Osobiscie nie toleruje takiego czegos jak zabijanie dla sportu(wogóle nie toleruje zabijania niewinnych zwierząt).Mysliwi w moich oczach sa skreśleni.Jest tyle zajec na swiecie,ze moga sie zając czym innym niz polowaniem.
Kłusownictwo tez jest chore.We wnykach te biedne zwierzaki bardzo sie męczą 😡 .Jak byłam młodsza i spacerowałam sobie po lesie to czasami napotykałam sie na rozstawione wnyki-ile sie meczyłam,zeby wszystkie druty zdjac,rozplątac i zabrać ze soba.Teraz jak spaceruje to juz nie spotykam wnyk-nie wiem moze juz nie zastawiaja tak jak kiedys,a moze lepiej maskują 😡 .
No właśnie dlaczego nie ma naturalnego drapieznika?!Kiedys był.W duzej mierze nie ma go teraz dzięki mysliwym.
Zwierzęta można zostawić samym sobie. One się tak rozmnożą ze albo padną z głodu albo przyjdzie jakaś choroba która to urególuje. Ale problem jest w tym że to może długo potrwać a do tego czsu to by ich już nikt nie lubiał i zjadły by wszystko. Pomysł jest ale na dzień dzisiejszy nie do wprowadzenia.
to moze inaczej sformuuje pytanie-w jaki sposob regulowac przyrost naturalny dzikich zwierzat skoro mysliwy to.........??
to moze inaczej odpowiem, ludzie ktorzy dla hobby i przyjemnosci ida zeby sobie postrzelac do bezbronnych roznia sie od mysliwych z czasow kiedy to mysliwy polowal zeby przezyc i wykarmic rodzine, tak jak zabijanie bawolow przez indian dla przezycia roznilo sie od wyrzynania tychze bawolow tylko dla jezykow i skory przez bialych,
zanim czlowiek nie wkroczyl tak brutalnie ze swoimi cudownymi pomyslami do swiata zwierzat tam sie wszystko samo regulowalo
[url=http://www.yasoda.pl]Salon kosmetyczny Opole[/url] [url=http://www.oknadrewniane.co.pl]okna drewniane[/url] [url=http://www.oknadrewniane.co.pl]drzwi drewniane[/url]
W pewnej klinice lezal chory na raka mezczyzna, i wiedzac, ze nie zostalo mu wiele czasu zawolal lekarza i opowiedzial mu o koszmarze, ktory meczy go kazdej nocy tak, ze budzi sie zlany potem:
" Wiele lat mojego zycia bylem mysliwym i spedzilem duzo czasu na mojej trybunie az do czasu kiedy spotkalo mnie cos takiego: Mniej wiecej 10 lat temu, pewnego wiosennego przedpolodnia zobaczylem stado saren wychodzacych z lasu na lake. To byla moja szansa, wycelowalem w jedna duza sarne, trafiona padla. Reszta od razu uciekla do lasu. Byle bardzo dumny z mojego strzalu i bardzo tym podekscytowany, jak zwykle, moje rece jeszcze drzaly, moj oddech sie jeszcze nie uspokoil wiec czekalem jeszcze chwile z zejsciem. Ale dokladnie w tym momencie jak chcialem zejsc stalo sie to, spojrzalem jeszcze raz w strone martwej sarny i zobaczylem malego jelonka wybiegajacego z lasu. Jak zobaczyl swoja martwa matke lezaca na ziemi stanal jak wryty. Ten widok trafil mnie prosto w serce. Ale to nie wszystko, bo po chwili wyszly z lasu inne sarny i zebraly sie dookola martwego zwierzecia. To bylo niesamowite zdarzenie! Nigdy przedtem czegos takiego nie przezylem i o czyms takim nie slyszalem. Zastanawialem sie czego one tam szukaly ? Chyba nie chcialy sie przeciez pozegnac z martwa sarna? To sie zdaza tylko w bajkach ! Chociaz - Slonie sfilmowano juz w podobnej sytuacji....
Obserwowalem wiec dalej, i wtedy wydarzylo sie cos naprawde niesamowitego, jelonek wsunal swoj nos pod martwa sarne i probowal ja podniesc, inne zwierzeta zrobily to samo. Probowaly podniesc ja na nogi. Siedzialem jak skamienialy na moim stolku i myslalem, ze snie, to co zobaczylem wstrzasnelo mna. Nie opowiedzialem tej historii innym mysliwym, z pewnoscia by mnie wysmiali. Ale tego samego dnia podarlem moje pozwolenie na polowanie i pozbylem sie mojej broni. Tylko mojej zonie musialem o wszystkim opowiedziec jak zauwazyla wewnetrzna zmiane jaka we mnie zaszla.
Ta historia ciagle mnie meczy i meczy. Co noc budze sie zlany potem, ciagle z tym samym obrazem przed oczami, jak sarny usiluja pobudzic do zycia , zabitego przeze mnie czlonka swojej rodziny. Do zycia, ktore ja zabralem i nie moge zwrocic..."
Polowanie w dzisiejszych czasach sluzy tylko i wylacznie przyjemnosci postrzelania sobie do bezbronnych zwierzat , ale ja mimo wszystko nie oceniam innych ludzi zbyt pochopnie i powierzchownie. Zdarzaja sie czasami , a moze nawet czesciej niz myslimy sytuacje w zyciu , ktore zmieniaja nawet najgorszego czlowieka , w lepszego. Dostajemy to cialo i to zycie zeby sie czegos nauczyc, jedni ucza sie szybciej i lepiej, inni potrzebuja na to wiecej czasu,
a inni powtarzaja lekcje tak dlugo az zrozumieja. Nikt nie rodzi sie od razu oswiecony.
Zeby mi ktos zaraz nie zarzucil, ze popieram bezmyslne zabijanie, nie robie tego.
http://www.u2-site.com/ http://www.wegestudio.pl/NOTESY-k30-0-3-default.html
marzenia?marzenia?marzenia? pytales co sadzimy o mysliwych,
czy " zadomowienie" w lasach naturalnych wrogow zwierzyny w postaci np. rysia, niedokarmianie zima i pozostawienie naturze sobie samej, to sa dla Ciebie konkrety ?
jaki "harlekin"? nie znam, historia pochodzi z niemieckiego czasopisma Vegetarisch genießen
http://www.vegetarisch-geniessen.com/0404/artikel/leserbriefe/index.html
bardzo ciekawe czasopismo dla tych ktorzy znaja niemiecki 🙂
[edytowane 26/5/2007 przez yolin]
http://www.u2-site.com/ http://www.wegestudio.pl/NOTESY-k30-0-3-default.html
yolin,troche wyzej(+-8 wypowiedzi) visel napisal-to moze inaczej sformuuje pytanie-w jaki sposob regulowac przyrost naturalny dzikich zwierzat skoro mysliwy to.........??
natura bywa ponura,nie kazdy moze przezyc zime itd,zostaja tylko najsilniejsi,skoro ich nie ma z roznych powodow wiec.......PONAWIAM PYTANIE(patrz 3 linijki wyzej)
Ja na dzień dzisiejszy nie mam żadnego pomysłu który miałby szanse na wprowadzenie w życie. Przekonaliśmy się że czym większa ingerencja w środowisko tym większe szkody. Jeden gatunek się rozmnoży to drógi wyginie. Najlepiej przyrode zostawić samej sobie to ona za XXX lat sama się ureguluje.
Pomysłu na regulacje ilości zwierząt w lesie nie mam, ale myśliwych nie lubie
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja