Po 8 miesiącach ostrego imprezowania i hedonistycznych jazd, nabawieniu się nerwicy lękowej (jakby mi było mało dolegliwości psychicznych) i przemęczeniu całego organizmu, oraz miesiącu dziwnej choroby połączonej z depresją, postanowiłem wrócić do względnej dyscypliny i jogi. Jestem z siebie dumny. 🙂
Z tym, że postanowiłem, to trochę na wyrost, bo zwyczajnie nie byłem już w stanie dalej ciągnąć tej przydługiej imprezy, ale 'postanowiłem' zdecydowanie lepiej brzmi; co nie? 😉
[edytowane 2/10/2016 przez cienkun]
Po miesiącu względnie regularnych ćwiczeń, w miarę zdrowego jedzenia, dużej ilości snu, intonowaniu mantr i modleniu się, czuję się znacznie lepiej.
Dziękuję Bogu za to, bo było już bardzo niefajnie.
Ale plus jest taki tego doświadczenia, bo zawsze są plusy, że mnie odmieniło. Jestem jakby ciut mniej zarozumiały i więcej we mnie pokory, a mniej gniewu. Dziękuję Panu i za to.
:red:
gratuluję cienkun! zazwyczaj jak jest regres, mądrzy ludzie wyciągają wnioski i jest olbrzymi progres! samych progresów!
a u mnie rewelacja... panuje nad moim witariańskim obżarstwem
i choroba już na wykończeniu po niesamowitej inhalacji mietą, żywicą sosny, i igłami sosny! oraz mikstury imbirowej
[edytowane 16/11/2016 od czarymary]
Tego nam dzisiaj życzę
miękkości 🙂
https://vk.com/doc55009900_438734925?hash=fdf47f25533bb25f8c&dl=b59a4f9d2cad19ca6e&wnd=1&module=profile&mp4=1
Dzięki, Cienkun 🙂 Fajnie, że Ty już przynajmniej nie chudniesz.
U mnie dziś na wadze 52,8, ale to dlatego, że jem, jem, jem... Kurczę, trzeba uważać, bo od tego przymusu przytycia jeszcze się nabawię jakiegoś jadłowstrętu. Albo przegapię ten magiczny punkt, za którym czai się nadwaga i otyłość 😀
MÓJ PIES SIĘ WYSIKAŁ!
Po ponad 40 h zatrzymania moczu po operacji, miałam serce w gardle - żółty strumyk który wreszcie poleciał spod jego uniesionej łapy, był najwspanialszym wydarzeniem jakie mnie spotkało od dłuższego czasu!
Białowieska się Puszcza.
To mi przypomina historię o władcy, któremu po wielu, wielu latach urodziło się wreszcie dziecko. Wszyscy ministrowie się prześcigali w opisywaniu swego szczęścia, tylko jeden porównał to z ulgą jaką czuje po "odcedzeniu kartofelków". Władca za to zesłał go na daleką prowincję, by przewoził ludzi rzeką. Traf chciał, że po kilku latach były minister miał okazję przewieźć swego władcę, by pokazać mu piękno jego własnych ziem. Gdy władca poprosił go o dobicie do brzegu, by mógł pójść za potrzebą, zignorował go i jeszcze bardziej sumiennie roztapiał się w zachwytach nad pięknem przyrody. I tak kilkukrotnie. W końcu zlitował się nad władcą, i przybił do brzegu. Po powrocie władca przywrócił mu tytuł ministra, i obdarzył go jeszcze większymi łaskami niż poprzednio. Morał z tego taki, że zapewne Gizmo był o wiele szczęśliwszy od Ciebie 😉
...
dawno tu nie zaglądałam ;).
zmieniło sie tyle, że znalazłam sobie chłopa a po niecałym roku się przeprowadziłam do niego, a raczej do niego i jego rodziców (taka sytuacja, że mieszkamy daleko od siebie, hajs leciał na dojazdy, bez możliwości pracy w weekendy, mamy odkładać i za to wyremontować sobie gniazdko u mnie w domu, bo mam niezamieszkałą część domu). wszyscy mięsożerni ;P. jego mama ciągle mi kupuje coś do jedzenia, ja gotuje coś czasem dla nich i to mięsnego (nie mam z tym problemu, doprawiam 'na oko', później ewentualnie sobie doprawią). fajnie jest.
gorzej że to jakaś wege pustynia, białystok w porównaniu z warszawą wypada tak że prawie go nie widać, pytałam na lokalnej wege grupie no i słabo, ale już znalazłam miejsce z dobrym żarciem na szybko i tanio w centrum, dobrą lodziarnię i tanią knajpę w centrum na piwka ;P
poczatki 🙂
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja