Dla mnie ten najlepszy okres właśnie trwa. Różnie w życiu się układało, raz było lepiej, raz gorzej, jak u każdego pewnie. Na szczęście nauczyłam się, że tak naprawdę to ode mnie zależy czy czuję się szczęśliwa, czy nie, no i staram się jak mogę, żeby przeważało uczucie zadowolenia z życia.
Teraz z fascynacją patrzę jak rozwija się mój drugi synek. I teoretycznie rzecz biorąc jest dużo trudniej niż za pierwszym razem te piętnaście lat temu. No bo nie mam żadnej cioci, babci, kuzynki itp. do pomocy, do pracy muszę chodzić (a dzidziol do żłobka, niestety), ale... no nie wiem... może właśnie przez tę zmianę podejścia do życia tak mam. Mimo zmęczenia permanentnego (ze względu na brak odpowiedniej ilości snu), mimo tego, że w domu często gęsto nie wygląda tak, jakbym chciała (bo lubię porządek), mimo, że brakuje czasu na eksperymentowanie w kuchni (a tak to lubię)... Wystarczy chwila, kiedy mogę obserwować "zmagania z życiem" mojego piętnastomiesięcznego brzdąca, wystarczy jak popatrzę jak się "kłóci" z prawie piętnastoletnim bratem i od razu jakieś takie ciepło się w okolicach serducha rozlewa... I przestają mieć znaczenie nieprzespane noce, bałagan w domu i znowu gryczana na obiad...
Życie jest piękne tu i teraz, nie ma co patrzeć wstecz.
Ja mam nadzieję ,że wszystko Jeszce przede mną choć ,jestem zdania ,że powinniśmy cieszyć się z każdej chwili bo kto wie ile nam ich Jeszce zostało 😀
Żyj pełnią życia; inaczej popełniasz błąd. Nie jest szczególnie ważne, czym się zajmujesz, jeśli tylko masz życie w swoich rękach. Bo jeżeli nie miałeś życia, to co miałeś? - Co się raz straci, już jest stracone, nie zapominaj o tym.
Każdy z okresów mojego życia był piękny na swój sposób i warto było przeżyć wszystko by teraz mieć co wspominać i być bogatszym o nowe doświadczenia.
Okres młodości - szalony
narzeczeństwa - uniesiony
studiów- zabawny
macierzyństwa - odpowiedzialny
aktualny - cieszę sie życiem
🙂
Bywały różne okresy- dobre i złe, ale w moim wypaku ten zdecydowanie najlepszy trwa od około trzydziestki. (Jak tak się będę dalej rozwijac, to po osiemdziesiątce powinnam byc najszczęsliwszą osoba na świecie 😉 ) . Każdy w innym tempie dojrzewa do różnych spraw: ja po latach zamartwiania się wiem jedno: życie można przeżyc na smutno lub na wesoło- ja wybieram tę drugą opcję (co nie znaczy, ze nie ma czasem bólu i łez). Zrozumiałam, że sekret szczęścia polega na tym, aby marzyc i pragnąc, ale nie uzalezniac się od tych pragnien, a z drugiej strony- nie rozpaczac, bo cierpienie i strata są wpisane w życie kazdego i nie da sie ich uniknąc- trzeba wykorzystac jak najlepiej się da nawet te bolesne doswiadczenia. Kochac i akceptowac siebie i innych, itp. itd, wiadomo o co chodzi. Brzmi banalnie, ale działa
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja