Ja tam nie mam żadnych problemów. Wszyscy moi znajomi wiedzą, że jestem wege i raczej nie odczuwam niczyjej niechęci do mnie. A jeżeli odczuwam, to na pewno nie z powodu diety. ;] Chłopaka też mam (mięsożernego). W kwestii wegetarianizmu, jestem otwarta do ludzi, lubię o nim rozmawiać i odpowiadać na związane z nim pytania. Nie czuję się inna więc nikt też mnie za inną nie uważa.
Czy ktoś kiedyś miał podobne odczucia, czy to ja jestem jakaś dziwna?
Dodam, że nie jestem fanatykiem i nie afiszuję się z wegetarianizmem, na ten temat odzywam się tylko wtedy, gdy zostanę zapytana.
nie jesteś dziwna; możesz poznawać ludzi vege i problem zniknie; nas jest mało a społeczeństwo bardzo nietolerancyjne; dla nich my jesteśmy dziwakami, na zachodzie tego rodzaju zachowań nie maż tyle, chociaż czytałem jak na wsi traktowano np. malarza van Gogha, jak mu tłukli szyby w domu gdzie mieszkał, bo był dla nich dziwakiem, indywiduum nie do zaakceptowania; w stadzie zwierząt nieprzystosowanych zagryzają, a te ludzkie zachowania to właśnie nieludzkie
[edytowane 30/5/2009 od xxl]
ja nie czuję się dziwakiem, wykluczonym ze stada itd. Wszyscy ludzie godni mojej uwagi, ci których lubię, szanują mnie i moje poglądy, nigdy nie czułam się odtrącona. Więc to może nie zależy od diety, od naszej ukrytej "dziwaczności" tylko od naszego spojrzenia na innych, od naszego zachowania?
Byłam wczoraj na weselu u rodziny. Muszę przyznać, że bardzo szybko się stamtąd ewakuowałam. Jeszcze jakiś czas temu lubiłam wdawać się w dysputy na temat wegetarianizmu. Mam rzetelną wiedzę, więc zawsze potrafię odeprzeć argumenty typu, że to nie dostarczy mi pełnowartościowego białka, że nabawię się anemii, że brak mi kwasów omega itd itp. Jedak od pewnego czasu robi się to uciążliwe. Ile można powtarzać ciągle to samo, ile można tłumaczyć? Niestety uważam, że wszystkie moje argumenty na temat prozdrowotnego trybu życia nie przemawiają do ludzi. Dlaczego? Bo jeżeli chodzi o sposób odżywiania, to nagle okazuje się, że każdy jest "fachowym dietetykiem", każdy mądrzejszy od ciebie i co gorsza każdy czuje się w obowiązku "nawrócenia" cię na prawidłową mięsną scieżkę życia. Mam dość walczenia z najbanalniejszymi mitami na temat wegetarianizmu, naprawdę. Moim marzeniem jest to abym mogła jeść co chcę bez zbędnych komentarzy, pytań czy prorokowania. Njzabawniejsze co usłyszałam od pewnego pana: "Nie jesz mięsa? Przecież to wielkie źródło wszytskich witamin! Warzywa są bez wartości!" Ot zdolne, wyuczone społeczeństwo 😮
[edytowane 26/7/2009 przez greene]
Hehe, dziwić się, że czasem puszczają nam nerwy i się mówi, że jesteśmy agresywni 🙂 Faktycznie jest to strasznie męczące. Z jednej strony chciałoby się wyprostować wszystkich, którzy uważają, że wiedzą absolutnie wszystko o wegetarianizmie, ale z drugiej potrzeba mocnych nerwów i opanowania bo większość to niereformowalny zaścianek.
wciąż raczkuję w temacie wegetarianizmu 🙂
ostatnio moja babcia ubolewała, że co ja zrobię, kiedy pójdę z chłopakiem do restauracji xD i że to taki kłopot, a w ogóle to ja jestem "taka biedulka" i "co ty dziecko jesz?". Poza tym śmiać mi się chce, jak po raz kolejny ciocia albo babcia proponuje mi coraz to inne "frykasy" typu: szyneczka, polędwiczka. Nie chce mi się też tłumaczyć co chwila dlaczego nie jem mięsa i że to wcale nie jest niezdrowe. A jakież zdumienie budzi informacja, że ryb też nie jadam! Niestety, tak to już jest ze starszymi ludźmi, wydaje im się, że mięso to jedyne źródło białka, ale trzeba ich zrozumieć - dzieciństwo i młodość spędzili w czasach, kiedy mięso było symbolem dobrobytu, było trudno dostępne i reglamentowane. Mimo wszystko mam czasem dosyć tłumaczenia się starszym...Uff.
Bedac na obozie harcerskim tez uslyszalam "ale ty masz skromna diete. Ja bym nie wytrzymala" Oczywiscie na obozie, niestety, przez ponad dwa tygodnie jadlam tylko suche ziemniaki i surowke. Nic dziwnego, ze uwazano to za"skromna diete" Nic innego nie bylo:P Miesozercy uwazali, ze moja dieta jest taka ZAWSZE:P
Usmiechaj sie, kiedy tylko mozesz. To najlepsze lekarstwo na wszystko:)
A i u mnie zawsze się dziwią, że nie jem ryb. Ba! Niektórzy nawet mówią z przekonaniem- skoro jesteś wegetarianką, to przecież możesz jeść ryby, dlaczego ich nie jesz? ehhh 😮 Czasami kiedy nie mam już sił wyłączam się w takich sytuacjach, kiwam głową i mówię "tak, tak oczywiście. Mięso jest najzdrowsze". Po czym nakładam sobie kolejną porcję surówek 😉
ostatni weekend spędziłam na tzw"wyjeździe integracyjnym" w grupie 20 os oczywiście byłam jedyną wege co było koszmarem bowiem ani jednego posiłku nie zjadłam w spokoju było milion pytań do każdej potrawy "a co jesz?, dlaczego nie jesz? -jesteś dziwna!!"
MASAKRA
za milionowym razem nawrzeszczałam na nich bo już nie wytrzymywałam pytań.
stwierdzam że żyjemy w 21 wieku ludzi ograniczonych-niestety
gdyby zwierze zabiło z premedytacją, byłby to ludzki odruch.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja