muszę się pochwalić
w sobotę jadę do znajomych na imieniny bedzie około 25 osób ,i prawdopodobnie tylko i wyłącznie jedzenie wege 😀
to pierwsza taka impreza na której nie będę się zastanawiać co mogę zjeść a czego nie :hiya:
gdyby zwierze zabiło z premedytacją, byłby to ludzki odruch.
Zamierzam studiować :). Rekrutowałam się dzisiaj na Uniwersytet Łódzki (sporo nerwów mnie to kosztowało za sprawą wcześniej wspomnianego Internetu), jutro zajmę się Uniwersytetem Medycznym. Nie chciałabym zapeszać, więc nie będę pisała na co składam;).
Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze
Ostatecznie ostatecznie wakacje! Egzamin teoretyczny z anatomii zdany na 4,5 ponad wszelkie oczekiwania. Wspominałam, że nie było piątek? 😎 Już zacieram łapska na stypendium. Poza tym czeka mnie nowe, świetne mieszkanie w świetnej lokalizacji, ze świetną JEDNĄ współlokatorką, która wierzę, że nie będzie robić prania o 1:30 w nocy ani nalewki parówkowej (przepis jest prosty: ugotować parówki, zostawić garnek z wodą na kuchence na co najmniej tydzień i czekać, aż właścicielka sama go umyje, bo musi się pakować...).
Powinnam się tym wszystkim cieszyć. I cieszę się, ale właśnie w autobusie była taka scena, że wszystko gdzieś uleciało. Weszła młoda dziewczyna w ciąży i jej chłopak. I od progu awantura - on na nią krzyczy, wyzywa, grozi, co drugie słowo k*, ale oskarża też o ćpanie... Ona szlocha, nie chce go widzieć, nie chce jego dziecka, ale widać, że nie potrafi w żaden sposób się postawić i uwolnić. Ech, żeś się dziewczyno wpakowała...
Szkoda, że nikt z pasażerów nie zwrócił chłopakowi uwagi, nawet faceci... Chciałam, ale byłam w zasięgu rąk tego czopa i stchórzyłam 🙁
http://www.explosm.net/comics/random/
Drugi dzień akcji wypierdzielania gratów i syfu z pokoju zakończony powodzeniem. Po powrocie z Wrocławia okazało się, że nagromadziło mi się już tyle zbędnych przedmiotów, że nie ma jak normalnie rozpakować toreb. Postanowiłam - dosyć. Koniec litowania się nad bibelotami, które "może się jeszcze przydadzą" i ciuchami, które "może kiedyś założę". Miały lata na wykazanie się - nie przydały się - to precz z moich oczu, w trybie natychmiastowym. Nie ma co się rozczulać, syf dla nas nie ma litości, osacza powoli i podstępnie.
Jak dotąd rozprawiłam się z kosmetykami i ubraniami. Część w kosz, reszta ma jeszcze szansę znaleźć nowych właścicieli. Przede mną jeszcze sterty papierzysk + podręczniki i zeszyty szkolne. Ile można mieć sentymentu dla starych notatek? Trzymać to to dla potomności, której i tak nie będzie? Zostawię sobie jeden, a reszta pewnie pokurzy się do jesieni - do kominka jak znalazł.
Największym wyzwaniem będzie regał trzeszczący pod ciężarem książek rozmaitych. Z części już wyrosłam, część to pomoce naukowe, które niewiele mi pomogły. Sporo mam też kompletnie chybionych nagród konkursowych. Trzeba nie mieć wyobraźni (albo wręcz przeciwnie :P), żeby pomyśleć, że może się przydać gimnazjaliście/licealiście księga kuchni rosyjskiej, encyklopedia ogrodnictwa czy wiersze Twardowskiego po angielsku 😮 Dawanie lektur na koniec roku - na wakacje!!! - to też jakiś poroniony pomysł. Mogę policzyć na palcach lektury przeczytane w liceum w całości... Żeromskiego najchętniej dorzuciłabym do puli kominkowej. Trud ucznia i pieniądze podatników - jak w błoto, "jak krew w piach". Został problem, bo książek przecież nie wyrzucę, a i chętnych nie wiem, jak znaleźć.
Tyle na dziś, idźcie w pokoju 🙂
http://www.explosm.net/comics/random/
[b]xxl [/b] , wiem o czym mówisz 😀 Przechodziłam kilka razy przez tego typu porządki :p Najczęściej jak wracałam do domu na wakacje właśnie. W końcu wywaliłam sporo papierów ubrań i masę niepotrzebnych pierdół, które wcześniej leżały bo "jeszcze może kiedyś się przydadzą".. Z wieloma rzeczami się pożegnałam, aczkolwiek jak będę w domu na jakiś weekend (na więcej pewnie nie da rady, bo już nie studia, ale praca), wywalę jeszcze trochę rzeczy 😛
A na wpis do weselnika zasługuje fakt, że dostałam wreszcie mój telefonik zamówiony z allegro, który jak się okazał oczekał kilka dni na poczcie, a ja nie dostałam żadnego awiza, więc nawet nie wiedziałam, że paczka już przyszła Oo Poczta jest beznadziejna >.< Gdyby mój chłopak nie wpadła na to, żeby zapytać na poczcie dalej bym czekała i zaczęła wątpić w uczciwość sprzedawcy 😡
A poza tym zaczynam 2gi miesiąc pracy i mimo dojazdów jestem zadowolona, bo dobrze się tu czuję a i się nie przemęczam 😛
Mogę policzyć na palcach lektury przeczytane w liceum w całości...
a ja przeczytałam wszystkie oprócz "Jądra ciemności" i nie wyrobiłam się z "Potopem", ale jako iż nie miałam gadanego, mój polonista twierdził, że nie przeczytałam i uparcie mi pały wpisywał 😛
Ja za porządki próbowałam się brać, ale łatwo się rozpraszam jakimś nowym, zapomnianym znaleziskiem i nie moge skończyć 😛
Białowieska się Puszcza.
Ja za porządki próbowałam się brać, ale łatwo się rozpraszam jakimś nowym, zapomnianym znaleziskiem i nie moge skończyć 😛
ha, to też znam skądś 😛
Co do lektur to w liceum przeczytałam kilka zaledwie, a potopu nawet streszczenia, a potem było na maturze. Więc chcąc nie chcąc pisałam na drugi temat 😛
Taaa... znam ból wyrzucania. Sama na takie graty mówię "pamiątki z wojen napoleońskich"- niby tylko zajmują przestrzeń życiową i mało prawdopodobne, żeby jeszcze kiedyś się przydały, ale jakoś tak dziwnie serce boli na samą myśl o wyrzuceniu 🙁
Dawanie lektur na koniec roku - na wakacje!!! - to też jakiś poroniony pomysł. Mogę policzyć na palcach lektury przeczytane w liceum w całości...
Ja sobie nie wyobrażam życia bez książek- dwa-trzy dni bez lektury choćby kilku stron- i fizycznie cierpię. Bez książek moje życie nie ma sensu.
Co do "Potopu"- ledwie zmordowałam to "arcydzieło", ale ja w ogóle chyba nie jestem "prawdziwą Polką", gdyż Sienkiewicza nie tylko nie cenię, ale wręcz uważam za grafomana 😛
Mój powód do radości: cudowne trzy dni z kolegą małżonkiem 🙂
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja