Królową zabija się w wieku 2lat, gdyz w tedy zaczyna znosić mnie jaj, prędzej obcina jej się skrzydła by nie odleciała do innej rodziny, zapładnie się ją sztucznie plemknikami specjalnie do tego zabitych samców. Jedna pszczoła produkuje w swym zyciu poł łyżeczki midou. Umierają one podczas "wyjmowania: miodu, podczas handlu nimi.
- który ma chronić miód przed naturalną fermentacją sprawia że produkt ten jest niestrawny dla ludzi (jak mleko).
Mieszkają w ulu (nie wiedza ze jest zbudowany przez człowieka) i tylko co jakiś czas jakiś ktośl przychodzi i zabija kilka z nich + te zabite przy otwieraniu ula .
Vanityy wydaje mi się , że trochę przesadzasz z tym miodem 😎
Vanityy wydaje mi się , że trochę przesadzasz z tym miodem 😎
Hm... Amatorska hodowla pszczół na pewno tak nie wygląda, ale czy w przypadku przemysłowej hodowli - tak z 2 tys. pni... Szczerze mówiąc nie wiem, możliwe, że jest trochę prawdy w tym, co pisze vanityy.
To trochę tak, jak z jajkami - są takie z hodowli przemysłowych i są takie od szczęśliwych kurek...
Vanityy wydaje mi się , że trochę przesadzasz z tym miodem 😎
ale w którym dokładnie miejscu?
Zastanów sie: wszystkie sklepy i hipermarkety TYLKO W POLSCE tylko w naszym kraju, zastanów sie ile ich jest, od cholery i jeszcze troche, miliony a w każdym z nich kilkadziesiąt słoików z miodem, w każdym z nich słodycze z miodem, w każdej aptece propilisy i inne takie myślisz, że pochodzą one od dziadka twojej sąsiadki, co ma trzy ule bo jest na emeryturze ? 😉
Raczej z Chin, raczej z USA gdzie są "fabryki" miodu.
Co do szczęliśwych kur, to nie wiem czy takie szczęliwe są... widząc jak co czas jakiś jedna z nich ginie w imię niedzielnego obiadu.
Pozdrosy kokosy hihihi :DDD
[edytowane 17/7/2009 przez vanityy]
Kupuję miód od producenta, który na pewno nie zabija królowej ani nie obcina jej skrzydeł i nie zapładnia sztucznymi plemnikami. Kupuje miód z gospodarstwa ekologicznego w którym żyją wegetarianie i myślę, że nie robią oni pszczołom krzywdy. Miód w sklepie jest przawdopodobnie dosładzany białym cukrem i dlatego mniej wartościowy. Pozdrawiam i życzę milego dnia :red:
Hmmm, ja też nigdy nie słyszałam o takich praktykach dotyczących miodu i pszczół, ale to dlatego, że mam dostęp do produktów wiejskich czyli normalnego jedzenia, które w dużych miastach nazywane jest ekologicznym. Jestem wegetarianką, właśnie dzięki tym produktom. Jaj sklepowych nie ruszam, bo kupuję je u człowieka, u którego kury ganiają po całym podwórku i skraju pobliskiego lasu. Mleko też biorę stamtąd, ma on 2 krowy i nie wie co to antybiotyki, hormony etc. Trudno jest być wegetarianką (ze względu na otoczenie), a co dopiero dalsze etapy wtajemniczenia.
Na temat mleka i miodu jest artykuł w vege nr z listopada 2008 jakby ktoś miał dostęp.
W weganizmie nie chodzi rozgrzebywanie czy przy produkcji czegoś ucierpiało zwierzę czy nie, tylko o to, że w ogóle je wykorzystano. Dla mnie to jest jasne i nie trzeba wyjaśniać co złego w miodzie, mleku etc. Weganizm przeciwstawia się jakiemukolwiek wykorzystywaniu i niewoleniu zwierząt - proste.
Tylko czy np. weganin który hoduje zwierzę w domu to nie hipokryzja? (pytanie otwarte, nie odpowiadam na nie, bo nie wiem)
Miód jest jeszcze sztuczny, jeśli ktoś żyć nie może bez tego, ale to chyba niezbyt fajne jest.
* jajka
Obcięte dzioby, podcięte ścięgna. Przestrzeń 50x50 dla ośmiu kur. Zautomatyzowany proces karmienia i oczyszczania klatki. Kury tarzają się we własnych odchodach, nie mogą się prawie poruszać. Nie widzą w życiu światła słonecznego, a sztuczne oświetlenie budzi je co 1,5 godziny, przyspieszając naturalny cykl produkcji jajka. Kury otrzymują duże dawki antybiotyków i hormonów. Żyją o połowę krócej niż normalnie hodowane kury, umierają w męczarniach.
Vanityy dlaczego pokazujesz produkcję jajek tylko na przykładzie chowu klatkowego? Są przecież jeszcze 0,1; 2ki pominę (bo padło na forum, że niewiele się różnią od 3) i raczej nie są one klatkowe, bo po co wprowadzaliby taki podział.
poczytalam troche .
zadam dziwne pytanie. wyobrazmy sobie ze ktos hoduje kure i traktuje ja z taka miloscia jaka obdarza sie psa kota czy chomika. czy jedzenie jajek tej kury jest złe. chodzi mi konkretnie o to dlaczego weganie sprzeciwiaja sie zniewoleniu np kur apsow czy kotow juz nie? nie atakuje tylko probuje zrozumiec w razie atakow ze strony miesozercow.
moj weganizm trwa nadal.....
Assasello, jeżeli uważasz, że jedzenie jajek nie jest niczym złym to je jedz ! Ja właśnie tak sądze, kupuje jajka od babci, wiem jakie kury mają warunki i nie czuję wyrzutów sumienia wcinając jajecznicę 😉
Ale uważam , że powinno się unikać jajek z ferm, bo tam kury przechodzą straszne męczarnie i nie można oszukiwać siebie, że jest inaczej.
Więc lepiej jest wg.mnie zjeść zapłodnione wiejskie jajko niż niezapłodnione z fermy.
Takie jest moje zdanie 😉
Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze
Nie wiem czy mleko jest super zdrowe, pewnie nie, ale z drugiej strony jakieś tam cenne składniki ma....A np. mleko sojowe też często jest naszprycowane różnymi dodatkami, więc również nie jest w 100 % zdrowe. Kwestia przekonania.
Ja mleko za bardzo lubię, żeby podejmować próby rezygnowania z niego 😉
[edytowane 7/8/2009 od hipiska]
Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze
myślałam, że wykluczenie mleka, jogurtów, jajek, serów, twarogów itp będzie łatwiejsze,
ale nie jest wcale łatwe; szczególnie, że do tej pory to niestety była podstawa mojego jedzenia, narazie ograniczam, wiem że było by mi łatwiej gdyby wegańskie mleka, serki, słodycze itp były tańsze i bardziej dostępne ... ale powoli...; cieszę się , ze jestem coraz bardziej świadoma
i chyba zaczynam rozumieć też tych co mięso jedzą, ale głośno mówią o tym, że chcieliby nie jeść, że są świadomi co się z tym wiąże, że im to się nie podoba, i że bez tego było by lepiej, ale jakoś nie potrafią z tego zrezygnować - ale chyba dlatego, że trudno tak naprawdę jedząc mięso/czy pijąc mleko dopuścić do świadomości, pewnie z różnych względów, np. przyzwyczajeń,
że to nas dotyczy, bo my spożywając te produkty się na to godzimy, na cierpienie zwiarząt, ich wykorzystywanie, powiedziałabym nawet brutalne, i że godzimy się na to nie tylko my, ale i nasi bliscy, i ze to powoduje poczucie winy, a może jedzenie mięsa/picie mleka jest zaprzeczaniem, że to jest coś złego,
ehhh
chyba będę musiała pójść na terapię,
czasami lepiej faktycznie tyle nie myśleć;)
[edytowane 28/6/2010 przez morfologija]
myślę sobie, że ta zima w końcu musi minąć...;)
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja