Wiem ze dla wielu osob moze sie to wydac mało poważne ale... jestem wege od łohohoho.... dawna 🙂 i po raz pierwszy w zyciu naprawde sie zakochałam 🙂 wszystko by było spoko gdyby nie to, ze czasem przy namietnym pocałunku odrzuca mnie z obrzydzenia bo potrafie wyczuć ze moj ukochany jadł kiełbase 6 godzin wczesniej 😮
poniewaz mieszkamy daleko od siebie jak do niego przyjezdzam to juz sie nauczyl zeby caly dzien nie jesc miesa ale sumienie mi nie daje spokoju... obiecał ze spróbuje "od wrzesnia" (juz to widze) tak na probe najpierw bo mnie kocha itd. ale nie potrafi zrozumiec ze nie moze tego zrobic dla mnie 🙁 tylko sam musi byc swiecie przekonany ze to JEST SŁUSZNE i dlatego to robic a nie dlatego ze dostaje spazmów nawet od najdelikatniejszej woni mięsa 🙁
jesli ktos miał podobny problem albo moze mi cos poradzic to z gory dziekuje 🙂
hide and seek
Bardzo dobrze że chce spróbować! Później pójdzie z górki. Skoro chce to zrobić, znaczy że jakieś argumenty do niego trafiły, tylko dla twojego kaprysu raczej by tak nie postąpił. Mój przeszedł na wege po 3 latach bycia razem, i nie zanosi sie żeby wrócil do mięsa. Dobre gotowanie to podstawa, faceci to lenie i w sumie co im ugotujesz to zjedzą bo sie samemu nie chce; więc masz dobry pretekst żeby gotowac mu wege danka jak sie spotykacie- żeby sie z nimi zapoznawał, podrzuc tez moż ejakieś stronki, książki itp, no i oczywiście rozmawiać. Większośc ludzi uważa, że wegetarianizm jest dobry; tylko wielu uważa też, że bez miśa nie da sie obyć, to zło konieczne; albo nie da sie bez niego dobrze gotować, albo im sie nie chce. Z danek polecam pizzę, grochówkę, leczo, pierogi- będzie zadowolony nawet jeśli zrobisz je bezmięsne 🙂
W tym, że ukochany musi to zrobić z własnego przekonania, a nie dla kogoś, to święta racja jest. Opiszę swoje doświadczenia w tym względzie. Mój były mąż przeszedł na wegetarianizm "z własnego przekonania". Zaczęliśmy ze sobą chodzić jak już byłam wegetarianką i bardzo szybko uznał, że to jest też jego droga - sam, ja go nie namawiałam, nie przekonywałam do swoich racji, nie mówiłam, że chciałabym, żeby nie jadł mięsa, bo też wyszłam z założenia, że jeśli w ogóle, to musi to być jego własna decyzja. Należał do wegetarian, którzy wspólny rodzinny posiłek "umilają" innym tekstami typu "twój żołądek jest grobem zwierząt" itd. Jak pod koniec ciąży wylądowałam w szpitalu, oddalonym od domu o kilkadziesiąt kilometrów i z pełną świadomością odstępstwa od moich zasad zjadłam trochę zupy (całej jednak nie byłam w stanie, a bałam się o moje dziecko), to się na mnie obraził (usłyszałam "jak mogłaś!! przecież wiedziałaś, że za kilka godzin przyjadę i ci coś przywiozę!! i różne inne w tym stylu). Po prostu wymarzony mąż wegetarianki...
Trwało to wszystko jakieś 4 lata. Aż pewnego dnia z ust mojego męża padły słowa "wiesz, zjadłbym kanapkę z szynką albo parówkę". Zaskoczona byłam niesamowicie. Na pytanie "dlaczego" usłyszałam, że mu się znudziły te wszystkie wegetariańskie pasty, pasztety, kotlety i w ogóle... Pozostawiłam to bez komentarza... Zagorzałemu wegetarianinowi, wytykającemu innym ich "mięsożerstwo" znudził się wegetarianizm... Nawet nie próbowałam tego zrozumieć, obawiam się, że nie dałabym rady.
Mój syn i obecny partner jedzą mięso. Syn twierdzi, że nie wyobraża sobie jak mógłby nie jeść, a partner... kiedyś podziękował mi za to, że nauczyłam go, że obiad bez mięsa to też obiad, bo wcześniej wydawało mu się to niemożliwością 🙂 Nie ukrywam, że marzy mi się wegetariańska rodzinka, ale na nic nie liczę, a kto wie... może kiedyś...
Dzięki za wszystkie odpowiedzi 🙂 pomogło 🙂 troche optymistyczniej spojrzałam teraz na tę sprawe
szczególnie dziekuje buntownikowi (budujące)
a co do tego ze faceci to lenie- zgadzam sie w pełni i zabieram sie do wypróbowania nowych przepisów 😀 jestem dobrej myśli i będe sie starała nie spalic domu :diablo:
hide and seek
super, że się udało:)
Moja historia jest trochę podobna. Gdy zaczęłam się spotykać z Michałem (5 lat temu), to jadł on mięso, ale nigdy przy mnie. Po 2 latach zamieszkaliśmy razem, a ponieważ jestem świetną kucharką... Cóż, chcąc nie chcąc, nie jadł mięsa. Potem zaszliśmy w ciążę. Wtedy postanowił, że nie będzie jadł, żeby nasze dziecko nie miało namieszane. A pod koniec ciąży stała się rzecz niesłychana: pewnego razu idąc na zakupy Michał zobaczył martwego jeża, normalnie zaszlachtowanego. I wtedy pomyślał, że przecież on jedząc mięso robił dokładnie to samo, choć nie bezpośrednio. Od tamtego momentu minęły dwa lata, a mój chłopak jest wege z własnego przekonania. Muszę dodać, że nie namawiałam go jakoś szczególnie. Czasem podsuwałam jakieś szczególnie sugestywne artykuły do przeczytania. Dojrzewał powoli, ale skutecznie.
Pewnie zastanawiacie się, co z ciążą? Otóż ma na imię Irma (zajrzyjcie na veggie.pl - są tam fotki i kilka słów o niej) i jest naszym słoneczkiem - dobrym, wrażliwym i na szczęście zdrowym dzieckiem:)
No pozdrówka!
podskoczyć i nie trafić w ziemię
Ja i mój mąż przeszliśmy tego samego dnia na wege, w pierwsze urodziny naszej wege córeczki, bez żadnej agitacji, po prostu wewnętrznie nie chceiliśmy już tego jeść, nie myśleliśmy jakoś szczególnie o zwierzętach, bardziej o sobie, że to bardzo nie zdrowe, nafaszerowane chemią na maksa, no i gdzieś tam daleko w tle, że trzeba je zabijać. Po ok pół roku wróciliśmy do ryb i tak już zostaliśmy na diecie jarskiej. On był wojującym wege z początku, teksty do znajomych jedzących mięso jak możecie jeść to ścierwo to był standart. Ja się nie wychylałam. Nikt się nie obraził, raczej zakładali się po jakim czasie wróci do mięska. Ostatecznie wytrzymał na diecie wege i potem jarskiej rok, tyle ile ja z nim. Jak odeszłam pierwsze co, to wrócił do mięsa i głupie teksty rzuca teraz pod kątem wegetarian. Ja po prawie 4 latach diety mieszanej wege-jarsko ostatecznie przeszłam w marcu tego roku na wege i jest mi z tym na prawdę dobrze. Jako jeden z powodów do sprawy rozwodowej podałam różnice w sposobie odżywiania. Spytałam koleżanki, która studiuje prawo, czy to nie za mały kaliber, a ona przecież to jest poważna różnica. I tak jest, jak nad tym się zastanowić, to by nas bardzo dzieliło gdybyśmy byli z sobą. Na szczęście nie jesteśmy. Pozdrawiam. Jak go kochasz to gotuj mu niech się odzwyczai od mięcha, bo to utrudnia wspólne życie.
[edytowane 28/8/2006 od kazamuko]
http://www.wegestudio.pl/Na_krawedzi_marzen-98.html
jeśli moge dwa grosze...
Widze że grono głównie kobiece, sądzę, że w ostatecznym układzie każdy z nas musi zdecydowac jakie życie będzie prowadził i jaki układ partnerstwa/ rodziny założy. Ja nie wyobrażam sobie układu między kochającymi sie partnerami w którym jeszcze dieta (a z nią związane spojrzenie na cały świat i życie) staje pomiędzy nimi lub ich dzieli. Sądze, że nie jest problemem, aby przekonać kochaną osobę do zmiany sposobu odżywiania - w końcu jeśli kocha to powinien rozpatrzyc poglądy partnera i akurat przy wegetarianiźmie czy np. odmienności wyznania zdecydowac czy taki związek jest perspektywiczny. Poza tym wystepuje z czasem temat potomstwa i jego diety i dobrze te sprawy przedyskutowac wcześniej i z góry ustalić - w końcu dialog nikomu nie zaszkodzi a dzięki niemu uniknie sie zawodu w przyszłości.
Fools Die!
Może mało was to zainteresuje ale UDAŁO S
nie wierze 🙂 ale zycze szczescia, moja byla tez byla wegetarianka az pewnego razu znalazlem miesny pasztet schowany w szafce, stare czasy
moze jestes na to jeszcze za mloda, mloda kozo, ale oby ci sie to nie przytrafilo: [url] http://wegetarianie.pl/XForum-viewthread-tid-1104.html[/url]
[edytowane 7/11/2006 od braad]
[url=http://www.yasoda.pl]Salon kosmetyczny Opole[/url] [url=http://www.oknadrewniane.co.pl]okna drewniane[/url] [url=http://www.oknadrewniane.co.pl]drzwi drewniane[/url]
Nie ładnie mówic, ze faceci to lenie bo im sie nie chce przyrządzac pokarmu,widocznie w ich genach lezy druga prawda :"jedzenie jest zbędne ",aby odkryc prawdziwą radośc i szczescie,trzeba nauczyc sie jesc z rzadka tak z rzadka jak łapie Was sraczka.:)Jeśli kochane zony zaczniecie serwowoac więcej nie przetworzonej zielonej zywności to automatycznie pobudzicie ich do zycia>spróbujcie.starajcie sie jesc coraz mniej i mniej czerpiąc naturalną energie z powietrza i słońca>Sam sie uczę jest z tym róznie ,ale kiedys moze sie uda wtopic w swoje ja i poczuc prawdziwy życia smak:)
-------------------------------------------
"Pies jest cnotą, która nie mogła zostać człowiekiem."
Victor Marie Hugo
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja