Ja akurat piję, a i tak jakiś czas temu w knajpce patrzono na mnie jak na kosmitę i padły standardowe kwestie "To co Ty jesz?" i "To da się tak żyć?". Na wszelkich grillach czy imprezach rodzinnych jestem postrzegana jako problematyczna, bo o mojej diecie przypominają sobie jak już chcą mnie czymś poczęstować i nie ma czym( "Tu jest tylko troszkę szynki, wydłub i zostaw" albo "tu jest mało mięsa, zjedz, ja nikomu nie powiem, że mięso zjadłaś" 😀 )
Do tego nie pijący? Trawożerny i niepijący? [b]Polak i niepijący? [/b]No tragedyja... Jeszcze gdy twardo się trwa przy niepiciu i nie reaguje się na szantaż emocjonalny: "Ze mną się nie napijesz?? " to odmowa jest juz traktowana jako zniewaga... 😛
Białowieska się Puszcza.
"tu jest mało mięsa, zjedz, ja nikomu nie powiem, że mięso zjadłaś" )
😮
:rotfl:
Jeszcze gdy twardo się trwa przy niepiciu i nie reaguje się na szantaż emocjonalny: "Ze mną się nie napijesz?? " to odmowa jest juz traktowana jako zniewaga...
No bo w tym akurat coś jest 😛
Jak możesz zaufać komuś, kto nigdy się z tobą nie napił?
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
Jak rozpoczęłam pracę to na imprezach firmowych nic nie jadłam, najgorzej było na imprezie z okazji Wigilii, na których siedziało się przy stole. Podawali kolejne dania, a ja nic nie jadłam. Ciągle słyszałam pytania: "dlaczego nie jesz?" i głupie komentarze.
W kolejnych latach unikałam tych firmowych Wigilii, dopiero na ostatniej byłam, bo zorganizowano jedzenie dla wegetarian 🙂 Okazało się, że kilkoro nas w firmie jest. Ostatnio mieliśmy firmowego grilla i dla wege były warzywa.
Idę na to wesele tylko dla mojego chłopaka - wiem, że mu zależy. Ja nie znoszę tego typu imprez.
w ubiegłym roku byłam na dwóch weselach. jedno było przygotowane z wielkim rozmachem, rodzice panny młodej to naprawdę bogaci ludzie. niestety, mimo że to rodzina, nikt nie pomyślał o mnie (a że plotki w tej części familii rozchodzą się z prędkością światła, nie wierzę, że nikt przez tyle czasu się nie dowiedział). na obiad jako jedyna nie nalałam sobie rosołu i siedziałam, gapiąc się w talerz z makaronem. potem ziemniaki i surówka, mój chłopak chyba nie chciał mojej porcji mięsa, więc też się zmarnowało. później jadłam sałatki, ale byłam głodna, więc spytałam koleżanki-kelnerki (było kilka dań ciepłych), kiedy będzie coś innego niż mięso. "po północy będzie ryba" 😉 dobrze, że chociaż drinki były dobre.
drugie wesele było organizowane przez ludzi o zupełnie przeciętnym statusie, w dodatku żadne więzi rodzinne, bo żenił się syn sąsiadki babci (!). i tutaj - zdziwienie. miałam osobną zupę, panierowany ser albo kotlety z soi, drugie ciepłe danie to był co prawda omlet z warzywami z mrożonki, nic smacznego, ale sam fakt, że nie musiałam wygrzebywać z niego mięsa był zajebistym komfortem. właściwie to rozumiem, że osoby mięsożerne mogą nie wpaść na to, że ktoś nie będzie chciał na weselu zjeść flaczków, bigosu czy pieczeni, ale z drugiej strony kiedy ktoś jednak wpadnie, to jest to baaardzo w porządku.
No i już po weselu. Było całkiem fajnie. Co do jedzenia to było to typowo wiejskie wesele - wszystko z mięsem. Na obiad zjadłam ziemniaki z surówką, a później jadłam suchy chleb. A, i owoce były. W torebce - tak jak radziliście - miałam małe co nie co, ale nie było mi specjalnie potrzebne.
Ja byłam w ten weekend na weselu, i co mnie zdziwiło, było sporo wegetariańskiego jedzenia 😀 krokiety z pieczarkami, smażony camembert,różne sałatki, owoce, pieczarki i ziemniaczki smażone ;] ciasta itd... więc czasem się zdarzają wesela gdzie nie tylko jest mięso:D
Niestety, nie obyło się bez paru głupich docinków z powodu mojego wegetarianizmu... te typowe 😉 Ale przynajmniej się wyszalałam i wytańczyłam;D
Przyszła kosmetolog i wielbicielka zioł:)
Kocham i dostaję miłość:) W końcu ona jest najważniejsza
To ja się pożalę w tym temacie: za dwa tygodnie siostra mojego narzeczonego wychodzi za mąż i oboje jesteśmy zaproszeni. Wiem, że wesele bedzie typowo polskie - góra mięcha - zatem jako weganka poza ziemniakami z jakąś surówką niczego innego nie uszczknę :(. I rada eRZeta - żeby się napić, jak sie nie można najeść (dobra rada, nawiasem mówić :P), też mi się na nic nie przyda, bo prowadzę :(.
Jak pech, to pech 🙁
Trawożerca
To ja się pożalę w tym temacie: za dwa tygodnie siostra mojego narzeczonego wychodzi za mąż i oboje jesteśmy zaproszeni. Wiem, że wesele bedzie typowo polskie - góra mięcha - zatem jako weganka poza ziemniakami z jakąś surówką niczego innego nie uszczknę :(. I rada eRZeta - żeby się napić, jak sie nie można najeść (dobra rada, nawiasem mówić :P), też mi się na nic nie przyda, bo prowadzę :(.
Jak pech, to pech 🙁
uu to faktycznie ciężko 🙁 zostaje się wytańczyć 😀
Przyszła kosmetolog i wielbicielka zioł:)
Kocham i dostaję miłość:) W końcu ona jest najważniejsza
Blueberry, dla ciebie to chyba nie ma ratunku 😉
Pozostają ci tylko te bardziej radykalne metody, jak haszysz, jakieś tabletki do (jednego) piwa, ewentualnie palenie różnych ziół, jak np. lubczyk czy cząber (nie ma żadnego efektu, ale zabawy przy tym jest dużo 😛 ). Nie wiem tylko, jak młoda para to potraktuje.
Ja byłem tylko raz trzeźwy na pijackiej imprezie i to było przerażające doświadczenie.
Ślubu to już na pewno bym nie wytrzymał...
Możesz jeszcze sprowokować jakąś bijatykę z ludźmi z sąsiedniej wioski albo w ten czy inny sposób skompromitować pana młodego i wywołać skandal - czas zleci ci szybciej.
Albo może zrobić mały sabotaż diskopolowcom i zamówić jakąś punkrokową albo heavymetalową kapelę?
Pomysłów jest dużo, tylko trzeba to sobie dokładnie przemyśleć 🙂
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
eRZet, wszystkie Twoje pomysły na zabicie czasu na weselu są niezwykle inspirujące, aczkolwiek ten z paleniem lubczyku wydaje mi się szczególnie interesujący ;). Zawsze można też dosypać sobie gałki muszkatołowej do soku 😛
dentescanini, zabawa z disco polo to raczej wiejska potańcówa, niż zabawa sensu stricto, ale co fakt, to fakt, bez disco polo się nie obędzie 🙂
Trawożerca
Hm, ja byłam ostatnio na kilku weselach i zawsze udało mi się znaleźć coś dla siebie, wiadomo, że nie objadłam się po uszy, bo faktycznie - polskie wesele to mięsne wesele, ale głodna też nie byłam, więc trzeba po prostu latać po stołach i patrzeć, co to tam ciekawego można wciągnąć, albo poradzić się kelnerów... 🙂
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja