Dzisiaj ok. południa siedziałam na schodach przed domem i nagle przybiegły po mnie koleżanki i powiedziały że niedaleko między drzewami leży mały kotek. Pobiegłam i... maleńka popielata kuleczka ze świeżą blizną na pyszczku i ropiejącym oczkiem. wzięłam go szybko na ręce i zaniosłam do domu. Przemyłam oczki i pyszczek. rodzice zgodzili się go zatrzymać a mój domowy piesek Ozzy zachowuje się jak ojciec kotka. liże go i bawią się razem. kotek ma już kuwetę i postanowiłam nie wypuszczać go na dwór bo poprzedniego kota otrół sąsiad z końca osiedla. wiele dzieciaków oglądało biednego kotka na trawie a sąsiadka słyszałam jak powiedziała "no i co? nic nie poradzimy" no i jak zwykle tylko mi z całej wsi zmiękło serce gdy tylko usłyszałam o kotku. jeszcze kupię obróżkę i mamy nowego członka rodziny. kociak jest ruchliwy i ciekawski lecz często śpi bo jest malutki.
Swoja droga, jesli chodzi o ludzi na wsiach, to np. jeszcze nigdy nie spotkalam wiejskiego psa-stroza, ktory nie bylby uwiazany calymi dniami na lancuchu z utrudnionym dostepem do wody.
Z ludzmi na wsiach najgorzej dojsc do jakiegokolwiek porozumienia lub jakkolwiek na nich wplynac... Dlaczego ludzie pozornie blizej natury niz mieszczuchy sa na nia mniej wrazliwi :question: 🙁
Tez mnie to zastanawia... może tak ma być :/ Pochodzę ze wsi i zawsze mieliśmy psy na łańcuchu, ale że byłam dzieckiem, to uważałam tę zastaną sytuację za normalną, dopiero potem do mnie inne względy dotarły. Po części psy trzyma się na łańcuchu też po to, by nie zabijały kur, kaczek itp. Mojemu dziadkowi pies mordował gołębie.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
problem w tym, że niw wszyscy mają kury itp. a mają psy na łańcuchu. U mnie na wsi jest tak, że niektórzy mają psy zamknięte na podwórzach albo w kojcach a spora większość puszcza psy samopas i biegają po całym osiedlu. w ten sposób jeden pogryzł mojego psa. jak chcecie przeczytać o życiu Ozzy'ego to wejdźcie na www.od-ryb-po-ssaki.blog.onet.pl
mieszkam teraz na wsi i tez zupelnie nie rozumiem tej "wsiowej" mentalnosci, jak nasza przygarnieta kotka nagle urodzila 5 przeslicznych kociakow ( szukamy dla 4 dobrych domow, bo to jednak troche za duzo dla nas) to sasiad polecil nam "nauczyc je plywac" jak to sie tu nazywa topienie kotow, a jak zima po wysokim sniegu wszedl przez plot maly jelen to ten sam sasiad zaproponowal wpuszczenie swojego wilczura "...i bedzie kolacja" grrrrr
z takimi ludzmi nie ma sensu w ogole rozmawiac, bo nie wiedza o co chodzi 😡
http://www.u2-site.com/ http://www.wegestudio.pl/NOTESY-k30-0-3-default.html
ja mieszkam na wsi 🙂 u mnie psy prawie cały dzień biegają itd. 3 psy z 4 spią w domu a jeden na dworzu w budzie i z wybiegiem i jest tylko na noc zamykany ....
a moją sąsiadka ma psa którego traktuje jak członka rodziny wszyscy sie zn niej smieja że chodzi z nim na smyczya nie jest to duzy groźny pies ale poprostu boi sieże ucieknie lub wpadnie pod samochód wogóle on je z nią przy stole itd.
jednak sa tez psy na łańcuchach niesety. Ale jak widać sa cześte wyjatki .....
i zycze zdrwia Twojemu kotkowi 🙂
<a href=http://www.centaurus.org.pl/<img src=
nie chcę się chwalić ale wcześniej: przygarnełam kota którego mi podżucono ale puszczałam go na dwór i sąsiad go otrół, tego będę wyprowadzać w puszorku jak podrośnie, uratowałam 3 żaby które wpadły do studzienki (musiałam tam wejść), uratowałam zajączka pogryzionego przez psa ale miał zbyt mocne zakarzenie choć u weta byłam, przygarnęłam starego psa jak się tu wprowadziłam (jest na podwórku) a domowego psa wzięłam od cioci a ciocia wzięła go od sąsiadki która chciała go utopić. no i to na razie tyle. ja ratowanie zwierząt mam we krwi. a i jeszcze pomagałam łapać koleżance jej suczkę która lubi uciekać z kojca (zawsze mi się udało ją złapać).
szczeże to gdy jest zwierzę potrzebujące pomocy to żucam wszystko i biegnę na pomoc. dlatego chcę pracować w straży dla zwierząt choć znam się też na zwierzęcych chorobach ale ja lubię akcje a na weta chyba za dużo nauki jak dla mnie no ale wyleczyłam swoją papużkę. leciało jej z nosa, marnie wyglądała i pluła jedzeniem. zamias piasku ma czystą kartkę i dałam jaj przez 3 dni rumianek no i teraz słyszę jak poćwierkuje zdrowo. 😎 🙂
nie chcę się chwalić ale wcześniej: [b]przygarnełam[/b] kota którego mi [b]podżucono[/b] ale puszczałam go na dwór i sąsiad go [b]otrół[/b], tego będę wyprowadzać w puszorku jak podrośnie, uratowałam 3 żaby które wpadły do studzienki (musiałam tam wejść), uratowałam zajączka pogryzionego przez psa ale miał zbyt mocne [b]zakarzenie[/b] choć u weta byłam, przygarnęłam starego psa jak się tu wprowadziłam (jest na podwórku) a domowego psa wzięłam od cioci a ciocia wzięła go od sąsiadki która chciała go utopić. no i to na razie tyle. ja ratowanie zwierząt mam we krwi. a i jeszcze pomagałam łapać koleżance jej suczkę która lubi uciekać z kojca (zawsze mi się udało ją złapać).
[b]szczeże[/b] to gdy jest zwierzę potrzebujące pomocy to [b]żucam[/b] wszystko i biegnę na pomoc. dlatego chcę pracować w straży dla zwierząt choć znam się też na zwierzęcych chorobach ale ja lubię akcje a na weta chyba za dużo nauki jak dla mnie no ale wyleczyłam swoją papużkę. leciało jej z nosa, marnie wyglądała i pluła jedzeniem. zamias piasku ma czystą kartkę i dałam jaj przez 3 dni rumianek no i teraz słyszę jak poćwierkuje zdrowo. 😎 🙂
Wszystko super, chwalebne, dopinguję całym sercem...
Tylko taka jedna, mała uwaga: czy mogłabyś też postarać sie uratować chociaż ociupinę języka polskiego, a co za tym idzie ortografii? To nie jest wcale takie ciężkie. Słowniki on-line są dostępne wszędzie. Chociażby [url]www.pwn.pl[/url] albo wklejenie wiadomości do worda przed puszczeniem na forum. Poza ratowaniem języka polskiego uratujesz też moje skołatane leniwymi dyslektykami serce... I oko... (jedno i drugie). Pozdrawiam 🙂
[edytowane 22/7/2007 przez FilthyFury]
Granice mojego języka oznaczają granice mojego świata. / Wittgenstein
mieszkam teraz na wsi i tez zupelnie nie rozumiem tej "wsiowej" mentalnosci, jak nasza przygarnieta kotka nagle urodzila 5 przeslicznych kociakow ( szukamy dla 4 dobrych domow, bo to jednak troche za duzo dla nas) to sasiad polecil nam "nauczyc je plywac" jak to sie tu nazywa topienie kotow, a jak zima po wysokim sniegu wszedl przez plot maly jelen to ten sam sasiad zaproponowal wpuszczenie swojego wilczura "...i bedzie kolacja" grrrrr
z takimi ludzmi nie ma sensu w ogole rozmawiac, bo nie wiedza o co chodzi 😡
ja też nie rozumiem...
zamiast wysterylizowac kotke pozwalac jej rodzić :/
a tyle jest bezdomnych kotów w Polsce...
http://www.brightlion.com/InHope/InHope_pl.aspx
A oto i on. Na tym zdjęciu widać jeszcze bliznę która już się zagoiła.
[URL= http://img128.imageshack.us/img128/5963/dscn0102xm8.jp g" target="_blank">http://img128.imageshack.us/img128/5963/dscn0102xm8.jp g"/> [/IMG][/URL]
PS. Więcej zdjęć moich zwierzaków w galeri na www.od-ryb-po-ssaki.blog.onet.pl
Śliczny jest ten kotek!!! Bardzo się cieszę, żego uratowałaś 🙂
Zapraszam na portal wegetariański wegeswiat.pl
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja