Witam,
Od miesiąca jem wegetariańsko ( w zasadzie prawie w ogóle nie jem jajek i nabiału). Czuje się świetnie i to najlepsza rzecz jaką od dawna zrobiłem 🙂 .
Jest jednak jeden problem, o którym do głowy mi nie przyszło przed zmianą żywieniową. Postanowiłem opisać sprawę w szczegółach (będę pisał terminami jak najbardziej medycznymi), więc z góry przepraszam i ostrzegam wrażliwszych ludzi.
Na diecie mięsnej (umiarkowanie odpowiedniej, nie dużo mięsa, przetworzonej żywności itp). Nie miałem żadnych kłopotów z trawieniem, wypróżnienia miałem regularnie. Po przejściu na wege (nie od razu, po około tygodniu) znacząco zwiększyła się liczba wypróżnień, do 4 -5 dziennie. Nie mam biegunki, stolec jest normalny. Co gorsza, z nieubłaganą precyzją czasową mam wzdęcia i gazy, między 4-5 po południu. Piszę godziny, ponieważ zastanawia mnie ta regularność. Nie jest to jakoś bardzo męczące, ale jest zdecydowanie niekorzystne w wymiarze społecznym. Po prostu bardzo głośno burczy mi w brzuch, kiedy siedzę w pracy 🙁
Mam teorie - według mnie przyczyną jest zwiększona podaż błonnika roślinnego. W moim wypadku, być może praca jelit została usprawniona za bardzo? Jem dużo surowych warzyw i owoców, a także nasion i orzechów. Istne piekło pojawia się oczywiście przy strączkowych. Bardzo mnie to martwi, uwielbiam humus, pasztety sojowe itp. i nie wyobrażam sobie w dłuższej perspektywie żywienia bez nich. Obecnie mocno ograniczyłem.
Po skonsultowaniu się z Internetem zacząłem pić mięte, mieszankę ziołową na trawienie i imbir. W zasadzie nie widzę poprawy, może minimalną.
Ma ktoś podobne doświadczenia? Jakieś rady?
Dziękuje za przeczytanie przydługiego postu 🙂
Taki temat już był na forum ale nich Ci będzie 😉
A jak gotujesz strączki? Wg [url= http://puszka.pl/txt/straczkowe.jsp]tych[/url] zasad? Bo to ważne. Jak używasz takich z puszki zamiast świeżych tez moim zdaniem możesz mieć problemy. Spróbuj również nieco ograniczyć błonnik, może faktycznie jadasz go troszkę za dużo.
Ja jeszcze dodatkowo zmieniam raz wodę w trakcie gotowania i po ostatniej zmianie wody dodaję kminek lub majeranek. Wydaje mi się, że to jeszcze trochę zmniejsza gazogenne właściwości strączków. A wcześniej jadłeś dużo strączków? Może organizm jest nie przyzwyczajony. Gdy jadłam mięso (i mało strączkowych) to po strączkowych zawsze miałam podobne sensacje, teraz jak jem je regularnie - dopiero po większej ilości.
Czytałam gdzieś jeszcze, że dodatek sody oczyszczonej w pierwszej fazie gotowania pomaga (potem trzeba wodę zmienić), ale nie sprawdzałam skuteczności tego sposobu.
Nie wiem czy zastąpienie chleba razowego białym jest dobrym pomysłem, w razowym oprócz błonnika są witaminy z grupy B, minerały.
Tak oprócz odpowiedniego gotowania trzeba się też nieco przyzwyczaić, po jakimś czasie powinno być dobrze 😀
Pełne ziarno jest bardzo ważne a jeśli problem tkwi w błonniku (sam do tego dojdziesz za jakiś czas) to myślę, że wystarczy jedynie troszkę zmniejszyć ilość razowego chleba na biały, wypracować odpowiednią ilość dla siebie taką która nie szkodzi 🙂
Musisz sam dojść do tego czy to wina złego gotowania strączków czy zbyt dużej ilości błonnika i po problemie.
Chyba nie ma na to dobrej rady, może mniej strączkowych po prostu i jak najmniej mieszać. Najpierw jemy warzywa, potem białko, bo jeśli najpierw białko, to ono się wolno trawi, a warzywa i owoce sobie czekają w kolejce i fermentują. Czyli z obiadu proponuję najpierw jeść surówkę.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Ze strączkowych jadam głównie soczewicę, właśnie dlatego, że jest dla mnie najłatwiej strawna, zwłaszcza czerwona - obłuszczona. Może i Tobie lepiej by się ją trawiło?
Poza tym zgadzam się z Lily - nie przesadzać z liczbą składników w posiłku, nie mieszać. Im prościej, tym lepiej.
http://www.explosm.net/comics/random/
Nie mam biegunki, stolec jest normalny
Więc nie widzę powodów do niepokoju.
Ja wydalam 3 razy dziennie, czasem 4 (a bywa że i więcej, jak na prawdę się obeżrę) i uważam to za normalne. Przynajmniej nie zalega ci kał w jelitach.
Co do gazów, to możliwe że za dużo strączkowych. U mnie problemy z gazami zmniejszyły się znacznie po odstawieniu cebuli i czosnku. Musisz poeksperymentować.
[edytowane 31/1/2013 przez cienkun]
Problemy jelitowe po przejściu na wege?
Moja sytuacja z napuchniętym bebechem i zagazowanymi jelitami paradoksalnie poprawiła się po wstąpieniu do sekty wegetarian.
A na tego typu dolegliwości jestem szczególnie narażony patrząc na identyczne dolegliwości rodziny ze strony mamy.
Niestety jestem zmuszona odgrzebać temat 🙁
Jakieś 2 miesiące temu dopadły mnie okropne wzdęcia. Ciągle miałam brzuch jak balon i po jakimś czasie nawet pobolewało jak naciskałam. Przeszło po 2 tygodniach, zjadłam dużo espumisanu i jakoś się uspokoiło.
Na moje nieszczęście objawy wróciły ale póki co z małym nasileniem. Wzdęcia i gazy, toż tak nie da się żyć. Nie wiem od czego to może być. Przez jakiś czas wydawało mi się, że to od szpinaku, który jadłam na potęgę, ale przestałam i nie widzę zbytniej poprawy. Może to od chleba? Jem żytni razowy, czasem dużo, czasem wcale - bez reguły. Nie jem wielkich ilości strączków więc to nie to. Napoi gazowanych nie pijam, cebula w normalnych ilościach.
Jestem weganką i nigdy dotąd nie miałam np problemów z mieszaniem pokarmów - tato popija kiełbasę (tfu!) mlekiem więc chyba mam to po nim.
Macie jakieś pomysły? Bo odchodzę od zmysłów...
[edytowane 7/6/2013 od Daiana]
Zrób sobie dzień bez glutenu.
Bezglutenowe są:
kasza jaglana i gryczana, ryż, kukurydza, quinoa, amarantus.
Pusisz czytać składy, nawet produków sojowych, wiele z nich ma gluten jako wypełniacz. Goodfood ma dobre b.cienkie wafelki kukurydziane i ryżowe, u mnie czasami robią za chleb.
PAMIĘTAJ, że jeśli w przypadku stwierdzenia znacznej poprawy nie należy samodzielnie przechodzić na dietę bezglutenową bo potem wyniki badań będą sfałszowane. Migusiem do lekarza rodzinnego, on da skierowanie dalej.
[edytowane 7/6/2013 przez Bellis_perennis]
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja