Witam wszystkich czytaczy tego posta 🙂
Generalnie na co dzień nie jem jajek, sera, mleka, miodu i nie kupuję ciuchów skórzanych, jednak z różnych przyczyn zdarza mnie się zjeść czasem jajko, ser lub dolać mleka...
Macie też tak, że jedyną sytuacją kiedy robicie wyjątek to wtedy, gdy jesteście u kogoś i częstuje was ciastem, lub kawą z mlekiem albo raz na miesiąc zjecie kawałek sera od żony 🙂 ??
Temat może błahy, jednak nie jest łatwo być 100% weganinem....
Albo 100, albo wcale 😛
tak jest, dlatego myślę, że gdy ktos mówi, że jest w iluś procentach wegan, powinno się ująć to w cudzysłów 😉
Ja jestem mocno roślinozerna :D, większość tego co jem można zakwalifikować jako wegańskie lub witariańskie - ale nie z potrzeby serca, a z potrzeby zdrowotnej i z potrzeby kubków smakowych 😉
Białowieska się Puszcza.
Nie no, jeśli wiem, że coś nie jest wegańskie to tego nie jem.
Czasami jem te podejrzane produkty, od czasu do czasu natykam się na coś, co okazuje się mieć mleko w składzie (choć coraz rzadziej). Ostatnio na przykład ktoś poczęstował mnie ciastkiem, które sam upiekł - pewnie miało w sobie jaja, no bo jak inaczej upiec ciasto? 😮 ale spróbowałem. Dlatego też mogę określić się weganem na 90%. Jednak gdybym świadomie od czasu do czasu popijał mleko... no wtedy bym nim w ogóle nie był.
Dla mnie to jest przykład na dopasowywanie się na siłę do jakiejś ideologii.
[edytowane 3/12/2014 od eRZet]
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
Mam podobnie, choć nie zdarza mi się jeść "czystych" produktów mlecznych ani jajek, jedynie kiedy stanowią niewielki dodatek w produkcie, np. jakaś serwatka w proszku albo domowe ciasta. Większość z tych wyjątków od reguły stanowią właśnie słodycze, ale nie używam produktów odzwierzęcych, kiedy sama coś przygotowuję. Już mi nie zależy na ścisłym przestrzeganiu zasad, przestało to mieć dla mnie znaczenie. Ale zamiast mówić, że "jestem w 90% weganką" to mówię, że "odżywiam się w 90% po wegańsku" - i po kłopocie z nazewnictwem.
http://www.explosm.net/comics/random/
Zgadzam się. Tak samo z tymi wszystkimi odmianami wegetarianizmu typu semi, pesco, fleksi. Lepiej jak ktoś ogranicza mięso niż jakby miał tego w ogóle nie robić. Nie każda osoba ma silną wolę. Kwestia nazewnictwa to inna sprawa, z jednej strony po co wpychać się na siłę w definicje czegoś co nie do końca nam pasuje. Ale lepsze to niż nic, każdy rok się liczy.
Są tacy, którzy potrzebują szufladek z etykietkami. Czasem bardzo dokładnych i bardzo się przejmują gdy ktoś coś pomyli. Podobnie jest z ludźmi religijnymi- ich konfesyjność jest bardzo dokładnie określona i nie wolno niczego pomylić.
Są tacy, którym to niepotrzebne, a nazwa jest tylko ogólną informacją.
Dla przeciętnych mięsożerców byłam wegetarianką już lata temu, gdy mieso jadłam, ale niewiele i bardziej z przyzwyczajenia niż smaku. Wszyscy wiedzieli, że na grilu zjem tylko jedną kiełbaskę i całe ciasto 😀
To tylko informacja i ważne, żeby była czytelna dla innych, z którymi razem jemy.
[edytowane 7/12/2014 przez zielony-tygrys]
make love not war
Nie przepadam za ujmowaniem pewnych spraw w zamknięte ramy. Podświadomie odczuwam lęk przed szufladkowaniem i etykietami 😉 W sumie to chyba nie jest takie istotne. Myślę, że najważniejsze jest to żebyśmy żyli zgodnie z naszym sumieniem i nie przykładali ręki do krzywdy zwierząt.
Tak czy siak, coraz bardziej skłaniam się ku pożywieniu całkowicie roślinnemu. Zaczynam od nowego roku. Wiecie, wigilia, święta... Nie zrobię tego mamie 😉 Jakieś mleczko czy jajeczko gdzieś na pewno się przewinie 😉
Mnie też nie zależy na nadawaniu sobie etykiety, ale po prostu czasami jak mam zjeść jajko to widzę przed oczami te wszystkie kury i mi żal... więc robię to niebywale rzadko.
Chciałem dodać, że poza samym weganizmem istotną kwestią jest dla mnie też, by nie kupować odzieży ze skóry lub wełny oraz nie kupuje perfum testowanych.
Przeczuwałam, że pojawia się odpowiedzi typu "albo 100% albo wcale" ... ja jednak myślę, że lepiej być weganinem na 90, 80,70...%, niż wcale.
Myślę dokładnie tak samo.
Mniej śmieci w człowieku i choć trochę popyt zmaleje...
A nie krzyczeć " no ale jak zjesz od niej to ciastko to już nie jesteś Wege, właściwie nigdy już Nim nie zostaniesz , chyba że odłożysz ten kęs , o tak teraz lepiej, ale wiedz że już zawsze będziesz tym podejrzanym i niepewnym, no przestań się tak gapiić na to ciastko, za karę robię na obiad cieciorkę" hahhaha
Wiecie co by było gdyby każdy na świecie obniżył spożycie mięsa do tych 40% i był wege w 60% ? Albo podobnie ? Było by super 😀
[edytowane 8/6/2015 przez Damciok]
nie jestem weganinem ale zawsze mocno przestrzegałem tego co jem , mimo iż nadal tak robię to jak gdzies coś zjem na wyjeździe a tam sie okaże że coś było jak np żelatyna to nie biję się w pierś , ogólnie nie ma co szufladkować i być 100% w każdej mozliwej chwili , jak zdarzy się pomyłka to trudno , jak ktoś pisał ważne żeby robić cokolwiek. Trzeba też pamietać o drugiej stronie czyli hipokryzji mówie o sobie jedno a robie drugie
Chciałem dodać, że poza samym weganizmem istotną kwestią jest dla mnie też, by nie kupować odzieży ze skóry lub wełny oraz nie kupuje perfum testowanych.
Weganizm to właśnie także to, co napisałeś.
To co ty masz na myśli, czyli sama dieta, która jest tylko elementem weganizmu, jeżeli występuje bez pozostałych aspektów, jest zwana [b]restrykcyjnym wegetarianizmem[/b].
Weganizm to idea, zawierająca w sobie dużo więcej niż samą dietę.
Bardzo często jest to mylone nawet przez samych wegan i wegetarian.
@top
Ja jestem 100% weganinem. Nie wyobrażam sobie żeby było inaczej, gdyż wtedy byłoby to hipokryzją, a tą akurat bardzo gardzę.
Nie robię żadnych wyjątków, nie ma o nich mowy.
[edytowane 9/6/2015 przez Arktos]
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja