po 2,5 roku niejedzenia miesa i zarzekania sie, ze to na pewno juz koniec padlinozerstwa dzisiaj jak ostatni kretyn pojechalam do mcdonald i zamowilam porcje mcnuggets.. na obiad zrobilam lososia.. mam nadzieje, ze jutro zmadrzeje i uswiadomie sobie jaki popelnilam blad.. zrobilam to z ciekawosci i z instynktu, wczoraj wieczorem sprobowalam kawalek kurczaka, dzisiaj dalam juz czadu. Nie czuje sie dobrze po lososiu.. mam wrazenie, ze zalega mi cos w zoladku i jelitach i smierdzi w dodatku.. 🙁 nie wiem jak moglam sobie na to pozwolic, w nablizszym czasie wierze, ze zostawie to na dobre i wroce do wegetarianizmu (przez rok bylam na diecie weganskiej) albo od razu przerzuce sie na rawfood. Teraz w kolko przelatuja mi w glowie slowa Einstaina, Tolstoja, Osho czy Lazariewa o tym, ze jedzenie miesa przybija do ziemi niczym gwozdzie. Moje uznanie do buddyzmu... wstyd mi i zaluje, mysle takze o tych zwierzetach ktore musialy zginac dla mojej bezmyslnosci... chcialam by moja droga do spelnienia duchowego byla juz prostsza, a teraz mam wrazenie , ze zaczynam od zera. ... 🙁 🙁 moja wytrwalosc w przekonaniach jest smieszna.. :((
rece mi smierdza martwa ryba, zaraz chyba sie pozygam i na tym sie skonczy 😮 .. eh.. puenta jest taka, by kazdy z was zanim instynktownie, bez glebszego zastanowienia sie, podarowania sobie troche czasu by zdecydowac, poczekal z tym!! bo pozniej bardzo sie zaluje i nie warto. tak to wyglada z mojego punktu.. Nie zjadlam duzej ilosci, ale to nie zmienia faktu, ze te kawalki moga odkladac sie miesiacami w organizmie. super!
W czasie mojej prawie 4 letniej przygody z wege (wegetarianizm ok. 2 lat i weganizm prawie 2 lata) nie miałem chęci na mięso. Po prostu skutecznie zabiłem w sobie chęć na nie albo po prostu sobie uświadomiłem ile taka dieta generuje cierpienia innych i tyle.
Życzę powodzenia w powrocie na "jasną stronę mocy".
Jestem już dość długo na weganizmie i nawet nie marzę (podświadomie) o cofaniu się do wegetarianizmu czy mięsa :D.
Może jako wegetarianka mam krótki straż, ale do tej pory nie miałam najmniejszego zamiaru rezygnować. Nie odważę się jednak napisać, że nigdy się nie zdarzy sytuacja, że powrócę do mięsa. Życie jest nieprzewidywalne. Na obecnym etapie mam nadzieję wytrwać jak najdłużej, do samego końca 🙂
Dziwnie napisane, jednak prawdopodobne. Ja po dosyć długim okresie niejedzenia mięsa (choć nie tak długim jak koleżanka tutaj 😉 ) zjadłem smażoną rybę, bo miałem ochotę, a potem żałowałem, (choć nie tak jak koleżanka tutaj 😉 )
Ja w ogóle na wegetarianizm przechodziłem chyba prawie 2 lata. (albo rok, teraz nie pamiętam)
Moja siostra była wege przez jakiś czas- ale nastąpił okres gdy oficjalnie była wege a unosił się za nią zapas kiełbachy swojskiej, no i doskonale pamiętam zjebkę od rodziców za obskubany ze skórki pieczony schab- ja go nie tknęlam! ; No to kto?? złoscili się, przecież ona nie je mięsa!! później przestała się czaić, żreć kiełbase po kryjomu 😉
Mam też znajomego który był wege ok 4 lat i znów przestawił się na mięso- ale jego 2 braci jest wegetarianami(rodzina jednego z nich też) -tamci się jakoś w bezmięsnym jadle trzymają.
Białowieska się Puszcza.
Tak moja przyjaciółka zaczęła jeść mięso gdy poznała swojego męża.
hmm tak sobie myślę, że to dosyć przykre... zrezygnować z bycia wege dla faceta-
co to za związek, w którym nie ma akceptacji ideologii/przekonań drugiej strony?
Chociaż może wysnuwam za daleko idąc wnioski...
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja