Wiesz to wszystko zależy od lokalizacji, oraz jakości jedzenia i cen.
Jeśli jedzenie będzie dobre, a ceny nie będą jakieś odstraszające to możesz liczyć także na wielu klientów którzy na codzień spożywają mięso, który zajrzą tu aby coś zjeść dla odmiany coś "zdrowszego".
Znam parę tego typu lokali które z powodzeniem istnieją już kilka lat, tak więc musi się to jakoś opłacać żeby to właściciel nadal utrzymywał, a osobiście doświadczenia z tego typu biznesem nie posiadam.
Ja w takim biznesie nie widziałabym przyszłości (bo społeczeństwo nasze jest takie kurczakowe-panierowane): w sąsiednim mieście taki bar wiele razy startował i padał, był i zaraz go nie było - dawno nie byłam w tamtym miejscu być może znowu się odrodził.
W Rzeszowie jest knajpka ze zdrową żywnością i z tego co widziałam sromotnie przegrywa z McDonaldem który jest kawałek dalej.
Białowieska się Puszcza.
Może te bary padały z powodu braku rozreklamowania, może wystrój był zły, może było za drogo albo menu było zbyt ubogie. Powodów mogło być milion 😉 kiedyś trafiłam do wegebaru gdzie jedzenie było okropne, było trzeba długo czekać a na dodatek jedzenie podawano na plastikowych talerzykach, wnętrze było obskurne 😮
Jeśli dysponujesz jakimś kapitałem ( a żeby założyć bar, potrzeba trochę kasy), można pomyśleć o franczyzie - ułatwia to start. W ten sposób można założyć np. własny bar w sieci Greenway [url= http://www.greenway.pl/pl/dokumenty/franchising]więcej tutaj [/url]
http://ekoprzewodnik.pl/
Jeśli na poważnie myślisz o takim biznesie, to musisz mieć duuuuuuuużo kasy i niestety nie masz gwarancji, że się zwróci. Wiem, bo znajoma chce otworzyć knajpkę i po obliczeniu kosztów kwota wyszła nieziemska. Nie zniechęcam, ale lepiej wszystko przemyśleć, niż popaść w długi.
Pochwała jest pożyteczniejsza od kary. Plaut
Myślę, że w tych czasach jest tyle możliwości dostania pieniędzy na rozkręcenie działalności, że wystarczy dobra motywacja i upór
I pomysł tak aby to było ciekawe, wyróżniało się. Istotna jest dobra lokalizacja.
Podobno w kraju McDonalda czyli USA jest największy procent wegetarian!
Z tym interesem jest tak jak z innymi potrzeba troszke szczescia ale to wszystko co piszecie to prawda jesli chodzi o lokalizacje,reklame i te sprawy.Jesli chodzi o franczyze to zbyt drogo jak dla mnie bo malo daja od siebie a duzo wymagaja(kasa).Wydaje m sie ze spoleczenstwo polskie dojrzewa powoli do zdrowego stylu zycia wiec chyba bede probowal z tym barem.A jak juz bedzie to wszystkich zapraszam na degustacje czy jest dobre jadlo 😉
Według moich badań i doświadczeń bary wege zyskują z roku na rok poparcie w gronie coraz to większej populacji, za 10 lat będą głównym motorem napędzjącym światową gospodarkę np. dania z banana, jest ogromna ilość, a człowiek czuję się bardziej świadomy.
*marzenia kształtują naszą wyobraźnie
a ja uważam też tak jak kilka osób już wcześniej, że tak naprawdę, to pole do popisu jest większe niż duże w kwestii barów wegetariańskich. Klucz moim zdaniem (jestem po ekonomii jakby co hehe 😀 ) leży w kilku najważniejszych punktach:
- lokalizacja i wystrój baru - w dużych miastach lepiej, to fakt, a już na pewno na początek. Wystrój jest też bardziej niż ważny, w końcu musi być przyjemnie w środku usiąść i zjeść 🙂 może coś w barwach zieleni? ale uwaga, żeby nie wyszła zieleń szpitalna 😛
- menu- powinno być urozmaicone maksymalnie i zawierać odpowiednie dania dla: wegetarian, wegan i witarian także,
- świeżość!!!!!!!!! i smak jedzenia - w przypadku owoców i warzyw świeżość odgrywa chyba nawet najważniejszą rolę, nikt nie będzie chciał wracać do baru, gdzie podano mu stare jedzenie, no ale to już oczywista oczywistość 😛
- CENY - [url= http://single.edarling.pl/singiel-poznan] [color=black]jak najniższe[/color] [/url] jednak... wydaje mi się, że potencjalną dużą grupą klientów mogliby być... studenci! to oni często jednak chcieliby się zdrowo odżywiac, są bardziej otwarci na nowe kuchnie i smaki, problemem jednak są pieniądze i ceny posiłków niestety... zawsze można ich przyciągnąć też specjalnymi promocjami dla studenciaków 😀
- promocja - reklama, reklama, reklama!... wszędzie gdzie się da. ulotki to raz, ale to tylko początek... warto pojawiać się na jakiś większych imprezach i ustawić tam swój stand czy coś... można też umówić się z innymi mediami, że w zamian za reklamę np. w lokalnym radiu, pracownicy będą mieli zniżkę i/lub umieścimy też reklamę radia w knajpce i/lub będzie ono zawsze grało w tle 😉 hmm... pomysłów są tysiące, i uwierzcie, że bardzo wiele z nich naprawdę działa - przetestowane na przykładzie organizacji osobiście 😀
i jak to wszystko spełnimy, to sukces moim zdaniem wręcz gwarantowany 😀 a poza tym... kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje! więc spełniajcie swoje marzenia!
[edytowane 6/9/2010 przez Weegenka]
Mój mężulek - wielbiciel mięsa, kurczaków, kiełbasy i kotleta - po pięciu latach wspólnego życia sam zaczął wyciągać mnie do wege restauracji:) Z moich obserwacji wynika (mam jeszcze koleżankę o podobnych mięso - lubych gustach), że takie bezmięsne restauracje mają szansę jeżeli:
- cena w nich nie jest z księżyca (12-14 zł za duży obiad)
- musi być po prostu smacznie a nie tylko suche soja kotlety (ponad połowa moich znajomych po prostu nie znosi zapachu soji)
- nie musi być orientalnie, z wydziwieniami w nazwie - to nawet odstrasza
- porcje powinny być spore (to ważne dla studenta - nawet jeżeli połowa tego to będzie ryż)! Ten punkt wydaje mi się ważny 🙂 Nawet biedny student woli zapłacić więcej o 2 zł jeżeli wie, ze tym się pożądanie naje!
- w składzie połowy dań powinien być ser żółty! (inaczej mięsolubny nie czuje się najedzony) wiem, wiem...podpuszczka...
- do popicia jest też coś zwyczajnego (a nie tylko zdrowy, drogi soczek) - Cola? Herbata (zwykła a nie tylko zielona)
- są dania znane - pierogi, naleśniki, kluski...
- lokalizacja - to rzeczywiście dość ważne(ale może zamiast centrum miasta wybrać miasteczko studenckie?).
No i koniecznie trzeba walczyć ze stereotypem mówiącym, ze:
- wege to tylko na sałacie żyje (czasami jeszcze o trawie słyszałam i wypasaniu się razem z królikami)
- takim daniem to się nie można najeść! (to był główny argument mojego mężulka -"wydam 13 zł i dale będę głodny" hehe)
Ehmm...ktoś ma jeszcze jakieś pomysły? 🙂
Zgadzam się z poprzednikami, takie miejsce przy odpowiednim planowaniu ma duże szanse powodzenia. Mieszkam w Katowicach, gdzie od dawna działa świetna wegetariańska knajpka z, jak było już podpowiedziane, nie dużymi cenami i ogromnyyyyymi porcjami (często ciężko to to zjeść ale jest takie dobre, że żal zostawiać). Ostatnio otworzyli nową placówkę w sąsiednim mieście tuż przy budynku mojej uczelni. Tak się złożyło, że trafiłam tam pierwszego dnia od otwarcia, i pani za barem po krótkiej rozmowie zwierzyła się, że mieli obawy jak interes będzie szedł w nowym miejscu, a tymczasem klienci pojawiali się cały dzień. Od tego czasu ilekroć tam zaglądam, zawsze jakiś stolik jest zajęty, a zważywszy, że to maleńka klitka, taki wynik jest bardzo dobry;)
A więc reasumując:P Jeśli to Twoje marzenie, to zrób wszystko żeby je realizować, byle z głową:) Życzę szczęścia i dobrych pomysłów na przepisy, co by każdy chętnie wracał pod Twoją strzechę i do Twego talerza:)
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja