunku dla mnie czy moze zapominaja po prostu... Przyzwyczailam sie juz nawet do neijedzenia 'w gosciach'. Wigilia rok temu- Martus, barszczyk z uszkami- Tak,poprosze ale neiduzo. Wygladalo smacznie, powachalam i co i czuc mieso.-Ciociu to jest bez miesa ten barszczyk-Tak, dolalam tylko troszke rozolku z kury, zeby smak byl lepszy... i po barszczyku!!! Wesele, -Martus czemu nei jesz bigosiku, taki pyszny-Ciociu bo ja nie jem mieska!!- Malo jest to sobie moze powyciagaj...
Rece opadaja... Czy wy tez macie takie przeboje z rodzina?
Tylko moi rodzice szanuja mnie i moje niejedzenie miesa (jak wiecie tato jest mysliwym ja tez zreszta). W domu rodzinnym zawsze jest cos wega nawet teraz kiedy juz nie mieszkam w kraju to tak na wszelki wypadek mama ma cos zawsze w lodowce. 🙂
Mam tez awersje do jedzenia w restauracjach... Niby w niektorych sa potrawy wega ale zawsze mam przed oczami kucharza ktory kroi mieso a potem nei yjac noza i rak przygotowywuje wega potrawy, fuj...
Dlaczego oni nas nie szanuja?!
Moja babcia podobnie mnie dobija, ale wkurza mnie mowienie o tym... zresztą babcia się nie liczy bo zawsze trudno bylo sie z nia racjonalnie dogadać.
Poki co jeszcze nie mialam problemow, ale wiem ze niedlugo bede.
Np moje urodziny- musze uprzedzić że nie moge dostać w prezencie żelków ani piórek... (o... a co z żelowymi świeczkami?)
No ja ostatnio byłam u koleżanki..a jeszcze nim przeszłam na wege ona strasznie uwielbiała nas jedzeniem rozpieszczać..:D.No i w tą sobotę poszłam, a ona woła nas na obiad...ale ja móię, ze łodna nie jestem..a koleżnaki się pytam co jest na obiad, a ona, ze z mojego przepisu(pożyczyłam jej książkęz przepisami)..ale to był makaron z kawałkami kurczaka...wiec móię, ze nie zjem...i móię to jej mamie..a ona, ze mi powycąga te kawałki..:/...Oczywiscie nie zjadłam..:D.Ale głupio mi tak było, bo starała się kobieta...Zresztą ja też długo tam siedziałam, od rana do 16..a potem jeeszcze rowerem musiałam jechać kawał drogi w takie zimno...wiec naprawdę byłam głodna..:P.To jest naprawdę niewygodna sytuacja...No ale cóż...A rodzinki nie mam licznej...co prawda przyjeżdża do nas na śwęta babcia...ale to ona przyjeżdża do nas..:D.Na nasze święta, więc to będą moje dania.:P..
Pozdrawiam:)!!
Życie nie jest ani lepsze ani gorsze od naszych marzeń...Jest po prostu inne..
Moi rodzice juz zaakceptowali to, że nie jem miesa. Jedna babcia też sie do tego przyzwyczaiła. Gdy ja odwiedzam zawsze zrobi mi jakies wege jedzonko 😀 niestety z druga babcią jest gorzej... Pewnego razu poczęstowała mnie pulpetami, odmówiłam. W odpowiedzi usłyszałam: Zjedz chociaż jednego przeciez tu jest tak mało mięsa.. 😮
Ciocia ostatnio zainteresowała się moim odżywianiem i ograniczyła spozywanie miesa:D jednak całkiem nie zrezygnuje bo jak to powiedziała nie mogłaby jesć samych warzyw..
A moja babcia pokazuje mi pierogi i mowi stanowczym przejmującym glosem "JEDZ TE PIEROGI JEST TU TYLKO TROCHĘ MIĘSA... Z KURY!."
Często też usiłuje wzbudzić we mnie poczucie winy, ale moja mama mowi że ona od zawsze musiala sie z tym zmagać.
To wyjątkowo wstrętne- bo mnie szantażuje. I TO mnie doprowadza do szału budzi obrzydzenie.
Moi rodzice i siostry rowniez nie jedza miesa takze w domu nie ma zadnych problemow. Na poczatku dalsza rodzina jakos nie mogla tego przebolec, ale w koncu to juz prawie 15 lat, wiec musieli sie przyzwyczaic. Musze przyznac, ze przy okazji rodzinnych spotkan najczesciej mam spory wybor wegetarianskich dań
Tak to jest. Niby wszyscy wiedzą że jestem wege, ale jak na stypie po pogrzebie mojej ukochanej prababci nietknęłam kotleta to eszyscy patrzyli na mnie jak na ufo. Zreszta gdzieś juz pisałam jak tam moja rodzinka na to reaguuje. W każdym bądź razie nie jest źle, a moja kochana mama od początku mnie wspiera. Zrsztą jak jużsie pewnie chwaliłam ją też namówiłam na wege 😀
pozdroffffka
Super 🙂 U mnie sie juz przyzwyczaili do tego ze nie jem miesa, mimo ze wciaz probuja wmusic we mnie rybe "Anetko zjedz rybke taka zdrowa i dobra". Przy tym podaja slynnych aktorow , ktorzy sa wegetarianami i jedza ryby! Wtedy mowie mamie z etakich ludzi nazywa sie jaroszami to mama wteyd patrzy a mnie jak na dziwadlo. Aha i jeszcze na jajka probuje mnie namowic zebym zjadla od czasu doc zasu. Ale zapach jajka mnie odrzuca.,.. wiec nie dalabym rady go zjesc 😉
Moi rodzice również mnie już w pełni zaakceptowali więc nie ma problemu, siostra tak samo 🙂 a z babcią to jak z każdą xD zawsze usłyszy sie zdanie ,, jak byś raz zjadła to by sie przecież nic nie stało" ale ogólnie to nie ma az tak źle wydaje mi sie że też akceptuje mój "kaprys" jak ona to nazywa. A jeśli chodzi o te rodzinne imprezki i są one organizowane u kogoś z najbliższej rodziny to zawsze sobie coś sama robie :).A jak gdzieś już ide i i mówie że nie jem mięsa i jajek to zazwyczaj uzyskuje odp: to ściągnij sobie to z kanapki i zostaw sam pomidor czy tam cos innego ;/ dlatego jak już tylko widze że na talerzu nie znajde nic dla siebie to mówie że albo nie jestem głodna albo że źle sie czuje, bo jakoś nie mam ochoty wdawać sie w konwersacje które potem sie przerodzą w kłótnie na temat tego czy powinno sie jeśc mięso czy nie xD a potem byc posądzana o zniszczenie komuś urodzin ;]
Co do tych większych imprez to za rok mam studniówke 😀 i z tego co sie dowiedziałam to mozna sobie zamówić wegetariańskie posiłki xD tylko trzeba podac wczesniej liczbe osób a z tego co sie orientuje to ja chyba sama jestem jeśli chodzi o mój rocznik ;/ a więc nie wiem jak to będzie 🙁
No własnie w gościach to troche nietakt odmówić ale jakoś trzeba..
Mnie jeszcze w sumie bawi jak znajomi czy to na jakiejś imprezie czy w pubie mówią że szkoda ze niemoge zjesć czegoś tam ,bo to takie pyszne.. i wychodze w ich oczach na biedulke co musi sie meczyć bo niemoze zjeść np. lodów ,choć wcale niemam na nie ochoty ... ale to niema znaczenia bo nikt mi w to niewierzy
I'm so sick of fights I hate them .. Come on let me hold you touch you feel you
ja zawsze mówię ze nie mam ochoty...nie chce mi się tłumaczyć dlaczego nie jadam itd bo przerabiałąm to już tysiące razy...najgorzej jest z rodzicami znajomych jak chcą mnie zupą ugościć...początkowo chciałam sie z nimi podzielić moją wiedzą ale zawsze kończyło sie na tym ze ja nic nie wiem-mięso jest ważne i jak moja mama moze to tolerować...teraz zawsze udaję ze jestem tak najedzona ze na prawdę nie jestem w stanie nic zjeść;]
Szpitale, wiezienia i burdele - oto prawdziwe uniwersytety zycia. Mam dyplomy wielu takich uczelni. Mówcie mi
Z rodzicami sobie poradziłam. reszta rodziny to różnie. Patrzą na mnie dziwnie, jednak częśc mnie bardzo podziwia z czym mnie tez jest bardzo miło. Cioci nawet strasznie smakowały moje kotlety sojowe (:. Babcia też jakos to przełkneła, jednak babcia numer 2 cały czas mi wmawia, ze bede kiedys jadła ryby, ze sie zawsze musze wyrózniac i ze nie chciałaby mniec takiej córki jak ja. Bywa (: a na wszelkich wyjazdach biore troche jedzenia ze soba, bo szamanie ciagle kartofli(i tez nie zawsze, bo czasem sa ze smietana lub tłuszczem jakims podejrzanym ;]) z surówką nie jest zdrowe 😛
A ja zawsze sie tłumacze, nawet, jęsli ktoś nie rozumie mojego wegetarianizmu lub robie komus tym niewygode. Mnie też wielu ludzi nie idzie na reke, ale na tym swiat polega. Wychodze z załozenia, ze lepiej jest wytłumaczyc i nic nie zjesc niz bezsensownie sie wykrecac i udawac brak checi czy niestrawność. Ale to tez sprawa każdego człowieka (:
koskaan
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja