Do efilizmu nakłaniam teraz ludzi, którzy mają już predyspozycje do jego zrozumienia (ludzi wysoce świadomych). Ciężko tu mówić o "przekonywaniu", bo takim wystarczy napomknąć o istnieniu takiej drogi, której z jakiegoś powodu do tej pory nie dostrzegli. To przynosi lepsze efekty niż bezsensowne, wyczerpujące boje z pollyannasami i śmieszkami.
Sorry chłopie, ale trudno się z Ciebie nie śmiać, gdy ze swoim zacietrzewieniem bronisz czegoś, co jest z góry skazane na niepowodzenie. Nie wiem ile masz lat, ale brzmisz jak nawiedzony licealista, ze swoim świętym przekonaniem o jedynej słuszności swojej misji i swoim świętym oburzeniem, a do tego jesteś skrajnie nietolerancyjny dla odmiennych poglądów, a ostatnio wręcz niegrzeczny. Jeżeli tak wygląda "wysoka świadomość", to ja wolę być amebą...
[edytowane 21/3/2015 przez cienkun]
Sorry chłopie, ale trudno się z Ciebie nie śmiać
Psy szczekają, koty miauczą, śmieszki się śmieją. Ot, natura 🙂
gdy ze swoim zacietrzewieniem bronisz czegoś, co jest z góry skazane na niepowodzenie. Nie wiem ile masz lat, ale brzmisz jak nawiedzony licealista, ze swoim świętym przekonaniem o jedynej słuszności swojej misji i swoim świętym oburzeniem, a do tego jesteś skrajnie nietolerancyjny dla odmiennych poglądów, a ostatnio wręcz niegrzeczny. Jeżeli tak wygląda "wysoka świadomość", to ja wolę być amebą...
Skazane na niepowodzenie jest "nawrócenie" [b]całej[/b] rasy ludzkiej. Przekonywanie jednostek ma sens. A dlaczego? To proste - potomek osoby "świadomej" ma prawdopodobnie większe szanse na późniejsze "uświadomienie" (a co za tym idzie większe cierpienie), niż potomek przeciętnego śmieszka.
Poza tym to, że "całkowity antynatalizm" jest utopią nie oznacza, że ratowanie pojedynczych istot jest bezcelowe.
Tutaj idealnie pasuje porównanie do wegetarianizmu - nie nawrócisz na niego wszystkich ludzi, a mimo to jesteś nim (?) - dlaczego?
Co do posta aniss to odpowiem później lub jutro, bo to będzie nieco dłuższe 😛
Ja nawet nie będę się starał tego zrozumieć... :rotfl:
A do tematu, który znowu zaczyna się rozmywać za przyczyną antynatalistów... 😡
...chciałem napisać, że mam problemy ze znalezieniem "bratniej duszy".
Tak jak Aniss pisała, wszyscy się różnimy, tylko właśnie ja chyba nie potrafię znieść tych różnic. Są one dla mnie zbyt wyraźne.
Umiejętności społecznie nie są prostą sprawą. Od ludzi z takimi samymi lub podobnymi zainteresowaniami, otrzymujemy komunikaty zwrotne, które w psychologii nazywają się "wzmocnieniem/nagradzaniem". To sprawia, że kontakty z innymi ludźmi są dla nas przyjemne i pożądane. Czym są takie wzmocnienia? Głównie są to słowa, które wyrażają pochwałe, aprobatę, dają poczucie przynależności, ważności dla drugiego człowieka, odczucie że się jest komuś potrzebnym, ale mogą to być także komunikaty niewerbalne, mimika twarzy (uśmiech), dotyk (przytulenie).
Jeśli spotykamy osobę o odmiennych zainteresowaniach, to i tak dobrze będzie jeśli spotkamy się tylko z brakiem zainteresowania.. bo zazwyczaj jest to niszcząca psychikę krytyka, dezaprobata, poniżanie, wyśmiewanie, wysyłanie komunikatów że się jest wyobcowanym, osamotnionym itp.... Jak więc można w takim wypadku czuć bratnią duszę z takim człowiekiem?
Dlatego piszę tutaj.. uczmy się kochać i akceptować różnice*.. byśmy czuli jedność i braterskość z każdym człowiekiem, a nie tylko z własnym klonem 😉
*akceptować te różnice, które nie są złe, szkodliwe
To chyba nie tylko to.
Mam kumpla, który jest wege, mamy wspólne zainteresowania, trochę podobne poglądy, czyli wszystko powinno być OK, a nie jest... Nie mogę się z nim często spotykać, bo za każdym razem poraża mnie jego jakaś taka nerwowość, sam nie wiem co to jest, ale często po spotkaniu z nim czuję się rozwalony.
Wytłumaczy mi to kto??
Ciężko będzie komukolwiek wytłumaczyć Ci to zjawisko, znając tak mało informacji na temat zaistniałej sytuacji. Nie wiem co dokładnie kryje się pod postacią "nerwowości", w jaki sposób dokładnie się objawia, czy ta nerwowość jest skierowana w Twoim kierunku, czy w innym.
Jeśli kieruje nerwowość w Twoją stronę, to z pewnością może być wykańczające i nie ma w tym nic dziwnego. Możesz wtedy spróbować porozmawiać ze znajomym, żeby traktował Cie inaczej, bo źle się czujesz gdy robi to i owo.
Jeśli chodzi o nerwowy sposób bycia, o temperament, osobowość, która po prostu Cię drażni. Bardzo często drażnią nas u innych te cechy, których sami nie lubimy u siebie, które posiadamy, lecz ich nie zauważamy, lub posiadaliśmy, ale wyzbyliśmy się ich. A teraz dostrzegając u innych cechy których tak bardzo nie lubiliśmy u siebie, możemy tą niechęć przenosić na drugą osobę.
Możemy też nie posiadać danej cechy, ale mieć nieprzyjemne skojarzenia związane z tym zachowaniem. Np. ktoś w dzieciństwie doświadczał nerwowości ze strony rodziców, a w dorosłości spotykanie osób, które zachowują się w podobny sposób, może uruchamiać lawinę skojarzeń/wspomnień, często nie uświadomionych, powodując przykre, wykańczające emocje..
Ja mam chyba podobnie jak cienkun, tzn. znam parę osób, które nawet lubię i mamy zbieżne poglądy, ale to nie to...
Wraz z dzieciństwem zatraciłam umiejętność bycia z kimś blisko, czucia się swobodnie, tak po prostu. Fakt, że w wieku 13 lat przeżyłam dużą traumę w związku z osobą, którą uważałam za przyjaciółkę, ale nie odsunęłam się celowo od ludzi, raczej wtedy się wszyscy ode mnie odsunęli, no i tak zostało. A teraz jestem [i]trudna [/i] 😉
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Dlaczego myślisz, że nie masz na to wpływu? Dlatego bo X lat temu ludzie Cię odrzucili i teraz myślisz, że każdy napotkany człowiek postąpi tak samo?
Różni są ludzie, nie wszyscy mają mentalność 13 letnich dzieciaków. Może spróbuj dać im szansę? Masz znajomych, może oni chcą żebyś czuła się wśród nich swobodnie i otworzyła się dla nich?
Ostatecznie i tak nie spotka Cię już nic gorszego, niż spotkało Cię w szkole, tak więc i tak nie masz nic do stracenia.
,,(...)Uśmiechnięci, współobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.''
W. Szymborska
😉
[url] https://www.youtube.com/watch?v=q_sMmIXxkJw [/url]
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja