Masz biały, glutowaty nalot na migdałach? Jeśli tak to na pewno angina. Z leków nie-na-receptę najlepsza na to jest płukanka Gargarin do rozpuszczania. Smakuje okropnie, ale działa i znieczula, oraz wspomaga odrywanie się tego białego gluta.

You tube mi nie działa! Wam też?

Dzięki [b] fasolencja [/b] 🙂 nie wiem czy miałam ten nalot, w końcu nic nie kupiłam, a zastosowałam dwudniową głodówkę leczniczą, mija drugi dzień opuchlizna zeszła, mogę już przełykać, i nie bolą mnie węzły chłonne. Zobaczę jak będzie jutro...

jak nie ma nalotu to raczej nie angina. angine koniecznie trzeba leczyc antybiotykami, nieleczona prowadzi do chorob serca.

A czemuż to akurat koniecznie antybiotykami, he?? :spryciarz:

Wybieram się jutro do znajomego na przyjęcie, ma być jakiś konkurs na najlepszą przekąskę/potrawę i nie bardzo mogę wymyślić coś ciekawego. Ma może ktoś jakiś pomysł na ciekawą wege przekąskę? aa i będę to wiózł 40 km pociągiem, także coś na zimno i hmm "jednogarnkowego"...

purisy, (mogą być kela puri)
Łatwo zrobić, niedrogo, a wszystkim smakują

[edytowane 30/12/2012 przez cienkun]

cienkun, wystarczy, że poczytasz sobie na wikipedii o możliwych powikłaniach, z anginą naprawdę nie ma żartów. ja też unikam antybiotyków ale angina i jej powikłania mnie osobiście zatrważają.

Chorowałam kiedyś (w dzieciństwie) na anginę... co najmniej raz w miesiącu przez bardzo długi czas. Fasolencja ma racje, to nie katar, że się wysmarkasz i za 2 dni zapomnisz o sprawie 😉

Co nie znaczy że antybiotyki są jedyną możliwą formą leczenia.

Daiana, ja też jak byłem mały ciągle miałem diagnozowaną anginę.

a jaki widzisz inny sposób na pozbycie się paciorkowca, który może powodować choroby autoimmunologiczne? Ty lecz się jak chcesz, albo nie lecz się wcale, dorosły jesteś, ale to forum czytają też nastolatki. to naprawdę nie są żarty ;p w przypadku anginy konieczny jest niezwłoczny kontakt z lekarzem i przyjęcie antybiotyku koniec kropka.

purisy, (mogą być kela puri)
Łatwo zrobić, niedrogo, a wszystkim smakują

Dzięki, to całkiem dobry pomysł.

Nie chce mi się uczyć:(((( Wątpię w sens studiowania. Ponadto na pewno przytyję przez te świąteczne smakołyki. I przede wszystkim nie znoszę Sylwestra!!!!!

zwątpiłam jakiś czas temu w sens studiowania, czasem jednak go odnajduję, ale po kontaktach z 'magisterami' niektórymi znów to samo.
tez przytuję zapewne.
sylwestra tez nie lubię. te wymuszone imprezy, to pisanie ile się wypiło, kto o której zaliczył zgona, jak kto się czuje następnego dnia, ta wymuszona uprzejmość... nie dziękuję :P.

wydaje mi się, że ktoś zawsze się znajdzie do narzekania na to 😛

Fajnie, że znalazł się ktoś kto mnie zrozumiał:) Od razu lepiej;) Dziękuję!