Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Mieszkanie z miesozercami  

Strona 11 / 13 Wstecz Następny
  RSS

Nela89
bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 374
11/07/2010 12:56 pm  

Najlepiej wg. mnie jest jesli obydwoje (mam na mysli para, lub małżeństwo) mają jednakowe podejscie do tak ważnej sprawy jak odżywianie... bo to wiąże się z troską o siebie, o partnera i o rodzinę. Jesli jedno jest wege, a drugie absolutnie nie-vege... to naprawdę, wczesniej, czy później obie strony będą niezadowolone, czyli szczęscie będzie się rozmywało. Warto o tym wczesniej pomysleć. Tolerancja to ładna cecha, ale parę powinien łaczyć wspólny cel w życiu, wspólne wychowanie dzieci, itd. ... .

Zakochując się w moim chłopaku w ogóle nie myślałam, co on je, tylko jakim jest ciekawym człowiekiem, dobrym dla mnie itd. I pewnie, że ideałem byłoby, gdyby był wege, ale nie uważam, żeby nasze szczęści się rozmywało przez to, że on je mięso, a ja nie. Rozmawiamy czasami o ekologii, odżywianiu, on wie co ja czuję i dlaczego jestem wege, broni mnie przed atakami mięsnych obiadów u siebie w domu, czy wśród znajomych. Akceptujemy nawzajem swoje sposoby odżywiania się, a do tego on ochoczo wcina wege obiady. Jeśli kiedyś zostanie wegetarianinem, to z własnej woli.

Pochwała jest pożyteczniejsza od kary. Plaut


OdpowiedzCytat
adamrozew
stały bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 524
11/07/2010 1:42 pm  

Ten temat czesto wraca. Wiekszosc osob, ktore znamy lubimyi spozywa mieso. Tak jest w naszej kulturze. Probujac nawracac na sile tylko odstraszamy. Wobec tego nie mozna oceniac rodzaj diety jako kryterium przyjazni, czy milosci. Zreszta milosc jest slepa 🙂 i nie do konca od nas zalezna, jak kogos trafi 🙂 to niekoniecznie zakochamy sie w vege. To moze byc tylko jeden z wielu wspolnych rzeczy (wtedy bardzo fajnie) ktore nas lacza, ale nie zawsze tak bywa i nie bedzie mial wiodacego znaczenia. wiec z duzym prawdopodobienstwem, mieszkacie badz bedziecie mieszkac z miesozerca.
Ja jak poznalem moja zone nie bylem vege ona tez nie, dziecko pozniej tez nie. Ja od paru lat jestem vege, reszta rodziny nie. Ale to wyglada tak, ze z wygody i z racji wspolnych posilkow (kuchnia to moje krolestwo w wiekszosci, wiec ja przygotowuje w przewadze posilki) 90% potraw ktore je zona i syn sa vege. Nawet tak zamawiaja w restauracjach. Czasami raz na kilka tygodni maja ochote oboje na cos typowego miesnego i zamawiaja. Ale syn generalnie nie lubi miesa, a pewnych rodzaju miesa nie tknie bo sie brzydzi. On jest znacznie mniej miesozerny niz ja bylem w jego wieku. Wiec jest duze prawdopodobienstwo. ze kiedys zrezygnuje calkowicie, ale to on zdecyduje a nie ja narzucam. Zona od czasu do czasu bedzie jadla mieso, ale ja kocham i nie jest to kryterium wykluczajace. Nie popadajciie w fanatyzm. Fajnie jakby swiat caly byl vege ale tak nie jest.


OdpowiedzCytat
Nela89
bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 374
11/07/2010 2:53 pm  

Racja. I to jest wypowiedź człowieka z doświadczeniem, stażem małżeńskim i rodzicielskim.

Pochwała jest pożyteczniejsza od kary. Plaut


OdpowiedzCytat
Kotki_Dwa
świeżaczek
Dołączył: 14 lat  temu
Posty: 4
11/07/2010 2:58 pm  

Twój ukochany nie może pójść na kompromis i przejść na wegetarianizm?

ładny mi to kompromis... 😀

A żebyś wiedziała, że ładny, bo o ile mięsożerca może przyrządzać i jeść rośliny, o tyle wegetarianin nie kroi ciała zwierząt, nie soli go, nie marynuje i nie je, bo ma taką, a nie inną ideologię. Niedługo dojdzie do tego, że gwoli kompromisu owa wegetarianka zacznie powoli wracać do starych, mięsnych nawyków żywieniowych. Skoro jej ukochany to je, to w praktyce nic nie stoi na przeszkodzie, aby i ona mogła jeść to samo. Jeśli już sama zdecydowała się robić mięsne obiady, to i za jakiś czas oswoi się z tym, uzna za całkowicie normalne, naturalne i będzie na powrót mięsożerna.

Nie wiedzieliście, że padlina jest taka smaczna? Och, jak wspaniale przyprawiona, ach, ten zapach, ten smak... :casstet: Ukochany wręcz z podziwu wyjść nie może, jakie to cuda wegetariańskie dłonie potrafią zdziałać z ciałem wymęczonej i zabitej krowy.

No właśnie. I tu zaczyna się problem z ideologią na bakier.

Drogi Dorianie jeśli chodzi o powrót do mięsnych nawyków w moim przypadku jest to absolutnie niemożliwe. Mnie odrzuca od mięsa. Kwestie ideologiczne - masowy chów i cierpienie, zabijanie zwierząt. I tu pojawia się dysonans - wielu ludzi nie rozumie jak można będąc wege przyrządzać mięsne potrawy. Wielu ludzi też - nie wegetarian - nie rozumie jak można nie jeść mięsa. Nie liczę na zrozumienie ani z jednej ani z drugiej srony 😉 Po prostu robię to na co mam ochotę. Co do przechodzenia mojego ukochanego na wegetarianizm - proszę Cię... jak można tego wymagać? To tak jakby On zażądał, żebym zaczęła jeść mięso i ryby. Gdy razem gotujemy, albo On gotuje sam logiczne dla nas jest, że to nie ja przyrządzam mięso. Gdy przyrządza coś dla mnie - oczywiście jest to posiłek wege. Sam zresztą lubi większość wege potraw. Gdy ja chcę mu zrobić niespodziankę - gotuję mięsny posiłek. Podkreślam, że jest to wyłącznie mój wybór. Tak samo jak wybrałam osiem lat temu, żeby definitywnie pożegnać się z mięsem

Najlepiej wg. mnie jest jesli obydwoje (mam na mysli para, lub małżeństwo) mają jednakowe podejscie do tak ważnej sprawy jak odżywianie... bo to wiąże się z troską o siebie, o partnera i o rodzinę. Jesli jedno jest wege, a drugie absolutnie nie-vege... to naprawdę, wczesniej, czy później obie strony będą niezadowolone, czyli szczęscie będzie się rozmywało.

Nie zgadzam się z powyższym stwierdzeniem. Wegetarianizm jest tylko jedną z wielu ważnych kwestii światopoglądowych i ideologicznych, które mogą różnić ludzi. Istnieją jeszcze inne - podejście do religii, wychowywania dzieci, a nawet poglądy polityczne itp. Nigdy nie jest tak, że dwoje ludzi ma identyczne podejście do życia. W pewnych sprawach będą mieć zbieżne poglądy, a w innych nie będą się zgadzać. Nie odczułam ze strony swojego mężczyzny nigdy najmniejszego wyrazu niezadowolenia czy dezaprobaty dot. wegetarianizmu. Nawiasem mówiąc nie zamieniłabym go za żadne skarby na żadnego wegetarianina ani kogokolwiek innego 🙂

Ja mam kota jedzącego specjalnie zbilansowaną karmę wege i cudownie się on rozwija, w ogóle nie choruje, jest pełen energii i ma piękną sierść.

Dorianie w jaki sposób dostarczasz swojemu kotu taurynę? Suplementujesz?

[edytowane 11/7/2010 od xxl]


OdpowiedzCytat
Bellis_perennis
Famed Member
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 3467
11/07/2010 3:46 pm  

Ten temat czesto wraca

Tak długo jak ludzie jedzą mięso tak długo ten temat będzie wśród nas istniał a ponieważ każdy weg jest inny to i zdań na ten temat jest wiele. Tylko najważniejsze aby się niepotrzebnie nie kłócić 🙂


OdpowiedzCytat
krystyna
forumowicz
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 23
11/07/2010 4:30 pm  

Najlepiej wg. mnie jest jesli obydwoje (mam na mysli para, lub małżeństwo) mają jednakowe podejscie do tak ważnej sprawy jak odżywianie... bo to wiąże się z troską o siebie, o partnera i o rodzinę. Jesli jedno jest wege, a drugie absolutnie nie-vege... to naprawdę, wczesniej, czy później obie strony będą niezadowolone, czyli szczęscie będzie się rozmywało. Warto o tym wczesniej pomysleć. Tolerancja to ładna cecha, ale parę powinien łaczyć wspólny cel w życiu, wspólne wychowanie dzieci, itd. ... .

Zakochując się w moim chłopaku w ogóle nie myślałam, co on je, tylko jakim jest ciekawym człowiekiem, dobrym dla mnie itd. I pewnie, że ideałem byłoby, gdyby był wege, ale nie uważam, żeby nasze szczęści się rozmywało przez to, że on je mięso, a ja nie. Rozmawiamy czasami o ekologii, odżywianiu, on wie co ja czuję i dlaczego jestem wege, broni mnie przed atakami mięsnych obiadów u siebie w domu, czy wśród znajomych. Akceptujemy nawzajem swoje sposoby odżywiania się, a do tego on ochoczo wcina wege obiady. Jeśli kiedyś zostanie wegetarianinem, to z własnej woli.

Każda sytuacja jest inna i każdy człowiek jest inny.... Nie każdy potrafi szanować tak do końca "innosć" drugiej osoby. Bardzo mi się podoba Twoje i Twojego męża podejscie do swoich stylów odżywiania. Takie postawy jak Wasza budują, bo pokazują na czym polega prawdziwa miłosć.
Napewno można tak jak piszesz, żyć szczęsliwie, jesli jeden drugiego akceptuje i wspiera. Życzę Ci, aby w Twoim życiu zawsze była miłosć, radosć i pokój. I napewno tak będzie!

Nela,
jeszcze dorzucę swoje 2 grosze. Moja wypowiedź nie była skierowana bezposrednio do Ciebie, ani do konkretnej osoby. To jest ogólna moja refleksja. Zbyt często widziałam jak po jakims upływie czasu ciężko i stresowo wygląda życie wegetarianina z... jak tytul tego tematu forum mówi: "Mieszkanie z miesozercami".

Ja również w swoim życiu mam takie podejscie do drugiego człowieka jak Twoje.

[edytowane 11/7/2010 od xxl]

krystyna


OdpowiedzCytat
DaveDorian
bywalec
Dołączył: 14 lat  temu
Posty: 228
11/07/2010 7:56 pm  

Dorianie w jaki sposób dostarczasz swojemu kotu taurynę? Suplementujesz?

Witaj,

Tak, kupuję mu karmę z dodatkiem syntetycznej tauryny i wit. A :red:

Uważam, że skoro udomowiliśmy kota, podobnie jak i psa, to wyłącznie my jesteśmy odpowiedzialni za jego dietę. Jeśli odpowiednio zbilansowany pokarm roślinny jest w stanie dostarczyć mu tych samych składników co mięso, to z wielką aprobatą korzystam z tego rozwiązania. 😛

Pozdrawiam!

''Bogowie są dziwni. Im bardziej ich czcisz, tym więcej złych duchów zsyłają ci nazajutrz by tańczyły ci w głowie...''


OdpowiedzCytat
Nela89
bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 374
11/07/2010 8:30 pm  

[b]Krystyno[/b], to jeszcze nie mój mąż, ale mieszkamy razem. 😉 Dziękuję Ci za ciepłe słowa. Obyśmy wszyscy mieli przy swoim boku ludzi, którzy nie muszą być tacy jak my, ale którzy będą nas szanować, nawet jeśli nie będą do końca rozumieć. Mam nadzieję, że w przyszłości, w sprawach wychowywania dzieci też będziemy umieli dojść do kompromisów. Ja nie zamierzam moim dzieciom niczego zakazywać, będą chciały spróbować mięsa - spróbują ( jeśli będą świadome, tego co jedzą, a nie kiedy jakaś "babcia", czy "ciocia" będzie im wpychać mięso). Jednak mam nadzieję, że uda mi się je wychować w taki sposób, że same nie będą chciały go jeść.

Pochwała jest pożyteczniejsza od kary. Plaut


OdpowiedzCytat
DaveDorian
bywalec
Dołączył: 14 lat  temu
Posty: 228
11/07/2010 8:36 pm  

Dokładnie. Ja też bym wolał, żeby rodzice od małego mówili mi, z czego powstaje mięso i aby wpajali mi szacunek do zwierząt... No ale niestety, nie robili tego. Dopiero sam nabrałem tego szacunku w wieku dorosłym i zostałem wegetarianinem.

Może i się nie znam na wychowywaniu dzieci, ale również uważam, że trzeba je od maleńkości uczyć poszanowania dla każdej żyjącej istoty i trzeba mówić mu, że mięso z talerza to nie smaczne i zdrowe jedzonko, tylko zabita świnka, krówka albo kurczaczek.

''Bogowie są dziwni. Im bardziej ich czcisz, tym więcej złych duchów zsyłają ci nazajutrz by tańczyły ci w głowie...''


OdpowiedzCytat
Kotki_Dwa
świeżaczek
Dołączył: 14 lat  temu
Posty: 4
14/07/2010 4:21 am  

Witaj,

Tak, kupuję mu karmę z dodatkiem syntetycznej tauryny i wit. A :red:

Pozdrawiam!

Ok. A co to za karma? Możesz podać nazwę?


OdpowiedzCytat
Biofeedback
bywalec
Dołączył: 14 lat  temu
Posty: 107
23/07/2010 11:29 pm  

Myśle że to nie przeszkadza jak Dziewczyna bądź Żona jest roślinożerna. Uzupełniają się, wiecie Ying Yang 😉

*marzenia kształtują naszą wyobraźnie


OdpowiedzCytat
Floryda
początkujący
Dołączył: 14 lat  temu
Posty: 16
24/07/2010 3:37 am  

Oh jej temat rzeka, ale faktycznie trochę to uwiera. Moi najbliżsi postrzegają mnie trochę jak rodzinnego dziwoląga. Nigdy nie byłam stereotypowym dzieckiem, ale nikt nie spodziewał się, że kiedyś przestanę jeść mięso. Moja rodzina była i jest bardzo mięsożerna, a obiad bez przysłowiowego kotleta to nie obiad. Kiedy poznałam swojego męża 4 lata temu w ogólne nie przyszłoby mi do głowy, że zostanę wegetarianką. No i nadszedł ten cudowny dzień, a ja mam niezły problem. Oczywiście tłumaczenie dlaczego, po co i jak to pestka, ale najgorzej z tym gotowaniem. Nigdy nie byłam typem gospodyni, ale czasem jakieś schabowe przyrządziłam i przykro mi kiedy widzę rozczarowany wzrok mojego mena. Z drugiej strony nie chcę się babrać w mięsie bo nigdy tego nie lubiłam, a teraz doszła jeszcze strona ideologiczna. Mam ten plus, że potrawy wege mu smakują choć po złości musi dodać, że byłoby lepsze z boczkiem 😡 Na razie gotuję potrawy bezmięsne, a on sporadycznie sam przyrządza sobie mięso i oby nie marudził,że ja mam zacząć to robić 😛
Natomiast drżę na myśl o dziecku, którego jeszcze nie mamy, ale kiedyś pewnie się pojawi i wiem, że będą spięcia. Jednak póki co staram się skupić na tym co jest i nie wybiegać zbytnio w przyszłość. A tak na marginesie to gdybym teraz miała się z kimś związać to myślę, że starałabym się uczynić wszystko aby jednak był to mężczyzna roślinożerny 😛

<a href=


OdpowiedzCytat
Darcy
świeżaczek
Dołączył: 14 lat  temu
Posty: 3
25/08/2010 11:45 pm  

Nigdy nie byłam typem gospodyni, ale czasem jakieś schabowe przyrządziłam i przykro mi kiedy widzę rozczarowany wzrok mojego mena. Z drugiej strony nie chcę się babrać w mięsie bo nigdy tego nie lubiłam, a teraz doszła jeszcze strona ideologiczna. Mam ten plus, że potrawy wege mu smakują choć po złości musi dodać, że byłoby lepsze z boczkiem 😡

Gdy to czytam, mam wrażenie, że od lat 50. nic się nie zmieniło. Małżonek dostaje podane na stół jedzenie, łaskawie zje i uznaje za stosowne ponarzekać??? A rączki od czego są? Samemu sobie nie ugotuje?

Mój mąż dostał jasny przekaz, że odkąd przestałam jeść mięso, nie gotuję i nie kupuję niczego mięsnego. Jeśli ma ochotę na schabowego, to może 1) iść do restauracji, 2) sam go sobie zrobić, 3) poprosić naszą gosposię, to może się ulituje i mu przyrządzi.


OdpowiedzCytat
bułek
forumowy expert
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 1236
26/08/2010 1:39 am  

@Floryda: Musisz mieć stalowe nerwy, bo przyznam się, że gdyby ktoś mi przygadywał o braku mięsa to już dawno rozwiązałbym ten problem - albo jesz to co gotuje, albo gotujesz sobie sam. Jak piszesz mąż od czasu do czasu przygotuje sobie mięso, więc dobrze mógłby robić to codziennie.
Weź przykład od Darcy :).

Smakowite przepisy wegańskie


OdpowiedzCytat
BiałaMagia
forumowicz
Dołączył: 14 lat  temu
Posty: 25
09/09/2010 5:34 pm  

Po rocznym stażu małżeńskim z mięsożercą stwierdzam co następuje:

- można zrobić pyszne mięso nie próbując go (mam trzy popisowe dania mięsne - o zgrozo! Smakują wszystkim znajomym - z dań wegetariańskich to tylko lasagne z cukinią posmakowała tak,że do tej pory mam zamówienia)
- do masarni mam obrzydzenie więc proszę mamę jak kupuje aby przy okazji wzięła więcej i dla K.
- coś za coś - ja przyrządzę od czasu do czasu mięso a K. potrafi pół miasta w korku przejechać po książkę o tofu a potem drugie pół po samo tofu 🙂


OdpowiedzCytat
Strona 11 / 13 Wstecz Następny
  
Praca