Co do częstych tekstów to prym wiedzie to co ty teraz jesz? Chociaż wybierz sobie też nie pozostaje w tyle. A oto kilka rodzinnych tekstów.
Tato przy śniadaniu, po tym jak zostalo konserwy rybnej
T:Zjedz
J:Nie
T:Ale to ryba
J: A ryba czym jest?
T:No przecież nie zwierzęciem
J:A czym?
T:No rybą...
Szkoda słow...
(tym razem gupota palnięta przeze mnie)
ja: ale jestem głodna...
koleżanka: wyobraź sobie, że zjadłaś słaonia, to działa na podświadomość.
ja: przecież jestem wegetarianką!
ja: ciekawe co sie śni temu psu...
koleżanka: to psy mają sny?
ja: mają, i to lepsze niż ty!
koleżanka: no to o czym śni twoim zdaniem?
ja: o wielkiej wołowinie
koleżanka: zjadłoby się wołowinę, zjadłoby się!
kolega: daj sobie spokój, nie musisz czytać składu wszystkiego co jesz!
ja: masz rację, niema wegetariańskich batonów, ciekawę co ja sobie wyobrażałam
kolega: MIĘSO!!!!! W BATONIKU????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
koleżanka: daj spokój, raz mogłabyś zjeść mięso!
ja: ale ja się brzydzę!
koleżanka: Tak ? A mi żal zwierząt
(koleżanka nie jest wegetarianką)
koleżanka: NIE ZNOSZĘ WOŁOWINY!
ja: no proszę, gdyby się uprzeć możnaby cię nazwać półwegetarianką!
mama: w twoim wieku jadłam kanapkę ze smalcem owiniętą w gazete!
ja: mówiłaś, że byłaś wegetarianką...
mama: ale byłam wegetarianką bo brzydziłam sie mięsa, nie dla tytułu
(ktoś wie o co jej chodziło?:))
<A HREF=
mama: w twoim wieku jadłam kanapkę ze smalcem owiniętą w gazete!
ja: mówiłaś, że byłaś wegetarianką...
mama: ale byłam wegetarianką bo brzydziłam sie mięsa, nie dla tytułu
(ktoś wie o co jej chodziło?:))
Wydaje mi sie, że chodziło Twojej mamie o to, że ona nie jadła miesa ale jadła przetwory miesne tzw produkty uboczne, i że ona to robiła z przekonania, a Ty jestes wegetarianka na pokaz (tu zwrot "dla tytułu") czyli nie jesz tez przetwowrów... Tak dużo ludzi postrzega wegetarian, jak mówie, że nie zjem dajmy na to bitej śmietany, bo jest z żelatyną to szok, bo to są "tylko" kości. Albo czemu nie zjem zupki krem z kury przeciez ona jest sztuczna, a nie kura w proszku... najbardziej mnie śmieszy
Ktoś: zjesz sałatke z kurczka
JA: przeciez nie jem miesa
Ktoś: Ale mało kurczaka tam jest
JA: Nie zjem!
Ktoś: To wybierzesz sobie...
Ja: 😮 😮 😮 😮 😮 😮 😮 😮 😮 😮 😮
[edytowane 16/10/2006 od Elitesse]
[edytowane 16/10/2006 od Elitesse]
na dożynkach gminnych w mojej wsi stoi koleżanka taty , ja i tata dożynki jak to we wsi zawszwe jest grochówka i kiełbaski z grilla :casstet:
tata: a może ty chcesz grochówke??
ja:jasne już lece ?
tata do kol. : ona jest wegetarianka i nie je miesa
kol.: naprawde !!?? ale ryby jesz ??
ja: nie
kol. : a tuczyka
ja nic nie jem co jest ze zwierzat
kol.: ale naprawde nie jesz ryb ??
ja ;naprawde
kol: ja bym tak nie mogła jak my sobie robimy kiełbase domowa( :casstet: ) to każdy zawsze cos tam slubnie zanim jest jeszcze gotowa
a ja bez komaetarza odeszłam bo co takiej wytłumaczysz naszczescie nie zepsula mi dnia bo była moja ulubiona pani ze swoimi koniokami na których było można jeździc ja oczywiscie wepchałam sie do pomocy przy nich prowadziała dzieci na kucykach 🙂 ale ogólnie miłae wrażenia
<a href=http://www.centaurus.org.pl/<img src=
Dzisiejsza rozmowa... to nie była rozmowa, to było wydzieranie się na mnie.
Od dobrych kolegów zerwałam "opieprz" za przechodzenie na weganizm. Chciałam coś spokojnie wytłumaczyć, to od razu zagłuszyli mnie, dogadując,ze gadam jak ciężko potłuczona. Człowiek ze mnie jest niekonfliktowy,łagodny i ciapowaty nieco. Nie lubię jak ktoś na mnie krzyczy,nie umiem się na kogoś złościć, a dodatkowo, na taki atak zupełnie nie byłam przygotowana. Przykro mi jak cholera 🙁
Z 'kwiatków' tejże rozmowy,wśród przekrzykiwania się rozmówców usłyszałam tylko tyle,że przecież krowa zawsze daje mleko cały rok, nie musi mieć cielaka, i jeśli się jej nie doi to zdechnie. A,że weganie nie piją mleka to można powiedzieć,że oni przyczyniają się do śmierci krowy "z niewydojenia" .... więc w tym moim "wygłupianiu się " najmniejszego sensu nie widzą.
Białowieska się Puszcza.
Fatty nie przejmuj sie!
co to za dobrzy koledzy, którzy krzyczą na Ciebie..i nie umieja uszanować Twojej woli...
tez nie bardzo umiem krzyczec na innych, ale jak postawię na swoim to tak będzie.
Kieruj sie swoim rozsądkiem...
Gdybym ja miała sie pzrejmować tym co mówią inni to pewnie do dzis jadłabym mięso..pzrecież było mnóstwo przeciwników takowej mojej decyzji przejścia na wegetarianizm..mama nawet straszyła mnie, że umrę:)
czasem ludzie sa konserwatywni, zaściankowi z klapkami na oczach...
więc sie ich głupimi docinkami nie przejmuj i rób to co podpowiada Ci serce i co uważasz za słuszne;)
wyrwałości życzę;)
wiesz Fatty ludzie często krzyczą w takich momentach, bo mało wiedzą i bronią się zeby wiedzieć... no i jednoczesnie maja dobre intencje... i boją się tego co jest takie 'supermoralne', trudne do osiągnięcia (to swiadczy glownie o tym że trochę myślą i że są potencjalnymi weganami!)
Nie martw się... z jednej storny wydaje mi się wyolbrzymiasz, że po prostu nie wyczulas 'strachu' za ich slowami... ale przeciez moja babcia już chce umierać i nie chce mnei znać, nienawidzi nienormalności... a kolezanka wydarla sie kiedys że zabroni mi obcinać paznokcie bo jestem przeciwko aborcji...
Bądź weganką bo to moralnosć ponad wszystko.....
[edytowane 23/10/2006 od ptakbezglowy]
Aż nadto się nie przejmuję, i nie mam zamiaru porzucać swoich planów ze względu na to,że kilku osobom mój wybór się nie podoba. 🙂
Jedynie ten ich nagły, niespodziewany naskok na mnie, tak mnie zdezorientował. I spłoszył. Załapać nie mogłam o co tyle krzyku, pojąć dlaczego nie dają mi dojść do słowa,również nie. W sytuacjach stresowych, kłótniach itd odnaleźć się zupełnie nie mogę...
no nic. Przykro i tyle. Wiem,że jutro będą chcieli wrócić do tematu, bo nagle rozmowa się urwała(ach,przestworzom dzięki! ), ale będę tego unikać jak ognia.
Moje poglady,moja sprawa.
Białowieska się Puszcza.
Ja za to umiem się kłócicz ludźmi..jestem baardzo wybuchowa..ale za to szybko przepraszam..:)..A co do przyjaciół..czasem trzeba sie uodpornić..bo kłótnie czasem w nas, aż się pieni, ale to tylko podjudza drugą stronę...uśmiechnąć sie , powiedzieć, tak masz rację, ale ja i tak zrobie to po swojemu..jak nas dalej atakuje, to olać, bo co to za przyjaciel:P??
Życie nie jest ani lepsze ani gorsze od naszych marzeń...Jest po prostu inne..
1 listopada, po wizytach na kilku cmentarzach- obiad u rodzinki. Siadamy przy stole. Akurat w ten dzien do rodzinki przyjechal w odwiedziny po paru latach takze znajomy ksiadz. Nietrudno zgadnac, ze usiadl obok mnie... no to tylko czekalam kiedy sie zacznie "afera". No i nadchodzi barszczyk, ktorego, wszyscy juz wiedza, ze nie zjem, ale mimo to namowy sie pojawiaja (dodam tylko, ze to baaardzo miesozerna rodzinka, na stole same kielbasy, wedliny i inne swinstwa). I wtedy ksiadz wielce zainteresowany pyta dlaczego nie jem ("czy cos z zoladkiem?"). Dowiedziawszy sie przyczyny, zszokowany mowi: "No ja nie wiem, ja nie rozumiem jak mozna sobie odmawiac przyjemnosci z powodu IDEOLOGII (!!!)" po prostu dgybym stala to by mnie z nog zwalilo na miejscu.... ja do niego, ze przeciez religia tak wyglada, a on cos tam wymamrotal, usmiechnal sie i juz do konca "imrezy" co chwila podsuwal mi jakies kielbasy i mowil, ze moge przy nim zgrzeszyc i sie skusic, on mi pozwala... rety, ja to zawsze mam szczescie. Najgorsze, ze nie moglam mu powiedziec wszytskiego co chcialam, bo jak tylko temat sie zaczal to zalegla cisza i cala rodzinka sluchala i obserwowala...a mnie strasznie pesza takie sytuacje... zreszta i tak bym go raczej nie przekonala
Tak, tak cicho...a ty się boisz...
"co chwila podsuwal mi jakies kielbasy i mowil, ze moge przy nim zgrzeszyc i sie skusic, on mi pozwala... " - serio mówił, że "on ci pozwala"? za kogo on się niby uważa?! myśli, że to, że jest księdzem, oznacza, że ma monopol na prawdę?!
poza tym, faktycznie, miałaś pecha, bo znalazłaś się w sytuacji bez wyjścia. z jednej strony, przecież nie zjesz mięsa, z drugiej, nie zaczniesz się kłócić z księdzem 😀
ale, w sumie, trzeba mu było powiedzieć, że to ma dla ciebie "głębokie, religijne znaczenie", wtedy on by cię pochwalił przy całej rodzince, a rodzinka by już ci więcej nic nie powiedziała złego na temat wegetarianizmu 😀 😀
No ja dzisiaj rozmawiając z nowymi ludżmi w mojej grupie Społecznych instruktorów Młodziezowych PCK troche opowiadałam o sobie i napomknełam, ze jestem wegetarianka a tak naprawde to niewiele mi brakuje do wegan, ze nie pije alkoholu itp. Kilka osób uznało mnie za bardzo nieszczęśliwą osobe. Pytali sie, czy jestem uczulona na cos, czy moze hora itp:D Na szczescie moi bardziej bliscy znajomi akceptuja mnie taka jaką jestem.
Albo inna rozmowa. Mam kolege na WAMie(wojskowej akademii medycznej) w Łodzi. Sama tez chciałabym iść na medycyne. Stwierdził, ze jak pójde na medycyne to napewno zaczne jesc mieso. Ciekawa jestem. Nie twierdze, ze lekarze nie znają sie na zywieniu człowieka, ale przeciez wege jest uznane za zdrowe.
ogólnie rzecz biorac szkoda mi, ze niektórzy ludzie uważają, ze my odmawiamy sobie przyjemności, ze jestesmy dziwini i niezbyt szczesliwi. Ja dopiero teraz czuje sie dobrze, zdrowiej. Ale chyba nie powinnismy sie tym przejmowac, tylko robić swoje! (:
koskaan
Tak naprawdę, to warto jest robić to do czego jesteś przekonana całą sobą. Bo tylko TY wiesz czy coś Ci służy czy nie....
Mi jedzenie mięsa nie słuzy i to bardzo, i nie jem. Ale też wiem, że tym samym i wydłużam sobie życie i nie zanieczyszam organizmua co najważniejsze mam czytse sumienie, bo zwierzęta KOFAM 🙂 bardzo od dziecka.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja