Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

dla dobra dziecka, artykuł, dalszy ciąg historii z kuratorem w tle  

kazamuko
stały bywalec

witam
Wysyłam to co ukazało się w prasie, to jest w Dzienniku Bałtyckim, w piątek 30.06.06, o tej historii w przedszkolu mojego dziecka. musiałam ją zabrać bo szykanowały ją i w dodatku nasłały mi kuratora że niby głodzę dziecko. Koszmar. Jeśli możecie wyraźcie swoją opinię na maila gazety opinie@prasabalt.gda.pl
Pozdrawiam z mojego ciemnogrodu, gdzie ryba to taki rodzaj sałaty, to według pani dyrektor

Matka nie pozwala Klaudii jeść mięsa - zawiadomiła sąd dyrektorka przedszkola
Dla dobra dziecka
W środę, 14 czerwca, na śniadanie czteroletnia Klaudia zjadła chleb żytni na zakwasie z masłem oraz z domowym dżemem truskawkowym. Popiła herbatą „Krasnoludek” bez cukru.
Tego samego dnia do bloku w którym mieszka Klaudia z mamą, Beatą Kozłowską weszła kurator. Zapukała do sąsiadów, pytając, jaką matką jest Beata. Obejrzała mieszkanie, porozmawiała z Klaudią. Poprosiła Beatę o przygotowanie tygodniowego jadłospisu córki.
O wizycie kuratora w domu Beaty Kozłowskiej zadecydował Sąd Rejonowy w Gdańsku. Stało się tak po wystosowaniu 26 maja br. pisma z przedszkola w Pruszczu Gdańskim do Sądu Rodzinnego. Dyrektorka przedszkola wystąpiła o wszczęcie postępowania w celu wyjaśnienia sytuacji Klaudii. Sytuacja jest - zdaniem pani dyrektor - niepokojąca. Klaudia nie spożywa części posiłków, bo matka nie pozwala jej jeść mięsa. Dziecko jest głodne i apatyczne. Wymiotuje. Często przychodzi do przedszkola niestosownie ubrane.
- Mając na uwadze dobro dziecka, proszę o sprawdzenie, czy matka w należyty sposób sprawuje władzę rodzicielską - napisała Agnieszka Kucwaj-Janisz, dyrektorka przedszkola.
- To zemsta za wegetarianizm oraz za to, że nie pozwalam dziecku chodzić na religię - mówi Beata. - Wyrządzono nam wielką krzywdę.
Problem kanapki z szynką
Beata - absolwentka politologii, pisała pracę magisterską o subkulturach. Wegetarianka. Od kilku lat w separacji z mężem, obecnie w trakcie rozwodu. Honorowy krwiodawca, szef stowarzyszenia Nasz Przyjaciel Pies, prowadzi psie przedszkole, zajmuje się schorowanymi rodzicami.
- Jestem ateistką - podkreśla. - Tak, jak moi rodzice. Nie ochrzciłam Klaudii. Kiedy dorośnie, sama zdecyduje.
Beata twierdzi, że Klaudia jest uczulona na mięso.i postanowiła karmić ją rybami, jajkami, nabiałem, warzywami i owocami.
W kwietniu 2005 r. uznała, że Klaudia dorosła do przedszkola. Po rozmowach z koleżankami, długich konsultacjach wybrała przedszkole niepubliczne, o dobrej opinii, położone blisko domu.
- Dziecko nie może jeść mięsa - oznajmiła pani dyrektor na początku.
- Nie ma problemu - usłyszała.
- I nie chcę, by uczęszczała na religię.
- Oczywiście.
Zaoferowała, że będzie przynosić dżem własnej roboty. I zupę w słoiczku.
Nie wiadomo kiedy zaczął się konflikt. Może wtedy, gdy w przedszkolu postawiono przed Klaudią kanapki z szynką. Córka zdjęła szynkę i zjadła chleb z masłem, a może w listopadzie kiedy Klaudię zabrano na lekcję religii. Beata wróciła do domu i w nocy napisała list do pani dyrektor
Zadaję sobie pytanie, dlaczego dziecko jest dyskryminowane w tak starannie wybranym przeze mnie przedszkolu?? - zaczęła. A potem zapytała dlaczego córka brała udział w lekcjach religii. ?Chodziła i powtarzała jakieś formułki o Jezusie Chrystusie, składając ręce, jak do modlitwy. Nikt z mojej rodziny nie jest osobą wierzącą. Może się to wydać dziwne w kraju tak katolickim, jak nasz, ale tacy są ludzie. Staram się wychowywać dziecko na dobrego, wrażliwego człowieka. Jestem jednak osobą bezwyznaniową...?.
Po tym liście pani dyrektor zaproponowała, by Beata zabrała Klaudię z przedszkola.
- Nie zgodziłam się - mówi Beata. - Wszędzie byłoby podobnie.
Kwestia zupy buraczkowej
Przedszkole w Pruszczu Gdańskim. Zdjęcia i rysunki wychowanków na ścianach, jasne, otwarte przestrzenie. Siedzimy naprzeciw siebie z wychowawczynią Klaudii ( nie chce by podawano jej nazwisko) na maleńkich krzesełkach.
- Ciężko mówić - wzdycha wychowawczyni. - To pismo zostało wysłane nie po to, by odebrać dziecko matce, ale by uświadomić jej, że wyrządza córce krzywdę.
Krzywda według wychowawczyni to zlepek różnych zachowań, faktów, wydarzeń.
Na przykład ubiór. W największe upały Klaudia przychodziła do przedszkola w kaloszach, a zimą biegała po sali w letniej sukience.
Ospa. Mała zachorowała, tak jak inne dzieci. Po pięciu dniach matka przyprowadziła ją do przedszkola, zamiast potrzymać dwa tygodnie w domu.
Jedzenie. Na okrągło przynoszona zupa buraczkowa, w brudnych słoikach, czasem sfermentowana, na którą mała nie chciała już patrzeć. Gotowano więc dla Klaudii zupki jarskie, które zjadała ze smakiem W przedszkolu jest zwyczaj, że dzieciak, który ma urodziny, przynosi cukierki. Klaudii nie częstowano, bo ma zdaniem matki chore ząbki.
Klaudia kilkakrotnie w przedszkolu wymiotowała. Kiedyś matka wpadła tylko z ubraniem na zmianę i pobiegła dalej, a powinna zabrać dziecko do domu.
- Dziecko było głodne, wychudzone, niestosownie ubrane - mówi Agnieszka Kucwaj-Janisz, dyrektorka przedszkola. Kto daje dziecku smażonego boczniaka? spędzało u nas cale dnie, a potem było prowadzone do tzw. Domowego Przedszkola.
Agnieszka Kucwaj-Janisz odrzuca oskarżenie matki, że jedną z przyczyn wysłania pisma do sądu były względy religijne.
- Do naszego przedszkola chodził chłopiec, którego rodzice byli świadkami Jehowy - wspomina pani dyrektor. - I nie był to dla nas problem. Za to pani Kozłowska jest niekonsekwentna. Nie miała pretensji, gdy Klaudia uczestniczyła w jasełkach, a już wzburzyła się, kiedy przypadkiem pani opiekująca się w zastępstwie grupą raz zaprowadziła małą na religię.
Pani dyrektor przyznaje, że pierwszy raz w swojej karierze pedagogicznej zdecydowała się poinformować Sąd Rodzinny o swoich wątpliwościach. Dla dobra dziecka. Zbiór opinii
Klaudia nie wygląda na dziecko zagłodzone. Przychodzi do redakcji w oryginalnej, choć zbyt dużej sukience. Sukienka jest czysta, ale nie pachnie kwiatowym płynem do płukania. Beata takich chemicznych cudów nie używa. Ale i tak Klaudia ładnie w za dużej sukience wygląda.
- Uparła się, by ją nałożyć - mówi matka.
Podobnie było z kaloszami. Klaudia nie chciała zdjąć kaloszy, więc Beata uznała, że córka musi się sama przekonać, jak to jest chodzić latem w ciężkich butach. Przekonała się, teraz wybiera lżejsze obuwie.
- Beata podchodzi mądrze do dziecka - twierdzi przyjaciółka. Widziałam kiedyś histerię Klaudii, która nie chciała zimą nałożyć rajstop. Inna matka dałaby w tyłek, a Beata rozpoczyna negocjacje.
Opinia koleżanki może nie wystarczyć. Od czasu, gdy do sądu trafiło pismo z przedszkola, Beata gromadzi zaświadczenia.
Z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, że uczestniczyła w zajęciach szkoły dla Rodziców. Dyplomy ze Szkoły Pływania w Aquaparku, gdzie uczęszcza pływająca jak ryba Klaudia. Z Domowego Przedszkola przy MDK w Pruszczu, do którego dzieci chodzą wraz z rodzicami. Z poradni w Sopocie. Matka dba o wszechstronny rozwój córki? - napisał psycholog.
Sposób karmienia Klaudii nie budzi też oporu też dietetyków.
- Jeśli dziecko je jajka, twaróg, ryby, mleko, warzywa, owoce, miód, to może spokojnie obyć się bez mięsa i słodyczy - mówi prof. Wiesława Łysiak-Szydłowska z AMG.
Nie pasujemy do tego świata
Pijemy sok z rokitnika. Zimny, pyszny, ekologiczny. Klaudia biega po pokoju, wdrapuje się na kolana matki. Łagodna, stara suka rasy bulterrier mości się na tapczanie.
Normalny dom.
Beata opowiada, że już wcześniej jej postępowanie budziło niechęć wielu ludzi. Na przykład sąsiadów, którzy ściągnęli nawet niezapowiedzianą kontrolę z MOPS-u.
- Dostali donos, że głodzę, katuję dziecko, córka chodzi obdarta, bosa, że śpi na podłodze, bo nie mam łóżka - wylicza Beata. - Zarzucano mi, że nie mam pieniędzy na jedzenie, więc żywimy się jakimiś spadami jabłek, że mam niebezpiecznego psa, który w każdej chwili może dziecko zagryźć...
Po kontroli pani z MOPS zadzwoniła do Beaty z pytaniem, czy sąsiedzi dalej robią problemy.
Beata czeka na wynik postępowania Sądu Rodzinnego.
- Z opinii kuratora wynika, że nie jest to rodzina z marginesu - informuje rzecznik gdańskiego sądu, sędzia Włodzimierz Brazewicz.
- Jest inna - tłumaczy przyjaciółka. - Wcale nie gorsza, ale inna. To niektórych denerwuje. Zwłaszcza w takim miasteczku, jak Pruszcz Gdański.
Na wegetariańskiej stronie internetowej Kazamuko napisała:
Nie pasujemy do tego świata. Mamy to w genach. Moja matka była bikiniarzem, ja przez lata jedyną punkówą w mieście, teraz jestem zjawiskiem, bo sprzątam po psie i działam na rzecz psich parków w mieście. Zawsze byłam kontrowersyjna, na celowniku, inna. Zawsze szłam swoją drogą, najczęściej pod prąd. Tak żyję. Przyzwyczaiłam się, jest mi z tym dobrze, może nie jest to łatwe, ale nic co łatwe nie daje mi takiej satysfakcji.?
Na obiad Klaudia dostała buraczkową, ziemniaki, boczniaka maczany w jajku z sosem sojowym, surówkę z cukinii i papryki , popiła eliksirem z tarniny.
Dorota Abramowicz

http://www.wegestudio.pl/Na_krawedzi_marzen-98.html

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 02/07/2006 9:57 pm
Srebrna
stały bywalec

Kazamuko, czy dyrekcja przedszkola czytała ten artykuł? Jeśli tak, to myślę, że zastanowi się nad swoim zachowaniem. To samo tyczy się sąsiadów. Kiedy trzeba, interesują ich tylko własne podwórka, a kiedy można komuś zrobić przykrość, zawsze są chętni. Mam nadzieję, że to się zmieni. Nie tylko w Gdańsku, ale i wszędzie tam, gdzie żyją ludzie, którzy, nie bacząc na schematy, są sobą.

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 03/07/2006 12:03 am
Hobbit
bywalec

Poznałem Kazamuko, jej córeczkę i bulterierkę w realu i sprawa, o której tu mowa nie jest mi obca. Przy okazji tego artykułu napisałem list do redakcji do działu "opinie", który poniżej zamieszczam:
Szanowna redakcjo.
Znam osobiście Beatę Kozłowską i jej córeczkę Klaudię i jestem oburzony tym, w jaki sposób zostały one potraktowane przez panie z przedszkola. Uważam, że Beacie zrobiono wielką krzywdę próbując ją zaszczuć ze względu na pomysł na życie odmienny od ogólnie przyjętego i „jedynie słusznego”. Wystarczy nawet krótka wizyta u Beaty, żeby stwierdzić, że zarzuty jakoby zaniedbywała i głodziła małą są po prostu śmieszne. Klaudia jest bardzo aktywna, twórcza, ciekawa świata, radosna. Dziecko zastraszone, czy szykanowane unikałoby kontaktów z ludźmi, a Klaudia jest towarzyska, otwarta, łatwo nawiązuje kontakt z gośćmi Beaty. Matka interesuje się małą, stara się rozwijać jej zainteresowania, zabiera ją na imprezy kulturalne, z tego co zauważyłem cały czas stara się pogłębiać swoją wiedzę pedagogiczną, przywiązuje wagę do każdego aspektu rozwoju córki, jej wychowanie i rozwój jest bardzo częstym tematem rozmów ze znajomymi. Jestem z wykształcenia plastykiem i mogę stwierdzić, że mała ma duże zdolności manualne, a jej rysunki świadczą o bardzo dojrzałym sposobie patrzenia na świat i bardzo rozwiniętym intelekcie. I niezrozumiałe jest dla mnie to, że wszystkie kompetencje takiej osoby jak Beata są kwestionowane tylko z powodu diety. Tym bardziej , że dieta wegetariańska już od dawna zdobyła uznanie na całym świecie wśród dietetyków i specjalistów od odżywiania. W Polsce są tysiące wegetarian. Są to ludzie z reguły wykształceni, reprezentują różne zawody. Pewnie zdziwiło by to panią dyrektor, ale są wśród nich prawnicy, lekarze różnych specjalności i inni. Sam jestem wegetarianinem i wiem, że ludzie nie jedzący mięsa zazwyczaj dużo bardziej dbają o to, aby zdrowo i w urozmaicony sposób się odżywiać niż większość niewegetarian. Zazwyczaj ktoś, kto rezygnuje z potraw mięsnych siłą rzeczy zaczyna poszukiwać nowych smaków, odkrywa wiele produktów, nie tak może popularnych, ale smacznych i zdrowych. Wegetarianie jedzą najróżniejsze rodzaje kasz, ryżu, soczewicę, brokuły, cukinie, warzywa zdrowe, a nieczęsto pojawiające się na polskich stołach, gdzie zazwyczaj króluje schabowy z ziemniakami i kapustą. Przykładem na ignorancję pani przedszkolanki może być jej oburzenie z powodu jedzenia boczniaków, które są smacznym i zdrowym gatunkiem grzybów i nie widzę żadnego racjonalnego uzasadnienia, żeby czepiać się kogoś dlatego, że gotuje go na obiad. Przypuszczam, że pani dyrektor wcale nie ma nic przeciwko rodzicom, którzy karmią swoje dzieci Chipsami, frytkami, colą i niezdrowym jedzeniem z fast foodów. Tak samo pewnie społecznie akceptowana jest sytuacja gdy dzieci przez cały dzień biegają pod blokiem bez zainteresowania ze strony rodziców, którzy wołają je tylko na obiad i cieszą się, że mają spokój .I oni nie muszą się z tego przed nikim tłumaczyć natomiast ktoś, kto jak Beata naprawdę dba o dziecko, jest „na celowniku” bo ośmiela się odbiegać w czymś od ogólnie przyjętych wyobrażeń, bo zabiera je na różne dodatkowe zajęcia, na basen itp.
Natomiast kwestia ateizmu to według mnie po prostu skandal i brak poszanowania dla konstytucyjnego prawa obywateli do wolności wyznania. Ciekawe, co by powiedział katolik, którego dziecko zostałoby posłane na lekcję religii np. muzułmańskiej. Prawdopodobnie cała katolicka Polska byłaby oburzona. Ale w sytuacji „niepoprawnego politycznie” ateizmu oczywiście „uszczęśliwianie” kogoś na siłę uważane jest za działanie zupełnie w porządku. Brak mi słów.
Mam nadzieję że dyrektorka przedszkola poniesie konsekwencje. Szykanowanie kogoś ze względu na odmienność jest według mnie czymś podłym i NIEDOPUSZCZALNYM.
Dziękuję za nagłośnienie i próbę obiektywnego przedstawienia tej sprawy na łamach prasy.

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 03/07/2006 3:36 am
Wiejka
stały bywalec

Bardzo Ci współćzuj kazamuko z powodu całej tej sytuacji, ale wierze , że Ci się uda z tego wybrnąć , bo argumenty dyrektorki są poprostu śmieszne..I uwaząm też, ze bradzo dobrze się złożyło, że masz kogoś do pomocy, HObbit..daj znać nam jaka byłą odp.na Twój list.ALe naprawdę wierze, ze ta cała sprawa skończy się dobrze.:)
PS.Sama mam bullteriera i nazywanie go psą morderca jest dla mnie naprawde zabawne:D.
Nie poddawaj się, bo my wszyscy tutaj w Ciebie wierzymy:)!

Życie nie jest ani lepsze ani gorsze od naszych marzeń...Jest po prostu inne..

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 03/07/2006 1:25 pm
Cybil
forumowicz

z klubem ok! i z łódzką animalią zamierzamy coś zrobić w tej sprawie bo to wydarzenie jest jedynie przykładem jak traktowani są wege...właściwie wszyscy powinni coś zrobić! dlaczego wciąż my musimy ustępować?

cybil

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 03/07/2006 1:47 pm
dolorez
rozmówca

Proponuję zacząć od gołego protestu, to takie bardzo w wege stylu i z pewnością postawicie na swoim 😉

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 03/07/2006 3:23 pm
Cybil
forumowicz

rób co chcesz, my raczej uderzamy w ośrodki władzy, prokuraturę itd... ale ty walcz jak chcesz, ogniem i mieczem nawet... chwalebny komentarz.

[edytowane 3/7/2006 od Cybil]

cybil

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 03/07/2006 3:36 pm
kazamuko
stały bywalec

Dzięki za wsparcie i mam wrażenie, że tutaj w końcu zostałam zrozumiana, o co mi chodzi. Nie może być tak, że ktoś kto różni się jakoś od reszty, będzie dyskryminowany i to już w przedszkolu, a w efekcie będzie musiał z nigo odejść i to w atmosferze skandalu. Walczę o prawo do bycia sobą i jedzenia w zgodzie ze swoją wolą. Rodzic decyduje, biorąc pod uwagę zdrowie dziecka, co ono je. Jadłam mięso, bo tak postanowili moi rodzice, od paru miesięcy, na starość już wege, he he. 😉

http://www.wegestudio.pl/Na_krawedzi_marzen-98.html

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 03/07/2006 3:42 pm
bezciała
bywalec

Bardzo przykra historia, ale nie nowa. Większość ludzi nie akceptuje odmiennych stylów życia. Nie przypominam sobie też, żeby kiedykolwiek było inaczej. To dobrze, że nie straciłaś humoru kazamuko.

PS.
Dostałem po przeczytaniu artykułu straszny apetyt na buraczkową, mamy gdzieś w necie przepis na buraczkową?

[edytowane 4/7/2006 od bezciała]

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 04/07/2006 8:06 am
  
Praca