Dziwi mnie to co piszecie,co nie znaczy,że wam nie wierzę,bo ja też jestem rodzicem.Moje dzieci są już dorosłe i na swoim.Jak mieszkaliśmy razem,gdy były młodsze dużo rozmawialiśmy,co nie znaczy,że nie było problemów,owszem były nieraz bardzo poważne ale moje dzieci wiedziały,że zawsze mogą z tym przyjść do mnie i tak było.Nigdy nie zwracaliśmy się do siebie podniesionym tonem,co nie znaczy,że nie było kłótni.Zawsze był jakiś kompromis.Nie wtrącałam się też do ich dorosłego życia.umówiliśmy się ,że będziemy razem mieszkać dopóki nie wejdą w związki,potem muszą sobie poszukać mieszkania,bo ja uważałam ,że młodzi powinni mieszkać osobno,wtedy jest lepiej i nikt im się nie będzie wtrącał i tak się stało.Gdyby było inaczej to nie wiadomo czy bym się do nich nie mieszała?,wolałam działać profilaktycznie,I mogę Wam powiedzieć,żę z moimi dziećmi miałam układy lepsze niż poprawne.I tak jest do tej pory.
I jedno muszę Wam powiedzieć obojętnie jak rodzice postępują oni Was kochają i chcą dobrze.
Najlepiej by było mieć swoje mieszkanko,ale w naszych warunkach,to chyba można pomarzyć.
[edytowane 30/1/2009 od krysia]
http://www.facebook.com/group.php?gid=132280573466144
Krysiu, ale takich wyrozumiałych, rozsądnych i szanujących wolność dzieci rodziców jak Ty naprawdę nie jest wielu. Może takie czasy...nie wiem. Ja pomarudzę jeszcze w jednej sprawie: byłam dziś na umówionej rozmowie w sprawie dalszej rehabilitacji mamy i nie dosyć, że dostałam odległy termin (kwiecień- maj), to jeszcze usłyszałam od pani ordynator: "czasy, kiedy można sobie było mieszkać w szpitalu już się skończyły" (a mama nie dokończyła rehabilitacji, tylko ją przerwała z powodu innych schorzeń, więc moim zdaniem jak najbardziej należy jej sie szybki powrót), na moje stwierdzenie, że mama się przestraszyła, że została wypisana, bo nic się już z nią nie da zrobić "No bo się nie da". Na moją wzmiankę o rehabilitacji w innym miejscu: "Nikt jej nigdzie nie będzie chciał." A kilka tygodni wcześniej, kiedy mama miała komplikacje jelitowe: "No ma tego raka [to fakt, ma od 18 lat] i albo umrze na niego albo na coś innego"
Spokojny ze mnie czlowiek i tylko zacisnęłam zęby, ale wróciłam do domu wściekła. Nie chcę sie nawet wypowiadać na temat poziomu kultury osobistej tej pani ordynator; nawet nie wiem, czy wolno jej mówić takie rzeczy do rodziny pacjenta. Szkoda gadać, bo nie oczekuję cudów po tej rehabilitacji, ale chciałabym, żeby mame usprawnili przynajmniej w takim stopniu, żebym mogła czasem wyjść z domu na dłużej!
A najgorsze jest to, że my też takie kiedyś będziemy 😛
A w życiu!!! 😮
A Wasze dzieci będą na Was psioczyć na forach internetowych za Waszymi plecami
:rotfl:
Kiedy pisałem poprzedniego posta, wyświetlał mi się jeszcze ten podpis z króliczkiem. Dobry był, możesz go jakoś przearanżować 😉
podpis był cool Loviisa-chan - wrzuć go znowu po korekcie oczywiście
Ale jak mam to zrobić, żeby to jakoś wyglądało : (?
Dzięki, Rubia :* Ech, czemu rodziny się nie wybiera... 🙄
Rubia współczuję Ci bardzo i Twojej mamie ,że tyle musicie przejść z powodu braku wrażliwości ze strony lekarzy/delikatnie mówiąc/bo mogła bym nazwać to trochę inaczej.Jestem wogóle zbulwersowana postępowaniem tej lekarki,brak jej kultury i delikatności,to chyba też kłóci się z etyką,a najgorsze jest to ,że czujemy się bezsilni i bezradni.
Rubia życzę Twojej mamie zdrowia i żeby Wam się trafił lepszy lekarz,taki z powołania i co ma serce na właściwym miejscu._Pozdrawiam serdecznie!
http://www.facebook.com/group.php?gid=132280573466144
Dziękuję, Krysiu. Najgorsze jest to, że wszyscy mi cały czas mówią, żebym dała tej lekarce łapówkę. Może jestem głupia i naiwna (pewnie tak), ale nie zrobię tego, bo 1. Kłóci się to z moim systemem wartości 2. Wolę te pieniądze przeznaczyć na prywatne wizyty logopedy w domu. Howgh!, jak mawiali Indianie 😉
[b] Rubio[/b] z tymi terminami już faktycznie jest przekichane i na pewno nie jest to wina lekarzy. Moja znajoma mając 10cm złośliwy guz na jajniku (wtedy nie było jeszcze wiadomo, że złośliwy) musiała czekać 2tyg na przyjęcie do szpitala. I tak została "wciśnięta" wcześniej... Chodziła tak te 2 tygodnie z bombą zegarową w brzuchu 😮
Ja też bym nie dała łapówki to przeczy moim zasadom. Chyba najlepszym rozwiązaniem będą wizyty prywatne.
Niestety dopóki rząd nie weźmie się porządnie za służbę zdrowia to nic się nie zmieni...
Lovii króliczek wymiata 🙂
[edytowane 31/1/2009 przez Bellis_perennis]
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja