Do mięsa nie ciągnie mnie w ogóle, chociaż zdarza się, że "ładnie pachnie". Ale to jedynie bodziec zapachowy, który nie przekłada się na jakieś ciągotki.
Natomiast moje wszelkie próby przejścia na weganizm kończą się przed pewnymi kobiecymi dniami i wtedy tak strasznie tęsknię do mlecznej czekolady (milka z orzechami!) lub wielkiej porcji lodów. Bo akurat na jajka czy mleko nie mam ochoty.
I nigdy nie żałowałam mojej decyzji, chociaż tłumaczenie raz po raz, co jem i dlaczego tak, już mnie męczy.
Wiem! Jednego czego mogłabym żałować - nigdy w życiu nie jadłam kebaba. I nawet nie wiem, czym się ci wszyscy mięsożercy tak zachwycają 🙂
Nie zaluje. 🙂 Dobrze mi z tym ze zwierzeta nie beda cierpiec z mojego powodu. Kuchnia weganska otworzyla mi oczy na tak wiele fantastycznych potraw! Siedze codziennie na necie i przegladam blogi i VEGE strony kucharskie.
A co do odmiennosci przy stole to sie juz przyzwyczailam, bo od kilku lat jestem na diecie bezglutenowej 🙂
Pozdrawiam.
Powiem tak - żałuję, że obecnie jedzenie mięsa wiąże się z tak wielkim cierpieniem zwierząt.
Być może przez to, co napiszę, narażę się niektórym osobom, ale nie zrozumcie mnie źle - podejrzewam, że gdybym urodziła się jakieś sto lat temu, to jadłabym mięso i nie miałabym tak wielkich wyrzutów sumienia. Dlaczego? Bo dawniej hodowla zwierząt wyglądała zupełnie inaczej.
Kiedyś zwierzęta się szanowało, gospodarz przez lata troskliwie o nie dbał, dawał jeść, pić, wyprowadzał na pole, zapewniał dach nad głową. Żyły latami w bardzo "komfortowych", jeśli tak to można ująć, warunkach. Oczywiście, zabicie zwierzęcia pozostaje faktem, jednak jestem w stanie zaakceptować humanitarne zabicie np. świni przez gospodarza, jeśli ta swoje życie przeżyła szczęśliwie. Nie można przecież stawiać na równi uboju przemysłowego - w którym zwierzę sprowadzone zostaje do rangi przedmiotu, surowca, który trzeba jak najszybciej utuczyć, zabić, aby potem sprzedać z jak największym zyskiem z hodowlą naturalną, opartą na poszanowaniu naturalnych potrzeb zwierzęcia - tzn. zapewnieniu mu odpowiedniej przestrzeni, świeżego powietrza, zdrowego jedzenia.
Trzeba też pamiętać, że gdyby nie zwierzęta, w wielu rejonach świata ludzie po prostu by nie przetrwali. W Polsce np. nie byłoby mowy o przeżyciu zimy bez ciepłego futra czy szczelnego, wodoodpornego obuwia, którego wyrób też przecież opierał się na surowcach zwierzęcych - o ile dobrze pamiętam to wnętrznościach typu jelita. Dawniej nie było sztucznych włókien, które zapewniałyby trwałość ubrań, więc przy ciężkich warunkach atmosferycznych jedynym wyjściem było upolowanie jakiegoś lisa i zrobienia z niego futra. Lecz kiedyś była to kwestia odstrzelenia paru sztuk z kilkuset a może nawet kilku tysięcy, które nadal miały się dobrze, żyły sobie w naturalnym otoczeniu i ubytek paru osobników nie sprawiał im wielkiej różnicy.
Mój wegetarianizm wynika głównie ze zmiany sposobu hodowania zwierząt, z nieetycznego postępowania wobec nich, narażania ich na niewyobrażalne cierpienia i co najważniejsze - odebrania im godności. Dawniej szacunek dla zwierzęcia - czy to świni, czy konia, czy zająca - był jakby wpisany w kanon kulturowy. Widać to doskonale choćby w "Panu Tadeuszu", gdzie prowadzenie gospodarstwa ściśle związane jest z rytmem natury, co tyczy się też zwierząt. Czym innym jest np. trzymanie kur na wsi, na wolnym wybiegu, gdzie kura może sobie skubać trawkę, żyje na świeżym powietrzu, a czym innym masowa hodowla kurczaków, które wykluwają się setkami w plastikowych koszach, całe życie cisną się na powierzchni kartki A4, bez dostępu do świeżego powietrza, do światła słonecznego, które są karmione odżywkami, aby jak najszybciej urosły, a potem bezdusznie, kompletnie mechanicznie transportowane taśmowo na rzeź... to jest coś kompletnie sprzecznego z prawami natury, to jest bestialstwo, okrucieństwo, które śmiało można przyrównać do sposobu eksterminacji Żydów w czasie II wś. Aby jak najszybciej, aby jak najwięcej, traktując żywą istotę jak przedmiot bez uczuć. To jest brak poszanowania dla życia, a od takiego bestialskiego traktowania zwierząt tylko krok do takiego samego odnoszenia się względem ludzi.
Zdaję sobie sprawę, że mogę zostać przez Was niezrozumiana, bo z tego co widzę, wiele osób tutaj nie je mięsa dla samej idei, ale biorąc pod uwagę historię ludzkości - naprawdę trudno byłoby naszym pradziadom obejść się bez zabijania zwierząt i z tego względu uważam, iż bardziej racjonalne jest powiedzenie "tak" dla hodowli opartej na szacunku do zwierzęcia i "nie" dla chowu przemysłowego. Oczywiście to jest tylko moje zdanie i szanuję Wasz punkt widzenia.
Zdaję sobie sprawę, że mogę zostać przez Was niezrozumiana, bo z tego co widzę, wiele osób tutaj nie je mięsa dla samej idei, ale biorąc pod uwagę historię ludzkości - naprawdę trudno byłoby naszym pradziadom obejść się bez zabijania zwierząt i z tego względu uważam, iż bardziej racjonalne jest powiedzenie "tak" dla hodowli opartej na szacunku do zwierzęcia i "nie" dla chowu przemysłowego. Oczywiście to jest tylko moje zdanie i szanuję Wasz punkt widzenia.
W pełni zgadzam się z pierwszą częścią - mięso i różne odzwierzęce produkty dało kopa rozwojowi cywilizacji. Pewnie można to było zrobić inaczej, ale nasi przodkowie postanowili pójść tą ścieżką. Fakt jest więc taki, że dzięki eksploatacji zwierząt ludzkość odniosła liczne korzyści. Także wegetarianie (a przynajmniej ich część) to widzą.
Z drugim stwierdzeniem wypowiedzi zgodzić się nie mogę z oczywistych powodów. Nasza cywilizacja (mówię tu o tzw. "cywilizacji półkuli północnej") może obejść się bez koni pociągowych czy węgla. Tak samo mięcho czy skóra naturalna nie są potrzebne.
Nie ma czegoś takiego jak "hodowla oparta na szacunku do zwierzęcia". To tak jakby powiedzieć, że sowieckie obozy pracy opierały się na szacunku do człowieka, bo nikogo nie gazowano, tylko najpierw eksploatowano przez lata, zapewniano pożywienie i spanie...
Nie, one były dużo bardziej makabryczne niż te nazistowskie.
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
[b] adonae[/b] bardzo mnie zaciekawiła Twoje wypowiedź, piszesz jedynie o szacunku dla zwierząt, że kiedyś on był. Kiedyś faktycznie przetrwanie w tej strefie klimatycznej bez zabijania było niemożliwe i raczej bardziej bym się oddaliła w czasie niż o 100lat, jak już tak o 200. Teraz po pierwsze zmienił się stosunek do zwierząt ale przede wszystkim a po drugie uzyskaliśmy odpowiednią wiedzę aby żyć bez zabijania.
[b]Czy zjadłabyś mięso od rolnika wspierającego tradycyjny chów? [/b]
Bo wydaje mi się, że w zabijaniu samym sobie nie widzisz nic złego nawet jeśli jest niepotrzebne. A doszliśmy już do takiego poziomu wiedzy, że ze spokojem możemy to powiedzieć. Bo co ma to co się działo ileś tam lat temu do czasów dzisiejszych? Nie można nikogo winić za to że chciał przetrwać.
Bawią mnie wegetarianie/weganie twierdzący, że nawet gdyby do przetrwania to mięso było im potrzebne to nie zjedliby go. Tak to w życiu bywa, że jakby przyszło co do czego to najwięksi krzykacze pierwsi wyciągnęliby ręce po mięso.
Bawią mnie wegetarianie/weganie twierdzący, że nawet gdyby do przetrwania to mięso było im potrzebne to nie zjedliby go. Tak to w życiu bywa, że jakby przyszło co do czego to najwięksi krzykacze pierwsi wyciągnęliby ręce po mięso.
Wiesz Bellis, nie wszyscy są jak ta chorągiewka na wietrze, która wieje raz w tą raz w tamtą stronę.Albo tak zwani sezonowi wegetarianie. Są ludzie dla których idee i zasady są ważniejsze niż np. opinia innych ludzi czy jakaś teoretycznie ekstremalna sytuacja w której zjedliby mięso. Więcej wiary w ludzi 🙂
🙂
Czasem wręcz obrzydzam im obiad 🙂
Obawiam się, że skutek może być odwrotny od zamierzonego...
Jedyne czego żałuję w niejedzeniu mięsa to to, że niektórych smaków (prawdopodobnie) już nie poznam. Nie zdążyłam się dowiedzieć jak smakuje czarny kawior, nie wyrobiłam sobie zdania na temat smaku ośmiornicy.
A wegetarianie nie jedzą kawioru? Bo weganie to wiadomo, ale czy może być kawior wege? Teoretycznie chyba da się to zrobić?
Ja zresztą nigdy nie jadłem i jakoś nie żałuję. Bez mięsa ośmiornic, dziesięciornic i innych głowonogów też jakoś daję radę 😉
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja