To trzeba przeżyć samemu. Gwarantuję, że wtedy wszyscy będą "za"... ostatniej wiosny musiałam uśpić ukochanego psa i od tamtej pory stoję murem za eutanazją.
Tylko jedno istotne zastrzeżenie- trzeba umieć rozróżnić poddaństwo od najrozsądniejszego wyjścia jakim jest niekiedy eutanazja.
[edytowane 27/1/2009 przez bíumbíumbambaló]
Ech, ciezka sprawa z tym jest. W grudniu odszedl moj Szczur. Mial wylew i przez to sparalizowalo mu przednie lapki. Od weterynarza dostal zastrzyki. Chodzil tylko na tylnich lapkach a glowe i przednie lapki w czasie spacerow podtrzymywalam mu ja. Byl bardzo slaby, pozniej bylo coraz gorzej. Karmilam go wylacznie plynnym pokarmem, nie mogl sam jesc ale mial odruch polykania wiec wkladalam mu jedzenie do pyszczka. Ostatni tydzien byl najgorszy. Na zmiane z siostra trzymalysmy go przy sobie bo wtedy szybko usypial i sie uspokajal, pod koniec zycia tylko lykal jedzenie i ruszal ogonem kiedy chcial zeby go przekrecic troche. Zdechl mi na rekach.
Nie wiem czy dobrze zrobilam nie usypiajac go. Od weterynarza wiem ze na pewno nie zdechl z glodu ani pragnienia. Po prostu serce przestalo mu bic. Pewnie zaoszczedzilabym mu cierpien gdybym go uspila... a jak tak mozna.... przyjaciela?
To zależy od indywidualnego podejścia. Jeden będzie chciał oszczędzić cierpienia ukochanemu zwierzątku a inny nie będzie sobie w stanie wyobrazić usypiania albo też będzie miał po prostu do końca nadzieję...tak jak ja. 4 dni przed śmiercią mojego chomika dowiedziałam się u weta, że ma nowotwór nerek o.O I biedny się męczył bardzo przez te ostatnie 4 dni ale ja wciąż miałam nadzieję, że może jednak jeszcze trochę pożyje...zdechł pod swoim kołowrotkiem albo w domku, już nie pamiętam : (
Ja sama sie nad tym zastanawiam.W ogóle pojawia sie pytanie czy życie jest wartoscią absolutną?Z perspektywy natury zapewne nie gdyż natura wykorzystyuje pojedyńcze osobniki do zrealizowania swojego celu jakim jest przetrwanie gatunku a następnie je uśmierca.Jednak etyka jest niezależna od natury,tzn może wykazywać pewne cechy z nią zwiazane ale nie bazuje na jej sposobie działania.Tak wiec czy z punktu widzenia etyki życie zwierząt w tym ludzi jest absdolutnie wartościowe?Jeśli tak to znaczyło by,ze nigdy nie wolno nikogo zabić.Lecz jeśli mamy do wyboru zabić mordercę który wtargnął do naszego domu lub pozwolić by zabił cała nasza rodzinę?Lub mamy zabić nazistę lub pozwolić by stworzył oboy koncentracyjne w których będa gineli ludzie?To co wtedy,biorąc pod uwage,że akurat w tej danej teoretycznej sytuacji nie ma innej możliwości wyboru,bo w normalnych okolicznościach być może by była.Wydaje mi się(choc pokreślam słowo wydaje mi sie),że życie nie jest wartością absolutną lecz względnąi w stosunku do niego mogą istniec konkurencyjne wartości.Tak wiec do tych wartosci można zaliczyc szczęście lub brak cierpienia,wiec jeśli zwierze cierpi to trzeba zastanowić się którą wartosc zrealizować.Najlepiej byłoby wszystkie pozytywne wartości zrealizować,lecz nie zawsze jest to chyba mozluiwe,choc można się starać by tak było.Z punktu widzenia etyki dobre jest zarówno dążenie do ochrony życia jak i zapewnienia braku cierpień danej istocie.najgiorsze gdy te wartości popadają w konflikt.Wtedy trzeba wybrać najmniejsze zło,biorąc pod uwage wszystkie konsekwencje danego działania.Myśle,że decyzja o uśpieniu zwierzęcia może być dobra moralnie,jeśli człowiek kieruje sie rzeczywiście dobrem zwierzęcia a nie swoimi egoistycznymi pobudkami a zwierze obiektywnie patrząc rzeczywiście jest w złym stanie.Ja sama przyniosłam dwa razy do schroniska gołębie ,które uśpiono.Taką decyzję podjął weterynarz,jednak żałuje,ze nie porozmawiałam z nim o tym,może powinnnam była starać się by te gołebie żyły,ale bardzo sie bałam,ze beda cierpieć,a ja w swoim życiu osobiście boję sie bardziej cierpienia niż śmierci.Ale czuję sie odpowiedzialna za śmierć tych gołebii,jednak strałam się podjać dobrą decyzję kierując sie swoją prywatną hierarchia wartości w której cierpienie jest gorsze niż śmierć.choć oczywiście każdy ma prawo nie zgadzać się z tą moja opinią.Ja wielu rzeczy nie wiem,lecz poszukuję,choc wątpie bym znalazła kiedykolwiek ostateczne rozwiazania w niektórych kwestiach etycznych.Życie jest skomplikowane i nie wiem czy etyka może jednoznacznie rozstrzygać wszystkie kwestie,w koncu nie jest( zgodnie z moim pojęciem) tworem boskim lecz ludzkim.To ludzie stworzykli definicje dobra,tyle,że gdy ją stosować do poszczególnych przypadków okazuje się,że dane dzialania,względem siebie opozycyjne są zarazem dobre i złe,no i brakuje wzorcowego ideału postępowania.
Eutanazja eutanazji nierówna.Pamiętam w czasie studiów usypianie chorego na bialaczke kota-można powiedzieć -elegancka eutanazja,jeśli wogołe można się tak wyrazić o uśmiercaniu.ale widziałam też chamską,brutalną eutanazję psa szpilą w serce-zwierze bardzo cierpiało,szamotało sie ,płakało-STRASZNE!
Myślę żę po tamtym przypadku ,nie dałabym swojego zwierzaka do eutanazji,
Nie chce mi się wierzyć, że zrobił to weterynarz........ Lepiej traktuje siię zwierzęta w rzeźni...... Nawet zwierzęta laboratoryjne wykończa się przez podanie śmiertelnej dawki środka usypiającego albo przerwanie rdzenia kręgowego........... Ale NIE TAK!!!!
Przecież jak musiał cierpieć ten biedny pies... Zanim wysiadło serce to musiało sporo trwać... 😮 jestem w totalnym szoku...
Eutanazja eutanazji nierówna.Pamiętam w czasie studiów usypianie chorego na bialaczke kota-można powiedzieć -elegancka eutanazja,jeśli wogołe można się tak wyrazić o uśmiercaniu.ale widziałam też chamską,brutalną eutanazję psa szpilą w serce-zwierze bardzo cierpiało,szamotało sie ,płakało-STRASZNE!
Myślę żę po tamtym przypadku ,nie dałabym swojego zwierzaka do eutanazji,
To chyba nie był weterynarz tylko zwyrodnialec,bo z takiej metody usypiania niema.Moja znajoma musiała uśpić swojego psa chorego na raka złośliwego,bo strasznie cierpiał.Dostał normalny zastrzyk i cichutko zasnął na jej kolanach.
http://www.facebook.com/group.php?gid=132280573466144
Kojarzę zastrzyki dosercowe tylko z lekcji historii w liceum gdy moja nauczycielka opowiadała o metodach "pozbywania" się więźniów z obozów z tego wynika moje oburzenie.
Pierwszy raz słyszę aby weterynarz zrobił coś takiego bez wcześniejszego uśpienia/znieczulenia psa.
To chyba nie był weterynarz tylko zwyrodnialec,bo z takiej metody usypiania niema.Moja znajoma musiała uśpić swojego psa chorego na raka złośliwego,bo strasznie cierpiał.Dostał normalny zastrzyk i cichutko zasnął na jej kolanach.
owszem jest taka metoda usypiania. zastrzyk dosercowy jest dalej stosowany, ale po wcześniejszym znieczuleniu.
ja na szczęście się z tą metodą nie spotkałam. ale musiałam poddać eutanazji moje dwa szczurki, walczyłam o nie do końca ale niestety... jednego dosłownie "zjadł" nowotwór od środka a drugi miał ostrą niewydolność płuc. nasz weterynarz robił wszystko żeby je uratować ale na nic się to zdało
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja