a ja właśnie z lepszymi reakcjami się spotykałam ze strony facetów. co prawda mowili ze sami sobie tego nie wyobrazaja, ale ze fajnie ze ja sie tak zdrowo odzywiam. natomiast dziewczyny prawie zawsze starają sie mnie przekonać do ich poglądów i udowodnić, że nie mam racji .
No, ale jest nas malo niestety;/... Jak na razie mialem tylko raz przyjemnosc rozmawiac z wegetarianinem (to bylo 3 dni przed moim zostaniem wege, ale nie on mnie namowil i przekonal). Wiecej poznalem wegetarianek(cale 3 i jedna witarianke;P...ale znam tez dwie jaroszki i jedna z nich ma wegetarianska restauracje w Krakowie)...
No ale wrocmy do tematu..."wegetarianizm to pol drogi do pedalstwa"... tak powiedzial kiedys moj dawny sparing partner i chlopak mojej przyjaciolki. Ale go ucieszylem tym ze o tym sie wie okolo pietnastewgo roku zycia, wiec u mnie jest o piec lat po fakcie. I dodalem ze on jest o 10 lat cofniety w rozwoju i zeby uwazal bo sam sie jeszzcze stanie za 3lata homoseksualista...
Stwierdzil tez ze "jak by jego dziewczyna byla wege to by z nia nie byl" i mielismy z jego dziewczyna mu dokuczyc ze niby ona przeszla na wege pod moja namowa, ale ona jak to powiedziala ze by nie potrafila wytrzymac gdy inni jedza mieso...
P.S sorry ze nie pisze polskich znakow, ale mam dunska klawiature
[edytowane 21/11/2009 od xxl]
http://www.gajusz.org.pl/jedenprocent
"Gdyby ściany rzeźni były ze szkła, nikt nie jadłby mięsa."
- Paul McCartney
taki czasem cytat widnieje na glownej stronie...nie moge sie z nim zgodzic...moj brat teraz zaczol pracowac w rzezni i nie ma obrzydzenia do miesa...jego praca jest podrzynanie gardel swinia, to nawet mu ich nie jest szkoda.(jego zdaniem sa brzydkiew, glupie i paskudne)..dziennie musi zabic okolo 200 swin...praca jak praca, ale najgorsze jest to z jaka pasja to mowil...
z tego co powiedzial to pocieszajace jest to ze ci co pracuja przy bykach decyduja sie na to pod wlasna odpowiedzialnosc, bo te potrafia okropnie poranic...
http://www.gajusz.org.pl/jedenprocent
A ja spotykam się z przeróżnymi reakcjami, ale najważniejsze jest to, że moja rodzina jakoś to zaakceptowała i nawet polubiła moje jedzenie. Pewnie gorzej by było gdybym była weganką, ale dopóki jem sery, jajka jest ok. I tak już raczej pozostanie .
Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze
Kiedy mówię, że nie jem mięsa, bo nie jestem obojętna na los zwierząt, to często słyszę takie komentarze, które już przytaczaliście (o zdrowiu, o tym, że mięso dobre jest, że bez tego nie da się rodziny założyć) ale jeśli mówię, że jestem na diecie odchudzającej i dlatego nie jem mięsa- nikt się mnie nie czepia- dacie wiarę ludzkiej głupocie i skrajnemu egoizmowi??!!
Czasami się zastanawiałam, czy tak po prostu nie mówić na odczepnego, ale zawsze dochodziłam do wniosku, że skoro ktoś mnie pyta i chce wiedzieć, to lepiej mówić prawdę, może chociaż jedna osoba z tych tłumów zastanowi się nad tym i zrozumie ideę wegetarianizmu. Jeśli chodzi o małżeństwo i dzieci, to też wielokrotnie (zanim wyszłam za mąż) słyszałam komentarze, że nikt mnie "takiej" nie zechce, a jednak zechciał i mało tego przy mnie zmienił swoją dietę na wege (bez zbędnego namawiania)- mina teściowej bezcenna:-) Nie dochowaliśmy się jeszcze potomstwa, ale znając nasze rodziny, szczególnie babcie, spodziewam się najgorszego. Umoralnianiu i biadoleniu końca nie będzie ...
Co nam leży na sercu? – Wszystko nam leży na sercu. Całe
okrągłe, lekko spłaszczone na biegunach szczęście planety.
Cale owalne, elipsoidalne szczęście galaktyki. Wszystko.
Pokój narodom i pax tibi. I nawet to, żeby ci, co budują budy
dla psów,
Raz rozmawiam z koleżanką w szkole '' Lepiej zacznij jeść mięso, bo nigdy dziecka nie urodzisz. Póki moja ciocia nie jadla mięsa to zajść w ciążę nie mogła, a jak zaczęła z powrotem to w ciąże zaszła"' wtedy to ją tylko wyśmiałam, ale za kilka dni mówie '' Tak wracając do twojej cioci, tej co w ciążę zajść nie mogła to ona przypadkiem nie była bezpłodna i się leczyć nie musiała?'' ona na to ''Nie wiem, nigdy mnie specjalnie nie interesowało dlaczego nie mogła zajść w ciążę.'' I jak tu się nie irytować taką rozmową? Ona tak naprawdę nasunęła mi taki argument tylko dlatego, że jej ciocia nie jadła mięsa, nie iwedząc nawet co jej naprawdę było. Rodzice się śmieją, że co by to było jakby jakiś wege pracował na budowie, chyba zaraz by zemdlał z przemęczenia bo taki słaby. Ludziee! 😮 nawet nie wiem co im powiedzieć, więc im jakichś sportowców wymieniam ale to ich nie przekonuje. Gadają mi, że będę wegetować jak roślinka, bo nic tłuszczów w mózgowi nie dostarczam, a on tego potrzebuje. Tato jak je mięso przy mnie to mi mowi ''Mmmm co za pyszna flakowa, spróbuj. Itp.'' Kiedyś babcia mi wyjaśniała, że mięso trzeba jeść bo np. jak człowiek pracuje, to po pracy musi się dobrze posilić, a mięso daje dużo energii. w ogóle często zdarzają się pytania ''To co ty w ogóle jesz'' Jak się kiedyś drugiej babci spytałam jak ona mogła zabić kurę albo gęś to jna na to ''No jak? Normalnie! Ciach i już! Kiedy jedna z koleżanek się dowiedziała to mi mówi ''Jej ja bym tak nie mogła, bez pysznego schabowego'' ja jej powiedziałam, że uratowałam życie ptakowi, który miał być pasztetem albo czymś takim, nie mogłabym zjeść ani go ani innego ptaka to ona na to, że ona też by nie mogła zjeść swojego ptaka ale inne to co ją obchodzą przecież to zupełnie inne zwierzęta. Ona po prostu nie rozumie, że ja kocham każde inne zwierzę.
Kiedy człowiek zabije tygrysa, nazywa to sportem, ale jeśli tygrys zabija człowieka nazywa się to okrucienstwem.
a moja koleżanka, która dziś się dowiedziała, że jestem wege to zrobiła nade mną znak krzyża (jak ksiądz na błogosławieństwie) i powiedziała tylko, że mi współczuje. uznałam, że nie będę się wdawać w dyskusje, więc ciągle nie wiem czego ona mi tak współczuje. pewnie tego, że już nigdy nie zjem tego "pysznego" schabowego. ech... żenada.
'i think therefore i am vegetarian' ;D
AnKa_15 właśnie mózg potrzebuje jedynie kwasów tłuszczowych nienasyconych obecnych w roślinach. Tłuszcze zwierzęce nie są do niczego potrzebne i nie wiem skąd się wziął ten stereotyp. A pokarmem dla mózgu jest glukoza.
Te wszystkie stereotypy są tak śmieszne, że aż żałosne.
Raz tylko (!) usłyszałam pozytywny komentarz od osoby mięsożernej, której powiedziałam, że nie jem mięsa... Najfajniejsze są przeprawy w restauracjach, kiedyś zamówiłam sobie pierogi z kapustą i grzybami, pytam się kelnera, czym je polewają, bo nie jem mięsa, a on do mnie - nic, tylko kiełbaska podsmażona...
Co nam leży na sercu? – Wszystko nam leży na sercu. Całe
okrągłe, lekko spłaszczone na biegunach szczęście planety.
Cale owalne, elipsoidalne szczęście galaktyki. Wszystko.
Pokój narodom i pax tibi. I nawet to, żeby ci, co budują budy
dla psów,
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja