Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

głupie rozmowy z mięsożercami  

Strona 16 / 56 Wstecz Następny
  RSS

MuayThai89
bywalec
Dołączył: 15 lat  temu
Posty: 488
28/12/2009 3:51 pm  

Greene bo ludzie mysla tak ja bysmy nie jedli miesa bo jestesmy na nie uczuleni albo sobie wymyslilismy ze nam nie smakuje i na sile chca nam udowodnic ze mieso jest nietrujace i smaczne...

Mi ciocia kiedys tez chciala wmowic zupe grzybowa "bez miesa"...ale jak sprawdzalem czy jest juz ciepla to wpadl mi w usta kawalek wolowiny to go wyplulem...Ciocia sie pyta "co robisz"
to jej odpowiedzialem "jest tu k***a mieso"...No i starala mi wmowic ze tam miesa nie ma...
Albo do mojego sosu wlaswnej roboty do spagetti wkroila flaki :/...

A wczoraj mialem fajne teksty pod moim adresem, mianowicie gralismy w pilke na orliku no i druzyna przeciwna kupowala piwa zwyciezkiej...I jak tak stalismy pod zabka i czekalismy na te piwa to jedna osoba z druzyny przegranych stwierdila "Tego to zescie czym nawachali, b o biega jak na speedzie", chlopaki mu odpowiedzieli "nie, to przez te jego zupki z soczewicy, to one mu daja sily"...
Albo jak zamowilem sobie zubra ze chce to kolega zazartowall ze chce zubra bo jest na zieleninie 😀

http://www.gajusz.org.pl/jedenprocent


OdpowiedzCytat
greene
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 337
28/12/2009 6:03 pm  

MuayThai89 chyba zatem nic innego nam w końcu nie pozostanie jak wożenie wszędzie ze sobą plecaka z jedzeniem. Tak jest najbezpieczniej. Ostatnio pojechałam do babci z własnymi pierogami. Wszyscy jedli swoje, a ja powiedziałam "nie martwcie się mną, dajcie mi tylko garnek" i jakoś sobie poradziłam. Niestety zachowania niektórych ludzi kierują nas ku takiemu własnie rozwiązaniu. Poza tym mówiąc rodzinie i znajomym "nie martwcie sie", odciążamy ich. A to też przecież plus? 🙂


OdpowiedzCytat
lauraP.
forumowicz
Dołączył: 14 lat  temu
Posty: 42
28/12/2009 11:00 pm  

A ja usłyszałam na wigilii, że jak nie jem mięsa, to organizm dopomina się tego NIEZBĘDNEGO składnika odżywczego i nabawię się alergii z tego powodu.

Just free love.


OdpowiedzCytat
greene
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 337
29/12/2009 12:22 pm  

LauroP. nie martw się, ja podczas wigilii usłyszałam tyle bzdur, że myslałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. Ale prawda jest taka, że nic innego nam nie pozostaje jak wziąć to na wesoło. No bo czy nie jest zabawne że ludzie mówią takie wyrwane z kosmosu głupstwa?Ja usłyszałam że jak nie bede jesc mięsa, to bede miala slabe kości. Odpowiedzialam cioci "ależ ciociu, po pierwsze najwięcej przyswajalnego wapnia jest nie w mięsie i nie w mleku, ale w brokułach, a po drugie nic tak nie buduje i wzmacnia kości jak uprawianie sportu, którego mam pod dostatkiem". W odpowiedzi tylko usłyszałam tylko, że nie się nie znam...Ehhh. Trzeba to lekceważyć, nic innego nam nie pozostaje :rotfl:


OdpowiedzCytat
lauraP.
forumowicz
Dołączył: 14 lat  temu
Posty: 42
29/12/2009 2:38 pm  

W sumie tak. Zwłaszcza, jak mówią to osoby nie znające się na odżywianiu. Ja odpowiedziałam, że zacznę jeść mięso, kiedy pojawią się alergie, raki, białaczki, odwapnienie kości i anemia. To czekam.:) Póki co "niestety" jestem zdrowa....

Just free love.


OdpowiedzCytat
LauraKarolina
początkujący
Dołączył: 14 lat  temu
Posty: 6
13/01/2010 12:42 am  

🙂
W święta chyba każdy ma tak samo... Mi wciskali nóż do ręki jak chcieli karpia zabić. A ja myślałam normalnie, że tym nożem zaraz im flaki powyprówam!(wiem, że to złe, ale oni są straszni!) Nienawidzę sytuacji kidy inni po prostu sobie ze mnie kpią... 🙁
A skoro wigilia to czas miłości i tych innych pierdół, to oczywiście nie obyło się bez wszystkim zapewne dobrze znanych komenarzy typu, że będę miała anemię, umrę, że sama świata nie zmienię, ale teraz dorzucili jeszcze to, że w końcu będę miała anoreksję jak nie będę niczego jeść (bo przecież wegetarianie żywią się powietrzem, a energię pobierają ze słońca). Iogólnie byli jakoś tacy niemili... Tym bardziej to boli, bo przecież rodzina to ludzie bliscy, któży nie powinni robić takich rzeczy... no ale cóż... pozostaje tylko cierpliwie wszystko znosić, chociaż czasami to wręcz niewykonalne...

'Zaczynamy mówić językiem aniołów...'


OdpowiedzCytat
Aguusia44
świeżaczek
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 2
13/01/2010 1:42 am  

Witam ,
Musze Wam powiedziec , ze spotalam w zyciu wiele osob , ktore malo ze nie akceptowaly tego ze nie jem miesa to atakowaly mnie , jakbym co najmniej wyrzadzala im jakos szkode. Z wlasnego doswiadczenia wiem ze wiekszosc ludzi nie lubi jak ktos ma odmienne zdanie tudzież odmienne nawyki , chociaz musze przyznac ze niejedzenie miesa spotyka sie z najwiekszym oburzeniem. Najbardziej wkurza mnie to jak mowia " przeciez one po to zyja zeby je jesc..." grrrrrrr...az szlak trafia , kiedys to zostalam tak zaatakowana , ze gdybysmy byli kilka wiekow temu to ta osoba by mnie z pewnoscia ukamieniowala:D:D hehhe..najdziwniejsze w tym wszystkim jest to ze kogo to obchodzi co ja jem a czego nie. Jak ktos np. nie lubi marchewk( ktora ma faktycznie b. duzo witamin i mikroelementow)i to jej poprostu nie je i wszyscy to akceptuja ale jak ktos nie je miesa to odrazu zaczyna sie atak: to jak nie jesz miesa to co jesz?? przeciez one po to zyja?? i reszta durnosci...porazka.
A ja wtedy odpowiadam , ze nie chcialabym zeby mnie ktos zjadl , szanuje wszystkie zywe stworzenia i biore tylko minimum potrzebne mi do przezycia , nie chce byc nikogo wlasnoscia dlatego tez nie przywlaszczam sobie niczyjego zycia. Wyznaje zasade nie krzywdzenia.

Aguusia


OdpowiedzCytat
greene
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 337
13/01/2010 3:37 pm  

Aguusia44, może niezbyt to edukacyjne i odważne, ale w takich sytuacjach najczęściej kończę rozmowę. Mówię do ludzi "zmieńmy temat". Nie dlatego, że brakuje mi argumentów popierających wegetarianizm, ale zazwyczaj jest tak że mięsożerni "zawsze są mądrzejści", więc wszelkie dyskusje i wartościowanie jest tu bezcelowe. Szkoda nerwów. Spokój mojego umysłu jest ważniejszy niż bezsensowna polemika z kimś kto" i tak wie lepiej"


OdpowiedzCytat
MuayThai89
bywalec
Dołączył: 15 lat  temu
Posty: 488
13/01/2010 5:11 pm  

a ja spotkalem sie z dzisiaj dwiema milymi sytuacjami :D...
pierwsza byla taka ze chlopaki z klasy powiedzieli bym robil wiecej kanapek bo im bardzo smakuja...Ale zawsze jest tak ze jak cos nowego przyniose to sceptycznie podchodza i zawsze tzw. Raku musi ocenic moje jedzenie...no a potem to juz z gorki, bija sie o to kto ma zjesc:D...A dzis przynioslem kanapki z kotletem mielonym(sojowym)...

A druga sytuacja byla taka ze wracalem z kolezanka ze szkoly i znia rozmawialem naszym spotkaniu w Tesco w niedziele. Ja robilem zakupy, ona wolontariuszka, no i kupowalem Camparii i ona o tym wspomniala, to odrzeklem ze to dla cioci bo ja nie pije go, gdyz do produkcji uzywana jest krew jakis tam robakow. To sie spytala czy jestem wege. Powiedzialem ze tak. To ta powiedziala ze nie wierzy i mi zazdrosci bo ona tez chce ale rodzice ja strasznie pilnuja bo miala kiedys anemie i ze czeka jak sie od nich wyprowadzi a teraz ogranicza je tylko jak moze...

http://www.gajusz.org.pl/jedenprocent


OdpowiedzCytat
LauraKarolina
początkujący
Dołączył: 14 lat  temu
Posty: 6
14/01/2010 7:41 pm  

Jak mnie wkurza to jak ktoś mówi, że chciałby nie jeść mięsa, ale mu rodzice nie pozwalają, boi się jakichś chorób albo jeszcze coś tam... Kurde, człowieku! Albo jesz mięso i naprawdę tego chcesz, albo nie. I to jest dla mnie jak najbardziej jasne i proste.

'Zaczynamy mówić językiem aniołów...'


OdpowiedzCytat
rubia
forumowy expert
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 1077
14/01/2010 8:53 pm  

LauraKarolina, obawiam się, że życie nie jest jasne i proste...Każdy ma inną sytuację rodzinną, a rodzice czasem potrafią zgotować prawdziwe piekło początkującemu wege, zwłaszcza jeśli jest niepełnoletni. Zresztą, nawet jeśli jest pełnoletni, często jest od nich zależny finansowo i nie może po prostu tupnąć nogą i powiedzieć: "teraz ja tu rządzę". Oczywiście, trzeba walczyć, ale ocenianie kogoś tak surowo tylko dlatego, że ma niereformowalnych, opornych na racjonalne argumenty rodziców jest, wg mnie, trochę nie fair.

a ze chlopaki z klasy powiedzieli bym robil wiecej kanapek bo im bardzo smakuja...Ale zawsze jest tak ze jak cos nowego przyniose to sceptycznie podchodza i zawsze tzw. Raku musi ocenic moje jedzenie...no a potem to juz z gorki, bija sie o to kto ma zjesc:D...A dzis przynioslem kanapki z kotletem mielonym(sojowym)...

A to lenie i pasożyty! 😉 Niech zrobią zrzutę na składniki! ;), albo zaproszą Cię w ramach rewanżu do jakiejś wege- knajpki 😛


OdpowiedzCytat
greene
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 337
14/01/2010 10:52 pm  

Zgadzam się z Rubią. Ja już w liceum chciałam zostać wegetarianką, ale nie mogłam z wyżej wspomnianych względów. Całe zycie mieszkałam na wsi i dojeżdżałam do szkoły powolnym autobusem, bywało ze do domu wracałam okolo 16-17, a obiad już czekał w garnku. To nie są głupie wymówki czy usprawiedliwienia, tylko faktycznie jest tak, że każdy ma inną sytuację i inny charakter. Niektórzy urodzili się buntownikami, inni oportunistami i nie widzę w tym nic złego. Na wege przeszłam dopiero na studiach, ale z pełną determinacją i świadomością. Nie jestem pewna czy tak samo mądrze potrafiłabym żyć na diecie-wege będąc w liceum.

[edytowane 14/1/2010 przez greene]


OdpowiedzCytat
Katinka
bywalec
Dołączył: 15 lat  temu
Posty: 264
15/01/2010 2:56 am  

a ja zgadzam się z LaurąKaroliną.
Rodzice to nie przeszkoda. Nawet jeśli dieta wegetariańska się im nie podoba to przecież nie będą na siłe wciskać nastolatkowi do buzi jedzenia. Jeżeli komuś nie chce się gotować i je to co robią rodzice, to może ograniczać się do ziemniaków+surówki, a rezygnować z kotleta. Uzależnienie finansowe nie jest tutaj ważne, bo dziecko nie potrzebuje dodatkowych pieniędzy na wegetariańskie jedzenie, po prostu je to co reszta, wykluczając mięso.
to jest kwestia chęci i motywacji, a nie rodziców.


OdpowiedzCytat
LauraKarolina
początkujący
Dołączył: 14 lat  temu
Posty: 6
15/01/2010 6:00 pm  

Właściewie to nie powinien jeść tego co wcześniej, wykluczjąc tylko mięso...

'Zaczynamy mówić językiem aniołów...'


OdpowiedzCytat
hipiska
weteran forum
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 1596
15/01/2010 7:08 pm  

Jeżeli ktoś miał poważne problemy zdrowotne i dodatkowo ma "trudnych" rodziców może mieć ciężko z byciem wege. Ja na szczęście nie miałam tak źle, najgorzej było wtedy , kiedy tata dowiedział się, że nie jem też ryb. Teraz jest ok, chociaż zdarzają się uwagi typu "Niedługo woda ci nie będzie smakować", ale to tylko wtedy, kiedy akurat któryś z rodziców ma zły humor 😉
Też na początku bałam się jak to będzie, kiedy przestanę jeść ryby, ale udało się i dziś jestem szczęśliwa , że rodzice już przyzwyczaili się do mojego wyboru. Gotuję sobie sama, ale akurat nie jest to dla mnie problemem, bo lubię to robić. Czasami faktycznie nie mam za bardzo na to czasu, ale jakoś daję radę - dużo rzeczy mam pomrożonych , np. samosy, naleśniki , kopytka itp. Własnej roboty , ew. wyrobu babci.

Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze


OdpowiedzCytat
Strona 16 / 56 Wstecz Następny
  
Praca