Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Szeroko pojęty feminizm i wszystko co z niego wynika  

Strona 7 / 9 Wstecz Następny
cienkun
rada starszych

Często jej partner/mąż jej w ogóle nie pomaga, albo pomaga w niewielkim stopniu. Jak w tym wszystkim znaleźć czas na politykę? Facetom też by się odechciało w takim przypadku...

To niech go zostawi w cholere...

Musiała znosić seksistowskie teksty ze strony niektórych wykładowców.

zawsze można opowiedzieć w identycznym tonie albo dać w pysk :red:

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 10/12/2011 6:26 pm
xxl
 xxl
weteran forum

Wykładowcy? Pfff, powodzenia.

http://www.explosm.net/comics/random/

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 10/12/2011 6:59 pm
kazik84
bywalec

Często jej partner/mąż jej w ogóle nie pomaga, albo pomaga w niewielkim stopniu. Jak w tym wszystkim znaleźć czas na politykę? Facetom też by się odechciało w takim przypadku...

To niech go zostawi w cholere...

Może dla Ciebie to proste, może nawet dla mnie też, ale generalnie w związkach międzyludzkich to takie proste nie jest. Popatrz na kobiety maltretowane przez mężów alkoholików - wiele z nich żyje tak przez lata, mimo że jest to coś znacznie gorszego niż mąż, który nie pomaga w domu.

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 10/12/2011 7:13 pm
adamrozew
stały bywalec

Mysle, ze ta dyskusja to troche rozmowa z wiatrakami, sorry cienkun ale ty po prostu nie widzisz, tego co sie dzieje. To nie pretensja to stwierdzenie faktu. I mozna Ci tlumaczyc, ale poniewaz nie widzisz, nie odstrzegasz to dyskutujesz.
Spoleczenstwo jest seksistowskie, kobieta uznawana jest za osobe slabsza, czesta glupsza. Powtorze przeczytaj 'Czarna Księgę Kobiet" Christine Ockrent (to powinna byc w liceum obowiazkowa literatura. wtedy moze przejrzysz

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 11/12/2011 6:11 pm
cienkun
rada starszych

Mysle, ze ta dyskusja to troche rozmowa z wiatrakami

jak każda dyskusja. Nie można się zrażać że nie udaje się przeciągnąć oponenta na swoją stronę. Dyskutuje się dla samej przyjemnosci dyskutowania.

Kobieta jest nie tyle słabsza, co jej siła leży gdzie indziej. Mężczyzna jest yang, twardy, nieustępliwy. Kobieta jest jin, miękka, uległa. Oczywiscie w każdym mężczyźnie znajduje się równierz pierwiastek jin, a w każdej kobiecie, pierwiastek yang. W różnych proporcjach.

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 11/12/2011 6:21 pm
adamrozew
stały bywalec

Widzisz i tu sie mylisz, ja pracuje z ludzmi i to czesto w sytuacjach krytycznych dla nich, jestem lekarzem. Wiesz ze z obserwacji mojej to kobiety nie mezczyzni w statstycznej wiekszosci gdy naprawdę jest to konieczne pokazuja siłe i determinacje. A to co nazywasz słaboscią to nie jest słabosc, tylko czasami rozwazanie roznych opcji, bo sa bardziej empatycznie, dostrzegaja znacznie wiecej "barw" w zyciu niz mezczyzni sa dojrzalsze.
A skad sie to bierze. Z powodu stereotypów, mezczyzna nie płacze ... od poczatku wychowuje sie go zgodnie ze stereotypami, amputujac pewna wazna czesc emocjonalnosci.
Kiedys Krystyna Janda spiewała piosenkę któej słowa mniej wiecej brzmiały tak. "Wielki wojownik wrócił z wielkiej wyprawy, przywiózł księge której niegdy nie przeczyta i filizanke, dalej tresc była tego typu, ze on bedzie sie chwalił, prezył muskuły(nie doslownie) a to kobieta zwroci uwage na filizanke czy przeczyta ksiazke. To nie jest slabosc to jest wlasnie ta kobieca madrosc ktorej przez stereotypy w wychowaniu pozbawia sie mezczyzn.

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 11/12/2011 7:48 pm
cienkun
rada starszych

oj nie zrozumiałeś chyba mojego wpisu ostatniego, tak mi się cos wydaje.

Kobieta jest nie tyle słabsza, co jej siła leży gdzie indziej.

Kobieta jest jin, miękka, uległa.

Gdzie tu mowa o słabości?

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 11/12/2011 7:53 pm
Oldek
bywalec

Adamrozew napisał:

Z powodu stereotypów, mezczyzna nie płacze ... od poczatku wychowuje sie go zgodnie ze stereotypami

A kto na początku ma największy wpływ w procesie wychowawczym jak nie Kobieta-Matka? To właśnie matki utrwalają te stereotypy. W różnym traktowaniu synów i córek. Dość wcześnie mężczyzna dowiaduje się, że musi być inny, musi być ''małym mężczyzną''. A ''małym kobietom'' wpaja się reguły ''porządnych dziewczynek''. [b]Na forum Kafeterii czytałem kiedyś temat o toksycznych matkach. A oto jedna ze stron na których znalazłem trzy ciekawe wypowiedzi: [/b] [url] http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3610685&start=540 [/url] Pierwsza należy do Poli 123456789:

Mnie zastanawia w tym wszystkim jeden problem który tu się wszędzie przewija. Dlaczego my kobiety, jako cały rodzaj, tak unieszczęśliwiamy siebie nawzajem. Matki gnębią córki a nie synów. Nie ma za grosz solidarności, większość oczy by wydrapały jedna drugiej. Czytam wątek na wizażu o tym jak facet zdradzał dziewczyne, zdradził ją ze wszystkimi jej przyjaciółkami, co się dzieje z tymi kobietami? ręce opadają A te wszystkie okropne rzeczy które dzieją się na świecie jak np. obrzezanie kobiet w afryce, w krajach muzułmańskich, nożyczkami, tępym nożykiem, zszywanie miejsc intymnych kolcami akacji. To robią tym dziewczętom matki i babki. Zgadzanie się na traktowanie równe z krzesłem przywdziewając czarne prześcieradło i koronke na twarz jak więzienne kraty, zgoda na posiadanie kilku żon mężczyznie jak hodowlę bydła. Jak to jest że poniżane są nastoletnie dziewczeta w ciąży a nie szykanuje sie nastoletnich chłopców którzy te dzieci spłodzili? Jak to jest, że facet który zdradza lub ma wiele partnerek seksualnych jest chwalony lub mówi sie o nim "że musi się wyszaleć, to jest ok" a kobietę równa się z błotem mówiąc o niej ku**a, dzi**a itp. Takie opinie najczęściej słyszy się od samych kobiet, niestety.

I odpowiedz ''zupełnie nic'' do Poli:

myślę, że dlatego tak jest bo my jako kobiety się nie szanujemy, dlatego pozwalamy się traktować tak podle, bo nie wierzymy, że nam się coś należy, a matki traktują podle swoje córki, bo ich też nie szanują, to synowie, chłopcy są coś warci, one w sobie nie widzą wartości, pozwalają się upokarzać, nie mają odwagi przeciwstawić się mężczyznom, to całą swoją złość wylewają na inne kobiety w tym na własne córki, bo ich się nie boją i nie szanują, mężczyzn się boją i szanują ich...

I ostatnia wypowiedz, znów Poli:

Dlaczego synowie, chłopcy są więcej warci od dziewczyn? Przeciez w wiekszosci nie żyjemy juz w malutkich wsiach i to nie fizyczna siła jest tak istotna. Po drugie to kobiety stanowia juz coś powyżej 70% studentów na uczelniach wyższych, my jesteśmy więc lepiej wykształcone. Po 3cie to kobiety są bardziej zaradne życiowo: i uprasuję sobie sama, ugotuję, posprzątam, większość facetów nawet guzika nie umie sobie przyszyć jak odpadnie, żywią się na mieście, bo dwie lewe rączki w kuchni, tydzien czasu i pół garderoby poświęcić muszą żeby się nauczyć obsługi pralki! Mój facet jak się do niego wprowadziłam nie umiał pokroić sobie pomidora, nie wiedział że jedzenie z obiadu jak zostanie to należy je włożyć do lodówki bo miał taką mamusię i babcię które dbały o niego jak o jajeczko. Ze mna nie ma juz tak kolorowo :B
I drugie pytanie dlaczego kobiety boją się mężczyzn? Jak to się boją? Dlaczego dla nich cierpią i się podkładają a swoje córki gnębią? Z jednej strony wina matek z drugiej cały ten system jest do du*py za przeproszeniem! Jak mi ktoś mówi że jako kobieta to powinnam być grzeczna, ułożona, ojciec pamietam zaganial mnie do sprzatania pytam a co z moim bratem który siedział przed tv, ojciec odpowiadał mi bo ty jesteś dziewczynką, to w takich momentach mnie krew zalewa. Bo dlaczego ja mam taka byc? żeby facetom sie lepiej żyło obok mnie? Co ja wygodny fotel mam byc dla nich i podnóżek? Ja mam takie postrzeganie tej sprawy.

Tak więc wychodzi na to że wy same dosyć często jesteście najlepszymi strażniczkami strzegącymi obecny stan rzeczy, a proces waszej emancypacji wydłuża się w czasie.

największym bohaterem jest człowiek, który zamienia wroga w przyjaciela.

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 12/12/2011 12:18 am
Anonim
bywalec

No niestety, tak jest , że winę za obecny stan rzeczy ponoszą częściowo kobiety.
Ale to nie znaczy, że tak jak jest, jest dobrze.

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 12/12/2011 12:24 am
Bellis_perennis
Famed Member

Nie wiedziałam gdzie to wrzucić 😉
[url= http://wyborcza.pl/magazyn/1,126715,12168412,Baba_na_boisku_to_fanaberia__Ma_rodzic__a_nie_biegac_.html?as=1&startsz=x?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza]Baba na boisku to fanaberia. Ma rodzić, a nie biegać![/url]

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 22/07/2012 3:51 pm
Bellis_perennis
Famed Member

Całkiem fajny tekścik:
[url= http://www.feminoteka.pl/readarticle.php?article_id=1222]Gdzie znajdę frajera, który będzie za mnie 'siedział w domu'?
O nieodpłatnej pracy kobiet pisze Paulina Przybicka[/url]
Niedawno pytałam znajomego, którego żona wyjechała na dłuższy czas za granicę, jak sobie daje radę z trójką dzieci. Z dużym uznaniem opowiadał mi o Ukraince, którą zatrudnił do prowadzenia domu.
- Bez niej nie dałbym sobie rady. Ona ma teraz na głowie cały dom, zakupy, sprzątanie, gotowanie, nadzór remontu, kiedy coś trzeba naprawić. Nie masz pojęcia, jakiej to wymaga odpowiedzialności! - entuzjazm i podziw w jego głosie, przyznam, że mnie zaskoczył .- Pani Wala to wspaniała kobieta. Można z nią porozmawiać, jest wesoła, ciepła dla dzieci, wozi je na zajęcia, świetnie gotuje...
Znajomy jest wziętym prawnikiem i jego pani do prowadzenia domu zarabia bardzo dobrze.
Pomyślałam o sobie. Ja też mam troje dzieci i wykonuję te same obowiązki, co pani Wala, przez cały tydzień, przez okrągły rok i tak od 12 lat. Dodatkowo robię prace zlecone, żeby przynosić dochód, bo praca w domu jest uważana przez moich bliskich za 'siedzenie w domu'. Nikt z takim uznaniem o mnie nie mówi, nie dziękuje mi i nie płaci.
Teściowa często pyta, kiedy w końcu znajdę porządną pracę. Tak się składa, że niełatwo znaleźć frajera, który za darmo, a nawet za pieniądze zgodziłby się robić to, co ja, żebym ja mogła w tym czasie spokojnie pójść na etat. Siedzenie w biurze jawi mi się jako wspaniała ucieczka przed przytłaczającymi obowiązkami dnia codziennego. Przed kłótniami dzieci, hałasem, bałaganem. Chciałabym wrócić z pracy i żeby wszystko było zrobione, a uśmiechnięta pani Wala podałaby mi na obiad ruskie pierożki domowej roboty...
Oczywiście, można powiedzieć, że wiele kobiet ucieka w macierzyństwo przed odpowiedzialnością za własne życie. Mężczyźni często używają argumentu, że to oni muszą dźwigać ciężar utrzymania domu na swoich barkach. Bycie matką to przyjemne, a nawet społecznie prestiżowe zajęcie. Kobieta, opiekująca się dziećmi, nie musi się zmagać z szukaniem zatrudnienia, ze stresem związanym z robieniem kariery. Tylko, że jest to strzał we własną stopę - spisanie niezależności finansowej na straty.
Po kilku lub kilkunastu latach przerwy w pracy - urlopu, który z urlopem nie ma nic wspólnego - tracimy bezcenne doświadczenie, wypadamy z rynku. Partner w tym czasie rozwija się zawodowo. Przez następne lata, ma już status głównego żywiciela rodziny. Nie powinien zatem ryzykować posadą, która zabezpiecza jej byt, kiedy trzeba się zwolnić się z pracy z powodu choroby dziecka, wizyty u lekarza, zebrania w szkole, przedstawienia teatralnego z udziałem dziecka, spotkania integracyjnego dla rodziców, dyżuru na wycieczce szkolnej itp. Nie będzie przerywał pracy, żeby donieść dziecku brakujący strój na gimnastykę, kurtkę przeciwdeszczową, kanapki, podręczniki i inne rzeczy, które ratują dziecko z tarapatów. Nie poda ekspresowo obiadu po szkole.
Matka często czuje się osobą 'na ostrym dyżurze', domowym organizatorem, koordynatorem, specjalistą od logistyki i ekonomii w swojej fabryce o nazwie 'Idealny dom'. Po kilku latach, zwłaszcza patrząc na koleżanki, które w tym czasie osiągnęły sukces zawodowy, taka kobieta zadaje sobie pytanie: 'Jak to się stało, że ja - ambitna, niezależna osoba - stałam się takim zerem?'. Wtedy często słyszy: 'No co ty, ty masz dzieci, to największy sukces!'. Wtedy uspokaja siebie: 'Właśnie, mam dzieci, nie mam co prawda własnych pieniędzy, szans na emeryturę i na pracę w swoim zawodzie, ale jestem spełnioną matką'.
Mam przyjaciółkę, która zrobiła doktorat z paleontologii, jest błyskotliwa i inteligentna, a po odchowaniu kilkorga dzieci, zastanawia się właśnie, czy nie zostać sekretarką w jakimś biurze lub panią do dzieci, żeby 'wyjść do ludzi'. Jak więzień, po latach wypuszczony na wolność, zaczyna swoje życie zawodowe od nowa.
Większość moich koleżanek, matek wielodzietnych, dziwi się, że są przepisy, według których pieniądze męża w połowie im się należą. Nie śmiałyby mieć własnego, odrębnego konta, gdzie ta połowa przelewana by była konsekwentnie i regularnie. Często jest tak, że mąż decyduje o większych inwestycjach bez konsultacji z żoną. Kobiety potrafią mówić z satysfakcją, że mąż kupił im komputer, drukarkę, zmywarkę albo samochód, nie widząc groteskowości tego sformułowania. Albo, że dał na coś pieniądze albo, że zgodził się na jakiś zakup. Dobry pan dba, bo kocha. Ale czy szanuje?
Są mężowie którzy uważają, że kobieta, która ma nieograniczony dostęp do pieniędzy, będzie nieodpowiedzialnie nimi szastała. Gdzie tu zaufanie, dialog? Jak można uczyć się odpowiedzialnego gospodarowania pieniędzmi, kiedy nie ma się określonej kwoty w ręku, ani nawet wiedzy, ile, tak naprawdę, własny mąż zarabia. Moja znajoma zwierzyła się, że ilekroć podejmuje większą kwotę w banku, ze wspólnego z mężem konta, czuje na sobie podejrzliwy wzrok obsługi, który zdaje się pytać: 'Czy mąż o tym wie?'
Takie niezdrowe symptomy, często ignorowane jak pierwsze oznaki raka, prowadzą do poważnych patologii w związku. I warto je szybko zacząć leczyć. Prawo mówi jedno, a nasze, polskie zwyczaje drugie. Władzę ma mężczyzna, bo więcej zarabia.
Trudną sytuację mają zwłaszcza matki, opiekujące się niepełnosprawnym dzieckiem. Moja najstarsza córka przeszła kilka operacji, przez kilka lat w ogóle nie mogła chodzić. Wymagała stałej rehabilitacji i pomocy w codziennym funkcjonowaniu. Zasiłek pielęgnacyjny, który mi przysługiwał wynosi teraz około 800 zł. Niestety warunkiem otrzymania go jest całkowita rezygnacja z pracy zarobkowej. Żadna forma 'dorabiania' nie jest możliwa, a zasiłek jest zbyt mały, żeby wystarczył do utrzymania się, nie mówiąc już o rehabilitacji czy leczeniu dziecka. Wiem po sobie, że uczy to kobietę jedynie bezradności. Nie może wykonywać, jednocześnie z opieką nad dzieckiem, np. prac zleconych, które pomogłyby jej nie tracić kontaktu z zawodem.
Po latach takiej izolacji powrót do pracy staje się często barierą nie do pokonania. Narasta lęk, niskie poczucie własnej wartości, spowodowane brakiem doświadczenia zawodowego. Uważam, że taka pomoc, która uniemożliwia pracę kobiecie z bardzo chorym dzieckiem, dodatkowo wyrzuca ją poza margines normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. A ona sama, w pewien sposób, staje się niepełnosprawna życiowo. Moje doświadczenie było takie. Wydobycie się z letargu, spowodowanego długotrwałym tkwieniem na tego typu zasiłku, jest wciąż dla mnie bardzo trudne. Nie pozwalam sobie skorzystać z czyjejś stałej pomocy przy opiece nad dziećmi i po prostu pójść do pracy. Nie umiem pozbyć się z głowy poczucia winy, że pracuję, realizuję się zawodowo 'kosztem' dziecka. A bliscy i przepisy mi tego nie ułatwiają.
Sądzę, że choćby symboliczne dopłaty ze strony państwa do opieki nad każdym kolejnym dzieckiem, dodałyby kobietom poczucia wartości i świadomości, że wykonują docenianą społecznie, ważną pracę. Może wykorzystałyby te 'własne' pieniądze na opłacenie własnych potrzeb – dodatkowej pomocy do dzieci, kursów doszkalających. Taki 'dochód' kobiety pomógłby ustalić równorzędność partnerów. Choć oczywiście to oni sami powinni umieć ją uzyskać. Zadbać o sprawiedliwe rozłożenie obowiązków wobec dzieci i tych finansowych, i tych, polegających na opiece nad nimi. Niestety nie zawsze jest to możliwe. Stąd powstało prawo do alimentów w czasie trwania małżeństwa. Bardzo ważna jest też zmiana świadomości społecznej, ustalonych tradycyjnie ról matki i ojca, w których ona ma się poświęcać, a on głównie zarabiać. Dlatego o tym piszę.

[edytowane 21/8/2012 przez Bellis_perennis]

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 21/08/2012 6:23 pm
victoriav
początkujący

Ja tam nie wiem tak na prawdę czym w końcu się zajmują feministki. Już mi się pomieszało. Postrzegam je przez pryzmat opętanych krzykaczek, które chcą być ważne, od których aż się roi.
Wyjaśni mi ktos, czym się zajmują feministki właściwie?? I co ma oznaczać to równo uprawnienie??

To o czym się najwięcej i najgorszych rzeczy usłyszało, to tzw pierwsza fala. To rzeczywiście kobiety, które zachowywały się trochę jak pies spuszczony z łańcucha- kąsały wszystko co im w zęby wlazło.
Dzisiejsze feministki nie wkładają wszystkich facetów w rakietę, nie odsyłają ich na księżyc i nie machają biustonoszami. Wiedzą, że nie da się zaprzeczyć ich biologicznej kondycji- słabość fizyczna, większa emocjonalność, zachodzenie w ciążę- więc nie uciekają przed nią. Ale żądają szacunku i prawa wyboru. Jeśli kobieta nie chce mieć męża i dzieci to nie jest dziwadłem. Jest sobą i ma takie prawo. Jeśli kobieta nie chce seksu, to ma takie prawo, jeśli chce być chemikiem to wolno jej. I NIKT nie ma prawa powiedzieć: to nie na twoją śliczną główkę. Feministki po prostu chcą by kobiety traktowano uczciwie, bez zaganiania do kopalni, ale i bez odmawiania im do tego prawa.

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 21/11/2012 9:51 pm
eRZet
weteran forum

Ja tam nie wiem tak na prawdę czym w końcu się zajmują feministki. Już mi się pomieszało. Postrzegam je przez pryzmat opętanych krzykaczek, które chcą być ważne, od których aż się roi.
Wyjaśni mi ktos, czym się zajmują feministki właściwie?? I co ma oznaczać to równo uprawnienie??

Wszystkie grupy społeczne, które domagają się radykalnych zmian przedstawiane są jako banda rozkrzyczanych idiotów. Pokazuje się tylko tę część, która sama nie wie, czego chce.

Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 22/11/2012 10:16 am
Bellis_perennis
Famed Member

W niedzielę rozpoczął się 16dniowy cykl aktywizmu przeciwko przemocy wobec kobiet. W związku z tym ostatnio można było zobaczyć w metrze warszawskim akcję pod hasłem "nie udawaj, że nie widzisz" o której może część z Was już słyszała. Do wagonów wsiadały grupy 8-10 osobowe. Część kobiet ucharakteryzowana była na ofiary przemocy. Kilka osób rozdało w tym czasie podróżującym ulotki.
W najbliższych dwóch tygodniach będzie się sporo mówić o feminizmie, o przemocy w rodzinie i co my wszyscy możemy z tym zrobić, co mogą zrobić dla tej sprawy mężczyźni. Dopóki więcej mężczyzn nie zaangażuje się w pomoc kobietom to nie nie będzie można skutecznie walczyć z przemocą w rodzinie.
[url= http://feministka.org/przemoc-a-meskosc/]Przemoc a męskość[/url]

W tym roku miała swoją premierę książka o przemocy wobec kobiet z punktu widzenia mężczyzny.
Jazon Katz "Paradoks macho"
Paradoks macho. Dlaczego niektórzy mężczyźni nienawidzą kobiet i co wszyscy mężczyźni mogą z tym zrobić to książka o męskiej przemocy wobec kobiet, napisana z punktu widzenia mężczyzny. Mężczyźni, jak podkreśla Katz, są sprawcami znacznej części aktów przemocy. Nie znaczy to, że większość mężczyzn stosuje przemoc. Przeciwnie, większość to tak zwani porządni faceci. Jednak, jak twierdzi Katz, ci porządni faceci nie uświadamiają sobie, że przemoc wobec kobiet stanowi problem mężczyzn. Dlatego pozostają obojętni. Dlatego przemoc trwa. [url= http://lubimyczytac.pl/ksiazka/151775/paradoks-macho]Paradoks macho[/url]

Co dla kobiet robi rząd? [url= http://www.feminoteka.pl/news.php?readmore=8839]NIC[/url]

[edytowane 27/11/2012 przez Bellis_perennis]

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 27/11/2012 1:47 pm
pietras
forumowicz

Feminizm ma czasem dobre skutki. Ale w czas trzeba się obudzić nie gnać cały czas ślepo w to samo.

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 18/02/2013 1:29 pm
Strona 7 / 9 Wstecz Następny
  
Praca