mój mięsożerny mężczyzna pływa jak szalony 😀
Ale na Warmii wszyscy świetnie pływają, na Mazurach zresztą też, także wegetarianie ;p To chyba bardziej uwarunkowania geograficzne, u mnie nie ma wody i dlatego od małego byłam raczej przyzwyczajana do pieszych wędrówek aniżeli do pływania 🙂 Jeśli chodzi o marsz to żaden dystans mnie nie zniszczy 😀
A ja świetnie pływam. Żaglówką, kajakiem, statkiem... gorzej, jak bym wypadł za burtę, wtedy tylko "plum" i idę na dno 😛
Jeśli chodzi o marsz to żaden dystans mnie nie zniszczy
U mnie tak samo. Maszerować i pedałować mogę cały dzień.
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
Jeszcze kilka wpisów i zacznę podejrzewać że nieumiejętnosć pływania jest związana jakos z wegetarianizmem...
To ja będę zaprzeczeniem tej teorii 🙂 Pływać umiem i lubię 🙂 Niestety jestem strasznym leniem jak przychodzi do przebierania się, pojechania na basen a potem wysuszenia i na basenie bywam rzadko :/ I dość łatwo łapię infekcje, co mnie dodatkowo zniechęca :/
Analogicznie- w czasach gówniarskich gdy basen miałam jako wf, wszyscy wfiści usilnie uczyli mnie pływać na plecach- i nic. Nauczyłam sie sama.
Ze mną tak samo. Nauczyłam się sama na jeziorze, co prawda tylko żabką krajoznawczą, ale czułam się w wodzie pewnie. Potem poszłam na kurs doskonalenia pływania i nauczyłam się pływać ładnie, z zanurzaniem głowy 🙂 Myślę, że po prostu trzeba się uczyć w swoim tempie.
Strój jednoczęściowy - po tym jak mi kiedyś góra od bikini zjechała po zjeździe na zjeżdżalni na basen uznaję tylko taki. Bikini na plażę 🙂
No to może odwrócę trochę trend.
Pływać lubię. Korzystam z karnetu, tak wychodzi najtaniej. Byłem nawet dzisiaj.
Wybieram zazwyczaj wczesne godziny, wtedy ludzi jest najmniej. Ubolewam tylko, że u mnie w mieścinie basen jest otwarty tylko od 9.00 do 21.00. Gdyby nie to, chodziłbym przed pracą.
Powinienem co prawda pobrać trochę lekcji w zakresie nawrotów, skoków do wody oraz pływania delfinem ale i bez tego jakoś sobie radzę.
Korzystam z karnetu, tak wychodzi najtaniej.
właśnie muszę się rozeznać jak to u mnie z karnetami - wykalkulowałam, że na basen idzie mi ok 130 zł/miesiąc - korzystam 2 razy w tygodniu.
Nie zanurzę łba :rotfl: mam chyba blokadę psychiczną - oferowano mi wczoraj okularki, co bym zobaczyła jak się ludziom siedzącym na ławeczkach masujących uda trzęsą, ale co z tego jak nie byłam wstanie zanurzyć głowy 😛
Białowieska się Puszcza.
Dobra, fatyś karnet opiewajacy na stówkę na mikołaja dostał.... niecałe 1,5 miesiąca i go wypływał 😛 Jestem pływając rozrzutna, zakupię następnym razem większy 😉
Zauważyłam jedną niepokojacą rzecz- przed basenem muszę zjeść coś lekkiego, bo jak zjem coś co ciut dłużej zalega(naleśniki, czy 2 kawałki pizzy) na godzinę przed pływaniem to... gdy pływam i zaczynam się męczyć chce mi to wyskoczyć z powrotem :hallucine: Zdarza się czy może jakiesik refluks mi kiełkuje?
[edytowane 13/1/2013 przez Fatty]
Białowieska się Puszcza.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja