Czasami rozmawiam z ludźmi o wegetarianizmie. Praktycznie niezmiennie spotykam się z agresją, ale przede wszystkim - z niezrozumieniem. Oni po prostu nie chcą zrozumieć, że zwierzęta cierpią, że mięso nie jest zbyt zdrowym artykułem. Twierdzą, że zwierzęta duszy nie mają, nic nie czują i zostały stworzone po to, żeby je jeść.
Może to zasługa tego, że mieszkam w małym mieście.
Chociaż nie wiem dlaczego miałoby to mieć wpływ na niechęć do przyjmowania nowych idei.
Czy u was też tak jest, że wszyscy wokół mają ustalone poglądy i nie ma jak z nimi dyskutować o wegetarianizmie?
może nie tyle nie ma jak, co nie ma po co. Pogadać o wege moge z wege. Chociaż zdarza mi się pogadać z ludźmi którzy jedzą mięso też o tym. Jeżeli to oni chcą o tym gadać, albo wyniknie to z rozmowy. Bo nie lubię się produkować na darmo.
Moje miasto też nie jest zbyt duże (jest średnie 100 000 mieszkańców) a jest tu lepsza swiadomosć niż u Warszawiaków, więc wielkość miasta nie ma tu wiele do rzeczy chyba.
wiem wiem...
ale czasem ludzie po prostu nie mają pojęcia, jak bardzo te zwierzęta krzywdzą. Najczęściej jest u nich tylko niejasny obraz jakiejś rzeźni. Nie wiedzą, jak się to wszystko odbywa. I jak bardzo mięso może zaszkodzić.
A tak z innej beczki... Zauważyłam, że mam lepszą cerę niż moje koleżanki mięsożerne. Zupełnie nie mam problemu z pryszczami. Myślicie, że to może być zasługa bycia wege?
Każdy człowiek lubi o sobie myśleć, że jest dobrą osobą a różnego rodzaju "uświadamianie" zaczyna wzbudzać agresję wynikającą w mniejszym lub większym stopniu z poczucia winy. Zresztą też bym sobie nie życzyła aby ktoś mi udowadniał, że w jakiejś dziedzinie życia jestem od niego gorsza bo uświadamianiem wywołujesz taką reakcję. A chyba nie czujesz się lepsza? Do dyskusji można sprowokować ale "głoszenie prawdy" wywoła efekt odwrotny od zamierzonego.
ale czasem ludzie po prostu nie mają pojęcia, jak bardzo te zwierzęta krzywdzą. Najczęściej jest u nich tylko niejasny obraz jakiejś rzeźni.
Chociażbyś nie wiadomo jak się starała zawsze będziesz mieć krew na rękach.
Oczywiście masz rację.
ale czasem, w wyniku frustracji, tracę cierpliwość. Na przykład dzisiaj.
,,Paulina, zwierzęta nie mają duszy. Nie myślą, nie czują. A kurczak jest stworzony po to, żeby go ludzi zjadali"
No i wtedy nie wytrzymałam.
Martwię się też nadchodzącymi Świętami. Trzeba będzie trochę pokłócić się z mamą, a to nigdy nie jest miłe. A już zwłaszcza na Boże Narodzenie.
Martwię się też nadchodzącymi Świętami. Trzeba będzie trochę pokłócić się z mamą, a to nigdy nie jest miłe. A już zwłaszcza na Boże Narodzenie.
Z góry zakładasz kłótnie, to złe nastawienie. Lepiej dokładnie przemyśl co powiedzieć i jak to uargumentować. Solidnie się przygotuj pod kątem merytorycznym 🙂
Co do koleżanek to cóż, lepiej chyba odpowiedzieć żartem albo przemilczeć. Mądrzejszy powinien ustąpić. Albo poczytaj o świadomości zwierząt i zagnij koleżankę wiedzą. To dopiero się wścieknie 😀
quote
podobno wg. sw Tomasa z Akwinu , kobiety, dzieci i innowiercy też nie 🙂
Ciekun, mi to ksiądz powiedział...
Ale zakończył dyskusję właśnie wtedy, jak miałam mu opowiedzieć o świętym Franciszku...
😛
Aha. Dialog z dzisiaj.
-Paulina, dzieci głodują, a ty się jakimiś zwierzętami przejmujesz.
Ja: A ty jak pomagasz tym dzieciom?
Ciężka jest droga wegetarianina... Tymi dziećmi mnie rozwaliła. 😛
[edytowane 20/12/2011 przez Aryenne]
Ja nie dyskutuję, bo takie dyskusje po pierwsze szarpią mi nerwy, a po drugie zazwyczaj są bardzo głupie. Każda strona trzyma się swoich poglądów, przy czym argumenty mięsożerców bywają naprawdę absurdalne 😉 Kiedyś mając 24 lata usłyszałam, że muszę jeść mięso przynajmniej do 18 roku życia :rotfl:
Nie mam misji nawracania, jeśli ktoś zechce zrezygnować z mięsa bazując na moim przykładzie to proszę bardzo, jestem za i cieszę się. A na propozycje "kawałka mięska", o którym "nikt się nie dowie" odpowiadam krótko: nie.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
A na propozycje "kawałka mięska", o którym "nikt się nie dowie"
:scared: cóż za niemoralna propozycja 🙄 😀 trochę jak nagabywanie 😉
Kiedyś mając 24 lata usłyszałam, że muszę jeść mięso przynajmniej do 18 roku życia
To właściwie mógłby być komplement 🙂
Paulina, dzieci głodują, a ty się jakimiś zwierzętami przejmujesz.
jedni się przejmują dziećmi, inni zwierzętami.
[edytowane 20/12/2011 przez cienkun]
Paulina, dzieci głodują, a ty się jakimiś zwierzętami przejmujesz.
jedni się przejmują dziećmi, inni zwierzętami.
Ja się z tym nie zgadzam. Tego typu kretyńskie teksty rzucają najczęściej osoby które nie robią NIC. Znam osoby pomagające niepełnosprawnym dzieciom i żadne z nich nigdy się nie przyczepiło mojej diety. Wręcz przeciwnie.
No wiesz, słyszałam również opinię, że wszyscy wegetarianie po kryjomu wpieprzają schabowe, więc mnie już nic nie dziwi
No mnie i koleżankę również bezmięsną wykładowca poczęstował historią jak to kiedyś też miał pod skrzydłami wegetarianina, niby źle się czuł, cała grupa poszła w teren, wracają a on je kiełbasę. Nie wiem to chyba była sugestia, że my też na bank tak robimy.
Inny wykładowca prawie płacząc ze śmiechu opowiadał o swoim kumplu wegetarianinie z którym był w górach. Wszyscy będąc w schronisku coś tam sobie zamówili, wegus miał swoją wałówkę, gdzieś się zapatrzył. Podobno był to grillujący kurczak. Zdaniem mojego znajomego, który na prawdę był bardzo zadowolony z tej historyjki, kolega miał mieć ochotę na kurczaka. Bo na niego patrzył??? 😮
Niby inteligentni ludzie a dziecinnieją.
[edytowane 21/12/2011 przez Bellis_perennis]
No wiesz, słyszałam również opinię, że wszyscy wegetarianie po kryjomu wpieprzają schabowe, więc mnie już nic nie dziwi 😉
A ta historia jest chyba stara jak Swiat, bo mi mój dziadek opowiadał jak byłem mały, że w młodosci pracował z jaroszem który w domu jadł własnie schabowe.
A spopularyzował ją Kazik Staszewski w "12 groszy" 😉
Ja się z tym nie zgadzam. Tego typu kretyńskie teksty rzucają najczęściej osoby które nie robią NIC. Znam osoby pomagające niepełnosprawnym dzieciom i żadne z nich nigdy się nie przyczepiło mojej diety. Wręcz przeciwnie.
Chodziło mi o to, że jakby wszyscy się martwili o wszystko, to by ich głowa rozbolała 😉
Taaak, to standard, że się obrywa osobom, które pomagają zwierzętom, martwią się losem zwierząt itd., a powinny pomagać ludziom, a już w szczególności dzieciom. Sami krzykacze nie pomagają zazwyczaj nikomu. Ja co prawda wolę dać kasę na zwierzęta, ale to mi nie przeszkadza dać też na WOŚP, fundację TVN czy pomóc osobie, która tej pomocy potrzebuje, jeśli mam taką możliwość.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja