non stop, ciagle mi to robią. 😡
a ile masz lat, jesli mozna wiedzieć?
ja 14 więc dla nich, to sobie mogę gadać, oni wiedzą lepiej.
albo obiadek u babci:
- ale to na pewno jest wege, co zrobisz, babciu?
-tak tak
-ok
rozstawione talerze, babcia nalewa rosół z mięsem.
-BABCIU!
-oj. przepraszam, wydłub sobie to męsko, przeciez tak mało
- rosół to wywar z mięsa
- a tam woda sama... zupa z kołka od kiełabasy
U mnie generalnie ten problem już minął. Na początku było oczywiście tak jak u was, że przecież tam jest tylko szczypta, że moge sobie powyjmować, że nikt się nie dowie(!), itp. Jak zrobiłam żeby większość się przymknęła? Zaczęłam zabierać własne jedzonko 😀 Gospodarze byli zawsze bardzo zdumieni i... zmieszani. No bo to przecież wstyd żeby gość musiał własne jedzenie przynosić, zwłaszcza gdy przy stole jest nie tylko rodzina. Tak więc stopniowo zaczęły się pojawiać różnego rodzaju sałatki czy surówki.
PS. Po takim samym incydencie w restauracji (która miała catering, nie było możliwości dogotowania wege dania), dzwonią do mnie wcześniej i pytają o jakieś przepisy, tak aby mogli zamówić dokładnie to co będzie mi smakować 🙂
supergirl;)
mnie na przykład pare dni temu w oczy kłamała , że zupka na warzywach... ja odwracam głowe a mama wyciaga martwego kurczaka z zupy .....
albo docinki ojca .... przykre .... nie mowie zeby niewiadomo jak mnie namawiali ,l przytakiwali blabla , ale zeby nie negowali ... eh ... po jakim czasie bycia wege dali was spokój najbliżsi ?
pogodynkaa
mnie na przykład pare dni temu w oczy kłamała , że zupka na warzywach... ja odwracam głowe a mama wyciaga martwego kurczaka z zupy .....
albo docinki ojca .... przykre .... nie mowie zeby niewiadomo jak mnie namawiali ,l przytakiwali blabla , ale zeby nie negowali ... eh ... po jakim czasie bycia wege dali was spokój najbliżsi ?
2 lata nie jem mięsa, od rok jest owowege...nie przestali-teraz mówią"mięso to jeszcze rozumiem, ale nabiał...". gdy w ciagu roku wracam ze studiów do domu raz na 2-3miesiące-to jest ok...nie chcą tych kilku dni, które mamy dla siebie tracić na kłótnie..ale w wakacje-uwierz mi pogodynko-to była tragedia...tak naprawdę dopiero we wrześniu zaczęło byc w miarę ok, ale jestem wciąz bardzo nerwowa.
Dawniej walczyłam-tłumaczyłam dlaczego tak jem...starałam sie mówić spokojnie, argumentować logicznie..ale teraz już nie potrafię..najmniejsza nawet niewinna uwaga do mojego stylu życia powoduje u mnie wybuch gniewu, złości, płacz
ważne jest aby nie dac się nabrać gdy najbliżsi sugerują nam, że coś jest wege, zawsze trzeba dokładnie wypytywać na czym to było robione, co tam jest itd np były ziemniaki ugotowane na obiad, mama mówi "szkoda, ze nie zostawiłaś osobno dla Jadzi", na co babcia "ale przecież takie poduszone z cebulką może też zjeść, cebule przecież je", a ja biorę do ust pól łyżeczki tychże ziemniaków i czuje..zapach i smak masła..więc pytam "tu jest masło?"-odp na to "no tak troszkę" -nie komentuje
To może i ja się wypowiem. po ponad dwóch latch niejedzenia mięsa rodzice w końcu przywykli. Ale jak tylko dziadek i wujek zaczną swoje wykłady, że to ja oczywiście źle robię itp itd blebleble to mnie szał bierze. Pomimo że w ogóle ich nie słucham to te gadanie mnie po prostu drażni. Tak samo unikam uroczystych "obiadków" i albo nie ide, a jak pójde to nic nie jem 😛 .
powoli się przyzwyczaiłam ale moje nerwy też mają granice 😉
ja jak byłam na urodzinach u kuzyna to jedyne co tak zjadłam to marynowane grzyby i papryka 😀 tylko to było tam wegańskie 😛 od tortu wymigałam się jakoś mówiąc że "już nie moge" bo wszystko w nim rozpływało się od jaj 😡 ale i tak najbardziej wkurzyła mnie ciocia która mnie namawiała żebym zjadła KURE chociaż wie że już 3 miesiąc jestem wege 😡 i to jeszcze mówiła "no... złam raz zasady 😮 " na szczęście mama przyszła z pomocą i powiedziała że ja przecież mięsa nie jem i skoro nie chce to niech mnie nie namawia 😉
bardziej boje się świąt, chyba będę sobie musiała sama przygotować jakieś potrawy bo na tradycyjną kuchnie nie mogę liczyć 😉
Naszym celem musi być wyzwolenie się... poprzez rozszerzenie kręgu współczucia na wszystkie żywe istoty i na cały cudowny świat natury. Albert Einstein
http://delicious.blog.pl/ - zapraszam na mojego bloga kulinarnego 😀 wiem że trochę mało ale założy
z reguly ja nie mam problemow z jedzeniem. Na miescie ide do budki z hamburgerami i prosze hamburgera bez miesa:)
Haha przypomnialo mi sie jak jechalem na szkolenie Straży Dla Zwierzat, patrze w karte dan i tu duzymi literami: DANIA JARSKIE:
bylo tam pare rzeczy wegetarianskich (nie weganskich) i uwaga: jajecznica zasmazana na boczku
Gdyby ściany rzeźni były ze szkła, nikt nie jadłby mięsa...
Różnie to bywa...jestem wegetarianka od jakiegoś miesiąca i nie miałam wielu okazji jedzenia w takich warunkach.Ale np. jak 2 tygodnie temu pojechałam do rodzinki do krk na tydzień było nawet okej ;)Jechałam z babcią i strasznię obawiałam się ze bedzie robić mi jakies wyrzuty ale było okej 😉
Zabrałam ze sobą soczewice i kotlety sojowe ale i tak tego nie wykorzystałam,bo ciocia mi gotowała całkiem dobre potrawy 😉
Ogólnie to mnie dobrze potraktowali jak na początkującą wegetariankę.Tylko jedna ciotka do ktorej nie pojechałam nic nie zrobiła,bo oczywiście nie przedzilam jej ale mówiłam jej żeby się nie martwiła i zajadałam sie kochanymi bananami 😀
Za 2 tygodnie ide na 18 do kumpla,ktory ma dość miesożernych rodziców i robi impreze w domu...zobaczymy jak to bedzie...Ale mi tam porcja owoców wystarczy,nie obraże sie za brak wege potraw 🙂
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja