MuayThai89 widzę, że wiesz co dobre. Mam tu głównie na myśli żołądkową miętową i cytrynówkę lubelską. To jedyne spacjały, które mogę spożywać, jeżeli chodzi o mocniejsze alkohole. Miętówkę tylko w drinkach, cytrynówkę od czasu do czasu z kieliszka.
Najbardziej jednak z alkoholi lubię czerwone wino. Zamiłowanie do tego trunku jest moim przekleństwem, jako że wybielałam zęby.
Czerpię nieopisaną radość z czerpania radości z życia 🙂
ja mam taka zasade: skoro mozna lampke wina dziennie wypic to ja wole sobie to pozbierac i wypic raz na 2 tyg/miesiac naraz 😛
choc ostatnio jakos tak malo okazji jest, wszyscy zajeci, a samemu pije sie niefajnie.
a poza tym, pilem sporo w liceum, duuuuzo na studiach, potem tez troche i chyba teraz juz nie potrzebuje takich dawek jak kiedys.
ale lubie kazde alko, nie moge tylko pic absyntu(mialem taki wypadek 🙁 )
mysle ze alkohol staje sie problemem dopiero jesli jest dla ciebie najwazniejsza rzecza. jesli czekasz np. caly tydzien zeby sie napic - niewazne z kim, ani gdzie - i myslisz o tym caly czas. jesli poza piciem masz jeszcze 100 innych rzeczy, z ktorych przynajmniej czesc jest wazniejsza to nic zlego ci sie nie stanie.
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja