ja się przed chwilką bardzo ucieszyłam bo idziemy w lipcu na kolejne wesele, na którym bedzie wegetariańskie jedzenie i to takie, że jak już raz byliśmy to wszyscy "mięsni" nam zazdrościli 🙂
a restauracja tak wspaniała, że pytają jakie jedzenie przygotować: owo,laktoowo czy może wegan?
cos wspaniałego po prostu!
Zazwyczaj jak ide gdzies na impreze to koleżanki pamietają że nie jem miesa i robią coś specjalnie dla mnie albo kupują produkty a ja sama sobie pichce. W sumie to na imprezach wiecej pije niz jem. ( nie mam tu na mysli alkoholu bo jestem abstynentką.)
W sobote ide na wesele.. pewnie wege bedą tylko owoce hehehehe ;P
Hm, u mnie na szczęście wszyscy szanują to, że nie jem mięsa.
Zawsze jak gdzieś idę to uprzedzam, że nie jem zwierzątek i dostaje coś wegetariańskiego ;D
Wogóle w tym roku byłam na dwóch obozach w Polsce i we Włoszech.
W Polsce dostawałam mięsne potrawy tak jak wszyscy i zjadałam same surówki,
a we Włoszech dostawałam wszystkie posiłki wegetariańskie 🙂
He..moj dziadek mowi na mnie nie ze jestem weganka tylko ze jestem WETERANKA.Moja babcia jest ok ale najpierw musialam jej wytlumaczycz ze tu nie chodzi tylko o MIESO samo w sobie bo potrafila mi nalozyc skrzydelka od kury i abym to jadla bo"Dziecko kochane tu nie ma miesa,same kosci prawie!"Nie wiem nie mam pojecia dlaczego ludzie to tak dziwnie odbieraja nie wiem no nie wiem!!!!
I sle tu uklony w strone pani Bogusi mamy mojej przyjaciolki...To moja mama mi nigdy nic nawet weganskiego nie chce kupic a pani Bogusia-kochana kobieta...
Live and let live!
w tym roku byłam na dwóch obozach w Polsce i we Włoszech.
W Polsce dostawałam mięsne potrawy tak jak wszyscy i zjadałam same surówki,
a we Włoszech dostawałam wszystkie posiłki wegetariańskie 🙂
Viva Italia! 🙂
Również w Polsce można gdzieniegdzie zamówić sobie menu wegetariańskie.
Raz byłam na takim obozie (dawno już) -wprawdzie nie dawali nic specjalnego (zamiast kotleta najczęściej jajko sadzone), lecz mięsa i skwarków nie znajdowałam na swoim talerzu.
Weganizuję sobie 🙂
Zapraszam do mojego bloga: http://cieciorka.blogspot.com/
Ja ostatnio byłam na 18-nastce kuzyna, całe szczęscie było dużo warzywek 🙂 a jesli na talerzu pojawiało się coś dziwnego np. kawałek ciasta (zapewne upieczonego na jajkach) to dyskretnie podsuwałam talerzyk mojemu chłopakowi... 😉 Jakoś dało się przeżyć, ale szczerze mówiąc nie cierpię chodzić na jakieś rodzinne imprezki, czy inne spotkania bo faktycznie takie tłumaczenie, że nie je się tego czy tamtego jest już baaardzo męczące.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja