a co jeśli umrzemy i okaze się, że nas przywita na tamtym świecie BÓG o którym nigdy nie słyszeliśmy, bo starożytni stwierdzili, ze wiara w niego jest zbyt skomplikowana i postanowili wyznawać inne bóstwa. i ludzie zapomnieli, ze taki bóg był. i do dnia dzisiejszego nikt nie odkrył jego istnienia!
tak też może być 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀
Najlepsze Rzeczy W Życiu Są Za Darmo 🙂
Myślę, że śmierci nie boją się często ci dla których ta śmierć to jeszcze daleka perspektywa (albo tak im się wydaje). buntownik napisał, że "zwykle ludzie wierzący bardziej się boją śmierci ". To kompletnie nielogiczne. Ludzie wierzący w nieistnienie, wierzący, że śmierć kończy wszystko mieliby się nie bać? A ci co wierzą, że życie nie kończy się w momencie śmierci ciała fizycznego mieliby odczuwać lęk? Przecież większośc ludzi wierzących uważa, że tamto życie jest życiem w szczęściu, gdzie nie ma już cierpienia to czego mieliby się bać? Piekła? Z pewnością NIE! Z cała pewnością to właśnie wierzący w Nic mogą odczuwać dużo większe obawy. To właśnie ci "odważni" i bez żadnych lęków w momencie śmierci odczuwają przeraźliwy strach. Wystarczy tylko poczytać jak umierało wielu takich "odważnych" ateistów. Zresztą wielu z nich przed samą śmiercią dziwnie się nawracało (na wszelki wypadek?). A tak już na marginesie to istnieje dużo więcej przesłanek świadczących o tym, że nasze życie nie kończy się w chwili "śmierci" niż odwrotnie. Nie bądźcie wierzący w nieistnienie takimi pesymistami!
Ludzie idąc spać nie myśłą o tym, że się nie obudzą. Oni wiedzą, że to tylko taka krótka przerwa...do następnego dnia. Gdyby ktoś im powiedział (jakiś wiarygodny jasnowidz), że to ich ostatnia noc to by nie mogli z lęku zasnąć. Jeśli myślisz, że ty byś był wyjątkiem to nie znasz siebie i tylko się oszukujesz.
dla mnie to jest jakiś fenomen....
mamy tysiące dowodów na to jak ludzie boją się śmierci. za życia i w chwili przed odejściem. ludzie którzy umierają nagle (np. w wypadku) mają przerażenie wypisane na twarzy, a nie błogi uśmiech! wielu przed smiercią błaga Boga o życie, nawet jeśli wcześniej nie wierzyli. Modlą się, płaczą, krzyczą, histeryzują, przeklinają, bronią się. ludzie w celach śmierci- tacy obojętni twardziele, a muszą dostawać środki na uspokojenie, żeby nie zwariować. pacjenci lekarzy psychiatrów, których strach przed lękiem uniemożliwia normalne życie. miliony zwykłych ludzi: wierzących i niewierzących, białych, czarnych, młodych starych, bogatych i biednych, kobiet i mężczyzn na całym świecie odczuwa niepokój, lęk, strach, panikę na myśl o śmierci: własnej, bliskich, śmierci moralności i śmierci świata (jego końca).........
a tu....no proszę... na www.wegetarianie.pl zgromadziły się wyjątki 😀 😀 😀
a może, przyznajcie się, nigdy się nad tym nie zastanawialiście? może dla was jest to taka abstrakcja, coś wręcz niemożliwego? może nie widzieliście umierania?
no bo nie wiem jak to sobie wytłumaczyć.
Najlepsze Rzeczy W Życiu Są Za Darmo 🙂
ineska* Cała ta dyskusja na temat śmierci opiera się na gdybaniu. Przykład z "jasnowidzem" polegał jedynie na tym, żeby sprowadzić abstrakcyjną dyskusję na ziemię. Dla wielu tutaj piszących (o braku lęku przed śmiercią) dystans do swojej ewentualnej śmierci jest tak odległy, że mogą sobie wypisywać opinie w rodzaju "śmierć to coś takiego jak sen. Nie boję sie położyć spać to dokładnie tak samo będę czuł lęku przed umieraniem. Co za różnica". Ja jednak uważam, że jest różnica i to duża. Jak ktoś tego nie zauważa teraz to najpóźniej zauważy to na łożu śmierci (zakładając, że nie będzie to nagła śmierć).
daffnia* Wytłumaczenie jest chyba dość proste. W większości są to opinie bardzo młodych ludzi.
Pytanie "czy boisz się śmierci" dotyczy przyszłości
Raczej teraźniejszości- czy sie teraz boję a nie czy będe sie bać. Bo co będzie to nie wiemy, a że teraz sie nie boje to wiem na pewno.
Przed śmiercia niekoniecznie czuje sie strach, a raczej żal za życiem, wszystkim co trzeba zostawić. Bo przecież ze śmiercią się zdąży, a tych bliskich którzy siedza przy łóżku, po śmierci może już nie być dane spotkać. Może będzie inne życie, ale juz nie takie, więc nic dziwnego, że ludzie chcą zatrzymac sie tu jeszcze choć na chwilę. Nie sądze żeby po smierci mogło mnie czekac coś złego (chyba że reinkarnacja istnieje i odrodze sie gdzieś w Afryce), ani że samo umieranie boli- choroba boli, nie śmierć. I jeśli ludzie mówią, że nie chca umierać, to nie ze strachu, tylko dlatego, że chcą żyć, pozostać z rodzina, przyjaciółmi, nacieszyc sie tym co zdobyli, posiedzieć w domku, pójść do ogrodu. Doceniają te zbnane, zwykłe rzeczy w obliczu nieznanego.
Oczywiście że bardziej boje sie śmierci bliskich, utraty, a także tego że oni by po mojej śmierci cierpieli. Ludzie tak czy owak zwykle dobieraja się w pary; i z takiej pary ktoś niechybnie umrze pierwszy, to mnie przeraża.
Mój ateizm strachu przed śmiercią nie potęguje, raczej przeciwnie. Póki w te baje KK wierzyłam, bałam sie żej akis bóg ciągle lustruje moje mysli, uzna mnie za złą i wymyśli jakąś karę typu piekło; zreszta siedzenie w niebie, i anielskie śpiewy też by mnie raczej nie uszczęśliwiły. Teraz jestem wolna od takich wyobrażeń, a śmierć jest dla mnie po prostu zgaśnięciem, nieuchronnym zakończeniem życia. Na cóż bać sie nieuchronnego? Strach jest bezzasadny, jeśli przed jego obiektem nie mogę ani uciec ani ukryc sie ani zwalczyc tego obiektu.
To oczywiste, że pytanie "czy boisz się śmierci" zadane jest teraz i chodzi o tę chwilę - czy w tej chwili się boję. Jednak dla zdrowego człowieka (na ciele i umyśle) żyjącego w TERAZ śmierć to odległa abstrakcja. Człowiek "zdrowy" który TERAZ lęka się śmierci to człowiek chory. Zdrowi ludzie nie myślą o śmierci tylką żyją życiem.
Na chwilę obecną uważam (99%), że smierć jest jedynie drobnymm epizodem w egzystencji naszej wiecznej świadomości. A czy się boję? Tak, mam wątpliwości co do momentu samego przejścia. Boję się bólu fizycznego. Jako matka, czy żona obawiam się też bólu psychicznego spowodowanego koniecznością rozstania z moimi najbliższymi, nawet mimo to iż wierzę, że nie jest to rozstanie na zawsze, czy w ogóle na długo. Z drugiej strony zawsze jest prawdopodobieństwo, że będzie zupełnie inaczej, a ja się mylę 😮
Tak naprawdę w tym moim brakującym 1% mieści się całkiem sporo wątpliwości.
Dodam tylko, że osobiście miałam wiele doświadczeń, nie tyle z pogranicza życia i śmierci (Near death experience), ile tzw. dotknięć nieznanego. Od dziecka widywałam rzeczy, których inni nie widzieli, a później zaczęły do moich rąk wpadać ksiązki, w których inni ludzie opisywali przeżycia podobne do moich. Najwięcej otuchy dodają mi ksiązki Roberta A. Monroe, "Najdalsza podróż", itd... Miewam też prorocze sny, np. sni mi się, że w wiadomosciach podają, że w takim i takim mieście mial miejsce wypadek i zgineloe kilka osób, a następnego dnia gdzies przypadkiem wpadam na telewizor i słyszę taką własnie wiadomość... Zresztą cóż w tym dziwnego skoro JESTESMY CZYMS WIECEJ NIZ TYLKO FIZYCZNYM CIALEM...
Wklejam też poniżej ciekawy fragment.
Dr Raymond A. Moody odkrył w swoich poszukiwaniach, że wiele osób, które przeżyły śmierć kliniczną, często wspominało o poczuciu jedności ze wszystkim, co istnieje. Wyjaśnia on: ,,Ci, którzy przeżyli śmierć kliniczną, powracają z przekonaniem, że wszystko we wszechświecie jest wzajemnie połączone. Jest im bardzo trudno przekazać tę myśl w słowach, lecz większość z nich odczuwa wielki szacunek dla natury i otoczenia, co jest przeważnie czymś zupełnie nowym."
Raymond Moody podaje dalej przykład: „Wymowny opis tego uczucia otrzymałem od twardo stojącego na ziemi biznesmena, który przeżył śmierć kliniczną podczas ataku serca w wieku 62 lat: 'Pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłem, gdy obudziłem się w szpitalu, był kwiat. Rozpłakałem się na jego widok. Może pan mi wierzyć lub nie, ale nigdy przedtem nie widziałem w swoim życiu kwiatu, dopóki nie wróciłem z tamtej strony. Kiedy umarłem, dowiedziałem się jednej bardzo ważnej rzeczy, mianowicie że wszyscy jesteśmy częścią jednego, wielkiego żyjącego wszechświata. Jeśli sądzimy, że możemy skrzywdzić kogoś innego nie krzywdząc jednocześnie samych siebie, jesteśmy w wielkim błędzie.' Teraz patrząc na las, kwiat czy ptaka myślę: 'To jestem ja, to jest mała część mnie'. 'Jesteśmy jednością ze Wszystkim, Co Istnieje i jeśli będziemy wysyłać wszystkim miłość, zdobędziemy szczęście.'”
Boję się tego co może być po śmierci.Jako osoba wierząca boje się czy jestem dostatecznie dobra (nie wiem jak to inaczej ująć).W tej chwili dla wielu osób wierzących (zwłaszcza młodych) trudne jest zaakceptowanie wszystkiego co głosi Kościół,wiele z tych rzeczy jest po prostu jakby wbrew naukom Jezusa,za dużo w tym polityki i jakiejś nienawiści nawet.Staram się więc bardziej słuchać mojego sumienia,mam nadzieję że to dobra droga.
Gocha
Teraz mogę powiedzieć, że śmierci się nie boję, ale co będzie przed śmiecią tego nie wiem. Wierze w reinkarnację, więc nie boję się braku końca. Boję się tylk zostawienia bliskich. Na każdego przyjdzie kiedyś czas i tego nikt nie zmieni.
Jeżeli chodzi o przeznaczenie, to ja wierzę że jest coś takiego. Ja przez pół dzoeciństwa wierzyłam że spotkam osobę, która odmieni całe moje życie. I stało się, spotkałam mojego najlepszego przyjaciela bez którego życia nie moge sobie wyobrazić. Przeznaczenie można zmienić, jak tylko się chce to uczynić. Bo przeznazenie przeznaczeniem, ale każdy jest kowalem własnego losu.
W duchy wierzę i staram się nie wchodzić im w drogę. U mnie w domu zresztą straszy(ło). Ostatnio jest spokojnie, choć czasami wyczuwać "obcą" obecność.
Osobiście nie wierzę w piekło, uważam że Bogowie kochają nas za to kim jesteśmy. A karzemy się sami ("Cokolwiek uczynisz innej istocie wróci to do Ciebie potrojone").
"ja myślę że lekko zagubił się w tej dyskusji sens pytania. pytanie brzmi "czy boisz się śmierci?" i odpowiedź wielu osób tutaj brzmi "nie, nie boję się". natomiast niektórzy spośród szanownego forumowego grona usilnie starają się skierować pytanie na tory "czy będę się bał w chwili umierania?". to jest zupełnie co innego. nie twierdzę że będę umierać z uśmiechem na ustach. z pewnością dlatego że śmierć może oznaczać ból lub "towarzyszyć" nieprzewidzianemu wydarzeniu (przywołany wypadek). nie oznacza to lęku przed śmiercią w sensie światopoglądu, tylko normalnej reakcji na sytuację - nikt w momencie wypadku raczej nie wybucha radością lecz nie wiąże się to z postawą wobec śmierci. tak więc trzymajmy się poglądów na chwilę obecną, a nie proroctw na przyszłość, bo to raczej nie wychodzi"
Nareszcie ktoś trafnie zauważył sens dyskusji. Wykłucanie się o szczegóły, które nie mają nic wspólnego z tematem jest bezsensowne.
Robertus masz rację, że nie powinno się zbyt wcześnie myśleć o śmierci.
Life is life, & nothing gonna change it.
Rain nie jesteś wyjątkiem ze swoimi "właściwościami". Ja pamiętam, jak dobre 10 lat temu wraz z moim bratem i jego kolegą narysowaliśmy na ziemi kółko i wbijaliśmy nóz do niego. Gdy w pewnym momencie gdy ja wbiłam i ziemia popękała stwierdziłam: Pewnie gdzieś w Ameryce jest trzęsienie ziemi". A później w wiadomościach podawali i trzęsieniu ziemi gdzieś w Ameryce. Innym przykładem jest jak z moim bratem graliśmy w chowanie monety pod filiżankami. Po chwilach zabawy, gdy mój brat chował monete, pomyslałam sobie że śmiesznie będzie jak ona znajdzie się w kieszeni moich ogrodniczek. I tak się stało. W tej chwili nie mam już takich zdolności, nie wykształacałam ich jak byłam młodsza, za to dale mam prorocze sny, umiem na 85% poznać charakter człowieka po pierwszym zobaczeniu, i w ogóle jestem czarownicą, więc co tu więcej pisać.
Gosiu, kochana, sumienie jest czymś czym się najbardziej powinno kierować w życiu (i intuicją of course). To jest tak jakbyś skoczyła z 10 pietra, bo inni skakali...
The Earth is our Mother, we must take care of her. The Earth is our Mother, she will take care of us.
Rain nie jesteś wyjątkiem ze swoimi "właściwościami".
Ależ oczywiście. Teoretycznie wszyscy ludzie je posiadają, ale tylko nieliczni są ich świadomi. Nie dla wszystkich jest to ważne, być może po prostu rozmija się z ich misją na tej planecie. Jednak Ty jesteś CZAROWNICA, a więc możesz naprawdę wiele. Polecam na początek Hunę i problemów ze znalezieniem pracy, czy zrobieniem kariery wokalistki nie powinno być. Cała moc drzemie w Tobie, ale to z pewnością wiesz.
[edytowane 12/8/2006 od rain]
Rain interesujesz się w ogóle magią??
Bo jeśli tak to może pogadamy kiedyś na GG? Mój numer to: 275 40 73
Mnie do Huny nie ciągnie, wolę Wiccę, też gorąco polecam 😛
The Earth is our Mother, we must take care of her. The Earth is our Mother, she will take care of us.
Ja się boje bólu, boje się tego jak będę umierała... Najlepiej byłoby żebym poprostu usneła... I nie chcę umrzeć w szpitalu, ani w cierpieniu. Chcę umrzeć tak, aby nic mnie nie bolało... Tylko głupi się nie boi 😉 bez obrazy oczewiście
Czy wykonując wyrok na mordercy nie popadamy w błąd, jak dziecko, co bije krzesło, o które się uderzyło?
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja