Moje ulubione pytanko do wegetarian niejedzących mięsa z powodów ideologicznych.
Rośliny są tak samo żywymi istotami jak zwierzęta, niektóre elementy mają nawet bardziej złożone niż zwierzęta, np. budowa komórki. Dlaczego uważacie, że jedne istoty można krzywdzić a inne nie? Podczas tzw. stresu, roślina uruchamia szereg mechanizmów obronnych - tak samo jak zwierzę? Czy ma być gorsza tylko dlatego, że nie wije się z bólu (bo nie ma takiej możliwości)?
Można tutaj mówić o stopniu cierpienia - roślina nie posiada układu nerwowego, przez co nie odczuwa cierpienia w takim aspekcie jak zwierzę - ale są zwierzęta, których układ nerwowy jest na tyle słabo zorganizowany, że nie są w stanie zarejestrować cierpienia a nawet własnego istnienia. A co z niezapłodnionymi jajami? Co ze zwierzętami nie posiadającymi układ nerwowy?
[edytowane 20/6/2013 przez ARHIZ]
No niby tak, ale czy to rozgraniczenie jest sprawiedliwe? Takie trochę "rasistowskie". No i nie ma 100% pewności, że to zwierzęta cierpią bardziej - poza tym, taka gąbka cierpi akurat mniej 😉
Ale niezapłodnione jajo to nie zwierzę, to odpowiednik krwi miesiączkowej - takie jaja nie cierpi w ogóle, w porównaniu z roślinami.
Nie wiem o co Ci chodzi. Wszystko wytłumaczyłem. Tu nie ma żadnej filozofii i z tego co wiem wegetarianie jedzą jaja. Laktowegetarianie nie jedzą i weganie. A cały system nie jest statystycznie rzecz biorąc niesprawiedliwy. Innej klasyfikacji nie ma. Ale są i osoby które jedzą tylko owoce, (są tacy mnisi) tak więc są różne stopnie bycia etycznym. Dla każdego coś miłego. A prowadzenie takich dywagacji raczej do niczego nie doprowadzi, gdyż są to pytania bez odpowiedzi.
taka gąbka cierpi akurat mniej 😉
A to dlaczego mniej?
Ale niezapłodnione jajo to nie zwierzę, to odpowiednik krwi miesiączkowej - takie jaja nie cierpi w ogóle, w porównaniu z roślinami.
Nie chodzi o cierpienie jajka, ale o cierpienie kury, która jest więziona w ekstremalnych warunkach i maltretowana.
Cienkun, jak w tym wszystkim jeszcze jesteś w stanie wierzyć w Boga, który daje Ci tylko możliwość, wyboru mniejszego zła?
Nie widzę związku, ani problemu.
Chodzi mi o to, że wierzysz w Boga, który daje Ci jedynie możliwość wyboru spośród różnych odmian zła? Czyli w Boga, który tworząc Ziemię, ludzi, rośliny itd. zakładał, że jedno aby przeżyć będzie musiało skrzywdzić to drugie?
[edytowane 20/6/2013 przez aniss]
czy naprawdę uważasz, że nie jemy zwierząt tylko dlatego, że czują ból, że są lepsze od roślin ?
Czy to znaczy, że jemy rośliny bo ich nie lubimy, bo są gorsze i należy je zniszczyć?
Twoje pytanie uruchamia szereg właśnie takich pytań, a mogę ich jeszcze dziesiątki zapisać.
I najlepsze: Czy naprawdę muszę się komuś tłumaczyć dlaczego nie jem zwierząt? I czy muszę bronić czyjejś ideologii (bo nie swojej) - bo to też cierpi więc czemu to jesz?
Odpowiedz mi najpierw na takie pytania:
- Co to jest cierpienie?
- Czy rośliny naprawdę cierpią?
- Czy jeżeli zaprojektuję mechanizm, który będzie dokładał wszelkich starań żeby nie zostać zniszczonym, to czy to znaczy, że będzie cierpiał jeżeli ktoś go uszkodzi ?
Dla mnie osobiście takim ideałem cywilizacyjnym są (były) cywilizacje rdzennych amerykanów, które przecież polowały, jadły mięso, nosili oni skórzane ubrania. Byli jednak częścią ekosystemu, nie budowali obozów koncentracyjnych dla zwierząt, nie polowali na nich dla zabawy, nie znęcali się nad nimi. Szanowali świat, w którym żyli.
A ja osobiście nie jem zwierząt bo nie. I tak naprawdę tyle w temacie.
taka gąbka cierpi akurat mniej 😉
A to dlaczego mniej?
Słabsza organizacja przekazywania informacji pomiędzy komórkami.
Nie chodzi o cierpienie jajka, ale o cierpienie kury, która jest więziona w ekstremalnych warunkach i maltretowana.
Mój kuzyn ma kury, które znoszą jajka - cały dzień biegają po trawie. Moim zdaniem jedząc jajka tych pierwszych kategorii (zerówki? nie znam się) nie wyrządzamy krzywdy tym kurom.
czy naprawdę uważasz, że nie jemy zwierząt tylko dlatego, że czują ból, że są lepsze od roślin ?
Nie, uważam że osoby będące wegetarianami ze względów ideologicznych nie jedzą mięsa, ponieważ nie chcą być przyczyną cierpienia innych istot.
Czy to znaczy, że jemy rośliny bo ich nie lubimy, bo są gorsze i należy je zniszczyć?
Na moje, to po to, by nie być głodnym... Ja np. jem teraz ser.
Twoje pytanie uruchamia szereg właśnie takich pytań, a mogę ich jeszcze dziesiątki zapisać.
Pytaj, postaram się odpowiedzieć.
I najlepsze: Czy naprawdę muszę się komuś tłumaczyć dlaczego nie jem zwierząt?
Nie.
I czy muszę bronić czyjejś ideologii (bo nie swojej) - bo to też cierpi więc czemu to jesz?
Pytanie było wyraźnie skierowane do osób z taką lub podobną ideologią.
Odpowiedz mi najpierw na takie pytania:
- Co to jest cierpienie?
Ogół wysoce nieprzyjemnych doznań doświadczanych przez istotę żywą.
- Czy rośliny naprawdę cierpią?
Nie wiem, nad tym właśnie się zastanawiam.
- Czy jeżeli zaprojektuję mechanizm, który będzie dokładał wszelkich starań żeby nie zostać zniszczonym, to czy to znaczy, że będzie cierpiał jeżeli ktoś go uszkodzi ?
To zależy, w jakim stopniu i w jaki sposób ten mechanizm odbiera bodźce.
Dla mnie osobiście takim ideałem cywilizacyjnym są (były) cywilizacje rdzennych amerykanów, które przecież polowały, jadły mięso, nosili oni skórzane ubrania. Byli jednak częścią ekosystemu, nie budowali obozów koncentracyjnych dla zwierząt, nie polowali na nich dla zabawy, nie znęcali się nad nimi. Szanowali świat, w którym żyli.
Zgadzam się, choć ci co uprawiali kukurydzę też nie są tacy źli 😉
[edytowane 20/6/2013 przez ARHIZ]
Ogół wysoce nieprzyjemnych doznań doświadczanych przez istotę żywą.
W takim razie co to znaczy nieprzyjemnych ?
Czy roślina może dzielić bodźce na przyjemne i nie przyjemne ?
Czy bardziej na takie, które pozwalają przekazać geny (przetrwać) i takie, przed którymi trzeba się bronić.
Utrata gałęzi przez drzewo nie powoduje jego śmierci. Czasem nawet drzewo poważnie uszkodzone żyje dalej, rośnie i jest w stanie produkować nasiona. Tak samo ma wiele roślin, wiele jest w stanie zregenerować się z samego korzenia, wyraźnie są zupełnie innymi organizmami niż zwierzęta. Utrata łapy przez wilka to jego pewna śmierć, tym samym zwierzęta wytworzyły mechanizmy, które pozwalają im łatwo określić, które doświadczenia są przyjemne, a które nie i mogą szybko doprowadzić do śmierci. Tak samo złożony mózg zwierzęcy pozwala im odczuwać emocje, dzięki którym zwierzę może łatwiej określić, które środowisko jest bardziej przyjazne do przetrwania.
Rośliny nigdy nie potrzebowały tego typu "narzędzi" gdyż są zupełnie innymi organizmami.
"W takim razie co to znaczy nieprzyjemnych ?
Czy roślina może dzielić bodźce na przyjemne i nie przyjemne ?
Czy bardziej na takie, które pozwalają przekazać geny (przetrwać) i takie, przed którymi trzeba się bronić."
Ale czy w przypadku zwierząt nie jest tak samo? Zwłaszcza u tych, które mają słabo zorganizowany układ nerwowy, jak bezkręgowce (bez głowonogów oczywiście). Rozumiem tą argumentację, wielu fizjologów zastępuje nawet u roślin termin "reakcja na stres" terminem "reakcja na zmianę warunków/bodziec". Jednak zastanawia mnie, czy jeżeli ktoś/coś reaguje inaczej niż my (nasze reakcje znamy z autopsji), to czy na pewno oznacza to, że są to reakcje "gorsze"?
Z pewnością nie możemy utożsamiać odcięcia gałęzi z odcięciem łapy. Całą roślinę można odtworzyć nawet z kilku komórek. Ale zdolności regeneracyjne niektórych zwierząt też potrafią być efektowne, np. taki aksolotl.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja