Zapałałam wprawdzie niechęcią do zakładania nowych wątków, ale ten temat tak "wyłazi" w postaci of topów, że to aż uniemożliwia czasem rzeczową dyskusję.
Jako feministka biorę to na siebie (a raczej po męsku: na klatę). W tym wątku możecie mi nawrzucać, wysłać mnie na wspomnianą już budowę, lub po prostu wyrazić swoje zdanie.
Może przy okazji rozwieje się parę mitów na temat feminizmu.
Moje ulubione: "Jesteś feministką? To pewnie nienawidzisz mężczyzn i chciałabyś żeby światem rządziły kobiety?"- równie częste i absurdalne jak "To co ty jesz jak mięsa nie jesz?".
" Feministki to by najchętniej powysyłały wszystkie kobiety do pracy a dzieci przymusowo do żłobka od urodzenia"- to prawie jak "Wegetarianie to sekta i wszyscy muszą uzupełniać niedobory".
A teraz idę ogolić wąsy :rotfl:

Feminizm - jako reakcja na różnego rodzaju wynaturzenia - nie może być racjonalny. Paranoja rodzi paranoję i możemy jedynie cieszyć się, że zjawisko, które roboczo możemy sobie nazwać machismo, ma swoją przeciwwagę (mniej szkodliwą, bo wywodzącą się częściowo ze szlachetnych ruchów sufrażystek i im podobnych).

😛

Ja tam nie wiem tak na prawdę czym w końcu się zajmują feministki. Już mi się pomieszało. Postrzegam je przez pryzmat opętanych krzykaczek, które chcą być ważne, od których aż się roi.
Wyjaśni mi ktos, czym się zajmują feministki właściwie?? I co ma oznaczać to równo uprawnienie??

Feminizm to nie jest ruch jednorodny, ale generalnie chodzi o to, aby kobiety nie były dyskryminowane w żadnym aspekcie życia ze względu na swoją płeć. Tyczy się to również mężczyzn. Jeste np. odłam, który walczy o równouprawnienie kobiet w kościele katolickim - aby kobiety mogły pełnić te same funkcje co mężczyźni - ale to raczej margines tego ruchu.

Dla mnie feminizm wiąże się z tym, że mogę żyć jak chcę - czy ma być to praca w kopalni, służba w wojsku, czy praca nauczycielki czy wychowywanie dzieci w domu. Podobnie mężczyźni - mogą być pielęgniarzami, nauczycielami w przedszkolu itp. Chodzi o to, aby nasza płeć nie oganiczała nam możliwości. Niestety w naszym społeczeństwie płeć powoduje określone traktowanie i np. facet - przedszkolanka wzbudza uśmiech na twarzach, a kobieta - górnik uważana jest za babochłopa.

Jeżeli kobieta zarabia więcej niż facet to ten facet również nie może liczyć na szacunek ogólnospełeczny, a jak jeszcze zostaje w domu z dzieckiem to już powszechnie uważa się go za pantoflarza, fajtłapę itp.

Ponadto dochodzą jeszcze kwestie płac, wieku emerytalnego itp. Jestem w mniejszości w tym kraju, ale popieram zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn.

Jestem w mniejszości w tym kraju, ale popieram zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn.

po co CI to??? Chcesz dłużej robić??? Nie pojmuję tego. Ja to bym chciał jak najkrócej.

Zgadzam się, żę kobieta i mężczyzna którzy zajmują takie same stanowiska powinni mieć takie same pensje.
Natomiast nakazywanie komus aby zatrudniał kobiety tam, gdzie on chce zatrudnić mężczyzn (z dowolnych, tylko jemu znanych powodów) , uważam raczej za niedopuszczalne.

Tak, chcę dłużej pracować, chcę mieć wyższą emeryturę.

Nie chodzi o przymus zatrudniania osoby konkretnej płci, chodzi raczej o to, aby płeć nie miała wpływu. Tak, stereotypowo kobiety są uważane za słabe nie nadające się do ciężki prac i odwrotnie - uważa się, że faceci nie bardzo się nadają do pracy w przedszkolu itp. Ale ja znam kobiety silniejsze od facetów, które pracowałyby w kopalni równie dobrze i znam facetów, którzy świetnie zajmują się dziećmi. I uważam, że dyskryminowanie kogoś tylko ze względu na płeć i stereotypy jej przypisane jest niedopuszczalne. Nie sądzę, żeby kobiety masowo ruszyły do kopalń, a mężczyżni do przedszkola, ale jeżeli ktoś tak wybierze to nie powinno to wzbudzać sensacji i nie powinien być dyskryminowany. Znam faceta, który marzył, aby pracować w przedszkolu, mimo nie gorszych kwalifikacji niż kobiety, długo nie mógł znaleźć pracy, właśnie dlatego, że jest facetem.

Poza tym zawody sfeminizowane to głównie te, gdzie są niskie płace. Z kolei kobiety nie mogą się przebić na stanowiska kierownicze. Ale podejrzewam, że ten trend powoli, ale jednak będzie się zmieniał, bo coraz więcej jest wykształconych kobiet w stosunku do wykształconych mężczyzn.

Zauważyłam też, że mężczyźni boją się kobiet, które dobrze sobie radzą zawodowo, są lepiej wykształcone, lepiej zarabiają. Niestety to była jedna z przyczyn rozpadu mojego związku. Mój chłopak nie radził sobie z tym, że lepiej zarabiam, jestem lepiej wykształcona, chociaż dla mnie nie był to problem 🙁

Znam faceta, który marzył, aby pracować w przedszkolu, mimo nie gorszych kwalifikacji niż kobiety, długo nie mógł znaleźć pracy, właśnie dlatego, że jest facetem.

Zapewne jednym z czynników było podejrzenie o pedofilię a co ciekawe czytałam, że kobiet pedofilek wcale nie jest mniej od mężczyzn.

Tak, chcę dłużej pracować, chcę mieć wyższą emeryturę.

Zgadzam się. Statystycznie żyjemy dłużej więc dlaczego nie miałybyśmy dłużej pracować. Tym bardziej jeśli praca jest pasją.

Zauważyłam też, że mężczyźni boją się kobiet, które dobrze sobie radzą zawodowo, są lepiej wykształcone, lepiej zarabiają. Niestety to była jedna z przyczyn rozpadu mojego związku. Mój chłopak nie radził sobie z tym, że lepiej zarabiam, jestem lepiej wykształcona, chociaż dla mnie nie był to problem

Im słabszy facet tym bardziej boi się niezależnych kobiet. Niektórzy po prostu muszą mieć kogoś słabszego pod butem bo inaczej czują się niedowartościowani.

Dla mnie ciekawe jest to, że żaden z mężczyzn zagorzałych przeciwników feminizmu nawet nie pomyśli o tym, że skoro my kobiety krzyczymy, że czujemy się w jakiś dziedzinach życia niesprawiedliwie traktowane i dyskryminowane to faktycznie tak jest. Ale łatwiej jest zarzucić komuś fanatyzm i kazać iść pracować do kopalni.
My po prostu nie chcemy być nierówno traktowane ze względu na płeć. Chcemy mieć takie samo prawo do swobodnego seksu z nieznajomymi jeśli mamy takie potrzeby i czujemy się z tym dobrze, do znalezienia dobrej pracy w dziedzinach zdominowanych przez mężczyzn oczywiście jeśli mamy odpowiednie kwalifikacje i chęci.

Natomiast nakazywanie komus aby zatrudniał kobiety tam, gdzie on chce zatrudnić mężczyzn (z dowolnych, tylko jemu znanych powodów) , uważam raczej za niedopuszczalne.

Kryterium powinny być kwalifikacje a nie płeć. Zawsze znajdzie się jakaś kobieta-wyjątek która ma odpowiednie umiejętności i kwalifikacje do pracy w 'męskim' zawodzie, tak samo w przypadku mężczyzn. Jeśli dowolną przyczyną jest tylko płeć to jest absolutnie niedopuszczalne.

[edytowane 4/12/2011 przez Bellis_perennis]

http://pl.wikipedia.org/wiki/Mar%C3%ADa_de_Villota
Są szanse, że zastąpi Kubicę w Formule dopóki ten nie wyzdrowieje (na razie plotki). Jakby tak się stało byłbym wiernym fanem 🙂 Choć już widzę te głosy oburzenia kibiców z kuflem browca postawionym na brzuchu...jak to, nie dość że baba za kierownicą to jeszcze F1...

Tak, chcę dłużej pracować, chcę mieć wyższą emeryturę.

A młodzi pracy znaleźć nie mogą tylko starych się trzyma na stanowiskach...

Zgadzam się. Statystycznie żyjemy dłużej więc dlaczego nie miałybyśmy dłużej pracować. Tym bardziej jeśli praca jest pasją.

A dla ilu osób praca jest pasją?
Przez te marne kilka procent czy też promili, cała reszta ma się męczyć?

Jeśli dowolną przyczyną jest tylko płeć to jest absolutnie niedopuszczalne.

Nic nie może godzić w wolność wyboru wedle swoich upodobań.
Mnie też wysiudali z roboty w jubilerni bo woleli ładne panienki zamiast chłopa, ale takie ich prawo.

edit. Tak samo jak pracownik ma prawo poszukiwać pracy w dowolnym zawodzie, tak pracodawca ma prawo go zatrudnić albo też nie. Ale jeżeli już zatrudni, to powinien traktować wszystkich sprawiedliwie.

[edytowane 4/12/2011 przez cienkun]

A młodzi pracy znaleźć nie mogą tylko starych się trzyma na stanowiskach...

A ci starzy to nic nie robią, tylko pasożytują i byle do emerytury, co? 😮 Może od razu do piachu po 50.? Starsi pracownicy to doświadczeni pracownicy, a poza tym, zaskoczę Cię, oni nie siedzą na tych stanowiskach na przekór złotej młodzieży, ale też muszą za coś żyć, za coś jeść = muszą jakoś zarabiać. I zazwyczaj nie tylko na siebie. Sorry że tak emocjonalnie do tego podchodzę, ale np. moi rodzice już nie są tacy młodzi, podobnie część wujostwa (nie każdy spłodził dzieciaka w liceum czy na studiach), a większość z nich ma jeszcze na utrzymaniu potomstwo i częściowo rodziców, którym czasem trzeba dołożyć do skromnej emerytury. Mnie straszliwie przeraża wizja utraty pracy przez moich "starych" (ale będących Fachowcami w swojej dziedzinie!!) rodziców, którzy jeszcze dłuuugo będą musieli na mnie łożyć. I co niby z nami będzie, jak zostaną zwolnieni? Kto ich w tym wieku zatrudni? Mało kto, właśnie przez takie dziwne przekonanie, że młodzież jest bardziej uprzywilejowana do zatrudnienia i lepiej wykona obowiązki. Jak w firmie robią cięcia, to zaczynają od najstarszych, częściowo dlatego, że mają wyższe pensje, ale mają je chyba ZA COŚ, nie?? Doświadczenie się ceni. A potem zostaje w firmie młodzież, może i z przyjemniejszą dla działu księgowości pensją, ale za to z roszczeniową postawą i zdecydowanie niższą wydajnością.
Denerwuję się, no. Koniec offtopu mego.

A ci starzy to nic nie robią, tylko pasożytują i byle do emerytury, co? Może od razu do piachu po 50.?

Nie do piachu tylko na emeryturę. Taką, żeby mogli z niej godnie żyć. Nie moja wina że rząd rozkradł pieniądze z funduszy emerytalnych...

No właśnie, żeby dało się godnie żyć, trzeba dłużej pracować. "Starych" też nie wina.

A ja nie mówię że ich wina, tylko rządu. Niech zapewni im godne życie po mniejszej liczbie przepracowanych lat i zrobi miejsca pracy dla młodych, zamiast rozkradać wszystko co tylko się da.

Tylko rząd z powietrza nie weźmie na to wszystko, żeby komuś dać, innemu musi zabrać.

W mojej firmie problemem jest, że pracują sami młodzi, nie ma się od kogo uczyć, więc uczymy się na błędach.

Z kolei moja mama nie mogła znaleźć pracy, wszędzie słyszała, że jest za stara. Pozostawienie obecnego wieku emerytalnego nie rozwiąże problemu bezrobocia młodych. A z kolei na tych, co pójdą na emerytury, ktoś będzie musiał pracować.

A wracając do tematu głównego - o problemach kobiet za mało się mówi, a jak już się mówi to o sprawach ważnych dla kobiet wypowiadają się i decydują mężczyźni. Ja chcę mieć takie samo do wyboru jak mężczyzna - czy chcę mieć dzieci czy nie, czy chcę się poświęcić pracy, czy rodzinie, albo próbować pogodzić te dwie rzeczy i nie chcę być za to potępiana społecznie.

Mi się nie podoba postawa mężczyzn, którzy mówią do feministek i ogólnie kobiet, które uważają się za pokrzywdzone 'idźcie do kopalń to zaraz wam sie odechce feminizmu' itd.(zauwazylam ze duzo takich antykobiecych tekstów jest na demotywatorach ale ostatnio to nie wiem, bo stwierdzilam ze ta strona jest juz tak zalosna, ze rzadko na nią wchodzę). Zresztą takie nadinterpretowanie i głupie wyprzedzanie czyjejs wypowedzi np. w tym temacie'no pewnie zaraz jeszcze bedziecie chciały dostawac wiecej pieniedzy za te same stanowiska od mezczyzn? skoncz ten temat bo głupoty gadasz' jest wkurzajace, ale ogolnie chodzi mi o to, ze ja sadze ze jeszcze nie ma pełnego rownouprawnienia bo niemal zawsze (wiem z jakichs tam statystyk, ktore przerabialismy na WOSie) kobiety na tych samych stanowiskach co mezczyzni, zarabiaja srednio 30% mniej. To bardzo nieuczciwe. Pozatym nie lubie postaw facetów, ktorzy sadza, ze im wolno sie bzykac z byle kim, a jak kobieta to zrobi to jest szmata. Moim zdaniem taki facet to tez szmaciarz i tyle. No a do tych kopaln, placow budowy itd. to chyba faceci z wlasnego wyboru sie zatrudniaja, nie? A nie dlatego, ze kobiety nie chcą, czy nie mogą. Pozatym jakby kobiety tak zaczely szturmowac na kopalnie i budowy to zaraz było by jęczenie ze kobiety odbieraja miejsca pracy mężczyznom...