Dziękuję Wam wszystkim za posty. Nie myślałam że wywołam takie zaintersowanie 😉
Otóż za wesele płacą moi rodzice, a oni są po mojej stronie; no nie tak całkiem, po na wesele typowo wegańskie też by krzywo patrzyli, ale wizja wynajętej remizy z toną mięcha zniesmacza ich tak samo jak mnie. Tata propnował mi fajny dom weselny, moja kuzynka brała tam śłub i były naprawde fajne potrawy - poza tradycjnym mięsem (bo doskonale rozumiem że ktos moze uznawac tylko takie menu i nie nalezy mu "na sile" wciskać wegetarianizmu) bylo tez sporo sałatek, faszerowane warzywa (z serem), bezmiesne paszteciki i zupy - naprawde mi sie podobalo, kazdy mogl tam coś dla siebie znaleźć. Planuje urzadzic swoje wesele wlasnie tam i mam nadzieje sie uda.
Moj narzeczony jest niestety absolutnie po stronie swojej rodziny i nalega żeby wesele bylo tradycyjne i zeby zaprosic cala jego rodzine - z calej Polski, a mi naprawde nie usmiecha sie goszczenie setki ludzi, z ktorych 90% nigdy nie widzialam i pewnie niepredko zobacze.
Moze, jak nie wywalcze kameralnego wesela, to uda mi sie chociaz z menu i miejscem. Trzymajcie kciuki.
A Bellis ma niestety racje z tym wtracaniem się. Moj narzeczony ma brata, ktorego synek ma skaze białkową, tak że nie toleruje ani miesa ani mleka, a teściowa, mimo ze o tym wie, stale mu wciska kielbaski, paroweczki, czekolade, lody itd. bo dziecko musi dobrze zjesc!!! Gdy kiedys matka dzieciaka zwróciła jej uwage (w kulturalny sposob, bo to bardzo lagodna kobieta) że mały nie moze jesc takich rzeczy bo mu zwyczajnie szkodza, to ona sie wsciekla jak smok i pol roku sie do niej nie odzywala. Tak dla ścislosci, jak maly przyjezdzal z ojcem to nadal go karmila po swojemu.
NB nasze dziecko, jak juz bedziemy mieli, bedzie lakto-owo-wege. Mnie nie przeszkadza że ktoś sie obrazi i nie bede przepraszac ze szanuje żywe istoty i chce by nasze dziecko tez je szanowalo.
Pozdrawiam
[edytowane 20/1/2011 od Blueberry]
Trawożerca
A Bellis ma niestety racje z tym wtracaniem się. Moj narzeczony ma brata, ktorego synek ma skaze białkową, tak że nie toleruje ani miesa ani mleka, a teściowa, mimo ze o tym wie, stale mu wciska kielbaski, paroweczki, czekolade, lody itd. bo dziecko musi dobrze zjesc!!! Gdy kiedys matka dzieciaka zwróciła jej uwage (w kulturalny sposob, bo to bardzo lagodna kobieta) że mały nie moze jesc takich rzeczy bo mu zwyczajnie szkodza, to ona sie wsciekla jak smok i pol roku sie do niej nie odzywala. Tak dla ścislosci, jak maly przyjezdzal z ojcem to nadal go karmila po swojemu.
No co za głupia baba... Bo na serio nie mogę znaleźć innego słowa. To co ona robi to kwintesencja głupoty. Trzymaj się i nie daj się wrednym babom!!! :thumbsup:
> A ona nagle: "To możemy panu zaserwowac rybę, nasz kucharz robi je wyśmienite"... A ja: "Ale wegetarianie nie jedzą ryb..."... W tedy klasa się odezwała że wybrzydzam... <
Jakiś czas temu na wycieczce klasowej w górach poprosiłam gospodynię o wegetariańskie danie na obiad. Podała mi rybę. Kiedy powiedziałam, że nie jem ryb jedna z koleżanek oburzyła się i powiedziała "No wiesz, specjalnie dla ciebie pani smażyła, nie wypada ci nie zjeść teraz."
Oczywiście nie zjadłam. Myślę, że dużym problemem dla nas jest to, że mięsożercy nie traktują naszego wegetarianizmu poważnie, tylko jako jakąś fanaberię. Z przykładami tego spotykam się codziennie.
Co do wesela, kiedyś wywiązała się podobna rozmowa między mną i moimi przyjaciółkami. Czyiś znajomi chyba urządzali wege wesele i dziewczyny się oburzały, dlaczego nie wegetarianie nie mogą zjeść mięsa tylko dlatego, że para młoda tak wymyśliła. Ja natomiast nie rozumiem, jak dla kogoś w takiej imprezie najważniejsze może być "żarło". Nie jestem ekspertem w tych sprawach, ale wydaje mi się, że na ślub i wesele przychodzi się, by uczcić z rodziną czy przyjaciółmi ważny i radosny dzień w ich życiu - bo tym chyba właśnie być powinien. Wiem, że to podejście dość idealistyczne, albo po prostu naiwne, bo ludzie chodzą na wesela bo to fajna okazja do kupienia sobie nowej sukienki (kobiety) i napicia się i najedzenia za free (kobiety i faceci). Ale jak można stawiać schabowego ponad sam ślub, szczęście bliskich?
Poza tym wege imprezy, jakiekolwiek by nie były, to nie tylko kwestia czysto poglądowa. Z jakiej racji mam płacić za zabicie zwierzęcia i przerobienia go na kotlety, czyli dawać swoje przyzwolenie dla tego procederu i jeszcze go wspierać?
Może kiedyś życie zmusi mnie do zmiany obecnych postanowień, bo łatwo sobie gdybać, ale wydaje mi się, że jeśli kiedyś w ogóle będę brała ślub, będzie wegetariańskie, a jeśli jakiemuś staremu wujkowi będzie bardziej zależało na żeberkach niż na świętowaniu wraz ze mną, to niech spada 😛 No, ale to jest możliwe pewnie tylko w przypadku, gdy oboje małżonków jest wege..
[edytowane 20/1/2011 od Tess]
Oj tak szczera prawda... Tylko trzeba sie nie dawac grzecznie i asertywnie, jak ta glupia baba to przyszla tesciowa
Jasne bo wejście na ścieżkę wojenną może być bolesne w skutkach ale wydaje mi się, że trzeba baaaardzo uważać bo jak już raz odpuścisz będziesz skazana na jej "rządy" już do końca... Zdecydowanie+umiarkowana asertywność ale NIE uległość. Tylko, że to będzie bardzo trudne niestety :/ życzę powodzenia 😀
a jeśli jakiemuś staremu wujkowi będzie bardziej zależało na żeberkach niż na świętowaniu wraz ze mną, to niech spada
Miałam taką sytuację ale nie z rodziną tylko z przyjaciółką w Sylwestra 2009. Ultimatum: "albo przychodzimy z mięsem albo wcale", powiedziała to dla swojego faceta który bez mięsa ani rusz nawet jednej imprezki nie da rady toż to z sił można opaść a warzywami się struć.
Niestety ludzie myślą że jak chcemy miec wegetariańskie/wegańskie wesele to już zabraniamy im jedzenia mięsa i wciskamy na siłę nasze poglądy, ale dlaczego na co dzień mam bojkotowac przemysł mięsny, a tu nagle kupię mięsa które na 3 lata by starczyło...
A po za samym ślubem, to mam pytanie, ze względu na wyznanie, a raczej jego brak nie mogę miec ślubu kościelnego... Więc czy po takim cywilnym też jest ta "szopka" zwana weselem, czy może coś bardziej normalnego, kameralnego??? Bo coś o tym było tu wspomniane, ale nie wyjaśnione...
"No wiesz, specjalnie dla ciebie pani smażyła, nie wypada ci nie zjeść teraz."
Ja bym odpowiedział że " jak nie ma się w głowie to się ma w rękach i że nie moja wina że ona jest tak niedouczona że nie zna definicji słowa 'wegetarianin', oraz to że skoro płacę to wymagam"...
P.S. Tak jak mówiła Bellis, nie dac się a (...) się ;)...
http://www.gajusz.org.pl/jedenprocent
[
-serio tak uważasz??bo np ja jak to się mówi "za kołnierz nie wylewam" a bywam na imprezach abstynenckich, bo chce coś wspolnie uczic ze znajomymi.....kwestia szacunku dla poglądów drugiej osoby, no i też tego, czy chcemy sie najeść i napić za darmo, czy jednak chcemy coś uczcić
nie no ok, troszkę ironii w tym było. ja ogólnie picie uważam jedynie za jedną z tysiąca fajnych rzeczy, które można robić.
znowu nie będzie nic do jedzenia
serio nic??? mi raz w zyciu zdarzyl sie proszony, dosyć elegancki obiad, na którym nie było nic wege...(zresztą gospodyni wtedy szybko przeprosiła i przyrządziła mi makaron z pesto)
ja rozumiem, ze wegetarianin sie w takich sytuacjach nie naje jakos na maksa, ale przeciez mozna chyba poprosic o podwójną sałatke zamiast kotleta?? 😉
serio nic! czasami do nas przyjeżdżają tacy goście zza zachodniej granicy i firma chce im pokazać "polskie żarło". w restauracjach ze słowem "polski/polska" w nazwie nie ma sałatek. ostatnio było tylko jedno danie wege, podpisane zresztą "dla tych dziwaków, co mięsa nie jedzą" - zapiekanka z mozarellą (więc przypuszczam, że jednak nie wege), a o czymś takim jak "weganizm" nikt tam nigdy nie słyszał.
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
A po za samym ślubem, to mam pytanie, ze względu na wyznanie, a raczej jego brak nie mogę miec ślubu kościelnego... Więc czy po takim cywilnym też jest ta "szopka" zwana weselem, czy może coś bardziej normalnego, kameralnego??? Bo coś o tym było tu wspomniane, ale nie wyjaśnione...
Wiesz, ja miałam ślub wyłącznie cywilny (też z powodu bezwyznaniowości), a szopka weselna to była właściwie maleńka szopeczka na kilkanaście osób- ot, taki uroczysty obiad po podpisaniu cyrografu 😉 Było bardzo sympatycznie, jak na imieninach- oboje jesteśmy wege, świadkowie i dwoje znajomych też byli wege więc nie było problemu z bezmięsnymi daniami, a reszta rodziny jadła sobie te swoje mięsne cuda przy osobnym stole. Wszyscy byli zadowoleni i gdybym miała jeszcze kiedyś brać ślub, to wesele wyglądałoby podobnie 😛 Jestem zdecydowanie ZA kameralnymi imprezami, choć zdaję sobie sprawę, że czasem ciężko jest je przeforsować w rodzinie przyzwyczajonej do wystawnych imprez na 100 osób minimum. Ale jeśli sie uprzesz, to możesz przecież nawet uciec ze świeżo poślubiona małżonką prosto z USC, bo to Twój dzień 🙂
No niestety, tak często bywa...
Pamiętam, jak w zeszłym roku byłam na weselu kuzyna. Nikogo nie uprzedziłam o moim weganizmie. Po prostu nie chciałam im głowy zawracać. 😉 Ale na szczęście na weselu było dużo owoców, więc jakoś się zapchałam. 🙂
Jak w przyszłości będę szła na jakieś kolejne wesele, to wcześniej o weganizmie uprzedzę... Zobaczymy, co będzie wtedy!! xDD
Blueberry, powodzenia! Nie daj się teściowej! 🙂
„Te no naka ni wa ai subeki hito sae mo, Hanabanashiku chitte. Te no naki ni wa ikita imi kizande mo, Munashiki hana to shiru...”
A po za samym ślubem, to mam pytanie, ze względu na wyznanie, a raczej jego brak nie mogę miec ślubu kościelnego... Więc czy po takim cywilnym też jest ta "szopka" zwana weselem, czy może coś bardziej normalnego, kameralnego???
Wiesz, ja miałam ślub wyłącznie cywilny (też z powodu bezwyznaniowości), a szopka weselna to była właściwie maleńka szopeczka na kilkanaście osób- ot, taki uroczysty obiad po podpisaniu cyrografu
Moja siostra brała ślub tylko cywilny ponad trzy lata temu, i niestety cała szopka odbyła się całkiem tradycyjnie... Weselicho, koszmarna muzyka, przerażające zabawy (dlaczego ludzie to robią? dlaczego??) i mięcha pięknie i dużo.
Myślę, że to zależy od pary młodej, jak chcą to sobie urządzić. Pamiętam, że koleżanki siostry dziwiły się, że będzie miała tradycyjną suknię ślubną, mimo że to nie ślub kościelny, więc może faktycznie większości ludzi ślub cywilny kojarzy się z czymś skromniejszym.
@MuaiTay: Nie masz obowiązku organizowania szopki zwanej weselem. Robisz (robicie) co chcecie.
Widzę, że więcej tu takich, którym nie podobają się huczne imprezy. Ja na razie nie planuje podpisywania cyrografu, ale cieszyłbym się gdyby w przyszłości druga strona była do kameralnych, niewielkich spotkań pozytywnie nastawiona. Mam takie myśli, aby właśnie uciec z wybranką w siną dal i spędzić wspólnie czas a nie użerać się z teściami, organizowaniem żarcia, kapeli itp.
Mój znajomy mówił mi kiedyś ile to on potrzebuje pieniędzy, żeby zorganizować huczne wesele. Dla mnie to było niezrozumiałe, żeby latami odkładać kasę, odejmować sobie i w dwa dni wszystko wydać. Zasada "zastaw się a postaw się" jest dla mnie reliktem przeszłości, do której nie zamierzam nawiązywać.
Jedzenie mięsa to faktycznie jakieś uzależnienie jeśli podajecie takie przykłady zachowań ludzi, którzy bez tego specyfiku nie potrafią wytrzymać choćby chwili.
AnnaBarbara, podziwiam Cię za to wege-wesele.
Jeszcze nie ma za co 😛 Na razie do zamążpójścia mi się nie spieszy, a jeśli kiedyś jednak się zdecyduję, to będzie to ślub cywilny + obiad dla najbliższej rodziny i przyjaciół (około 30-40 osób jeśli pojawią się jakieś nowe dzieci).
Na szczęście nie będę miała takich problemów z teściową jak Blueberry (współczuję!), gdyż rodzina od strony mojego mężczyzny jest jak najbardziej przyzwyczajona do skromnych uroczystości niekościelnych. Gorzej będzie przekonać moich rodzicieli, ale tu liczę na wyrozumiałość (chociaż nie mam pojęcia jak przeżyją ślub cywilny tylko).
Super jest to, że nie tylko ja nie rozumiem szopki zwanej weselem. A najgorsze z najgorszych to są oczepiny i zespoły disco-polo!
Pamiętam, jak w zeszłym roku byłam na weselu kuzyna. Nikogo nie uprzedziłam o moim weganizmie. Po prostu nie chciałam im głowy zawracać.
Też przez długi czas nie upominałam się o wegetariańskie dania na imprezach (zawsze można było znaleźć jakieś surówki i ziemniaki). Ale od kiedy staram się być wzorową weganką to pytam, proszę i tłumaczę w najróżniejszych miejscach i spotykam się z bardzo dobrą reakcją otoczenia. Zdecydowanie ośmiela to do upominania się o własne prawa 🙂
Miałam taką sytuację ale nie z rodziną tylko z przyjaciółką w Sylwestra 2009. Ultimatum: "albo przychodzimy z mięsem albo wcale", powiedziała to dla swojego faceta który bez mięsa ani rusz nawet jednej imprezki nie da rady
:rotfl:
Coś o szopce ;)...
http://demotywatory.pl/2603932/Chcielismy-miec-piekne-wesele
:rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl:
http://www.gajusz.org.pl/jedenprocent
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja