Zdenerwowałam się, gdyż dzisiaj uslyszałam niesamowitą wiadomość od mojej siostrzenicy.
Mianowicie zaczęło się od tego, że 10 letnia dziewczynka spytała mnie kiedy w końcu zacznę jeść mięso. Odpowiedziałam grzecznie, że z tego co się orientuję, to nigdy, ale w dalszą dyskusję się nie wdawałam z dzieckiem bo rodzice sobie nie życzą. Po czym mała, powiedziała, że jej ksiądz na religii powiedział, że wegetarianie są źli i niedobrzy, bo wegetarianie zjadają zwierzętom jedzenie... Ręce mi opadły. Ciśnienie mi skoczyło, próbowałam coś wydukać, ale co mogę powiedzieć 10letniemu dziecku na takie słowa? Nie mogę powiedzieć, że ksiądz głupi, bo dla niej ksiądz to autorytet i nie ważne jakie brednie opowiada. Rozłożyłam ręce i stwierdziłam że niestety nie mogę tego sprostować innymi słowami jak tylko że ksiądz opowiada głupoty, chociaż i tak spotkałam się z oskarżycielskim wzrokiem.
Jak ja bym chciała przeżyć jeden dzień bez zamartwianie się i stresu.
Mam już dosyć tego ciągłego użerania się ze wszystkim wokół, patrzę na innych ludzi w moim wieku i mam wrażenie, że nie muszą żyć takimi problemami jak ja. Do dupy jest ta cała dorosłość. Zwłaszcza jeśli nie ma się żadnego prawdziwego wsparcia.
Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze
Chyba lekko przesadziłem z kąpielami w jeziorze w minioną sobotę, bo coś zaczynam mieć katar i ból gardła. A może to przez tę zgniłą pogodę w niedzielę i poniedziałek?
Na wieczór będzie trzeba zrobić sobie napar z lipy, wiązówki i imbiru...
[edytowane 5/2/2014 przez cienkun]
Zdenerwowałam się, gdyż dzisiaj uslyszałam niesamowitą wiadomość od mojej siostrzenicy.
(...)
Ja bym powiedział, żeby przekazać księdzu, że przecież to człowiek jest panem stworzenia i ma pierwszeństwo przed zwierzętami. 😛
Ostatnio cały czas w biegu albo w stresie. Nie sądziłem, że kiedyś to powiem, ale chciałbym mieć parę dni spokoju.
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
Fatty, ja tez mam ostatnio fazę na frytki i na ziemniaki smażone. może taki okres?
ja już chyba rozkminiłam o co chodzi - grudzień i styczeń upłynęły mi żywnościowo pod znakiem "Taniej i zdrowiej", szalałam z jaglaną w różnych postaciach, ciecierzycą i soczewicą w różnych postaciach, zminimalizowałam smażenie do minimum (chyba tylko 2 x coś usmazyłam, przerzuciłam sie na piekarnik), mało urozmaicony miałam styczeń bo się zafiksowałam na puncie, aby po taniości mnie on wyniósł żywnościowo, kombinowałam dania z zapasów, mało chodziłam po sklepach aby mnie cos nie skusiło... i chyba przesadziłam, bo mam przesyt tej zdrowizny właśnie.
Marzą mi się tłuste wege burgery, albo kotlety z cieciorki i ziemniaków, doczosnkowane, że cholera aromatyczne i soczyste, do tego aksamitny, tłusty sos pieczarkowy z dodatkiem śmietany... Aaaaach, jutro, jutro.
Z innych powodów to zaproponowano mi ciekawe szkolenie ale we Wrocku - odległość poraża, nie jadę.
Białowieska się Puszcza.
Rozstrój żołądka 🙁 . Poza tym, ciągle te okropne mdłości. Nie mam już do nich siły. USG ok, badania ekstra, gastro dopiero w marcu.
Myślę, że u mnie to może być na tle nerwowym....
Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze
Patrz, a ja żrę jak głupi! 😀 Ale może to dlatego, że na mrozie spalam więcej kalorii.
To się chyba nie wyklucza 😛 Ale chodzi o to, że nas rytm przyrody predysponuje do dość monotonnej tudzież ubogiej diety o tej porze roku 😉 Ziemniaki jeszcze są, ale gdyby nie import, to już byłby dość ubogi repertuar 😛
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Mam paskudny, gorzki smak w ustach i zapach prawdopodobnie też nie najlepszy, po dzisiejszym leczeniu kanałowym. Sama jodyna, czy coś, że aż w gardle drapie.
No i może jeszcze pomarudzę na ceny. Już wydałem 300 zł, a jeszcze mnie czeka wypełnianie kanału.
[edytowane 14/2/2014 przez cienkun]
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja